Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Twój głos, to twoja przyszłość. Idź na wybory!

28-05-2025 21:54 | Autor: pete
W minioną niedzielę przez centrum Warszawy przeszły dwa marsze: „Wielki Marsz Patriotów” Rafała Trzaskowskiego oraz „Wielki Marsz za Polską” Karola Nawrockiego. Tradycyjnie sztaby obu kandydatów prześcigają się w zawyżaniu danych frekwencyjnych, jak idzie o liczbę uczestników obu marszów.

Precyzyjnych, wiarygodnych danych nie ma i nie będzie, ale wszystko wskazuje na to, że liczby są mniejsze niż deklarują organizatorzy. W czasie przemówienia Karola Nawrockiego na placu Zamkowym mogło tam być około 20 tys. osób. Jednak w tym czasie tłum rozciągał się na odcinku długości około 2 km od Krakowskiego Przedmieścia do Ronda de Gaulle’a. Szacuje się, że mogło się tam zebrać około 50 tys. osób, choć dziennikarz jednej ze stacji telewizyjnych sympatyzującej z prawicą donosił triumfalnie, że w „Wielkim Marszu za Polską” mogło uczestniczyć nawet miliard Polaków! Najbardziej zagorzali zwolennicy prawicy, w tym Robert Bąkiewicz, obecnie szef Ruchu Obrony Granic, zbierali na Pl. Zamkowym już po godz. 10. Dominowały flagi z symbolem Polski Walczącej, plakaty Karola Nawrockiego oraz popularne w kampanii hasła „Ruda wrona orła nie pokona” oraz „Druga tura bez bonżura”. Przeważały osoby starsze, raczej z małych miejscowości, osób młodych nie doliczono się zbyt wielu, z głośników zaś płynęły modły w rodzaju „Ciebie Boga wysławiamy”. Marsz zakończył się krótkim koncertem „Watahy pod Biało-Czerwoną” specjalizującej się w wykonywaniu pieśni patriotycznych.

„Wielki Marsz Patriotów”, zwolenników Rafała Trzaskowskiego, zaczął się na placu Bankowym, przeszedł Marszałkowską, Rondem Dmowskiego i zakończył na Pl. Konstytucji. Według wyliczeń organizatorów marsz zajmował powierzchnię co najmniej 100 tys. mkw. Z analizy gęstości tłumu wynika, że w marszu mogło uczestniczyć 150-160 tys. osób. Ze wsparciem dla Trzaskowskiego przyjechał Nicușor Dan, nowo wybrany prezydent Rumunii, który niedawno pokonał w wyborach mocno faworyzowanego kandydata skrajnej prawicy. „Przyjechałem do Warszawy, ponieważ mamy te same wartości. Przyjechałem, by podziękować za wsparcie, jakiego Polska zawsze udzielała Rumunii na naszej drodze europejskiej. Wybory to coś, co określa wspólnotę. Wartości, w które wierzymy, to demokracja, państwo prawa i wolność słowa. Tydzień temu wygrała cała Rumunia, za tydzień wygra cała Polska” – powiedział Dan w swoim przemówieniu na pl. Bankowym.

Obaj kandydaci prześcigali się w składaniu wyborczych obietnic. „Cała Polska wygra tylko wtedy, kiedy będziemy zdolni do rozmowy. I to wam obiecuję, że będę prezydentem, który łączy” – mówił Rafał Trzaskowski. Jego konkurent grał ostrzej: „Będę bić się w waszym imieniu o trzynaste i czternaste emerytury. Nie dam zabrać 800 plus!”. Opiniotwórczy tygodnik „Polityka” twierdzi, że pojedynek w drugiej turze wyborów będzie bardzo wyrównany, a o wyniku zadecydują jeszcze niezdecydowani. „Niedzielne marsze są więc jak premie górskie na ostatnim etapie kampanii, które mogą zmienić ostateczne wyniki na mecie – obok spotkań na kanale YouTube ze Sławomirem Mentzenem i piątkowej debaty telewizyjnej” – dodaje komentator tygodnika. Tezę tę wydaje się potwierdzać najnowszy sondaż Opinia24 dla TVN24. Z badania wynika, że liderem pozostaje kandydat Rafał Trzaskowski, który może liczyć na poparcie na poziomie 47 proc., co oznacza wzrost o 2 pkt proc. w porównaniu z poprzednim sondażem. Natomiast poparcie dla Karola Nawrockiego kształtuje się na poziomie 46 proc. głosów, co oznacza spadek o 2 pkt proc. Sumując obie liczby otrzymujemy 93 proc., co oznacza, że właśnie te brakujące 7 proc. głosów zadecyduje, kto przez kolejne pięć lat będzie głównym lokatorem w Pałacu Prezydenckim na Krakowskim Przedmieściu.

Istnieją państwa, w których obowiązuje przymus wyborczy, czyli obowiązek wzięcia udziału w głosowaniach. Obecnie przymus wyborczy występuje w dwudziestu dziewięciu państwach na świecie. Pierwszymi państwami (obok Belgii), które wprowadziły przymus wyborczy, były Liechtenstein (rok 1862), Argentyna (1914), Luksemburg (1919) i Australia (1924). Dzisiaj przymus wyborczy obowiązuje w sześciu zachodnioeuropejskich państwach: Belgii, Grecji, Liechtensteinie, Luksemburgu, Szwajcarii (w kantonie Schaffhausen7) oraz na Cyprze. Austria, Włochy i Holandia wprowadziły abolicję. W Polsce uczestnictwo w wyborach jest dobrowolne, ale stanowi niezwykle ważny obowiązek obywatelski – jeden z fundamentów demokracji. Dlatego do osób posiadających prawa wyborcze kierujemy przesłanie: „Twój głos, to twoja przyszłość. Idź na wybory!”.

Fot. organizator/własne

Wróć