Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Tajemnicza historia tajemniczej umowy

09-04-2025 19:48 | Autor: Tadeusz Porębski
Jesteśmy mistrzami olimpijskimi w warcholstwie i bezproduktywnym gadaniu. Warcholstwo doprowadziło w przeszłości do wielu narodowych katastrof. Kto nie wie jak wygląda warchoł i warcholstwo niechaj wyszuka w Internecie środowe starcie na sali obrad Sejmu między prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim i wspierającymi go warchołami z PiS a posłem KO Romanem Giertychem. Sejmowy warchoł ma inteligencję małpy i maniery nie z tej ziemi. Poziom debaty sejmowej w polskim parlamencie zszedł do poziomu już nie magla, ale ulicznego kibla. W Sejmie reprezentuje nas motłoch. Cóż, na charakter kraju składa się charakter każdego z osobna obywatela. Nasze mistrzostwo olimpijskie w bezproduktywnym gadaniu owocuje m.in. tym, że nic nam się nie udaje. Słowo „niemożliwe” stało się wytrychem służącym polskim nieudacznikom do tłumaczenia się z własnej nieudolności. Na zielonej bieżni toru wyścigów konnych na Służewcu leżą miliony, o ile nie miliardy, ale państwowi urzędnicy nie potrafią ich podnieść. W wielu krajach zakłady wzajemne w końskim totalizatorze to ważna gałąź gospodarki. W Szwecji, o wiele mniejszej od Polski, obroty ATG w ostatnich latach oscylowały w granicach 1,5 miliarda euro rocznie. U nas niestety „nie da się”, „bo to niemożliwe”.

Dzierżawcą zabytkowych torów na Służewcu i organizatorem gonitw tamże jest od 2008 r. państwowa spółka Totalizator Sportowy (TS). Umowa daje spółce prawo dzierżawy do 2038 r. Zgodnie z zapisem w umowie dzierżawy zawartej w maju 2008 r. pomiędzy Skarbem Państwa reprezentowanym przez Polski Klub Wyścigów Konnych (PKWK) a TS, państwowa spółka ma obowiązek dbać o rozwój wyścigów konnych. Dbałość wyraża się m.in. tym, że roczna pula nagród w śmiesznie niskiej, jak na kraj zrzeszony w UE, wysokości około 8,5 mln zł nie jest rewaloryzowana od 17 lat, liczba dni wyścigowych systematycznie się zmniejsza, pokryte rakotwórczym azbestem i pozbawione toalet stajnie to wołające o pomstę do nieba ruiny, a tor treningowy dla koni można nazwać prawdziwą „ścieżka zdrowia”. Wyremontowana tylko częściowo(?) trzykondygnacyjna trybuna środkowa oraz przyległy do niej „okrąglak” od lat stoją puste i niszczeją, a mogłyby przynosić zyski (np. kasyno, automaty, w piwnicy ogromna restauracja z kręcącym się parkietem). Niestety, TS od 17. lat nie ma pomysłu na zagospodarowanie obiektu w tak świetnej lokalizacji.

Z upływem lat wiara środowiska w poprawę sytuacji polskich wyścigów konnych systematycznie gasła. Aliści kilka dni temu sąd rejestrowy dał życie Fundacji „Equus” (łac. koń) powołanej przez grono osób nie potrafiących pogodzić się z niweczeniem naszej spuścizny narodowej i zagładą polskich wyścigów konnych. Fundacja to nie jest zwykłe stowarzyszenie, które można założyć praktycznie od ręki. Do ustanowienia tej formy prawnej niezbędna jest obecność fundatora lub kilku fundatorów, którzy utworzą majątek na cele zarządu. Majątek Fundacji „Equus” pochodzi od fundatorów, każdy z nich wniósł na cele zarządu fundusz w wysokości nie mniejszej niż 10 tys. zł. Są wśród nich m.in. znany lekarz – onkolog, prawnik z wieloletnią praktyką, redaktor naczelny popularnego biznesowego wydawnictwa, czy dwóch przedsiębiorców – właścicieli, bądź współwłaścicieli koni wyścigowych. W §5 potwierdzonego przez notariat „Oświadczenia o powołaniu Fundacji” czytamy: „Celem Fundacji jest podtrzymanie i promocja materialnej i niematerialnej tradycji oraz promocji i rozwoju hodowli koni w Polsce i poza granicami, a także sportów konnych, ze szczególnym uwzględnieniem wyścigów konnych”. Fundatorzy stawiają sprawę jasno: „Czas najwyższy na podjęcie konkretnych działań w celu ratowania polskich wyścigów konnych, rodzimej hodowli koni wyścigowych oraz popadającej w ruinę narodowej spuścizny”.

Obywatelskie pospolite ruszenie skupione w Fundacji „Equus” – zarejestrowanej organizacji pozarządowej działającej pro bono – postawiło przed sobą wstępne cele: primo, dotarcie do umowy dzierżawy z maja 2008 r., która została objęta klauzulą poufności, dlatego nikt ze środowiska na oczy jej nie widział; secundo, uczestnictwo w posiedzeniach komisji sejmowych oraz uprawianie mocnego lobbingu na rzecz szybkiego znowelizowania fatalnej ustawy hazardowej z 2017 r. (likwidacja nieżyciowych zapisów umożliwi budżetowi państwa zarabianie milionów na końskim totalizatorze i zakładach wzajemnych); tertio, ścisłe kontakty z mediami (częste briefingi prasowe), by móc nagłaśniać własne postulaty i pomysły, ale także problemy, z którymi borykają się polskie wyścigi konne oraz rodzima hodowla koni wyścigowych. Są na to środki finansowe, jest wola działania, doświadczeni doradcy z branży wyścigowej i hazardowej oraz doradca – wybitny varsavianista. Umowa dzierżawy Służewca z maja 2008 r., z nieznanych powodów chroniona klauzulą poufności, ma ponoć aneks, który obrósł mitem, ponieważ także tego dokumentu nikt nie widział na oczy. Utajnienie umowy zawartej pomiędzy dwoma państwowymi podmiotami obracającymi państwowymi pieniędzmi, której przedmiotem jest dzierżawa państwowego zabytku jakim jest zespół służewieckich torów, to kuriozum graniczące z patologią. Efekt jest taki, że los zabytkowego hipodromu i wyścigów konnych został wyłączony m.in. spod kontroli środowiska wyścigowego, które ma tam swój interes prawny.

W sierpniu 2008 r., poseł Romuald Ajchler (SLD) złożył do marszałka Sejmu interpelację nr 4276, w której upominał się o prawo wglądu w treść dokumentu dla PKWK. Oto fragmenty odpowiedzi udzielonej mu przez ówczesnego ministra Skarbu Państwa (dziś Ministerstwo Aktywów Państwowych): „Podstawowym celem zawartej pomiędzy PKWK a Totalizatorem Sportowym w dniu 14 maja 2008 r. umowy dzierżawy terenu Torów Wyścigów Konnych na Służewcu jest organizowanie wyścigów konnych. Preambuła umowy wskazuje, iż przedmiot dzierżawy wykorzystywany jest przede wszystkim w celu organizowania i popularyzacji wyścigów konnych oraz selekcji koni zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa. Spółka TS zobowiązała się do prowadzenia i organizowania na przedmiocie dzierżawy wyścigów konnych przez cały okres dzierżawy. Zgodnie z przedstawionym przez zarząd TS stanowiskiem, trening koni jest nierozerwalnie związany z organizowaniem wyścigów konnych i stanowi konieczny warunek właściwego przygotowania koni do udziału w wyścigach… TS zobowiązał się, że podejmowane przez niego działania w tym zakresie (remontów) będą wpływały na polepszenie i podwyższenie standardu przedmiotu dzierżawy… Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi w przekazanym stanowisku wskazuje, iż zgodnie z postanowieniami zawartej pomiędzy PKWK a TS umowy dzierżawy jej treść jest poufna, a jej udostępnienie jest możliwe wyłącznie za zgodą obu sygnatariuszy. PKWK nie uzyskał zgody TS na udostępnienie treści umowy członkom Rady PKWK”.

Jakaż to tajemnica tkwi w zapisach zwykłej umowy na dzierżawę zabytku należącego do państwa, zawartej pomiędzy dwoma państwowymi podmiotami, że chroni się ją przez społeczeństwem, mediami, środowiskiem wyścigowym, a nawet polskim Jockey Clubem (PKWK) niczym amerykańskie złoto w Forcie Knox? Jak dostać się do dokumentu, którego treść – po wyłączeniu wrażliwych danych osobowych – powinna być jawna? Czym kierowano się w 2008 r., że opatrzono dokument klauzulą poufności? Komu zależało i zależy na tym, by nikt poza wąską grupką osób uprzywilejowanych nie miał do umowy dostępu? Tak jawnego pogwałcenia zasad transparentności w demokratycznym państwie nie wolno zaakceptować. Prawnik Fundacji „Equus” bada więc możliwości obejścia klauzuli poufności i uzyskania w dobrze pojętym interesie społecznym dostępu do treści umowy, z wyłączeniem wrażliwych danych.

Istnieje inna możliwość ujawnienia społeczeństwu treści tajemniczej umowy – udokumentowany merytorycznie wniosek do prezesa Najwyższej Izby Kontroli o przeprowadzenie przez Izbę DORAŹNEJ kontroli w Oddziale Służewiec – Wyścigi Konne TS. Po pierwsze – pod kątem realizacji przez spółkę zapisów umowy z maja 2008 r. (przede wszystkim obowiązków określonych w dokumencie) oraz wywiązywania się z zadań określonych w art. 5 ust. 1 ustawy o wyścigach konnych; po drugie – pod kątem przepływów pieniędzy w latach 2018-24 pomiędzy Oddziałem Służewiec – Wyścigi Konne a siostrzaną spółką „Traf”, która jest organizatorem końskiego totalizatora. W tych latach dyrektorem oddziału i prezesem spółki „Traf” była jedna osoba, która sama sobie wypisywała zlecenia i sama siebie z nich rozliczała. Ponieważ rzecz idzie o skontrolowanie przepływów wielu milionów państwowego grosza, tego rodzaju wniosek miałby duże szanse powodzenia. Skoro jednym zapisem w umowie pozbawiono społeczeństwo i środowisko wyścigowe prawa do kontroli publicznego zasobu, powinna zająć się tym w ramach konstytucyjnych uprawnień NIK.

Wróć