Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Walentynki

16-02-2022 21:52 | Autor: Mirosław Miroński
Nie żyjemy na odludnej wyspie. Przeciwnie, otaczają nas inne kraje i narody. Choć w większości wyrastały, podobnie jak my, na łacińskich korzeniach – mają dość zróżnicowane tradycje kulturowe. Nic dziwnego, że w dobie szybkiego przemieszczania się ludzi przez granice mieszanie się kultur trwa w najlepsze. Przenikają zatem zdobycze naukowe, osiągnięcia techniczne, a zwłaszcza zachowania i obyczaje. Dobrym tego przykładem są coraz bardziej popularne u nas Walentynki (ang. Valentine’s Day) – święto zakochanych przypadające 14 lutego. Ich nazwa pochodzi od św. Walentego, który znany jest również jako Walenty z Terni lub Walenty z Rzymu. Urodził się ok. roku 175 lub 226 w Interamnie, zmarł zaś ok. roku 269/270 w Rzymie. To biskup i męczennik chrześcijański, święty Kościoła katolickiego i syryjskiego. Wspominany jest też przez Kościół anglikański i luterański.

Towarzyszy mu niezwykle ciekawa legenda. Walenty żył w III wieku w Cesarstwie Rzymskim za panowania Klaudiusza II Gockiego. Był lekarzem z wykształcenia, a duchownym z powołania. Sprzeciwił się woli cesarza, kiedy ten zabronił młodym mężczyznom wchodzić w związki małżeńskie, uważając, że kawalerowie żyjący w pojedynkę, bez rodzinnych zobowiązań stają się lepszymi legionistami. Dziś nazwalibyśmy ich singlami, ale wówczas to słowo nie było jeszcze znane, w dzisiejszym jego rozumieniu.

Biskup Walenty nie tylko był przeciwny zakazowi, ale ostentacyjnie błogosławił śluby młodych legionistów. Został schwytany i wtrącony do więzienia. Tam zakochał się w niewidomej córce swojego strażnika. Trzeba przyznać, że trudno wyobrazić sobie lepszego patrona dla zakochanych niż ktoś, dla kogo miłość była ważniejsza niż wola cesarza i własne bezpieczeństwo. Dla miłości naraził się więc na duże ryzyko. Historia zapamiętała mu tę heroiczną postawę, choć niepodporządkowanie się potężnemu Klaudiuszowi II dla niego samego miało fatalne skutki. Ślad tych wydarzeń przetrwał do dziś w postaci Walentynek, które są swoistym hołdem dla patrona zakochanych, a pamięć o nim przetrwała przez tysiąclecia.

Walentynki obchodzone są w południowej i zachodniej Europie od średniowiecza, a nieco później zwyczaj dotarł do Europy północnej i wschodniej. Mimo to, wciąż istnieją teorie, jakoby ich rodowód leżał gdzie indziej. Przypisuje się im związek ze znacznie wcześniejszymi świętami i obyczajami rozpowszechnionymi w dawnym w Cesarstwie Rzymskim. Rzeczywiście, wiele na to wskazuje, choćby fakt, że przypadają w połowie lutego, o czym będzie poniżej.

Zwyczaje i zachowania kulturowe stanowią pewien ciąg, co pokazuje historia cywilizacji. Najprawdopodobniej na Walentynki miały wpływ tradycje i zwyczaje starożytnego Rzymu m. in. święto zwane Luperkaliami, obchodzone 13–15 lutego ku czci Junony, rzymskiej bogini kobiet i małżeństwa, oraz Pana, boga przyrody. Czy to tylko przypadkowa zbieżność dat? Czy rzeczywiście ma to związek z dzisiejszymi Walentynkami? Trochę mało danych na ten temat, aby na to jednoznacznie odpowiedzieć.

Jedno jest pewne - miłość w starożytnym Cesarstwie Rzymskim była wszechobecna. Jednym z licznych zwyczajów towarzyskich i miłosnych zarazem, które to obrazują, było szukanie partnerki przez losowanie karteczek z imionami kandydatek wrzucanych do odpowiedniej urny.

Postaci związane z miłością to m. in. mityczny Kupidyn, a także Eros, Pan czy Juno Februata. Niektórzy właśnie z tą ostatnią postacią wiążą początki obecnego święta zakochanych, obchodzonego 14 lutego. Juno Februata to rzymska bogini czystości i płodności znana też jako Februa, Februlis, Februta, Februalis. Oddawano jej cześć właśnie w lutym, zwłaszcza w drugiej połowie tego miesiąca. Przydomek Februata pochodzi od łacińskiego słowa februa oznaczającego oczyszczenie. Jak podaje Owidiusz: „Ojcowie Rzymu nazywali oczyszczenie - febra”.

Czy zatem Walentynkowa układanka składa się w całość? Tego do końca nie wiemy. To, co wydaje się przekonujące, to fakt, że skomercjalizowane dziś do granic święto zakochanych ma swoją tradycję głęboko zakorzenioną w historii, a także wątki tragiczne.

Wróćmy na chwilę do patrona zakochanych. Legenda głosi, że narzeczona Walentego pod wpływem miłości do niego odzyskała wzrok. Na wieść o tym cesarz wpadł we wściekłość i kazał go zgładzić. W dniu poprzedzającym egzekucję Walenty napisał list do swojej ukochanej, podpisując go: „Od Twojego Walentego”. Chociaż to wzruszająca historia, egzekucję wykonano 14 lutego 269 roku.

Śmierć Walentego nie poszła jednak na marne, stał się on bowiem obiektem kultu. Jak na świętego przystało, również jego grób otoczono kultem już od IV wieku. Papież Juliusz I wybudował nad tym grobem bazylikę, którą odrestaurował następnie papież Teodor I.

Zakochani mają więc swojego patrona, męczennika wyniesionego na ołtarze. Cieszmy się Walentynkami, myśląc o tych na których swoje skupiamy swoje uczucia, a kwiatek czy też upominek to dobry pretekst, by te uczucia odświeżyć.

Wróć