Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Szwedzi drogo płacą za swoją poprawność

22-10-2025 20:22 | Autor: Tadeusz Porębski
Powiadają, że tam gdzie dwóch Polaków, tam trzy zdania. Stare porzekadło określa polski charakter – wieczna niezgoda i kłótliwość. Pasuje jak ulał do dzisiejszej rzeczywistości. Już nie różnimy się pięknie, w dyskusjach dotyczących polityki i dnia dzisiejszego za łby biorą się nawet członkowie najbliższej rodziny. Wiele wody upłynie w Wiśle zanim zdołamy zasypać podziały w społeczeństwie. Ja już wtedy nie będę żył, a szkoda, bo chciałbym doczekać chwili, kiedy Polak przestanie być Polakowi wilkiem. Sytuacja na granicy polsko – białoruskiej nieco się uspokoiła, ale nadal dzieli, choć sondaże pokazują, iż zdecydowana większość narodu jest przeciwna najazdowi na nasz kraj ekonomicznych migrantów poszukujących w Europie lepszego życia. Ja jakoś nie jestem politycznie poprawny i nigdy nie będę. Patrzę na to wszystko i co widzę? Widzę przede wszystkim przestępstwo, polegające na próbie nielegalnego przekroczenia granicy. To było i jest surowo ścigane pod każdą szerokością geograficzną.

W głowie się nie mieści, by kilka tysięcy uchodźców, ot tak sobie, wchodziło na terytorium obcego państwa bez ważnej wizy i często bez dokumentów tożsamości. Ich jedynym uzasadnieniem do nielegalnego przekroczenia granicy jest to, że poszukują lepszego życia. To tak nigdy nie działało i nie powinno działać. Uzyskanie azylu politycznego to cała procedura najeżona przepisami. Trzeba udowodnić, że we własnym kraju ty i twoja rodzina doznajecie prześladowań z takich czy innych powodów, które zagrażają waszemu zdrowiu, karierze zawodowej, bądź życiu. Za chęć poprawienia sobie sytuacji bytowej azyl się nie należał i nie należy. Polska i Europa to nie przytułek, który przygarnie każdego głodnego i zziębniętego. Ale nawet do przytułku nie wchodzi się bez pukania. Trzeba wpierw poprosić o schronienie, być trzeźwym i wylegitymować się. Rząd tzw. Zjednoczonej Prawicy chwalił się zaporą na granicy z Białorusią, a okazało się, że wydał bez kontroli setki tysięcy wiz obywatelom z innego kręgu kulturowego. Bez żadnych kryteriów.

W ciągu ośmiu lat liczba wydanych czasowych praw pobytu dla obywateli tylko 19 państw wzrosła z 18 tys. do 86,5 tys. – bez uchodźców z Ukrainy i Białorusi. Wielu z nich wykorzystuje polską wizę do wjazdu do Europy. Mamy dzisiaj w kraju 5,8 tys. obywateli Uzbekistanu (wzrost z 511), a z 633 mieszkających w Polsce przed ośmiu laty Gruzinów zrobiło się ich dzisiaj ponad 20 tys. Osiem lat temu prawo pobytu w Polsce posiadało 2,3 tys. Hindusów – dziś jest ich 14 tys., obywateli Zimbabwe było zaledwie 24, teraz mieszka u nas 2,1 tys. Mamy w Polsce 7 tys. Turków, 11 tys. Wietnamczyków, ponad 5 tys. Chińczyków. Listę uzupełniają tysiące obywateli Bangladeszu i Arabów. Tylko w 2022 r. polską granicę przekroczyło 183 tys. osób z krajów muzułmańskich. Przyjmuje się, że państwa muzułmańskie to kraje, w których islam jest dominującą religią, czyli ponad 50 proc. populacji to muzułmanie.

Za rządów tzw. Zjednoczonej Prawicy doszło do radykalnego wzrostu wydawanych zezwoleń na pobyt cudzoziemców z krajów muzułmańskich. Może dlatego Sławomir Mentzen, jeden z liderów Konfederacji, postawił tezę, że PiS jest najbardziej proimigrancką partią w historii Polski. Trudno odmówić racji takiej tezie. Swego czasu znana reżyserka Agnieszka Holland zamieściła w Internecie post, który uznałem za szczyt politycznej poprawności, z którą w ogóle się nie utożsamiam. Cytuję: „Poprawienie sobie bytu… Tak, ci bezczelni śniadoskórzy lubią w tym celu tonąć w morzu albo zamarzać w białoruskim lesie lub na polskich bagnach. Tylko Polacy budują swoją ojczyznę, w ogóle nie wyjeżdżają w celu poprawy bytu, przestrzegają przepisów, nigdy nie pracowali na czarno w Anglii i nie siedzieli latami bez ważnej wizy w Stanach, mnożą się radośnie, aby polskość kwitła i znani są z chrześcijańskiego współczucia i staropolskiej gościnności”. Koniec cytatu. Wkurzyłem się, bo moim zdaniem jest to przegięcie na całej linii. Oto mój osobisty komentarz do postu reżyserki i cenionej intelektualistki.

Owszem, Polacy wyjeżdżają i wyjeżdżali zagranicę w celu poprawy bytu, ale nie szturmowali granic Niemiec, USA i innych krajów. Sam wyjechałem do Niemiec w 1985 r., bo miałem cienko w kieszeni, w sklepach pustki, a komuna mocno trzymała za gardło. Wyjechałem, ale wpierw musiałem odstać dwa dni pod niemiecką ambasadą, a po przyjeździe na miejsce wylądować na trzy miesiące w obozie w Zirndorf, gdzie zostałem poddany wielokrotnym przesłuchaniom. Dopiero potem udzielono mi prawa pobytu, przyznano mieszkanie, pomoc socjalną oraz darmowy kurs języka niemieckiego, co pozwoliło mi rozejrzeć się za pracą. Już po kilku miesiącach, będąc jeszcze na językowym kursie, znalazłem zatrudnienie i przez ponad 8 lat mieszkałem w Niemczech płacąc podatki i nie oczekując nic za darmo. Za moją pracę Niemcy przyznali mi skromną emeryturę. Nie szturmowałem jednak granic, nie rzucałem kamieniami w żołnierzy i policjantów. Gdyby się nie udało otrzymać prawa pobytu, wróciłbym na własne śmieci. Na szczęście się udało, ale kiedy komuna padła, natychmiast zabrałem tyłek w troki i wróciłem na łono ojczyzny.

Można by zadać pani Holland pytanie: czy to ja albo którykolwiek z Polaków kazaliśmy „śniadoskórym„ wsiadać na łodzie i tonąć w morzu, bądź lecieć na Białoruś i „zamarzać w lesie lub na polskich bagnach”? Chyba to nie my jesteśmy winni, że „śniadoskórzy” toną i zamarzają w lasach? Jest to smutna konsekwencja suwerennej decyzji, którą podjęli. Położyli na szali życie swoje oraz własnych dzieci, by dotrzeć do płynącego mlekiem i miodem Edenu, gdzie można nie pracować, a i tak państwo daje zapomogi w gotówce i zapewnia darmowy dach nad głową. Szwecja przez minione stulecie wypracowała sobie status kraju zamożnego i bezpiecznego. Nie było to łatwe. Jeszcze w XIX wieku Szwed był symbolem zbója, złodzieja i rabusia, ale na początku nowego millennium postanowiono radykalnie zmienić wizerunek kompromitujący kraj. Bandytyzm i złodziejstwo wypalono rozżarzonym żelazem, za napaść, a nawet za uliczną bójkę, groziła szubienica. Radykalne środki poskutkowały. Już w latach 60. ubiegłego wieku można było przespać się na ławce w parku z przysłowiowym złotym zegarkiem na ręku, bez obawy o jego utratę.

W nowym millenium Szwedzi stali się najbardziej poprawni politycznie w Europie i to był błąd, który do dzisiaj odbija się czkawką. W bardzo krótkim czasie kraj ten przyjął ogromną liczbę osób ubiegających się o azyl. Starający się o prawo pobytu mogli mieszkać w dowolnym miejscu w kraju za pieniądze państwa szwedzkiego. Niekontrolowana fala azylantów uwypukliła problemy związane z integracją nowo przybyłych osób z krajów odległych kulturowo. W Szwecji odnotowano wzrost przestępczości, zwłaszcza związanej z przemocą imigranckich gangów. Według danych policji, w okresie od stycznia 2017 r. do sierpnia 2021 r. w Szwecji doszło do 1570 strzelanin, 85 proc. sprawców urodziło się za granicą lub ma przynajmniej jednego rodzica, który nie urodził się w Szwecji. W 2022 r. od kul zginęły 63 osoby, najwięcej w historii policyjnych statystyk. Dopiero wtedy szwedzka policja przyznała, że 40 największych grup przestępczych to rodzinne klany imigrantów. Wtedy też szef szwedzkiego rządu musiał publicznie przyznać, że korelacja między liczbą imigrantów i wzrostem przestępczości zorganizowanej jest faktem.

Spokojna i bezpieczna niegdyś Szwecja nagle zanotowała jeden z najwyższych wskaźników zgonów w Europie związanych z użyciem broni palnej. To spowodowało, że szwedzkie społeczeństwo przestało popierać masowe przyjmowanie imigrantów. W 2022 r. mniejszościowy centroprawicowy gabinet premiera Ulfa Kristerssona radykalnie zaostrzył politykę migracyjną. Od 1 grudnia 2023 r. zaostrzono kryteria pobytu z powodów humanitarnych. Od 1 kwietnia 2025 r. osoby z odmową azylu nie mogą już pozostawać w kraju. Przepis dotyczy też członków rodziny. Ostatnio rząd zarekomendował wprowadzenie ogólnego „wymogu należytego postępowania” (vandel) jako podstawy do odmowy i cofnięcia pobytu, nawet w sytuacji, kiedy złe zachowania nie są przestępstwem. Wprowadzono również zasadę formalnych kontroli obecności w zakwaterowaniu oraz obowiązku pozostawania w obrębie wskazanego obszaru.

Wniosek? Nikt nie odmawia prawa pobytu w Polsce dotkniętym wojenną pożogą Ukraińcom, czy Białorusinom jęczącym pod butem Łukaszenki. Dzięki zabiegom Tuska i Sikorskiego Bruksela wreszcie to zrozumiała i przez wiele lat Polska będzie zwolniona z mechanizmów relokacji migrantów. Teraz chodzi o to, by obecny rząd nie popełnił błędu prawicowego rządu Morawieckiego i nie dopuścił do NIEKONTROLOWANEGO napływu do Polski uchodźców, przede wszystkim z krajów muzułmańskich. Sytuacja w Szwecji powinna być przestrogą dla elit rządzących naszym krajem.

Wróć