„Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim”.
Jakże brzmi dziś inaczej tren Kochanowskiego.
Serce krwawi. Tej rany już nic nie zagoi.
Dlaczego los jest taki okrutny? Dlaczego?
„Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim”.
Byłem dotąd szczęściarzem i wybrańcem losu.
Teraz w ciszy zaglądam do pustych pokoi,
Nie słyszę twego śmiechu, brak mi twego głosu.
„Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim”.
Samotność zbyt dokucza wieczorową porą.
Lecz choćbym w wirze pracy dwoił się i troił,
Nic bólu nie ukoi. Przyjmuję z pokorą.