Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Imigranci i dwulicowość PiS...

19-07-2023 20:37 | Autor: Tadeusz Porębski
Powiadają, że tam gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Stare porzekadło określa polski charakter – wieczna niezgoda i kłótliwość. Pasuje jak ulał do dzisiejszej rzeczywistości. Już nie różnimy się pięknie – różnimy się tak, że aż strach. W dyskusjach dotyczących polityki i dnia dzisiejszego za łby biorą się nawet członkowie najbliższej rodziny. Wiele wody upłynie w Wiśle, zanim zdołamy zasypać podział w społeczeństwie. Ja już wtedy nie będę żył, a szkoda, bo chciałbym doczekać chwili, kiedy Polak przestanie być Polakowi wilkiem.

Sytuacja na granicy polsko – białoruskiej nieco się uspokoiła, ale nadal dzieli, choć sondaże pokazują, iż zdecydowana większość narodu jest przeciwna najazdowi na nasz kraj ekonomicznych migrantów, poszukujących w Europie lepszego życia. Ja jakoś nie jestem politycznie poprawny i nigdy nie będę. Patrzę na naszą wschodnią granicę i co tam widzę? Widzę tam przede wszystkim przestępstwo, polegające na próbie nielegalnego przekroczenia granicy. To jest surowo ścigane pod każdą szerokością geograficzną. W głowie się nie mieści, by kilka tysięcy uchodźców, ot tak sobie, wchodziło na terytorium obcego państwa. Bez ważnej wizy, często bez dokumentów tożsamości. Jedynym uzasadnieniem jest to, że poszukują lepszego życia. To tak nie działa. Uzyskanie azylu politycznego to cała procedura najeżona przepisami. Trzeba udowodnić, że we własnym kraju ty i twoja rodzina doznajecie prześladowań z takiego czy innego powodu, które zagrażają twojemu zdrowiu, karierze zawodowej, bądź życiu. Za chęć poprawienia sobie sytuacji bytowej azyl się nie należy. Polska to nie przytułek, który przygarnie każdego głodnego i zziębniętego. Ale nawet do przytułku nie wchodzi się bez pukania. Trzeba wpierw poprosić o schronienie, być trzeźwym i wylegitymować się.

Rząd tzw. Zjednoczonej Prawicy chwali się zaporą na granicy z Białorusią, a okazało się, że wydaje bez kontroli tysiące wiz obywatelom z innego kręgu kulturowego. Bez żadnych kryteriów. W ciągu ośmiu lat liczba wydanych czasowych praw pobytu dla obywateli tylko 19 państw wzrosła z 18 tys. do 86,5 tys. – bez uchodźców z Ukrainy i Białorusi. Wielu z nich wykorzystuje polską wizę do wjazdu do Europy. Mamy dzisiaj w kraju 5,8 tys. obywateli Uzbekistanu (wzrost z 511), a z 633 mieszkających w Polsce przed ośmiu laty Gruzinów zrobiło się ich dzisiaj ponad 20 tysięcy. Osiem lat temu prawo pobytu w Polsce posiadało 2,3 tys. Hindusów – dziś jest ich 14 tysięcy. Obywateli Zimbabwe było zaledwie 24, teraz mieszka u nas 2,1 tys. Mamy w Polsce 7 tys. Turków, 11 tys. Wietnamczyków, ponad 5 tys. Chińczyków. Listę uzupełniają tysiące obywateli Bangladeszu i Arabów.

W 2022 roku polską granicę przekroczyło 183 tys. osób z krajów muzułmańskich. Przyjmuje się, że państwa muzułmańskie to kraje, w których islam jest dominującą religią, czyli ponad 50 proc. populacji to muzułmanie. Za rządów tzw. Zjednoczonej Prawicy doszło do radykalnego wzrostu wydawanych zezwoleń na pobyt cudzoziemców z krajów muzułmańskich. Może dlatego Sławomir Mentzen, jeden z liderów Konfederacji, z którym absolutnie nie jest mi po drodze, stwierdził, że PiS jest najbardziej proimigrancką partią w historii Polski. Dodając do powyższej listy ponad milion uchodźców z Ukrainy oraz kilkadziesiąt tysięcy z Białorusi trudno odmówić racji takiej tezie.

Swego czasu zamieściłem ostry komentarz do postu zamieszczonego w Internecie przez reżyserkę filmową Agnieszkę Holland: „ Poprawienie sobie bytu… Tak, ci bezczelni śniadoskórzy lubią w tym celu tonąć w morzu albo zamarzać w białoruskim lesie lub na polskich bagnach. Tylko Polacy budują swoją ojczyznę, w ogóle nie wyjeżdżają w celu poprawy bytu, przestrzegają przepisów, nigdy nie pracowali na czarno w Anglii i nie siedzieli latami bez ważnej wizy w Stanach, mnożą się radośnie, aby polskość kwitła i znani są z chrześcijańskiego współczucia i staropolskiej gościnności”. Koniec cytatu.

Wkurzyłem się, bo reżyserka przegięła na całej linii. Owszem, Polacy wyjeżdżają i wyjeżdżali za granicę w celu poprawy bytu, ale nie szturmowali granic Niemiec, USA i innych krajów. Sam wyjechałem do Niemiec w 1985 roku, bo miałem cienko w kieszeni, w sklepach pustki, a komuna mocno trzymała ludzi za gardło. Wyjechałem, ale wpierw musiałem odstać dwa dni pod niemiecką ambasadą, a po przyjeździe na miejsce poprosić o azyl i wylądować na trzy miesiące w obozie w Zirndorf, gdzie zostałem poddany wielokrotnym przesłuchaniom. Dopiero potem udzielono mi prawa pobytu, przyznano mieszkanie na wsi, lichą pomoc socjalną oraz darmowy kurs języka niemieckiego, co pozwoliło mi rozejrzeć się za pracą. Już po kilku miesiącach, będąc jeszcze na językowym kursie, znalazłem zatrudnienie i przez ponad 8 lat mieszkałem w Niemczech, płacąc podatki i nie oczekując nic za darmo. Nie szturmowałem granic, nie rzucałem kamieniami w żołnierzy i policjantów, nie stworzyłem zagrożenia dla własnej rodziny, ponieważ zdecydowałem się emigrować sam. Gdyby się nie udało, wróciłbym na własne śmieci. Na szczęście się udało i mogłem zaproponować rodzinie wyjazd na gotowe, ale odmówili, więc kiedy komuna padła, zabrałem tyłek w troki i wróciłem do Polski.

Można by zadać pani Holland pytanie: czy to ja albo którykolwiek z Polaków kazaliśmy „śniadoskórym„ wsiadać na łodzie i tonąć w morzu, bądź lecieć na Białoruś i „zamarzać w lesie lub na polskich bagnach”? Chyba to nie my jesteśmy winni, że „śniadoskórzy” toną i zamarzają w lasach. Jest to smutna konsekwencja suwerennej decyzji, jaką podjęli. Położyli na szali życie swoje oraz własnych dzieci, by dotrzeć do płynącego mlekiem i miodem Edenu, gdzie można nie pracować, a i tak państwo daje zapomogi w gotówce i zapewnia darmowy dach nad głową. Szwecja przez ostatnie stulecie wypracowała sobie status kraju zamożnego i bezpiecznego. Nie było to łatwe. Jeszcze w XIX wieku Szwed był symbolem zbója, złodzieja i rabusia, ale na początku nowego millennium postanowiono radykalnie zmienić kompromitujący kraj wizerunek. Bandytyzm i złodziejstwo wypalono rozżarzonym żelazem, za napaść, a nawet za uliczną bójkę, groziła szubienica. Radykalne środki poskutkowały. Już w latach 60. ubiegłego wieku można było przespać się na ławce w parku z przysłowiowym złotym zegarkiem na ręku, bez obawy o jego utratę. Szwedzi stali najbardziej poprawni politycznie w Europie i w bardzo krótkim czasie przyjęli ogromną liczbę osób ubiegających się o azyl, zwłaszcza w roku 2015. Starający się o prawo pobytu mogli mieszkać w dowolnym miejscu w kraju za pieniądze państwa szwedzkiego. Minęło zaledwie 8 lat i nowy rząd centroprawicowej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej radykalnie zaostrza politykę migracyjną.

Niekontrolowana fala azylantów uwypukliła problemy związane z integracją nowo przybyłych osób z krajów odległych kulturowo. Wzrost przestępczości sprawił, że szwedzkie społeczeństwo już nie popiera masowego przyjmowania imigrantów. Szwecja boryka się z problemem strzelanin pomiędzy zwaśnionymi gangami. W 2022 r. od kul zginęły 63 osoby, najwięcej w historii policyjnych statystyk. Policja dopiero w 2021 r. przyznała, że 40 największych grup przestępczych to rodzinne klany imigrantów. Wtedy też szef szwedzkiego rządu musiał publicznie przyznać, że korelacja między liczbą imigrantów i wzrostem przestępczości zorganizowanej to fakt. Dlaczego tak późno?

Przecież już w 2019 r. liczba zamachów bombowych wzrosła ze 162 do 257, czyli o około 60 proc. Kneblem dla rządu była owa szwedzka poprawność polityczna, o której wspomniałem wcześniej. A przecież wiedziano z policyjnych statystyk i pracy operacyjnej, że wszystkie zamachy bombowe i strzelaniny związane były z porachunkami imigranckich gangów narkotykowych. W ubiegłym roku na terenie kraju, który jeszcze do niedawna był uważany za najbezpieczniejszy na świecie, doszło do aż 320 strzelanin.

Wniosek? Nikt nie odmawia prawa pobytu w Polsce dotkniętym wojenną pożogą Ukraińcom czy jęczącym pod butem despoty Białorusinom. Chodzi o to, by obecny i kolejne rządy RP nie dopuściły do NIEKONTROLOWANEGO napływu uchodźców z krajów muzułmańskich. Sytuacja w Szwecji powinna być dla nas wszystkich przestrogą, a zatrzymany przez ABW 18-latek z gminy Ciepłowody, zafascynowany islamem, który planował atak terrorystyczny na Powiatową Komendę Policji w Ząbkowicach Śląskich, ostatnim dzwonkiem alarmowym dla naszego rządu.

Wróć