Ruch to zdrowie
Jak zwykle jako jeden z pierwszych pojawił się mokotowski burmistrz Rafał Miastowski, który będąc zapalonym biegaczem zdążył już wcześniej zaliczyć swoją codzienną, kilku kilometrową trasę biegową. W tym roku nie szedł na trasie, ale jako gospodarz dzielnicy czynnie kibicował imprezie.
– Ruch to zdrowie – odpowiada burmistrz Miastowski, zapytany przez mnie o przesłanie dla uczestników. – Zachęcam do wszelkich przejawów aktywności fizycznej, czy to będzie bieganie, Nordic Walking, a nawet spacer bez kijków. Choćby tylko spacer, ale w jakimś tempie i żeby postawić sobie jakieś cele, na przykład długość trasy czy czas jej przemierzania. I cel nadrzędny, którym przecież jest zdrowie. No i trzeba trzymać formę, choćby jak pan dyrektor – tu burmistrz wskazuje na stojącego obok Mariusza Czaplę, wicedyrektora OSiR. – No tak, trzeba, dla zdrowia – odpowiada Mariusz Czapla. – Chociaż ja osobiście bardziej wolę pływanie niż Nordic Walking. Teraz będę tylko kibicował. A tak przy okazji, 8. czerwca otwieramy kąpielisko. Na otwarcie kąpieliska będą zawody, start o godz. 10 rano, zapraszamy serdecznie. A jeśli chodzi o imprezy „nordicwalkingowe”, to będzie następny Marsz Po Zdrowie, ale dopiero jesienią, w październiku tego roku. Będziemy jeszcze informowali o dokładnym terminie, ale już serdecznie zapraszamy na X Marsz Po Zdrowie – wyjaśnia dyrektor Czapla.
Wokół namiotu organizacyjnego przybywa coraz więcej osób. Trzeba wypełnić formularz oświadczenia i pobrać kupony na późniejszy posiłek. Po marszu warto coś zjeść, więc organizatorzy tradycyjnie zapewnili gorący posiłek – smakowitą jak zwykle grochówkę z wędzonką, bigos, coś dla wegetarian, kawę, herbatę. Uczestnicy przybyli z różnych dzielnic Warszawy - z Mokotowa, Ursynowa, Śródmieścia, Pragi, Ochoty, nawet z Ursusa. Czasem pojedynczo, czasem rodzinnie. W marszach Nordic Walking wiek nie ma znaczenia, kijki są dosłownie dla wszystkich - zarówno dla seniorów 80+, jak i dla młodzieży, a nawet dzieci.
Właśnie do namiotu podszedł Krzysztof Rosiński dyrektor mokotowskiego OSiR. – U nas cały czas odbywają się różnego typu imprezy sportowe, przedsięwzięcia, zawody – wyjaśnia dyrektor Rosiński. – No a dzisiaj jest Nordic Walking. To sposób na ruch na świeżym powietrzu. Mamy świetną pogodę, atmosfera jak zwykle bardzo miła, jesteśmy uśmiechnięci, po prostu zdrowy duch w zdrowym ciele. Mamy teraz okazję spotykać się przy niedawno odnowionym budynku OSiR. Chcemy jeszcze dobudować taras, żeby był jeszcze piękniejszy widok na plażę i Jeziorko i żeby służył wszystkim, nie tylko mieszkańcom Mokotowa, ale również Warszawy. Staramy się cały czas coś unowocześniać i uatrakcyjniać, pamiętając jednak cały czas, że jesteśmy na terenie rezerwatu przyrody. A więc piękna pogoda, piękna atmosfera, sport i rekreacja. I wszyscy powinni być zadowoleni – mówił dyrektor Krzysztof Rosiński.
Nie tylko kijki
Dla nie posiadających odpowiednich kijków organizatorzy przygotowali sporą ilość zestawów. Początkujący często korzystają z „okazyjnie” zdobytych kijków, zazwyczaj trekkingowych, dostosowanych do wędrówek po skalistych ścieżkach górskich i w trudnym terenie, które jednak nie sprawdzają się na płaskich drogach. Takie niedostosowane kijki podczas dłuższych marszy mogą powodować zmęczenie, które przy odpowiednich kijkach w ogóle by nie wystąpiło.
Jeszcze przed rozpoczęciem marszu, dla grupy początkujących czy mniej wprawnych uczestników odbyła się nauka prawidłowego chodzenia i posługiwania się kijkami. Prawidłowa technika chodzenia jest niezwykle ważna. Celem jest, aby podczas marszów techniką Nordic Walking uruchamiane były również górne partie ciała. Wzmacniamy górę, rotacja idzie z tułowia, docieramy do mięśni przykręgosłupowych, wzmacniamy kręgosłup, wykorzystując kijki odciążamy stawy i lędźwiową część kręgosłupa. Jednak gdy chodzimy nieprawidłowo, większość tych dobrych efektów nie występuje. Najczęstszy błąd początkujących to zginanie ręki w łokciach. Powoduje on, że kijki zachowują się jak laski inwalidy, ułatwiając jedynie utrzymanie równowagi. Ręce powinny być prawie wyprostowane w łokciach i przenosić siłę z ramion łukiem do tyłu, poza tułów, dając dodatkowy napęd nogom. Właśnie tego uczył Paweł Paluch, trener Nordic Walking wraz ze swoimi instruktorami.
Gotowi do marszu
– Witam państwa wszystkich bardzo serdecznie. Cieszymy się, że państwo jesteście z nami – przywitał przybyłych burmistrz Mokotowa Rafał Miastowski. – To już kolejny, dziewiąty raz. Bardzo dziękuję panu dyrektorowi Rosińskiemu i jego zespołowi, i panu naczelnikowi Piecowi, że mogliśmy po raz kolejny się spotkać w tak fantastycznej scenerii, bo pogoda jest dzisiaj idealna. Myślę, że jeśli ktoś sobie postawi jakiś cel sportowy, to uda mu się go zrealizować. Ale pamiętajmy, że jesteśmy tutaj dzisiaj dla zdrowia, bo ruch to zdrowie, a sport wyczynowy zostawmy dla tych, co tu trenują w ośrodku u pana dyrektora Rosińskiego. I jeszcze chciałbym przekazać informację od pana dyrektora, że od 8 czerwca od godziny 10 rusza tutaj kąpielisko, które organizuje Ośrodek Sportu i Rekreacji dzielnicy Mokotów.
– No tak, to jest jedyne takie kąpielisko w mieście stołecznym Warszawa, zorganizowane na akwenie naturalnym – przejął mikrofon dyrektor Rosiński. – To nas odróżnia od innych obiektów pływackich. Sanepid nad nami czuwa, badania są prowadzone na bieżąco. A dzisiaj, teraz, za chwilę rozpocznie się państwa marsz. Po marszu zapraszamy do namiotu po pamiątkowy medal, potem na poczęstunek, kawę, herbatę i no wysłuchanie występu muzycznego. No i wreszcie przyszła ta pora – dzisiejsze wydarzenie uważam za otwarte!
Jeszcze tylko rozgrzewka, już dla wszystkich uczestników, i wreszcie – start! Trasa marszu miała prawie 5 km, ale jej pokonanie sprawiało wrażenie, jakby upłynęło tylko niewiele minut. Ścieżka wokół Jeziorka Czerniakowskiego była przepiękna, wśród wiosennych, pięknie zielonych liści okolicznych drzew, krzewów i trzcin. Teren wspaniały przyrodniczo, bogaty również w drobne zwierzęta i liczne ptaki. Idąc prawidło właściwie nie czuło się trasy i marszu, mimo że kilometry przebiegały jeden za drugim. A wraz z tymi kilometrami przybywały korzystne efekty dla całego ciała. Na przebycie całej trasy wystarczyła niecała godzina. Ciekawe jest to, że gdyby większość uczestników miała taką wycieczkę odbyć bez kijków, to trwałoby to znacznie dłużej i byłoby nieporównanie bardziej męczące. A po powrocie medal pamiątkowy i smakowity posiłek. No i okazja do wymiany doświadczeń i obserwacji z trasy czy porozmawiania o przyszłych planach kijkowych.
Cała impreza została znakomicie zorganizowana i przygotowana, niestety skończyła się za szybko. Jednak dla zainteresowanych dostępna jest bardzo duża ilość nieodpłatnych zajęć Nordic Walking, organizowanych w całej Warszawie przez wszystkie dzielnice. Wystarczy zajrzeć na stronę urzędu dzielnicy i zawsze coś, gdzieś się znajdzie.