Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Żegnaj Gustliku...

05-10-2022 20:37 | Autor: Mirosław Miroński
Każdy z nas, kto ma za sobą „trochę” lat, pamięta bohaterów szklanego ekranu, z którymi mógł przeżywać pasjonujące przygody. Były rozterki i porażki, ale ostatecznie nasi idole pokonywali je. Wszystko po to by pojawić się w kolejnym odcinku. Czy to Zorro czarny jak smoła, zwinny jak pszczoła uroczy dla dam i otoczenia a bezwzględny dla wrogów, choć nie dla wszystkich. Jego największy przeciwnik sierżant Garcia musiał przecież pozostać w serialu Walta Disney'a 1957-1961 pod tytułem „Zorro”. Eh! Łezka kręci się w oku na wspomnienie tamtych czasów. Wtedy wszystko wydawało się prostsze niż dziś, a my o wiele młodsi. No cóż, czasu nie zatrzymamy ani nie odwrócimy jego biegu.

Mieliśmy też i mamy nadal własnych bohaterów. Niewątpliwie należą do nich bohaterowie z serialu „Czterej pancerni i pies”. Naprawdę, można było wybierać swoją ulubioną postać spośród z licznego grona gwiazd występujących w tym filmie. Dla przypomnienia dodam, że serial ten powstał w latach 1966–1970 w reżyserii Konrada Nałęckiego na podstawie książki Janusza Przymanowskiego o takim samym tytule i według scenariusza tegoż autora.

Można wiele zarzucić serialowi, jeśli chodzi o fakty historyczne, o rozmijanie się z nimi, nie można mu jednak zarzucić jego wyjątkowości. I to pod wieloma względami, zwłaszcza znakomitej reżyserii i kunsztu aktorskiego całej plejadzie znakomitych aktorów i aktorek.

Jak wcześniej wspomniałem, serial aż błyszczy od gwiazd, które nie tylko wystąpiły w nim, ale stworzyły wielkie kreacje aktorskie. Dzięki temu w krótkim czasie obsada filmu biła rekordy popularności a poszczególni bohaterowie stali się ulubieńcami publiczności. Zwłaszcza młodzież chętnie utożsamiała się z sympatycznymi pancerniakami nie mówiąc już o należącym do Janka Kosa psie Szariku (po polsku kuleczka), który także dołączył do załogi. Szybko zdobył serca wszystkich widzów. Uwielbiali go niemal wszyscy z prawej do lewej, od dzieci poczynając, na seniorach kończąc. Zabrakłoby miejsca w całym naszym tygodniku, żeby opisać prawdziwy wysyp aktorskich talentów i ich dokonania w serialu. Po tym wprowadzeniu przejdę jednak do rzeczy a właściwie do postaci, z którą pożegnaliśmy się w ostatnich dniach, do Franciszka Pieczki.

Gustaw Jeleń, zdrobniale Gustlik - równie sympatyczny, co Janek i jego wilczur Szarik był także członkiem załogi czołgu T-34 nazwanego Rudy 102. Początkowo kapral, plutonowy, sierżant i ładowniczy czołgu. W jego rolę wcielił się Franciszek Pieczka. Poczciwy i dobroduszny siłacz, który imponował dzięki swym rozmiarom i niezwykłej mocy. Popisywał się swoją nieprawdopodobną siłą wyciągając gwóźdź z drzewa i w wielu innych sytuacjach.

Franciszek Pieczka nie musiał grać. On po prostu taki był - naturalny, niczego nie udawał. Na planie filmowym pozostawał przede wszystkim sobą. Rola działonowego w Rudym była dla niego stworzona.

Urodzony na Śląsku Cieszyńskim w wielodzietnej rodzinie swą przygodę z aktorstwem zaczął dość wcześnie. Było to trochę pod wpływem ojca, który był jednak przeciwny temu, aby młody Franciszek wiązał z tym jakąś przyszłość. Upór i wytrwałość w osiąganiu wytyczonych celów sprawiły, że Franciszek Pieczka przyszły Gustlik dopiął swego. Film go fascynował od zawsze. Pokonywał pieszo duży dystans z Godowa (swojej wsi rodzinnej) do kina w Wodzisławiu Śląskim, a potem do Zawady. Nie tylko stał się aktorem, ale wzniósł się na wyżyny sztuki aktorskiej. Dostąpił prawdziwego splendoru wchodząc do panteonu prawdziwych gwiazd polskiego kina, teatru, słuchowisk radiowych, dubbingu.

Studia aktorskie rozpoczął po II wojnie światowej. Jako absolwent PWST w Warszawie (1954) zadebiutował w Teatrze Dolnośląskim w Jeleniej Górze. Po doświadczeniach w regionalnych teatrach znalazł się w Warszawie, gdzie rozpoczął, jak się okazało wieloletnią współpracę z Teatrem Powszechnym jako aktor.

Rola dobrodusznego siłacza z załogi Rudego to nie jedyna postać, z którą publiczność utożsamia Franciszka Pieczkę. Ma za sobą długą karierę aktorską wypełnioną wieloma sukcesami. W swoim dorobku ma znaczące role. Wystąpił w ponad stu filmach, zarówno polskich, jak i zagranicznych. Do historii kina przejdą jego kreacje w „Ziemi obiecanej”, w „Potopie”, w „Quo vadis”, w „Jańcio Wodnik” w „Konopielce” i oczywiście rola w serialu „Czterej pancerni i pies”, która przyniosła mu popularność i sympatię widzów. Miał okazję zmierzyć się z ambitnymi wyzwaniami w m. in. w spektaklach Konrada Swinarskiego, Zygmunta Hübnera, Jerzego Jarockiego. Pamiętamy go jako Matisa w poruszającym obrazie z 1968 roku „Żywot Mateusza” w reżyserii Witolda Leszczyńskiego.

Dla Franciszka Pieczki kurtyna opadła, jupitery zgasły. Pozostanie jednak na ekranie i w naszej pamięci. Żegnaj Gustliku...

Wróć