Lepiej, ale nie całkiem dobrze
Najpierw, poszukując i tworząc miejsca zamieszkania dla ludzi, rozpoczęto wielkoskalowe budownictwo betonowych klocków. Pojawiła się „wielka płyta”. Ptakom, zwłaszcza gołębiom czy jerzykom nawet się to spodobało. Przypominało im znane od dawna i lubiane skalne półki z wieloma szczelinami i otworami, gdzie można było wygodnie zamieszkać. Stopniowo uczyły się wykorzystywać nowe możliwości.
Jednak wyobraźnia ludzka nie przewidziała, że betonowe ściany zaczną zimą przemarzać. Wymyślono więc ocieplanie budynków. Styropian otynkowany na zewnątrz, do stropodachów wełna mineralna i różne spienione komponenty emitujące mnóstwo szkodliwej chemii. Wypełniano, zalepiano wszystkie szczeliny i otwory nie patrząc na jakieś okresy lęgowe, obecność w gniazdach ptaków wysiadujących jaja i pisklęta. Stopniowo protesty miłośników przyrody zaczęły się przebijać przez brak wyobraźni projektantów i wykonawców. Bardzo pomogły restrykcyjne przepisy prawne, traktujące niekiedy nawet jako przestępstwo niszczenie siedlisk dziko żyjących zwierząt i ich płoszenie.
Obecnie raczej nie zaślepia się otworów w stropodachach w okresie lęgowym ptaków. Przybyło sporo nowych skrzynek lęgowych. Jednak bywa i tak, że skrzynki przeznaczone dla jerzyków pojawiają się w niewłaściwych miejscach. W jednej z ursynowskich spółdzielni, po remoncie jedenasto piętrowego pionu z balkonami, powieszono 10 nowych skrzynek. Jednak nie umieszczono ich na poziomie stropodachu równolegle do poziomu dachu, ale po dwie obok siebie, od piętra IX w dół do V. Obserwuję skrzynki od momentu ich zawieszenia i ani razu nie widziałem zainteresowania nimi jerzyków. Za to zaglądają tam wróble, choć nie dla nich były przeznaczone skrzynki. Ostatecznie wróble to też bardzo pożyteczne ptaki – na przykład chętnie zjadają kleszcze.
Potrzeba więcej wyobraźni
Nie rozumiejąc, że nawet „tylko” płoszenie jest zagrożeniem dla ptasiej populacji, administrujący budynkami zlecają prace remontowe w pobliżu ptasich siedlisk w okresie lęgowym. Sytuacja taka miała miejsce na przykład trzy lata temu w SM „Na Skraju”. Prace rozpoczęto w pierwszej połowie lipca, a więc w szczytowym okresie opieki jerzyków nad pisklętami i opóźnionymi lęgami. Dwie pary lin roboczej windy, szerokiej na ponad 5 m zamocowano w bezpośredniej bliskości kilku siedlisk jerzyków, aktualnie karmiących pisklęta. Przerażone pary ptasie latały w pobliżu ocierających się, hałasujących lin, bojąc się podfrunąć z pokarmem w wolu do piskląt w gniazdach. Szczęśliwie interwencja jednego z mieszkańców, przy współpracy z Fundacją Noga w Łapę i wsparciu zarządu Dzielnicy Ursynów, skłoniły spółdzielnię do wstrzymania prac aż do momentu wyprowadzenia lęgów jerzyków w końcu sierpnia. Przy tym okazało się, że - jak poinformowała Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska - prace podjęto bez wcześniejszego uzyskania „zezwolenia na czynności podlegające zakazom w stosunku do dziko występujących zwierząt gatunków objętych ochroną, w tym umyślne płoszenie oraz niszczenie siedlisk, poprzez prowadzenie prac remontowych”.
Jak wiadomo, ptaki w gniazdach muszą mieć zapewnioną odpowiednią wentylację i temperaturę. Ocieplanie i wypełnianie stropodachu wełną mineralną drastycznie zmienia warunki termiczne i wentylacyjne. Jak nas poinformowała czytelniczka AB (nazwisko i adres znane redakcji), fakt ten nie został uwzględniony w pracach ociepleniowych stropodachu przy ul. Nutki 1, planowanych przez SM „Koński Jar – Nutki”. Po wypełnieniu stropodachu materiałami termoizolacyjnymi, jego otwory wentylacyjne nie zostaną zakryte kratkami, blokując możliwość późniejszego gniazdowania tam jerzyków. Jednak po dociepleniu stropodachów, w okresie letnich upałów, wystąpią tam skrajnie niebezpieczne warunki, nie dające szans przeżycia pisklętom. W tej sytuacji kuriozalnie brzmi wyjaśnienie spółdzielni, że „otwory w stropodachu nie zostaną zabezpieczone kratkami, w związku z powyższym siedliska ptaków nie zostaną zniszczone”. Panie Prezesie, czy stworzenie warunków jak w cieplarni nie oznacza zniszczenia środowiska, a więc również konieczności wystąpienia do RDOŚ o odpowiednie zgody i zalecenia? Dorosłe, mobilne ptaki tam wejdą i może wyjdą, ale pisklęta na pewno nie, bo nie przeżyją!
Wcześniejsze stanowisko Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska wyjaśniające, że stropodachy są naturalnym siedliskiem jerzyków, dotyczyło wyłącznie pustych, nieocieplonych stropodachów, bez zmienionej termiki. Po dociepleniu sytuacja jest zupełnie inna. Potwierdza to opinia warszawskiego Biura Analiz Środowiskowych, z której wynika, że:
– wypełnienie stropodachu materiałem izolacyjnym eliminuje możliwość bezpiecznego gniazdowania,
– bezpośredni kontakt ptaków z wełną mineralną jest dla nich śmiertelnie niebezpieczny,
– nieprawidłowo przeprowadzone termomodernizacje skutkują masową eksterminacją ptaków i nietoperzy.
Jako kompensację strat zaleca się trwałe okratkowanie otworów wentylacyjnych i montaż odpowiedniej ilości skrzynek lęgowych. Ze względu na letnią operację słońca skrzynki lęgowe dla jerzyków należy wieszać od strony północnej do wschodniej budynku. Skrzynki nie powinny wisieć od strony południowej i zachodniej.
Takie podejście jest zgodne z obowiązującym prawem, literaturą naukową oraz dobrymi praktykami ochrony gatunków korzystających z siedlisk w budynkach.
Nie strzelajmy sobie w kolana
Jerzyki są bardzo przywiązane do własnego gniazda. Gdy jakaś para znajdzie już sobie przytulne mieszkanko w postaci otworu w stropodachu i utworzy tam gniazdo, w którym wychowa potomstwo, wraca do niego rokrocznie. Po okratkowaniu wlotu do stropodachu w okresie migracji jerzyków, zdarza się zaobserwować, jak ptaki próbując dostać się do znanego sobie wlotu, odbijają się od siatki i znów ponawiają tę próbę. Jednak gdy w bezpośredniej bliskości zaślepionych otworów zawiesi się skrzynki lęgowe, jerzyki je zasiedlą. Zatem gdy niekiedy trzeba zniszczyć istniejące ptasie siedlisko, choćby przez potrzebne docieplenie stropodachu, niezbędnym jest okratkowanie dawnych wlotów i powieszenie rekompensujących skrzynek lęgowych. Brak skrzynek zdecydowanie odbija się na liczebności lokalnej ptasiej populacji. A gdy jest mniej jerzyków, zawsze będzie dużo, dużo więcej komarów.
Poziom naszego cywilizacyjnego rozwoju wymaga, żeby szanować przyrodę. Nie tylko dlatego, że tam są źródła rodowodu człowieka. Czy chcemy czy nie, z przyrodą i jej prawami jesteśmy nieodłącznie związani, a w dłuższym okresie – wręcz od nich uzależnieni. Nie stosując się do jej praw i wymogów odcinamy gałąź, na której jesteśmy umieszczeni. Odcinamy od strony drzewa. Warto o tym pamiętać.