Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Przyszłość w rękach robotów

08-03-2017 20:05 | Autor: Mirosław Miroński
Nie jest tajemnicą, że społeczeństwa się starzeją. Podobnie, jak większości krajów europejskich (choć w różnym stopniu), dotyczy to także nas – Polaków. Takie zmiany demograficzne nie wydają się niczym zaskakującym w przypadku Europy. Mogą jednak dziwić, gdy dotyczą wielkiego i liczebnego kraju, jakim są Chiny.

Nawet tam, w wyniku wieloletnich, niekorzystnych procesów zaczyna brakować rąk do pracy. Paradoksalnie, próby wpływania na przyrost ludności przez tamtejsze władze zaowocowały zmniejszeniem się liczby kobiet, które mogłyby urodzić dzieci. Pozwalam sobie na tę pozornie odległą od nas dygresję, aby uzmysłowić czytelnikom, że starzenie się społeczeństw i zmniejszanie się liczby ludności w wieku produkcyjnym to problem wykraczający poza granice jednego państwa, czy nawet kontynentu.

Według niektórych szacunków scenariusz dotyczący liczebności Polaków nie napawa optymizmem. Nawet zakładając optymistycznie, że statystyczna kobieta urodzi ponad jedno dziecko, liczba mieszkańców naszego kraju skurczy się o kilka milionów w ciągu dwóch pokoleń. Przy takich rokowaniach do roku 2060 spadnie ona o około 6 mln osób. Co oznacza, że ludność Polski zmniejszy się z 38,3 mln do 32,3 mln.

Przy założeniu, że wskaźnik urodzin oznaczający liczbę urodzonych dzieci przez kobietę (w tzw. wieku rozrodczym) będzie niższy (1,2 – 1,4), spadek liczby ludności będzie jeszcze bardziej zauważalny.

Co w takim razie z ludźmi wymagającymi pomocy medycznej, czy opieki społecznej? Czy w obliczu kurczącej się liczby personelu szpitali i innych placówek świadczących usługi medyczne znajdzie się dostatecznie dużo chętnych do tego rodzaju zajęć A co z innymi branżami? Przecież rąk do pracy będzie brakowało wszędzie.

Jak zwykle, w stanach kryzysowych ludzie wykazują się niebywałą wręcz innowacyjnością. Nie inaczej jest i w tym przypadku. Wystarczyło ruszyć głową... Pomoc w rozwiązaniu problemu nadchodzi z nieoczekiwanej strony. W sukurs potrzebującym przychodzą roboty. Właściwie nie one same, ale naukowcy, którzy je tworzą. Co więcej, wizja robotów zastępujących ludzi na ich dotychczasowych stanowiskach pracy wcale nie jest odległa. Kolejne doniesienia z krajów wysoko rozwiniętych wskazują, że korzystanie z pomocy robotów staje się faktem. Najwięcej takich przykładów można znaleźć w Azji, ale pojawiają się również w Europie, m. in. u naszych zachodnich sąsiadów, dla których innowacyjność jest jedną z ważnych elementów współczesnego rozwoju cywilizacyjnego.

Japończycy, lubujący się w wymyślaniu i konstruowaniu robotów, są znani ze swej pomysłowości. Szczególnie, jeśli chodzi o rozmaite nowinki techniczne. Japońscy inżynierowie automatyką i robotyką zajmują się już od lat. Początkowe próby były jedynie rodzajem ciekawostek pokazujących możliwości współczesnych technologii. Ostatnio jednak coraz częściej znajdują one praktyczne zastosowanie.

Przykładem jest robot wyprodukowany przez jedną z bardziej znanych firm na rynku elektroniki – Panasonic, która wypuściła na rynek robota mającego pomagać personelowi medycznemu. Po latach testów, robot o nazwie HOSPI (kojarzącej się ze szpitalem) opuścił wnętrza pracowni naukowych i trafił do produkcji, a następnie do szpitalnych pomieszczeń. I to nie jeden, bo już jest ich więcej. Każdy z nich wykonuje swoje ważne obowiązki bez narzekania na nadgodziny i trudne warunki pracy. HOSPI są wyposażone w systemy czujników umożliwiające im bezpieczne przemieszczanie się na terenie szpitala. Omijają znajdujące się na ich drodze sprzęty, meble i ludzi. Bez wytchnienia przenoszą próbki laboratoryjne, dostarczają pacjentom leki etc. Dysponują szczegółowymi mapami placówki. Dzięki temu mogą poruszać się i trafiać bezbłędnie do wyznaczonego celu.

Po sukcesie, jaki odniosły w szpitalach japońskich, zaczynają podbijać inne kraje. Kilka z nich wyruszyło za granicę trafiając do Singapuru. Tam, w szpitalu Changi General Hospital (CGH) liczącym 1000 łóżek, niosą pomoc pacjentom i wyręczają personel w żmudnych, codziennych czynnościach.

Oczywiście, urządzenia zostały zabezpieczone przed dostępem osób niepowołanych. Zawartość przenoszonych przesyłek mogłaby bowiem okazać się niebezpieczna. Nawet w przypadku zwykłej pomyłki lub gdyby przejął ją ktoś nieuprawniony.

Choć HOSPI w polskich szpitalach pojawi się chyba nieprędko, to wyprodukowanie podobnych urządzeń na pewno nie przekracza możliwości naszych rodzimych inżynierów-wynalazców. Tymczasem, cieszmy się z tradycyjnej opieki salowych i pielęgniarek.

Udział robotów w naszym życiu wydaje się jednak nieunikniony. Jest kwestią nieodległej przyszłości pojawienie się tego typu „inteligentnych” urządzeń na naszym rynku.

A zatem, możemy się spodziewać, że wkrótce zamiast kelnera w restauracji natkniemy się na robota, który go zastąpi.

Czy roboty staną się powszechne? Oczywiście, że tak. Pozostaje jedynie pytanie – kiedy to nastąpi? I w jaki sposób wkroczą do naszych domów. Kiedy zamiast tradycyjnego budzika zrywającego nas bezceremonialnie ze snu obudzi nas łagodnym szeptem robot? Następnie poda nam poranną kawę, pamiętając o kilku miłych słowach na pożegnanie, zanim wyjdziemy do pracy i przypomni o „małym co nieco” na drugie śniadanie?

Wróć