Tak się złożyło, że – chcąc nie chcąc – właśnie na Ursynowie zamieszkał w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku kwiat warszawskiej inteligencji mojego pokolenia i wiele osób, z którymi kupowało się wtedy wódkę na melinie w słynnym Czerwoniaku albo śpiewało po nocach antypaństwowe piosenki – spotykam teraz w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Francji, Australii. Za sąsiadów przy ulicy Nutki miałem przeuroczą parę małżeńską, jaką tworzyli Ewa Dałkowska i Tomasz Miernowski. Oboje barwne ptaki świata artystycznego. Mieszkający w tej samej klatce szef wytwórni filmowej TVP Zbyszek Pepliński przywoził do swojego lokum najładniejsze dziewczyny w mieście, których wszyscy mu zazdrościli. On zaś zazdrościł mi w 1978 kolorowego telewizora Raduga produkcji białoruskiej i przybiegał oglądać u mnie transmisje z piłkarskich mistrzostw świata w Argentynie.
Bogiem a prawdą jednak – w tamtych czasach nie było czego sąsiadom zazdrościć, bowiem wszyscyśmy pozostawali w cywilizacyjnym i technicznym standardzie epoki PRL, skazani na tandetę wyposażenia mieszkań, wieczną usterkowość ujeżdżanych przez nas fiatów i polonezów oraz na uganianie się za kawałkiem mięsa, kroplą benzyny albo talonem na cukier lub... buty. W sklepie przy Końskim Jarze dochodziło niekiedy do bójek, gdy stawało się jasne, że jakiejś chabaniny dla wszystkich nie starczy. W 1979 sklep ten miał przez kilka miesięcy w mięsnej ofercie jedynie dosyć okropną rybę – kargulenę.
Mimo wszystko radziliśmy sobie na miarę możliwości. Przez pewien czas można było na przykład uprawiać warzywa na żyznych polach, gdzie dopiero w 1982 zaczęto stawiać stawiać bloki spółdzielni Techniczna. Z awariami Fiata 125p radziłem sobie dzięki nieocenionej pomocy zaprzyjaźnionego inżyniera Artura Długosza, będącego chlubą wydziału samochodowego Politechniki Warszawskiej. Gdy mi coś w fiacie nawaliło, Artur zadawał pytanie retoryczne: – A czy bez tej zepsutej części da się jeździć? Machinalnie odpowiadałem, że tak, więc zamiast reperować, wymontowywał z mojego 125p różne elementy po kolei. No i miał rację, mimo ich braku, auto jeździło bez najmniejszego kłopotu, jednocześnie zaś człowiek miał pewność, że raz uszkodzona i od razu wyrzucona część już na pewno się nie zepsuje. Nic dziwnego, że Arturowi dano na Polibudzie naukowy tytuł doktora, bo to był po prostu geniusz techniki o wysoce filozoficznym podejściu do życia.
Obecna wiceprzewodnicząca Rady Dzielnicy Ewa Cygańska, przez przyjaciół po prostu Cyganką zwana, jeszcze dziś zanosi się ze śmiechu, gdy sobie przypomni, jak pewien pan będący pod wpływem niekoniecznie herbaty pomylił swoje mieszkania przy ulicy Puszczyka z mieszkaniem sąsiadów, o co nie było trudno, bo wszędzie królował standard meblowy kupowany w „Emilce”. Facet wszedł do cudzego domu i rozgościł się jak u siebie za stołem, żądając napoju i jadła i dopiero gospodarz tamtego lokum wyprowadził go najpierw z błędu, a potem ze swego mieszkania. Oto do czego prowadziła standaryzacja umeblowania.
Będący jednym z autorów wspomnień zawartych w zbiorze „Jesteśmy z Ursynowa” – bohater wspaniałego ruchu „Solidarność” Andrzej Celiński pamięta, jak i jego, i innych przeciwstawiających się peerelowskim wzorom spiskowców policja ścigała właśnie na ulicy Nutki. Tomasz Miernowski – dla odmiany – odsłania kulisy przyrządzania bimbru. Zosia Chodorowska opowiada po latach, jak sobie dawała radę z gromadą małych dzieci i co przeżywał jej mąż, znakomity rysownik Antoni Chodorowski, z którym wiele razy bankietowaliśmy w Cafe Pasmo przy Dereniowej, zawsze przy tej okazji przegrywając z Antkiem pojedynki na rękę.
Radiowy prezenter muzyki i najlepszy kronikarz polskiego mocnego uderzenia Marek Gaszyński wzrusza się urokami zacisznej uliczki Tukana na skraju Lasu Kabackiego niedaleko Puławskiej. A niemal wszyscy wspominają bodaj pierwszy lokal gastronomiczny na Ursynowie z ujmującym klimatem, czyli Cafe Metro przy ZWM, gdzie w przedwojennym stylu cudnie przygrywał na pianinie Robert Filiński. Właśnie w tym lokalu urządziliśmy wielki bal z okazji pięciolecia „Passy”, na którym nawet najdostojniejsze damy tańcowały frywolnego kankana. No cóż, teraz wielką sensacją ma być w Pałacu Kultury i Nauki impreza rozrywkowa połączona z uprawianiem seksu zbiorowego. A przecież już kilkanaście lat temu właśnie w lokalu gminy Ursynów zorganizowano targi erotyczne i pierwszą (udaną) próbę ustanowienia seksualnego rekordu świata, co „Passa” z kronikarskiego obowiązku szczegółowo opisała, zbierając od niektórych baty jeszcze gorsze niż „Hustler”.
Diabli wiedzą, na co jeszcze pozwoli sobie społeczność ursynowska w swoim drugim 40-leciu, ale Andrzej Rosiewicz, też pionier Ursynowa, obiecał, że piosenkę „Czterdzieśi lat minęło...” zaśpiewa nam również przy drugiej czterdziestce. Andrzej, szanuj zatem głos!
Oni byli obecni na spotkaniu promującym książkę „Jesteśmy z Ursynowa”
Robert Kempa,
Lech Królikowski
Zbigniew Adamczyk
Barbara Benczkowska
Zofia Borzyszkowska
Marek Budzyński
Andrzej Bukowiecki
Andrzej Celiński
Zofia Chodorowska
Tomasz Miernowski (mąż Ewy Dałkowskiej)
Marek Drozdowski
Nina Dziemidowicz Krystyna Krasińska Krystyna Przybysz
Stanisław Faliński
Marek Garlicki
Stanisław Grabowski
Jacek Krawczyk
Henryk Kuźniak zona
Franciszek Maśluszczak
Krzysztof Miklas
Krystyna Pluta
synowa w imieniu Aliny Płaza,
Andrzej Rogiński
Lidia Stanisławska
Marek Wiernik
Ks. Prałat Tadeusz Wojdat
Anna Wolska
Maria Wróbel