Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Warszawa w zgodzie z Zielonym Ładem...

20-03-2024 21:36 | Autor: Maciej Petruczenko
Najbardziej u nas widocznym efektem przyjętego przez Unię Europejską – Zielonego Ładu w naszej cywilizacji kontynentalnej – okazują się najazdy na Warszawę i inne miasta protestujących przeciwko niemu traktorzystów. Same pojazdy wyglądają atrakcyjnie, bo to najwyraźniej świeże, nowoczesne modele i tylko szkoda, że nie są to wyroby sławnej fabryki Ursus, która została już zlikwidowana. W porównaniu z Polską takie np. państwo jak Izrael dysponuje obecnie o wiele nowocześniejszym parkiem mechanicznym, zwłaszcza w zakresie pojazdów wojskowych i aparatów lotniczych. Z tym większą nostalgią wspominam opowieści byłego ambasadora Izraela w Polsce – Szewacha Weissa, który po przeprowadzeniu się z Wałbrzycha do Tel Awiwu znalazł się jako młody człowiek w kibucu, gdzie uczył się na traktorzystę właśnie za kierownicą Ursusa.

No cóż, całkiem niedawno byliśmy dumni, że polski Fiat 126p podbija Chińską Republikę Ludową. Dziś jednak możemy tylko pozazdrościć Chińczykom używanych przez nich aut i nie bez smętnej zadumy stwierdzić, że – jak wiele innych – cichaczem zawojowali pod wieloma względami polski rynek. Piszę te słowa, używając chińskiego laptopa Lenovo, a na opakowaniu najnowszego, piętnastego modelu iPhone'a Profi, który właśnie zakupiłem – odczytuję wiele mówiący napis: Made in China... To samo dotyczy, o ile wiem, szczeropolskiej do niedawna szynki Krakus (nazwa na zagranicę – Polish Ham), chociaż w tym wypadku informacja o kraju producenta powinna najprawdopodobniej brzmieć: Made by China.

Wspomniane traktory nie są oczywiście pojazdami korzystnymi dla środowiska naturalnego, podobnie jak większość wciąż używanych w miastach aut osobowych i ciężarowych. Zgodny z Zielonym Ładem byłby zatem powrót do riksz, które upowszechniły się najpierw w Japonii, Chinach i innych krajach dalekowschodniej Azji. W Warszawie spotykało się riksze w roli taksówek jeszcze podczas okupacji niemieckiej. Po wojnie w większych miastach te pojazdy jeżdżą już tylko jako atrakcje turystyczne. Do użytku na szerszą skalę polecałbym zatem zaprezentowany na rysunku zestaw automobilowo-konny o nadzwyczaj ekologicznym charakterze. Chociaż może to na powrót wywołać gorącą dyskusję: koń a sprawa polska...

Z niemałą satysfakcją przeczytałem wreszcie w „Gazecie Wyborczej” celną publikację Błażeja Lenkowskiego na temat Zielonego Ładu. Autor słusznie zaznacza, że nasze działania proekologiczne to absolutna konieczność, ale załatwienie wszystkich spraw od ręki jest po prostu niemożliwe. Nie tak prędko uda się zrezygnować z silników spalinowych na korzyść elektrycznych, a patrząc na przykład Warszawy powinniśmy dojść do wniosku, że pospieszne zwężanie głównych ulic z nadzieją, że za chwilę będą nimi jeździć tylko rowery i hulajnogi zamiast samochodów – to co najmniej lekka przesada. Błażej Lenkowski zaleca w kwestii wdrażania Zielonego Ładu – nie rewolucję, lecz ewolucję. I ja się z nim zgadzam. Na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych zaczęto u nas likwidować w ważnych miejscach transport szynowy i dopiero teraz się okazało, że był to błąd. Dlatego przywraca się np. połączenie tramwajowe Śródmieścia z Wilanowem.

Stawianie na zieleń to mądra polityka i tak chciano uczynić chociażby z osią łączącą stadion Skry ze stadionem Gwardii, zlikwidowanym z całą bezczelnością przez politruków z MSWiA. Mądrzy ludzie liczyli, że na owej osi powstanie sportowy cały ciąg trawiastych obiektów sportowych. Nic jednak z tego nie wyszło. A wzdłuż alei Żwirki i Wigury – w kierunku lotniska – zamiast sportowców i działkowców rozgościli się deweloperzy, którzy również do tego stopnia zamurowali Ursynów, że już nie znajdzie się w tej dzielnicy ani jednego miejsca na pełnowymiarowe boisko piłkarskie. W latach 90-tych zrodził się w Warszawie taki „trynd”, że wszystkie rady dzielnicowe oraz rada miasta śpiewały unisono: niech się mury pną do góry... I wyśpiewały nam w wielu miejscach zamurowany krajobraz stolicy. Mądry Polak po szkodzie...

A ja bym zawiózł wielu radnych chociażby do krajów skandynawskich i pokazał, jak odmienna i jak sensowna jest tam kultura zamieszkania; jak szanuje się zieloną przestrzeń i możliwość aktywności fizycznej mieszkańców. U nas lepiej działać „na hurra!”. Tak właśnie powstało miasteczko Wilanów, bo władze dały zgodę na pospieszną budowę tego może nie najgorszego architektonicznie osiedla, na pewno jednak niepasującego do zabytkowej zabudowy z czasów króla Jana III Sobieskiego. Zamiast parku, w którym pomieściłyby się urokliwe restauracje, trzaśnięto po prostu nowoczesne blokowisko, oparte teraz o przebiegającą z tyłu autostradę, zwaną dla niepoznaki drogą ekspresową.

Możemy dziś na pewno pęcznieć z dumy, dowiadując się, że wedle oficjalnych badań Warszawa stała się stolicą budzącą największe zainteresowanie turystów w Europie. Nie dziwię się temu choćby dlatego, że doskonale wiem, iż w naszym mieście jest bardzo bezpiecznie, a stało się jeszcze bezpieczniej, gdy popędzono wreszcie pewnego policjanta z granatnikiem...

Te kraje Europy, które przez dziesiątki lat przyjmowały masy imigrantów niezdolnych do adaptacji w nowym miejscu zamieszkania, mają za swoje. U nas napływ cudzoziemców ze skrajnie innego kręgu kulturowego jest jeszcze minimalny – chociaż rządząca do niedawna partia PiS urządziła poprzez kanały MSZ przyspieszony import zagranicznej siły roboczej, rozdając polskie wizy na prawo i lewo, a jednocześnie strasząc, że fala żądnych osiedlenia się w Polsce muzułmanów po prostu nas zaleje. Na szczęście, jak dotychczas, nie zalała. A jeśli czegoś się w tej, materii obawiać, to tylko narastającej fali kłamstwa i obłudy, która zdążyła już dotrzeć do Sejmu RP...

Wróć