W tamten poniedziałek przez cały dzień niemal 400 niemieckich bombowców zrzuciło na Warszawę taki ogrom bomb zapalających i burzących, a w mieście wybuchło około 200 pożarów. O tym dniu warszawiacy mówili, że był to "lany poniedziałek" lub "czarny poniedziałek". Tego dnia zginęło około 10 tysięcy mieszkańców, a 35 tysięcy zostało rannych. Jednym z miejsc w stolicy, które zostało zniszczone we wrześniu 1939 roku był Zamek Królewski.
"To tu w 1939 roku podjęto decyzję, że Polska będzie się bronić, jeżeli zostaniemy zaatakowani. Jednak Zamek Królewski podczas II wojny światowej miał dramatyczną historię, ponieważ praktycznie został zrównany z ziemią" - mówi kustosz Zamku Królewskiego w Warszawie Sławomir Szczocki.
Przypomniał, że pierwsze uszkodzenia zamku miały miejsce 6 września 1939 roku, kiedy kustosz Borkl wyniósł z zamku urnę z sercem Tadeusza Kościuszki, która znalazła się w archikatedrze świętego Jana. "Kolejne dni były w miarę szczęśliwe, ale największa tragedia wydarzyła się 17 września, kiedy na zamek spadły pociski artyleryjskie wystrzeliwane ze wschodniej części Warszawy, zza Wisły z okolicy dzisiejszego Grochowa, a później do Warszawy zostali skierowani saperzy, którzy zaminowali zamek" - wyjaśnił i wskazał na wywiercone w ścianie zamku otwory na materiały wybuchowe o długości około 2 metrów.
Szczocki dodał, że Niemcy zrezygnowali ostatecznie z wysadzenia zamku, ponieważ bali się zniszczenia znajdującego się w pobliżu mostu, który był ważną drogą dojazdową. "Do wysadzenia zamku użyto jednak systemu Tajfun. Była to mieszanka powietrza i pyłu węglowego, która umieszczona w szczelnym pomieszczeniu wybucha, jak to ma czasami miejsce w kopalni" - powiedział. Ocalały jedynie zasypane gruzami piwnice, dolna część Wieży Grodzkiej, fragmenty Biblioteki Królewskiej i Arkad Kubickiego.
Pod koniec września 1939 roku polska komisja ekspertów uznała, że wystarczy kilka miesięcy, żeby zabezpieczyć zamek i tym samym będzie możliwość dalszej jego odbudowy. "Niemcy na to się nie zgodzili i pierwszą rzeczą, jaką zrobiono, było wyrzucenie stamtąd Polaków i wpuszczenie firm niemieckich, które mogły zabierać wszystko, co mogło im się przydać. Nie chodziło tylko o dzieła sztuki, ale też o kaloryfery czy instalacje elektryczne. Zamek stał się ruiną, gdzie zostały puste ściany" - powiedział. Odbudowa Zamku nieoficjalnie ruszyła 17 września 1971 roku, kiedy położono pierwszą cegłę na placu odbudowy. Oficjalnego otwarcia dokonano w sierpniu 1984 roku, choć prace wykończeniowe trwały jeszcze kilka lat.
To przerażające, jak bardzo była zniszczona Warszawa. Pamiętamy o wielu ofiarach ludzkich, ale widzimy też taką bezmyślną chęć niszczenia tylko dlatego, że jest to obce, nie niemieckie i właściwie skazane na zagładę - podsumował Szczocki.
Fot. wikipedia