Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Wojna to nie przeszkoda, lecz szansa?

17-01-2024 21:09 | Autor: Tadeusz Porębski
Za kilka dni mija 82. rocznica konferencji w Wannsee, która zapoczątkowała Holocaust. We wtorek 20 stycznia 1942 r. punktualnie o godz. 12.00 w willi przy jeziorze Wannsee pod Berlinem SS-Obergruppenführer Reinhard Heydrich, szef RSHA (Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy odpowiedzialny za całość działań policyjnych w nazistowskich Niemczech), otworzył konferencję, która przypieczętowała los milionów europejskich Żydów. Konferencja miała w programie tylko jeden punkt: „Przeprowadzenie wszystkich przygotowań niezbędnych do organizacji, realizacji i sfinansowania ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”. Ten eufemistyczny termin, oznaczający w rzeczywistości masową zagładę jednej z narodowości, wymyślił marszałek Rzeszy Hermann Göring, a realizację zbrodniczego planu zlecił Heydrichowi.

Krwawą rozprawę z Żydami zapowiadał Adolf Hitler już wiosną 1939 r. „Krwiopijcy o haczykowatych nosach, posłańcy nicości i ukrywający się w cieniu kuglarze, którzy z ekonomii uczynili hazard, muszą zniknąć z powierzchni ziemi” – darł się wódz na posiedzeniu Reichstagu. Konferencję w Wannsee protokołował SS-Obersturmbannführer Adolf Eichmann. Protokół z narady, pieczętowany stemplem „ściśle tajne” i spisany ze stenogramu, był kilkakrotnie przerabiany przez szefa gestapo Heinricha Müllera. Ostatecznie wydrukowano go w 30 kopiach. Zachował się tylko jeden egzemplarz nr 16 przeznaczony dla Martina Luthera, podsekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych Rzeszy.

Jest to dokument przerażający, a jednocześnie zadziwiający prostotą, łatwością i typowo niemiecką skrupulatnością z jaką dziewięciu ministerialnych urzędników i sześciu wyższych oficerów SS zadecydowało o systematycznej eksterminacji 11 milionów europejskich Żydów. Wszyscy uczestnicy konferencji mogli pochwalić się wyższym wykształceniem, siedmiu urzędników i dwóch esesmanów miało doktoraty wyższych uczelni.

Konferencję w Wannsee kojarzy się wyłącznie z Holocaustem, jednak protokół Eichmanna uświadamia światu, iż planowano także eksterminację Słowian, którzy mieli zostać zlikwidowani w drugiej kolejności. Pozostali przy życiu mieli zostać niewolnikami z podstawową znajomością pisania i czytania oraz umiejętnością liczenia do stu. Podczas trwającej 1,5 godziny konferencji nie padały słowa „zabić”, „wywieźć i zgładzić”. Zastąpiono je eufemizmami „Żydzi zostaną poddani specjalnemu traktowaniu”, czy „będą ewakuowani na Wschód do istniejących bądź budowanych obiektów”. Sam termin „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej” jest eufemizmem z najwyższej intelektualnej półki.

Ale pół roku wcześniej Heinrich Himmler, szef SS, wezwał do siebie Rudolfa Hössa – późniejszego komendanta KL Auschwitz – i oświadczył mu expressis verbis w cztery oczy: „Führer zarządził ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej, rozkaz ma wykonać SS. Przeznaczyłem na ten cel wieś Auschwitz na południu Polski. Miejsce jest odpowiednie ze względu na jego korzystne położenie komunikacyjne. Żydzi są odwiecznymi wrogami niemieckiego narodu i wszyscy, którzy dostaną się w nasze ręce, zostaną w czasie tej wojny bez wyjątku zgładzeni. Jeśli nie uda nam się teraz zniszczyć biologicznych sił żydostwa, to kiedyś Żydzi zniszczą naród niemiecki”. Dla esesmanów rozkaz führera stał się wręcz drogowskazem. Uważali się za lojalnych patriotów, a nie zbrodniarzy. Zdehumanizowali Żydów, porównując do szczurów i nadali im status śmiertelnego wroga. Takie myślenie ułatwiało masowy mord. Tezę „jeśli nie zniszczymy rasy żydowskiej, to Żydzi zniszczą nas” kupiła także elita intelektualna ówczesnych Niemiec i miliony niemieckich zjadaczy chleba.

Tego właśnie nie mogłem pojąć, kiedy zapoznawałem się z protokołem Eichmanna i amatorsko badałem korzenie Holokaustu czytając setki opracowań naukowych. Ciemnemu ludowi można wcisnąć każdą bzdurę – myślałem sobie, ale tak łatwe zainfekowanie nienawiścią wykształconych mózgowców wydaje się niemożliwe. A jednak… Antysemityzm jest zjawiskiem odwiecznym i globalnym, ale próżno szukać opracowań naukowo definiujących jego przyczynę. Doszło do tego, że w dzisiejszej Europie pod prawie każdą z wielu pięknych synagog pełnią dyżury ciężko uzbrojeni policjanci. To wstrząsający widok. Chronione są także żydowskie ośrodki społeczne i szkoły. Niemcy to wielki naród, ponad połowa wynalazków tego świata to ich dzieło, dali światu genialnych konstruktorów, filozofów, kompozytorów, pisarzy, poetów. Ale synami tego narodu byli także twórcy Holocaustu.

Mimo upływu lat nie zdołałem dociec, dlaczego Niemcy zgotowali krwawą łaźnię akurat Żydom. Kilka cytatów z protokołu Eichmanna: „Dzięki ustawom rasowym praktycznie uniemożliwiono Żydom szkodliwy wpływ na naszą wspólnotę narodową. Teraz naszą misją dziejową jest spełnienie woli führera i ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej. Rzymianie wygnali Żydów i uznali problem za załatwiony.

Nic bardziej mylnego…” (Reinhardt Heydrich). „Ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej to tylko jeden element nowego ładu w Europie. Długofalowo myślimy o usunięciu wszystkich niższych ras z naszej strefy wpływów, by zrobić miejsce na niemieckie osadnictwo…. Żyd jest wiecznym pasożytem, panoszy się wszędzie, gdzie znajdzie podatny grunt… Elementarna zasada narodowej i socjalnej higieny nakazuje wyeliminować wszystkie ogniska zarazy” (Otto Hofmann, szef Głównego Urzędu Rasy i Osadnictwa – w 1954 r. ułaskawiony). „Wojna to nie przeszkoda, ale szansa, otwiera możliwości niedostępne w czasie pokoju. Mimo osobistych tragedii pozwala tworzyć fakty, radykalnie ingerować w społeczeństwo i kształtować je według wielkiego projektu” (ponownie Heydrich).

Wypowiedź wyjątkowo zdeprawowanego zbrodniarza wojennego można traktować jako memento. „Wojna to szansa pozwalająca tworzyć fakty i radykalnie ingerować w społeczeństwo”. Niemcy mogli dokonać aktu ludobójstwa dopiero po rozpoczęciu wojny, której głównym celem wcale nie była likwidacja żydostwa, lecz zdobycie nowych terenów na wschodzie i zgermanizowanie ich (tzw. „Lebensraum”). Zdehumanizowani Żydzi byli celem ubocznym. Sowieci skorzystali z wybuchu wojny, by zagarnąć Estonię, Litwę, Łotwę, Ukrainę oraz dużą część Polski, powiększyć swoje terytorium i przeprowadzić sowietyzację tych ziem. Przy okazji ludobójstwo (m. in. głód na Ukrainie i Katyń). Rosja Putina pod pozorem uwolnienia części kraju od „faszystów” napadła na Ukrainę. Propaganda rosyjska zdehumanizowała, Ukraińców nadając im status faszystów. Prawdziwy cel to powiększenie terytorium federacji o przebogate zasoby przemysłowe Ukrainy na wschodzie. Przy okazji ludobójstwo dokonywane na ludności cywilnej.

W grudniu rząd RPA wniósł do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości w Hadze skargę, zarzucając Izraelowi, że państwo to dopuszcza się aktów ludobójstwa w Strefie Gazy. Prawdziwym celem wojny jest przyłączenie do Izraela Strefy oraz Zachodniego Brzegu Jordanu – żyje tam ponad 500 tysięcy izraelskich osadników. Likwidacja Hamasu jest celem ubocznym, mającym zamaskować prawdziwy cel wojny, w którą wtrącił Izrael mający pętlę na szyi, oskarżany o korupcję premier Benjamin Netanjahu. Premier broni swojej głowy, mamiąc Izraelczyków historią – zniszczyć śmiertelnego wroga zagrażającego istnieniu państwa Izrael, a przy okazji odzyskać Syjon, czyli opisane w Biblii ziemie narodu żydowskiego. Ale świat dostrzega prawdziwy cel wojskowej operacji. Przebywająca w niedzielę w Jerozolimie minister spraw zagranicznych Niemiec Annalena Baerbock ostrzegła dwóch skrajnie prawicowych ministrów Izraela, nawołujących do „emigracji” Palestyńczyków. Niemiecka polityk stanowczo podkreśliła: „Nieodwołalne jest to, że Strefa Gazy należy do Palestyńczyków i nie wolno ich stamtąd wydalać”. Termin „emigracja” w ustach dwóch „jastrzębi”, to oczywiście eufemizm oznaczający przymusowe wysiedlenie bądź „ewakuację”, termin skądinąd znany mi z historii.

Czyżby wojna miała przy okazji kształtować izraelskie społeczeństwo „według wielkiego projektu”? Czy dumny i utalentowany naród Izraela pozwoli ulepić się na kształt oczekiwany przez „jastrzębi” z Tel Awiwu, podobnie jak w latach 30. ubiegłego wieku pozwolili ulepić się Niemcy? Trudno wyrokować, ale historia – jak widać – lubi się powtarzać.

Wróć