Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

ŚWITEZIANKA AD 2024

10-04-2024 21:08 | Autor: Wojciech Dąbrowski
.

Jakiż to chłopiec piękny i młody?

Jaka to obok dziewica?

Podobni niczym dwie krople wody,

Mkną po krakowskich ulicach.

 

Skąd taka miłość? Nie znam przyczyny.

Tu czeka nas niespodzianka!

Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny,

Pewnie to jego kochanka.

 

Miłość zrodziła się pod Wawelem.

I odtąd kwitnie szczęśliwie.

Ona co rano klęczy w kościele,

Modli się o nią gorliwie.

 

On pies na baby, o kocim chodzie,

Cudowne srebrne ma włosy,

Ona do niego wzdychała co dzień,

Żeby z nim związać swe losy.

 

On imponował jej butaprenem,

I tym zawrócił jej w główce.

Chciała go zdobyć za wszelką cenę,

A zwłaszcza po cytrynówce.

 

On był za młodu znanym hipisem,

Przed laty romans miał z Korą,

Teraz oboje związani z PiS-em,

Tym samym służą wyborom.

 

On został w sejmie wicemarszałkiem,

Ona – kurator oświaty.

Dla niego głowę straciła całkiem,

Można ją spisać na straty.

 

O tej miłości mówi się wszędzie,

Choć mnie to dziwi ogromnie

Dziewica w lekkim zbliża się pędzie

I „Do mnie - woła – pójdź do mnie!”

 

Gdy rozmodlona wpada w ekstazę.

W swym szale powtarza stale:

Do mnie tu, do mnie, tu będziem razem.

Kocham cię, mój ty krysztale.

 

Chłopcze mój piękny, chłopcze mój młody,

Zanuci czule dziewica.

W mailach miłości daje dowody.

Walcząc o niego jak lwica.

 

Śle mu sms za sms-em,

A w nich kolejne wyznania:

Wiąże swój sukces z jego sukcesem.

To jest motywem działania.

 

Wszystko dla ciebie zrobię z miłości,

Choć to prowadzi do zguby,

Chcę oddać wszystkie umiejętności

Partii i Tobie, mój luby.

 

I tak go łechce i tak go znęca,

Tak się w nim serce rozpływa,

Aż w końcu dotrze to do młodzieńca,

Że to jest miłość prawdziwa.

 

Minęło lato, zżółkniały liście

I dżdżysta nadchodzi pora.

Czy nadal kocha go? Oczywiście!

Trafiona strzałą Amora.

 

Idzie nad Wisłą, błędny krok niesie,

Błędnymi strzela oczyma,

Przed nimi teraz upojna jesień.

Czasu się nie da zatrzymać.

 

Powiedz mi piękna, luba dziewczyno,

Na co nam te tajemnice?

Skoro do sieci twój mail wypłynął,

Oddajmy się… polityce.

 

Wszyscy myśleli: Koniec. Przepadną,

Lecz to nie finał ballady.

On dalej w sejmie, ona znów radną.

I na to nie ma już rady!

 

Gdyby Mickiewicz żył do tej pory,

I taką spotkał kochankę,

Też by uwiecznił takie love story,

Nie jakąś tam Świteziankę.

 

© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)

Wróć