Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Bezwzględne dożywocie – sprawiedliwa kara czy nieludzka katorga?

04-10-2023 21:26 | Autor: Tadeusz Porębski
W minioną niedzielę weszły w życie znowelizowane przepisy polskiego prawa karnego. Drastycznie wzrosną kary nie tylko za pospolite przestępstwa kryminalne, ale także dla uczestników obrotu gospodarczego.

Już od momentu przedstawienia w Sejmie projektu nowelizacji wzbudza ona kontrowersje wśród karnistów, natomiast ma poparcie społeczeństwa, które wobec postępującej brutalizacji życia domaga się surowszych niż dotychczas kar dla przestępców.

Nowa ustawa przewiduje znaczące zaostrzenie kar, m. in. za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, z gwałt, kierowanie grupą terrorystyczną czy spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. W przypadku popełnienia przestępstwa prowadzenia pojazdu mechanicznego w stanie nietrzeźwości sąd będzie obowiązany orzec przepadek pojazdu, chyba że zawartość alkoholu w organizmie sprawcy była niższa niż 1,5 promila we krwi (0,75 mg/dm3 w wydychanym powietrzu). Sąd może jednak odstąpić od zastosowania środka karnego w szczególnie uzasadnionych przypadkach. Nowela rozszerza katalog osób mogących zainicjować wnioskowy tryb ścigania przestępstwa polegającego na wyrządzeniu znacznej szkody majątkowej w majątku lub działalności gospodarczej osoby fizycznej lub prawnej. Dotychczas art. 296§4a k.k. przewidywał, że jeśli pokrzywdzonym nie jest Skarb Państwa, ściganie przestępstwa następuje na wniosek pokrzywdzonego. Od minionej niedzieli oprócz pokrzywdzonego będzie mógł wystąpić z takim wnioskiem także wspólnik, akcjonariusz, udziałowiec pokrzywdzonej spółki, bądź członek pokrzywdzonej spółdzielni.

Nowelizacja kodeksu karnego eliminuje karę 25 lat pozbawienia wolności zastępując ją terminową od 1 miesiąca do 30 lat. Wydłuża okres przedawnienia zbrodni zabójstwa z 30 do 40 lat i wprowadza nowy typ przestępstwa – przyjęcie zlecenia zabójstwa oraz karę za przygotowanie do zabójstwa. W USA nazywa się to udziałem w zmowie mającej na celu pozbawienie życia innej osoby.

Nowela wprowadza po raz pierwszy w Polsce karę bezwzględnego dożywocia, czyli dożywotniego pozbawienia wolności bez możliwości warunkowego zwolnienia. O zastosowaniu tak drastycznej kary zadecyduje sąd, który będzie mógł ją wymierzyć tylko w dwóch przypadkach: jeżeli sprawca był skazywany wcześniej za najpoważniejsze przestępstwa lub jego wyjście na wolność mogłoby zagrażać bezpieczeństwu obywateli. Ten element nowelizacji wzbudza największy sprzeciw środowisk prawniczych. To kolejna odsłona odwiecznego sporu pomiędzy prawnikami a ogółem obywateli. Każda ze stron przedstawia własne argumenty. Obywatel chce czuć się bezpieczny i nie wchodzi w skórę przestępcy, szczególnie przestępcy wyróżniającego się wyjątkową brutalnością. Żąda dla niego jak najsurowszej kary i możliwie najdłuższego odizolowania go od społeczeństwa. Prawnicy widzą rzecz inaczej, zgodnie z nieco wyświechtaną dewizą, że ważniejsza jest nieuchronność kary niż jej wysokość. Taką postawę prezentują m. in. prawnicy organizacji „Wolne Sądy”. Żyjemy w wolnym kraju, w którym każdy może publicznie artykułować swoje stanowisko w sprawie. Wolny kraj ma jednak to do siebie, że dozwolona jest również publiczna polemika – nawet z prawnikami z najwyższej półki.

Poniedziałek, 2 października około godziny 14, radio TOK FM. Redaktor Jakub Janiszewski rozmawia z Marią Ejchart – Dubois z „Wolnych Sądów”. Temat rozmowy: „Nowelizacja prawa karnego”. Prawniczka ostro krytykuje nowelę, uporczywie forsując tezę, jakoby ustawodawca nie ufał sądom i sam postanowił wymierzać sprawiedliwość. Argumenty przywoływane na obronę postawionej tezy są nieprzekonujące, bo, jak wyżej, na przykład orzeczenie o zastosowaniu kary bezwzględnego dożywocia leży wyłącznie w gestii niezawisłego sądu, a nie prokuratury, bądź innego organu. Podobnie jest w przypadku orzekania przepadku pojazdu prowadzonego w stanie nietrzeźwości – decyduje wyłącznie sędzia. Tymczasem mecenaska raczy twierdzić, że, tu cytat: „prokurator dostał nowe kompetencje, które do tej pory leżały na sądzie”. Nie rozwija jednak swojej kolejnej tezy, tak by słuchacz mógł przyznać jej bezwzględną rację. Za to przez kilkadziesiąt minut audycji przewija się wielka troska prawniczki o smutny los dożywotniaków tęskniących do dzieci i rodzin, nie mających motywacji, pozbawionych elementarnych praw człowieka, etc. O ofiarach, rodzinach ofiar i ich prawach ani słowa, co może wzbudzać irytację przeciętnego słuchacza.

Wszak karę dożywocia, która jest surogatem kary śmierci, orzeka się wyłącznie wobec najokrutniejszych z okrutnych. Mecenaska usiłuje wbić gwóźdź do trumny kary bezwzględnego dożywocia: „Nie ma takiej kary w cywilizowanym świecie!” (cytat z rozmowy). Jest taka kara, pani mecenas, i to w wielu cywilizowanych krajach, jak na przykład w USA, Wielkiej Brytanii, Japonii, Australii, a nawet na ultraliberalnej Nowej Zelandii.

W sierpniu tego roku sąd w Manchester skazał na bezwzględne dożywocie 33-letnią pielęgniarkę Lucy Letby za zamordowanie na oddziale położniczym Countess of Chester Hospital siedmiorga noworodków i usiłowanie zabójstwa sześciorga innych. Kobieta – morderczyni umrze w więzieniu.

Martin Bryant, który w kwietniu 1996 r. zastrzelił w Port Arthur na australijskiej Tasmanii 35 osób, a 23 ranił, dostał 35 razy dożywocie za morderstwa oraz 1035 lat za inne przestępstwa związane z masakrą. Umrze w więzieniu o zaostrzonym rygorze w Hobart, nazywanym Różowym Pałacem. Jego rodak Ivan Milat, seryjny zabójca siejący w latach 1989–1992 strach w okolicach masywu leśnego Belanglo, został skazany na siedmiokrotne dożywocie za siedem zabójstw. Niedawno zmarł w więzieniu o zaostrzonym rygorze Long Bay koło Sydney.

Australijczyk Brenton Tarrant, sprawca ataków na meczety w nowozelandzkiej miejscowości Christchurch w 2019 r., w których zginęło 51 osób, odsiaduje dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia w nowozelandzkim więzieniu Otago Corrections Facility w Milburn. Tam też umrze. To pierwszy tak surowy wyrok w historii nowozelandzkiego sądownictwa. W USA, uchodzących za kolebkę światowej demokracji, wymiar sprawiedliwości nie patyczkuje się z brutalnymi przestępcami. Kara bezwzględnego dożywocia orzekana jest w stosunku do mężczyzn, kobiet, starców, a nawet 14-latków. Przed kilkoma dniami Wielka Ława Przysięgłych hrabstwa Brown w stanie Wisconsin uznała 25-letnią Taylor Schabusiness winną zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem i brutalnego okaleczenia zwłok. Sędzia stwierdził, że oskarżona popełniła zbrodnię obrażającą ludzką godność, a że w jego naturze nie leży łaskawość wobec tego typu osób, skazuje ją na bezwzględne dożywocie, bez możliwości ubiegania się o warunkowe zwolnienie. Pani Schabusiness dokona żywota za kratami.

Osobną kwestią są specjalne warunki, w jakich w USA odbywają karę bezwzględnego dożywocia najbrutalniejsi przestępcy. Na ich potrzeby wybudowano na terenie Stanów 5 dodatkowych jednostek penitencjarnych, zwanych „Supermax”. Najcięższym z „supermaksów” jest cieszący się złowrogą sławą zakład karny ADX Florence, położony u podnóża Gór Skalistych. To trójkątna betonowa twierdza otoczona murami i zasiekami z drutu kolczastego. Mury wzmacnia sześć wież wartowniczych różnej wysokości, wyposażonych w karabiny maszynowe, a nawet rakiety przeciwlotnicze. Łącznie w ADX Florence znajduje się 1400 elektronicznych „śluz” i przejść. Każda cela ma powierzchnię 3 na 2,5 metra i wyposażona jest w modułowe betonowe łóżko, biurko, stołek oraz kombinację zlewu i toalety ze stali nierdzewnej. Prysznic, podający wodę od trzech sekund do pięciu minut, jest obsługiwany z zewnątrz. W sekcjach największego bezpieczeństwa każdy więzień ma w celi dwie kamery. Skazaniec usiłujący zasłonić ich obiektywy jest natychmiast przykuwany za ręce i nogi do betonowego łóżka. Przez okno celi, długie na niespełna metr i szerokie na zaledwie siedemdziesiąt centymetrów, widać jedynie skrawek nieba. Obrońcy praw człowieka twierdzą, że warunki panujące w „supermaksach” urągają ludzkiej godności. „To nie więzienia, to inkubatory psychoz. Nawet zdrowi skazańcy w warunkach całkowitego odosobnienia popadają w obłęd” – oskarża adwokat David Fathi. Mimo protestów władze stanowe i federalne nie zezwoliły przedstawicielom mediów i organizacji Amnesty International na wejście i zlustrowanie tego typu zakładów karnych.

Europa dawno pozbyła się kary śmierci, choć wyjątkowo barbarzyńska francuska gilotyna działała aż do 1977 roku. Karę główną zastąpiono wieloletnimi wyrokami pozbawienia wolności, bądź karą dożywocia – także bezwzględnego, jak w Wielkiej Brytanii. Obecnie w tym europejskim kraju, będącym jeszcze niedawno członkiem UE, najwyższą karę odsiaduje tam 60 osób obu płci. Jedynymi cywilizowanymi i w pełni demokratycznymi krajami, gdzie nadal skazuje się ludzi na śmierć są Japonia i Stany Zjednoczone. Zastrzyk śmierci jest w USA podstawową metodą egzekucji. Amerykanie argumentują, że jest to najbardziej humanitarna metoda pozbawienia kogoś życia. Aż 16 stanów uśmierca więźniów w inny sposób, najczęściej przez powieszenie, rozstrzelanie, porażenie prądem i gazowanie w komorze śmierci. Zwolennicy kary śmierci w USA, których według ostatniego badania Pew Research Center jest aż 58 procent, pytają o prawa ofiar oraz o zadośćuczynienie społecznej sprawiedliwości, bo zbyt często broni się dzisiaj praw złoczyńców, zapominając o prawach ofiar. To pytanie powinno zostać skierowane także do Polski, m. in. do prawników z fundacji „Wolne Sądy”. Należałoby spytać, jak według nich powinna wyglądać pokuta za straszliwe zbrodnie popełnione ze szczególnym okrucieństwem przez brutalnych przestępców. Wszak pokuta to termin wywodzący się z religii chrześcijańskiej, którym w radiowej audycji szermowała prawniczka z „Wolnych Sądów”. Ci ludzie muszą ją odbyć, zanim zejdą z tego świata. Czy jedynie przez 21 lat w luksusowych warunkach, jak norweski masowy Anders Breivik, który odebrał życie 77 nastolatkom, chronieni prawami przez liberalny system, stanowiąc obrazę pamięci niewinnych ofiar?

Lata 90. środkowa Anglia. William Mc Fall, kompletnie zdeprawowany przestępca, mający kłopoty z prawem już w dzieciństwie, zabija młotkiem niedołężną starszą kobietę, kradnąc jej drobną kwotę pieniędzy. Dostaje dożywocie. Zostaje osadzony w jednej celi ze Stephenem Unwinem, podpalaczem, sadystą dręczącym słabszych, rabusiem i wykolejeńcem, który odsiaduje dożywocie za brutalne zabójstwo chorego na raka starszego mężczyzny. Obaj dostają warunkowe po 14 latach odsiadki. Osiedlają się w okolicach Sunderland, wkrótce zamieszkują w jednym mieszkaniu. W sierpniu 2017 r. zwabiają do domu urzędniczkę socjalną. Przez wiele godzin gwałcą ją i torturują, by wydobyć od niej PIN do karty płatniczej. Podają filigranowej kobiecie dożylnie whisky. Jej wielogodzinne męki przerywają jedynie na spożycie posiłku. Zmasakrowaną, ale żywą, ładują do jej samochodu, wywożą na odludzie i podpalają. Krańcowe barbarzyństwo i zło w czystej postaci. Obaj lądują na bezwzględnym dożywociu. Za późno. Podobnych przypadków mamy na świecie nie tysiące, a setki tysięcy. Przez zbytnią łaskawość, tolerancję i liberalizm sądów penitencjarnych życie straciły setki tysięcy niewinnych ludzi. Także w Polsce.

Pan Artur K. – będąc w 2019 r. na przepustce z więzienia, gdzie odsiadywał wyrok 15 lat za zabójstwo – brutalnie zamordował na warszawskiej Pradze narzeczoną i jej 3-letniego syna. Bandzior Grzegorz Szelest, potwór w ludzkim przebraniu, podczas napadu na Kredyt Bank w Warszawie z zimną krwią strzelił w potylicę strażnikowi, a potem kolejno trzem młodym kasjerkom. „Marek powiedział: No to strzelaj. Ja zrobiłem pach, pach i pach. Zaczęły się ruszać, myślałem, że jeszcze żyją. Podeszłem i każdą walnęłem w głowę kolbą pistoletu. Tą walnęłem, tą walnęłem i tą walnęłem” (wymowa oryginalna) – opowiadał beznamiętnie podczas wizji lokalnej.

Czy tak brutalni przestępcy powinni kiedykolwiek wyjść na wolność? Czy należy w ogóle martwić się o ich więzienne tęsknoty, motywacje i odczucia? Sędzia w Anchorage na Alasce nie miał litości dla Roberta Hansena, szanowanego właściciela piekarni, który łącznie porwał 17 młodych kobiet, wywoził je na odludzie, wypuszczał i polował na nie z karabinem jak na zwierzęta. Skazał go na bezwzględne dożywocie i dodatkowo na 460 lat. Podobnie postąpił sędzia z Durbanu (RPA), skazując rolnika Sipho Twalę, „Dusiciela z Phoenix”, na 506 lat więzienia za zamordowanie 17 młodych kobiet. Są zbrodniarze całkowicie pozbawieni ludzkich cech, uczuć i empatii, prawdziwe bestie, których życie podporządkowane jest przemocy i krzywdzeniu innych. Tacy ludzie nigdy nie powinni opuścić więziennych murów, ponieważ stanowią śmiertelne zagrożenie dla społeczeństwa. Tak postawioną tezę można uznać za odpowiedź dziennikarza lokalnej prasy na wątpliwości, które miotają panią mec. Marią Ejchart – Dubois i jej środowiskiem, co do zasadności wymierzenia w dzisiejszej Polsce kary bezwzględnego dożywocia.

Fot. wikipedia

Wróć