Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Żyjąc jak PiS z KOD-em...

13-01-2016 21:08 | Autor: Tadeusz Porębski
Nie jestem wyborcą PiS i nie zanosi się, żebym kiedykolwiek nim został, ponieważ serce mam raczej po lewej stronie. Nie znaczy to jednak, że zamykam oczy i wydzieram się na PiS, stawiając tej partii zarzuty szkodnictwa i łamania demokracji, którym to słowem wycierają sobie gęby sympatycy przegranych PO, PSL, jak również ledwo już zipiącego i przypominającego nieboszczyka SLD. W polityce podstawą jest skuteczność, a tej nie sposób odmówić ekipie sprawującej obecnie władzę w państwie. W porównaniu z ekipą Tuska i Kopacz ludzie Kaczyńskiego to tytani parlamentarnej pracy. Dowiedli w sposób nie podlegający dyskusji, że jeśli tylko jest wola polityczna, to znowelizowanie ustawy i jej uchwalenie jest kwestią kilku dni.

Jakość tych ustaw oraz ich przydatność ze społecznego punktu widzenia to zupełnie inna kwestia. Generalnie, raczej ciepło przyjmuję ruchy ustawodawcze wykonywane przez PiS, dlatego nie popieram działań tak zwanego KOD, które polegają na wyprowadzaniu ludzi na ulicę. Nie pamiętam, aby w jakimkolwiek demokratycznym państwie przegrane partie tak histerycznie reagowały na utratę władzy. Na razie nie widzę zagrożeń dla polskiej demokracji, złowrogich przepowiedni typu "wkrótce się przekonasz, co potrafi PiS" w ogóle nie komentuję, ponieważ mam świadomość, że dopóki Polska jest członkiem UE, żaden nasz polityk nie jest w stanie posunąć się zbyt daleko w ograniczaniu demokracji – o jej ewidentnym łamaniu nawet nie wspomnę. Dlatego bez emocji, starając się patrzeć obiektywnie na wprowadzane w kraju zmiany, obserwuję rozwój wydarzeń.

Nowelizacja ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, która wzbudza tyle kontrowersji, mnie także zaniepokoiła, choć, Bogiem a prawdą, całą awanturę wywołała PO, wybierając trzech sędziów TK niejako "na zapas", co okazało się działaniem niekonstytucyjnym. Jednak zarzuty polityków PiS o rzekomym lenistwie sędziów naszego Trybunału są moim zdaniem chybione, żeby nie powiedzieć – dęte. To tylko pretekst, bo rzecz idzie o coś zupełnie innego. Trybunały nie działają z urzędu, lecz na wniosek. Tych wniosków w sąsiednich Niemczech było w 2014 r. 6811.Na stronie internetowej (9) niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe (Bundesverfassungsgericht) widnieje zapis, że trybunał rozstrzygnął w roku 2014 w sumie 39 spraw w obu senatach łącznie (niemiecki TK składa się z 16 sędziów obradujących w dwóch senatach, a decyzje podejmuje się w składach od trzech sędziów wzwyż). Trybunał w Niemczech rozstrzygnął także 10 spraw w kwestii kontroli normatywnej i odmówił przyjęcia aż 5600 wniosków. 45 wniosków zostało wycofanych przez wnioskodawców.

Polski TK rozpoznał w ubiegłym roku 157 spraw i wydał 119 orzeczeń. Trybunał wydał także 818 postanowień oraz zarządzeń w ramach kontroli wstępnej skarg konstytucyjnych i wniosków podmiotów o ograniczonej legitymacji wnioskowej. W 2014 r. do TK wpłynęło 375 skarg konstytucyjnych, w następstwie czego wydanych zostało 620 postanowień w trybie ich wstępnej kontroli. To porównanie obala tezę o lenistwie sędziów naszego TK.

TVP, Polskie Radio i PAP będą „respektować chrześcijański system wartości”. To podstawowe założenia projektu „dużej” ustawy medialnej autorstwa PiS. "Mała" już weszła w życie, w wyniku czego władzę w TVP przejęli ludzie z PiS z Jackiem Kurskim na czele. To "beblanie" o chrześcijańskich wartościach i narodowych mediach nie przypadło mi do gustu. Nie chcę zamiany w ofercie programowej TVP, polegającej na ograniczeniu masowo produkowanego badziewia serialowego i zamiany tegoż na programy religijne, patriotyczne i bogoojczyźniane. Oczekuję przede wszystkim, że nowe kierownictwo TVP podda dzisiejszą ofertę antenową rzetelnej bezstronnej weryfikacji i pozostawi to, co w naszej telewizji publicznej jest wartościowe, choćby kłóciło się ono z ideologią PiS. Oczekuję również przepędzenia na cztery wiatry sporej grupy cwaniaków, którzy wyspecjalizowali się w masowej produkcji gniotów i dzięki temu od lat żyją sobie dostatnio na kroplówce TVP.  

Ustawa o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym – po trzykroć tak. Mają powstać dwa rejestry. W niejawnym, dostępnym tylko dla organów sądowniczych i ścigania, znajdą się dane prawomocnie skazanych za przestępstwa na tle seksualnym (pedofile, gwałciciele, skazani za stosunek kazirodczy, molestowanie seksualne, umawianie się na seks z dzieckiem przez internet, sutenerzy nakłaniający dzieci do prostytucji, jak również osoby, wobec których warunkowo umorzono postępowanie). Natomiast w rejestrze jawnym znajdą się osoby skazane prawomocnie za gwałt ze szczególnym okrucieństwem popełniony wobec nieletnich poniżej 15 roku życia oraz recydywiści przestępstw seksualnych. Jawny rejestr będzie dostępny dla wszystkich obywateli, znajdą się w nim dane z rejestru niejawnego, z wyjątkiem danych rodziców i adresu skazanego. Będzie tylko nazwa miejscowości, w której skazany mieszka. Sprawca przy każdej zmianie pobytu powyżej 3 dni musi obowiązkowo zgłaszać ten zamiar policji, a ta przekaże taką informację do rejestru. Tego rodzaju rejestry znajdują się w niemal każdym kraju zachodniej Europy i w USA.

Podatek bankowy? Jak najbardziej pożądany i oczekiwany przez społeczeństwo. Zgodnie z ustawą od lutego banki oraz firmy ubezpieczeniowe zostaną obłożone podatkiem w wysokości 0,44 proc. posiadanych aktywów.

Zmiany w ustawie o służbie cywilnej w ogóle mi się nie podobają. Zgodnie z nowelizacją, wyższe stanowiska w służbie cywilnej, m. in. dyrektorzy generalni w poszczególnych resortach, mają być obsadzane w drodze powołania, a nie konkursu. Tymczasem wieloletnia praktyka podpowiada, że najsprawniejszymi urzędnikami ministerialnymi są właśnie dyrektorzy generalni, w większości absolwenci prestiżowej KSAP (Krajowej Szkoły Administracji Publicznej), znakomicie przygotowani do pełnienia tej funkcji. Ministrowie dostali więc zielone światło w zatrudnianiu wedle własnego widzimisię swojaków i partyjnych czynowników, w gronie których z pewnością znajdzie się wielu niedouków i nieudaczników posiadających mocne koneksje u partyjnych liderów. Za kilka lat może okazać się, że PiS ukręciło bat na własny tyłek, bowiem następna grupa trzymająca władzę będzie skwapliwie korzystać ze stworzonej furtki. Chyba że PiS liczy na rządzenie państwem do końca świata i jeden dzień dłużej.

Wszystko wskazuje na to, że fatalna, przynosząca państwu miliardowe straty, ustawa hazardowa nie zastanie znowelizowana. Prezes PiS zapowiedział bowiem publicznie, że "hazard w Polsce należy mocno ograniczyć, a najlepiej byłoby w ogóle zakazać jego uprawiania". Zakazy w XXI wieku, w dobie wszechobecnego internetu i innych komunikatorów? W tej kwestii pan prezes błądzi i tak naprawdę nie wie, co mówi. Nie da się dzisiaj zakazać uprawiania hazardu. Ci, którzy grają, nadal będą grali, tyle że pokątnie, na serwerach zainstalowanych poza granicami kraju. A nasze państwo – miast ująć hazard w ramy dawno już nałożone ustawowo w zachodniej Europie i czerpać miliardowe zyski, nadal będzie tolerować fikcję i zamiast miliardy zarabiać, będzie je tracić na rzecz zagranicznych operatorów. Tak archaiczne myślenie do niczego dobrego nie doprowadzi.

Obawiam się także, iż kolejna ustawa przynosząca państwu straty, ludziom ogrom nieszczęść, a cwaniakom, oszustom i zwykłym gangsterom gigantyczne fortuny, również nie doczeka się szybkiego uchwalenia przez obecny Sejm. Chodzi o ustawę reprywatyzacyjną, z którą parlament boryka się od ponad ćwierć wieku i w związku z tym staliśmy się ostatnim państwem byłego bloku sowieckiego zrzeszonym w UE, które nie dorobiło się tego niebywale oczekiwanego przez społeczeństwo aktu prawnego.

Analizując powyższe, czy mam wyjść na ulicę i demonstrować wspólnie z sympatykami KOD? Słynny stołeczny wieszcz Stanisław Wiechecki "Wiech" miał takie powiedzenie: myślę, że wątpię.

Wróć