Uważam, iż w trwającej obecnie dyskusji o ewentualnego odejścia od sezonowej zmiany czasu, powinniśmy opowiedzieć się za „czasem zimowym”, który obowiązuje w większości państw Unii Europejskiej. Mam nadzieję, że podobnie na tę sprawę patrzą mieszkańcy innych krajów europejskich i wreszcie skończy się dwukrotne, każdego roku, zmienianie obowiązującego czasu!
Przy okazji warto przypomnieć, że zmiana czasu była zabiegiem oszczędnościowym, wprowadzonym przez Niemcy w okresie pierwszej wojny światowej. Chcąc zaoszczędzić paliwo na produkcję energii elektrycznej, niezbędnej do oświetlenia, 30 kwietnia 1916 r. władze niemieckie wprowadziły „czas letni”, umożliwiający dłuższe (wieczorem) korzystanie ze światła naturalnego (słonecznego). Blokada gospodarcza zmusiła Niemców do nadzwyczajnych oszczędności. Wówczas wprowadzono do użytku liczne „erzace” zastępujące deficytowe surowce i materiały. Zamiast masła – margaryna, zamiast bawełny czy lnu – włókna pokrzywy itd., itd., itd. W okresie przymusowych oszczędności wprowadzono także sezonową zmianę czasu. Warto zauważyć, iż „erzace” stały się zaczątkiem bardzo wielu wynalazków i ulepszeń.
Już rok później, tj. w 1917 r., zmianę czasu wprowadzono w pogrążonej w wojnie, rewolucji i głodzie Rosji. Nie znalazłem informacji, jak było później. Wiadomo jednak, że w Rosji (i Białorusi) zmianę czasu wprowadzono ponownie w 2011 r.
W 1918 r. ze zmianą czasu eksperymentowały Stany Zjednoczone, ale szybko zrezygnowały. Powróciły jednak do pomysłu podczas II wojny światowej. W Polsce, ten pomysł oszczędzania elektryczności (także gazu) był znany w okresie międzywojennym, ale do praktyki wprowadzony został dopiero podczas okupacji hitlerowskiej. Po zakończeniu II wojny światowej w Polsce zastosowano zmianę czasu w latach 1946-1949 i 1957-1964. W schyłkowym okresie „epoki Gierka”, gdy gospodarka szybko szła na dno, powrócono do wykorzystania światła słonecznego celem zaoszczędzenia energii elektrycznej, zarządzając w 1977 r. sezonową zmianę czasu. Wprowadzona wówczas zmiana trwa po dziś dzień. Pomimo, że zmiana czasu związana jest z wieloma niedogodnościami, obecnie obowiązuje w około 70 państwach świata, w tym prawie we wszystkich państwach europejskich.
Zmianę czasu wprowadzono przed laty ze względu na możliwość zaoszczędzenia energii elektrycznej, głównie do celów oświetleniowych. Po wprowadzeniu około 2000 r. do szerokiej praktyki „żarówek” ledowych, na oświetlenie zużywamy wielokrotnie mniej energii elektrycznej. Moim zdaniem, jest to ważny argument na rzecz rezygnacji z sezonowej zmiany czasu.
Zmianę czasu w Polsce (i innych państwach UE – Dyrektywa 2000/84/WE) unormowano w ten sposób, że zmiana następuje w ostatnią niedzielę marca o godzinie 2 w nocy z soboty na niedzielę) oraz w ostatnią niedzielę października (3 godzina w nocy z soboty na niedzielę). W związku z faktem, iż Polska powiązana jest obecnie tysiącami nici z innymi państwami Unii Europejskiej, likwidacja zmiany czasu musi być uzgodniona z partnerami unijnymi. Sprzyjającą okolicznością na podjęcie tego tematu jest „polska prezydencja” w Unii, ale obawiam się, że zbliżające się wybory prezydenckie, odsuną na dalszy plan zmianę czasu i tak pozostanie, jeszcze przez wiele lat. Niestety.
Przy okazji warto zauważyć jeszcze jeden praktyczny problem związany z czasem, a rozwiązany w sposób prawny (norma międzynarodowa ISO 8601:2004). Chodzi mianowicie o sposób numerowania tygodni w roku, co ma znaczenie w rozliczeniach handlowych i finansowych. Otóż przyjęto generalną zasadę, że pierwszym dniem tygodnia jest poniedziałek. Pierwszym tygodniem kalendarzowym w obrębie danego roku jest tydzień zawierający pierwszy czwartek tego roku. Ostatnim tygodniem kalendarzowym w roku, jest tydzień zawierający ostatni czwartek danego roku.