Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

UTO i inne wynalazki

21-07-2021 20:54 | Autor: Mirosław Miroński
Język polski jest piękny, dosadny, subtelny, ale to, jaki będzie w mowie lub w piśmie, zależy od tego, kto nim się posługuje. To narzędzie, którym można operować po mistrzowsku lub przeciwnie. Jest jak instrument muzyczny, dzięki któremu kompozytor tworzy dzieła wiekopomne, arcydzieła zaświadczające o jego kunszcie albo mierne, gdy nie potrafi z niego korzystać, gdy robi to bez wiedzy i bez przygotowania. Wtedy wszystko może zohydzić, a słuchacze, widzowie lub czytelnicy będą rozczarowani, zdezorientowani, zniesmaczeni. To co powstaje dzięki językowi jest zapisywane, lub nagrywane, zapamiętywane, trafia do nas dzięki ciągłości literatury, a także innym mediom, których rola ciągle wzrasta . Zwykle zachowują się dzieła wybitne, a inne, słabsze odchodzą w zapomnienie. Dzięki literaturze powiązanej z szerokorozumianą kulturą dowiadujemy się o naszej historii, jak też o nas samych m.in. poprzez odpowiedź na pytania zawarte w tytule słynnego obrazu Paula Gauguina: skąd przychodzimy? Kim jesteśmy? Dokąd zmierzamy? Dowiadujemy się też dlaczego jesteśmy tacy, a nie inni i co na to wpłynęło.

Paradoksalnie, choć jako społeczeństwo starzejemy się, nasz język ciągle się odmładza. Pojawiają się w nim nowe terminy, zwroty, określenia i słowa. Z siłą wodospadu zalewa nas nomenklatura naukowa, zwłaszcza techniczna, przypisana do dziedzin, które przeżywają teraz swój dynamiczny rozwój. Na czoło wysuwają się pojęcia związane z telefonią cyfrową i Internetem, sztuczną inteligencją, komunikacją multimedialną etc. Nowych pojęć przybywa coraz więcej i na pewno procesu tego nie da się już zatrzymać. Rozwój technologii pociąga za sobą konieczność tworzenia nowego słownictwa. Słowotwórczy proces przynosi czasem efekty wywołujące śmiech konsumentów. Zapewne wielu naszych czytelników pamięta słynny „zwis męski elegancki”. Aż trudno uwierzyć, że to nazwa handlowa zwykłego krawata w drugiej połowy lat 70. XX wieku.

Tego typu przejawów pomysłowości naszych rodzimych inżynierów i handlowców było oczywiście więcej. Po rozszyfrowaniu tajemniczych terminów klienci mogli przekonać się, że autorom takiej czy innej nazwy handlowej chodziło o całkiem zwyczajny produkt, dobrze znany klientom. „Mądra” nazwa miała być chyba próbą nadania mu cech nadzwyczajnych, a na pewno była próbą nobilitacji pomysłodawców jego nazwy. Temu też miały służyć umieszczono w nazwie przymiotniki: „ozdobny”, „elegancki”. Próby wymyślania tego rodzaju nazw to domena czasów minionych. Potrzeba wymyślania nowych słów, aby brzmiały (zdaniem autorów tego rodzaju tworów językowych) jak najbardziej mądrze, jest zjawiskiem, z którym mamy do czynienia stale, również dziś.

Znane wszystkim słowo – deskorolka, które wydaje się być mocno zakorzenione w języku polskim, w ostatnim czasie została przechrzczona na urządzenie wspomagające ruch. Podobnie jak: rolki, wrotki i jeszcze kilka innych.

Urządzenia transportu osobistego (UTO) i urządzenia wspomagające ruch, podobnie jak hulajnogi elektryczne, stały się przedmiotem nowych regulacji ustawy o ruchu drogowym. Przepisy regulujące status prawny urządzeń były dotąd niejasne i konia z rzędem temu, kto nie miałby w tym obszarze wątpliwości. W świetle nowych przepisów, które obowiązują od 20 maja tego roku, urządzenia takie jak hulajnogi napędzane siłą mięśni, elektryczne i cały szereg rozmaitych wynalazków zyskały tym samym swoją definicję. Na drogach dla rowerów, na chodnikach widujemy ich coraz więcej, zwłaszcza w dużych miastach. Wraz z powiększającą się liczbą tego typu urządzeń konieczne okazały się nowe definicje w przepisach o ruchu drogowym i zasady określające precyzyjnie prawa i obowiązki korzystających z nich osób.

Dobrze się stało, że ustawa „Prawo o ruchu drogowym” stara się uregulować przepisy dotyczące hulajnóg elektrycznych oraz urządzeń transportu osobistego i urządzeń wspomagających ruch, jednak wcale nie jest to takie proste. Nie da się w ustawie przewidzieć wszystkiego. Przepisy to jedno, a ich egzekwowanie to całkiem inna sprawa. Każdy, kto korzysta z dróg dla rowerów, chodników i jezdni, zapewne natknął się na hulajnogi pozostawione w miejscach, gdzie utrudniają przejście pieszym i innym użytkownikom ruchu i stwarzają zagrożenie. Widzimy je przewrócone na chodnikach, przy krawędzi jezdni, na trawnikach. Blokują wjazd i wyjazd z parkingów etc. Niewidomy przechodzień może, potykając się o leżącą hulajnogę, odnieść poważne obrażenia. Wprawdzie ustawodawca przewiduje kary pieniężne za beztroskę korzystających z hulajnóg elektrycznych, ale jak będzie z ich realizacją w praktyce? Można się tylko domyślać. Generalnie kwestia ta nie raz będzie kłopotem dla pieszych, rowerzystów i innych użytkowników. Przepis mówi wyraźnie, że nie wolno przewozić innych osób na hulajnodze elektrycznej, a wystarczy przejść się po stolicy, żeby przekonać się, iż to martwy przepis. Wielu użytkowników hulajnóg przewozi na nich nie tylko innych dorosłych, ale również dzieci. Jeśli chodzi o małoletnich, to poruszanie się urządzeniem transportu osobistego po drodze publicznej przez dziecko do 10 lat jest zabronione. Dotyczy to każdej sytuacji, a więc również dziecka pod opieką osoby dorosłej. Dzieci w wieku do 10 lat mogą poruszać się UTO wyłącznie w strefie zamieszkania pod nadzorem dorosłego.

Niezależnie od intencji ustawodawcy wciąż pozostaje wiele wątpliwości po stronie użytkowników. Niezbędne są akcje popularyzujące znajomość prawa dotyczącego tego rodzaju środków transportu. Korzystanie z nich zamiast z transportu spalinowego znacznie poprawi jakość naszego powietrza. Aby się jednak z pomocą nowych urządzeń bezpiecznie poruszać, trzeba mieć odpowiednią wiedzę i poznać nowe przepisy.

Wróć