Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

To nie są bajki ani ploty...

06-03-2024 20:51 | Autor: Tadeusz Porębski
Dzisiaj chamstwo w polityce chamy polityczne często nazywają „walką o wolną, niezależną i niezawisłą Polskę”, którą oni, Prawdziwi Polacy – Patrioci, toczą ze „zdradzieckimi mordami”, „układem” i „niemieckim agentem Tuskiem”. Urodziłem się w PRL i w tym systemie żyłem przez kilka dekad. Dobrze pamiętam prymitywnych „towarzyszy Szmaciaków” typu „wicie, rozumicie”, z których naród szydził i się za nich wstydził. Dzisiaj przekonuję się, że w porównaniu z „elitami” z partii Prawo i Sprawiedliwość oraz Suwerenna Polska peerelowscy dygnitarze to intelektualny crème de la crème. A liczyłem na to, że kiedy udało nam się wreszcie wejść do elitarnego zachodniego klubu, kultura polityczna na szczeblu parlamentu oraz władzy państwowej osiągnie poziom zachodni, może nawet skandynawski.

Wydawało się, że po dekadach zniewolenia i siermięgi liderzy naszego ciężko doświadczonego narodu, który od wieków z zazdrością zerkał na społeczeństwa zachodnie, przestaną smarkać w rękaw i dzięki cudownemu zrządzeniu losu będą garściami korzystali z europejskiej integracji, by mentalnie doszlusować do Zachodu. Po dwudziestu latach członkostwa we Wspólnocie okazuje się, że Polska nie pasuje do UE, a UE do Polski. Ostatnio nasz poseł – złodziej w parlamencie UE, który ukradł około 200 tys. euro, przedstawiając w Brukseli lipne kwity na paliwo i tzw. kilometrówki, w ogóle nie poczuwa się do winy, ponieważ… zwrócił ponoć ukradzione pieniądze. To dopiero moralność – owszem, ukradłem, ale zwróciłem, więc jestem czysty. Nie muszę dodawać, że chodzi o znanego i wpływowego posła partii Prawo i Sprawiedliwość.

Kiedy patrzę na jego partyjnych kolegów w osobach panów Czarnka, Macierewicza, Wójcika, Kowalskiego, Błaszczaka (mógłbym wymieniać nazwiska do bladego świtu), zadaję sobie pytanie: cham z natury, czy osobnik zaburzony, niestabilny psychicznie? Wielu z nich zrobiło sobie papiery i usiłowali robić za intelektualistów, ale rychło okazało się, że jest to lewizna. Collegium Humanum to był nie tylko biznes polegający na drukowaniu fałszywych dyplomów dla ludzi władzy, bądź ściśle związanych z władzą. To również pan rektor, wielbiący luksusy przyjaciel duchownych, polityków i przedsiębiorców, dzisiaj zdaniem prokuratury mobber i drapieżca seksualny. A teraz najlepsze: papiery u mobbera i seksualnego drapieżcy kupowali dla siebie i rodzin nie tylko politycy PiS. W tym momencie odpadam. Czy są w ogóle w tym kraju politycy nieskalani przekrętem i złodziejstwem, z twardymi kręgosłupami moralnymi? Co się z tym narodem porobiło? W czym jesteśmy gorsi od innych, że mając dogodne położenie w postaci pomostu pomiędzy Zachodem i Wschodem, miliony ton cennych kopalin, dostęp do morza, dziewicze Bieszczady, unikatowe Puszczę Białowieską oraz Biebrzański Park Narodowy – prawdziwy kolos i jeden z najdzikszych parków narodowych w tej części Starego Kontynentu, nie możemy mentalnie przebić się do europejskiej czołówki?

Czyżby coś nie tak z naszym genotypem? Trudno w to uwierzyć, bo połowa Polaków wywodzi się przecież z żeńskiej linii genetycznej Helena, nazwanej tak od imienia jednej z "pramatek Europy". Linia ta występuje najczęściej w Europie Zachodniej. Czemu więc mentalnie odbiegamy od zachodnich wzorców? Czemu w nas tyle prostactwa, zacietrzewienia i pieniactwa? Czemu do rządów dopuściliśmy ludzi, którzy w dojrzałych demokracjach mogliby najwyżej sprzątać sale parlamentu, a nie przesiadywać w nich w charakterze suwerena? A może to jednak genotyp? W językach zachodnioeuropejskich, a nawet i innych, na przykład w arabskim, słowa Słowianin i niewolnik to synonimy. Słowo Slav (Słowianin, Słowianka) różni się tylko jedną literą od słowa slave, sklave (niewolnik). Niewolnictwo kojarzy się nam wyłącznie ze skutymi łańcuchem Murzynami gnanymi batogami przez arabskich handlarzy ludźmi. Nie kojarzy nam się w ogóle z Polską. Jedyne źródło historyczne, wspominające o zjawisku niewolnictwa wśród wczesnych Słowian, to „Strategikon Pseudo – Maurycego z VII wieku”.

W połowie VIII wieku funkcjonowały dwa centra władzy arabskiej: kalifat Abbasydów na terenie obecnego Iraku oraz kordobański emirat Omaijadów w Hiszpanii. To tam wytworzyła się silna klasa średnia o ogromnym zapotrzebowaniu na towary, zwłaszcza luksusowe, co zapoczątkowało nową epokę handlu w Europie. Wzrost zapotrzebowania na różnego rodzaju towary w państwach arabskich wywołał prawdziwą hossę w Europie. Głównym towarem, którego cena ciągle rosła i którego rynki w Bagdadzie i Kordobie przyjmowały każdą ilość, byli niewolnicy. Handlarze ludźmi kupowali ich, bądź masowo porywali najczęściej w Europie barbarzyńskiej. Zyski z handlu niewolnikami były tak wysokie, że kto tylko mógł łowił ludzi, by ich z zyskiem sprzedawać. Najgorzej na hossie wyszli Słowianie, bo to oni stanowili największą część masy niewolników transportowanych na wschód i zachód. Byli prymitywni i zajmowali się głównie rolnictwem, stanowili więc łatwy łup. Masy niewolników słowiańskich spowodowały, że już w VIII wieku zaczęło funkcjonować określenie niewolnika – sclavus, czyli Słowianin. Nazwa przyjęła się i jest w użyciu do dziś jako esclave w językach romańskich, sklave w germańskich i saqaliba w arabskim.

Wszyscy bogacili się na handlu niewolnikami, nawet bardzo poprawni dzisiaj Skandynawowie, a zwłaszcza Szwedzi. Jednak największy pożytek mieli z handlu ludźmi Arabowie, ponieważ ich handel był świetnie zorganizowany. Czołową rolę w nim odgrywali Żydzi, z którymi Arabowie żyli wówczas w symbiozie wykorzystując ich wiedzę, kontakty oraz wrodzoną kupiecką żyłkę. Żydzi byli ministrami, dyplomatami i organizatorami handlu w wymiarze międzynarodowym. Czy zatem nasze opóźnienie cywilizacyjne, datujące się od wieków, wynika z kiepskiej jakości genotypu mocno zabarwionego niewolnictwem? Czy to on jest winien temu, że Polacy nie są narodem utalentowanych wynalazców jak – nie przymierzając – Niemcy i narodem kreatorów, arbitrów sztuki jak Włosi? Nasza twórczość literacka jest żadna. Na świecie nie ogląda się dzieł polskich malarzy i polskich filmów. Mieliśmy co prawda Chopina i Kopernika, ale ten pierwszy to pół Francuz, a drugi w połowie Prusak. Co jest na rzeczy, że co dziesiąty absolwent szkoły podstawowej ma kłopoty z czytaniem, a 10 mln Polaków (25 proc.) nie ma w domu ani jednej książki? Jak wytłumaczyć to, że co szósty magister w Polsce jest analfabetą funkcjonalnym, a 6,2 mln rodaków znajduje się poza kulturą pisma, czyli nie przeczytało nic, nawet artykułu w brukowcu? To są dane tak niewiarygodne, że aż trudne do zaakceptowania.

Czyżbyśmy byli prostakami i prymitywami z urodzenia? Niestety, choć jesteśmy członkiem europejskiej wspólnoty, stara Europa nadal ma Polaków za plebejuszy ze wschodu. Nadzieją jest młode pokolenie, które bardzo sprawnie porusza się w dzisiejszej rzeczywistości i nie odstaje od zachodnich rówieśników. Ale to nie oni rządzą naszym państwem. Ostatnie osiem lat to wypisz wymaluj wiersz „Wiek złoty” autorstwa Ludwika Jerzego Kerna: „To nie są bajki, ani ploty, nastał wiek złoty. Dla hołoty. W potopie afer, w lawinie grand, tam gdzie króluje chciwość i kant, trafia hołota na żyły złota, na polski Golden Land”. Cham i prostak zawsze był wrogiem elit, tyle że przez wieki trzymano go w ryzach. Dzisiaj chamstwo roznosi się po kraju niczym zaraza i wnika w życie społeczne na każdym poziomie. Nadeszła ponura era nowożytnego barbarzyństwa – grubiaństwa, prostactwa, pieniactwa, wulgaryzmu i (na razie) słownej agresji. Dzisiaj polski parlamentaryzm to „mordy zdradzieckie, gorszy sort, szmalcowniczki oraz strefy wolne od LGBT”.

Swoje wywody wzbogacę definicją literacką Jacka Dukaja („Lód”): „Chamstwo ma wielką przyszłość, cały świat stoi przed chamem otworem, a subtelni i wrażliwi ustępują przed nim. Mądrzy nie wdają się w dyskusje przegrane po pierwszym ciosie maczugi, szlachetni litują się nad chama nieszczęściem, cham zaś prze naprzód i nic nie mąci spokoju jego chamskiej duszy. Cham się nie wstydzi, nie czerwieni, nie uśmiecha przepraszająco, on nie widzi drwin i szyderstw, nigdy nie czuje się nieswojo i niezręcznie – ponieważ jest chamem”. I w Polsce jest, jak jest.

Wróć