Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Ursynowskie jerzyki...

06-07-2022 20:48 | Autor: Bogusław Lasocki
Z początkiem maja, dotychczas dosyć monotonne niebo, zaczyna ożywiać się. Wysoko nad domami pojawiają się ciemne sylwetki niedużych, szybko latających ptaków z charakterystycznymi sierpowatymi skrzydłami. To jerzyki rozpoczynają swój powrót z afrykańskich zimowisk do miejsc lęgowych. Najpierw kilka, jakby pilotowały okolice, potem z dnia na dzień coraz więcej. Po kilkunastu dniach, w rejonach sąsiadujących z domami, gdzie w poprzednich latach znajdowały się gniazda, poluje już zwykle po kilkadziesiąt jerzyków.

Cykl migracyjny jerzyków jest ściśle związany z cyklem rozwojowym owadów. Gdy zrobi się już dostatecznie ciepło i jest dużo owadów, a tak jest zwykle na początku maja, w ślad za owadami stanowiącymi ptasie pożywienie pojawiają się jerzyki. W przypadku niesprzyjającej pogody, chłodu czy przewlekłych opadów deszczu, owadów w powietrzu jest bardzo mało. Wówczas ptaki nawet przez kilka dni zwlekają z przylotem, czekając na zmianę aury nawet kilkaset kilometrów od docelowego rejonu.

Loty długodystansowe odbywają się zazwyczaj w nocy na dużej wysokości. Natomiast dzień, ze względu na dużą ilość owadów, przeznaczony jest na odżywianie. Dlatego jerzyki pojawiają się jakby nagle i równie nagle znikają. Po prostu - pojawiają się po nocnym przylocie, a po finalnym odlocie również nocą, następnego dnia mogą być już kilkaset kilometrów dalej.

Kompas i atlas w ptasim móżdżku

Jerzyki posiadają doskonałą pamięć i orientację przestrzenną. Potrafią bezbłędnie odnaleźć miejsca, w których w poprzednich latach miały swoje lęgi. Wielokrotnie dokumentowano przypadki, gdy po zamurowaniu lub pokryciu siatką wlotów do gniazd, ptaki szereg razy wracały do tych miejsc, a lecąc z dużą prędkością, niekiedy rozbijały się o przeszkody stworzone przez ludzi.

Jerzyki tworzą stałe pary. Do miejsca lęgu najpierw przylatuje samiec, po kilku dniach pojawia się samica. Często zdarza się, że pary rozdzielają się podczas lotu do afrykańskiego zimowiska i prawie cały czas egzystują tam oddzielnie. Badania tras przelotów jerzyków z wykorzystaniem umocowanych do ptaków mikronadajników, śledzonych przez satelitarne systemy GPS, wykazały ich zadziwiające umiejętności nawigacyjne. Jedna z obserwowanych par lecąca z Europy Środkowej, rozdzieliła się po przebyciu przez Morze Śródziemne. Samiec obrał trasę nad wschodnią Afryką aż do krańców południowych. Samica wolała przelot nad rejonami zachodnimi i "zimę" (europejską!) spędziła nieco na południe od równika. Po kilku miesiącach intensywnego odżywiania się, ptaki nadal oddzielnie, wróciły do Europy. Na samicę w okolicy gniazda czekał już jej samiec.

W przypadku załamania pogody, owadów w powietrzu jest oczywiście bardzo mało. Gdy samica wysiaduje jaja lub są pisklęta, samiec odlatuje nawet na kilka dni kilkaset kilometrów do strefy lepszej pogody, by zdobyć tam pożywienie. Pisklęta popadają wówczas w stan hibernacji, spowalnia im się metabolizm i obniża temperatura, dzięki czemu mogą na ogół dotrwać do momentu dostarczenia pożywienia przez samca. Dla "karmiącego" jerzyka gruba powłoka chmur na przestrzeni setek kilometrów nie stanowi tu żadnej przeszkody w trafieniu z powrotem do gniazda. Z pełną precyzją dolatuje tam gdzie trzeba, kierowany bezbłędnie jakimś wewnętrznym biologicznych systemem nawigacyjnym. W Wielkiej Brytanii zaobserwowano jerzyka, który od miejsca gniazdowania po pokarm oddalił się na blisko tysiąc kilometrów.

Dostarczone pożywienie to kulka nawet centymetrowej średnicy, złożona z setek, czasem nawet ponad tysiąca owadów. Pracowicie zbierane w wolu różne muszki, komary i wszystko co lata powoduje nieco karykaturalny i nieproporcjonalny wygląd ptaka. Dominujące staje się wielkie podgardle, niekiedy dwukrotnie większe od głowy, na którym opiera się jakby niedorozwinięty malutki dziobek.

W Polsce jerzyki przebywają zazwyczaj od początku maja do początku sierpnia, choć migrujące jerzyki można obserwować już w końcu kwietnia, a odlatujące na zimowiska nawet do połowy października. Późniejsze wyloty dotyczą zazwyczaj młodzieży z drugiego lęgu (gdy został stracony lęg pierwszy) lub osobników, które były sumarycznie długo w fazie hibernacji głodowej i nie zdążyły się wcześniej rozwinąć do fazy umożliwiającej samodzielną egzystencję.

Czy jerzyk to jaskółka

Oczywiście nie, pomimo pozornego podobieństwa wyglądu i sposobu odżywiania się. Jerzyki są spokrewnione z kolibrami, jest ich ponad sto gatunków, należą do rzędu krótkonogich. W Polsce żyje (w sensie rozmnażania się) tylko jeden gatunek – jerzyk zwyczajny. Sporadycznie pojawia się jerzyk alpejski. Ostatni raz obserwowano tę odmianę w 2018 roku w ilości kilkunastu osobników. Natomiast jaskółki należą do rzędu wróblowych. Jest ich łącznie 85 gatunków, z czego w Europie żyje pięć gatunków, zaś w Polsce trzy – brzegówka, dymówka i oknówka.

Wysoko w locie faktycznie trudno jest odróżnić jerzyka od jaskółki. Jednak z bliska bardziej widać różnicę w wyglądzie skrzydeł, które u jerzyka są długie, sierpowato wygięte i stosunkowo cienkie. Natomiast skrzydła jaskółki są krótsze i szersze. Przy bezpośrednim oświetleniu słonecznym (z boku czy z góry, gdy oglądamy lecące niżej jerzyki z najwyższych pięter budynków), jerzyki wcale nie są czarne, jak się wydają patrząc z poziomu ziemi pod światło, ale burobrązowe, z charakterystycznym łuskowatym układem piór na całym tułowiu. A w pełnym słońcu grzbiet opalizuje miejscami z lekkim odcieniem oliwkowym. Jednak ze względu na dużą prędkość lotu, kolorystykę można podziwiać najłatwiej na zdjęciach, chyba że jest się wyjątkowo doświadczonym obserwatorem tych ptaków.

W odróżnieniu od jednolicie ubarwionego (z odcieniami) jerzyka, jaskółki posiadają białe podbrzusze, zaś dymówka posiada ceglastego koloru czoło i podgardle.

Jaskółki nie są dobrymi piechurami, ale bez problemów mogą wzlatywać z ziemi, siadać na gałęziach czy przewodach energetycznych. Natomiast jerzyki takich możliwości w zasadzie nie mają. Ze względu na budowę stóp – posiadają tylko cztery palce skierowane do przodu zakończone ostrymi pazurkami – po powierzchni poziomej mogą co najwyżej pełzać, a wzlatywać mogą z trudem tylko dorosłe, zdrowe i silne osobniki. Natomiast jerzyki znakomicie trzymają się pionowych powierzchni, zarówno drzew jak i elewacji budynków. To właśnie budowa łapek daje im takie możliwości. Pierwotnie jerzyki bardzo chętnie zamieszkiwały tereny górskie i dostosowały się do życia wśród skał. Równie chętnie gniazdowały w dziuplach starych drzew. Rozwój wysokiej zabudowy na terenach miejskich i obecność tam dużej ilości owadów zachęcił jerzyki do stopniowego przenoszenia się na tereny zurbanizowane. Jednakże obecność ludzi nie jest dla tych ptaków ważna, tak jak na przykład dla gołębi czy w ostatnich latach dla kawek i wron. Ludzie są dla jerzyków złem koniecznym, bo niszczą wygodne dla nich miejsca bytowania w postaci wgłębień w murach, otworów w stropodachach, pod dachówkami, w zakamarkach budynków.

Wszystko w locie

Większą część życia jerzyki spędzają w locie i można powiedzieć, że zerwały prawie wszystkie kontakty ze stałym lądem. W powietrzu zbierają pożywienie i materiał na gniazdo, piją krople deszczu lub szorując brzuchem po tafli jeziora zgarniają wodę otwartym dziobem, kopulują i śpią, szybując na dużej wysokości, nawet 2,5 - 3 kilometry. Niektóre osobniki mogą pozostawać w locie bez przerwy blisko rok. W locie zbierają unoszone prądami ciepłego powierza piórka i okryte puchem nasiona wierzb na budowę gniazda. Jerzyk ląduje przede wszystkim podczas okresu lęgowego, budując gniazdo i karmiąc pisklęta. Gdy czasami odpoczywa, chwyta się pazurkami pionowej ściany skały lub budynku. Jest jednym z najszybszych ptaków spotykanych w Europie, największe szybkości osiąga w locie grupowym. W pogoni za zdobyczą osiąga prędkość 200 km na godzinę.

Jerzyki żywią się drobnymi owadami, które chwytają w locie szeroko rozwartym dziobem, przybierającym postać szerokiej paszczy. Ponad połowę zdobyczy stanowią błonkoskrzydłe w tym komary, ponad 25 procent to drobne chrząszcze, reszta to przeróżne muchówki i małe motyle. Często jerzyki polują gromadnie, zwykle na dużych wysokościach. Mogą jednak również latać niżej nad łąkami (np. przed deszczem, podobnie jak jaskółki) lub też zniżać lot tuż nad powierzchnię wody, aby się napić. Przy niekorzystnej pogodzie (ochłodzenie, długotrwałe opady) mogą odbywać dalekie wędrówki na południe (nawet kilkaset kilometrów) w poszukiwaniu pożywienia.

Również sen jerzyków w okresie migracyjnym odbywa się w nocy. Ptak zawisa w powietrzu w pozycji pod wiatr, dając się nieść jego podmuchom. Im wyżej, tym dla ptaka bezpieczniej, dlatego jerzyk w taki sen zapada zazwyczaj na wysokości przynajmniej 3 000 metrów. Niektóre źródła podają, że bywały wypadki zderzenia wojskowych myśliwców z gromadami śpiących wysoko nad ziemią ptaków.

Widzenie w ciemności ułatwiają jerzykom wielkie oczy i ogólnie znakomity wzrok. Ptaki osiągające w locie prędkość nawet ponad 140 - 160 km na godzinę, podczas polowania na owady latają znacznie wolniej. Pomimo posiadania świetnego wzroku trudno byłoby zobaczyć i złapać owada, przemierzając w ciągu sekundy 40 metrów lub nawet więcej.

Gdy potrzebna jest pomoc

Dosyć rozpowszechniony jest pogląd, że jerzyk nie może sam wystartować z ziemi. W związku z tym należy ptaka podnieść, podrzucić do góry, wówczas sam odleci. Jest to niestety pogląd na ogół niesłuszny. Wbrew tym opiniom, dorosły zdrowy jerzyk jest w stanie wzbić się w powietrze z ziemi. Potrzebuje tylko nieco przestrzeni, by kilkoma ruchami skrzydeł wytworzyć siłę aerodynamiczną wystarczającą do wzniesienia się do góry. Dużo większym zagrożeniem są psy i koty, wobec których jerzyk na ziemi jest całkowicie bezbronny. Problemy z poderwaniem się do lotu mają tylko ptaki młode, z nie do końca rozwiniętymi skrzydłami, no i oczywiście ptaki ranne lub z uszkodzonymi skrzydłami, które uległy zderzeniu podczas lotu.

Znalezionych jerzyków nie należy w żadnym wypadku podrzucać do góry, gdyż w przypadku upadku na ziemię ptak może doznać kolejnych urazów. Jeśli nie widać śladów zranień lub uszkodzeń skrzydeł, należy jerzyka umieścić na otwartej dłoni i kilkakrotnie delikatnie poruszyć nią do góry i w dół, aby ptak został "owiany" przez strumień powietrza. Jeśli ptak jest zdrowy, będzie to wystarczające, by bez ryzyka upadku na ziemię zachęcić go do lotu. Gdy jednak ptak sprawia wrażenie rannego, należy skontaktować się ze specjalistycznym ośrodkiem rehabilitacji ptaków lub np. Strażą Miejską, ponieważ to w obowiązku każdej gminy jest pomoc rannym zwierzętom, w tym transport do najbliższego ośrodka rehabilitacji lub weterynarza, z którym gmina ma podpisaną umowę.

Fot. Bogusław Lasocki

Wróć