Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Szkoła przetrwania

16-03-2022 20:41 | Autor: Mirosław Miroński
Internet i inne media są pełne rozmaitych porad i wskazówek mówiących o tym, jak przetrwać w trudnych warunkach. Do języka polskiego weszło angielskie słowo – survival, czyli po polsku – przetrwanie. Strony internetowe i portale poświęcone temu zagadnieniu są zawalone reklamami najróżniejszego sprzętu, urządzeń i gadżetów. Namioty, pałatki, siatki maskujące, latarki, termosy, noże, lornetki, maty, karimaty, śpiwory to tylko część tego, co oferują producenci i sklepy w tym zakresie. To potężna branża gospodarki, która przynosi krocie.

Trzeba przyznać, że wiele z tych, wymienionych wyżej i niewymienionych towarów, to przedmioty wysokiej jakości. Są testowane zarówno przez wielkie wytwórnie już na etapie produkcji, a następnie w praktyce przez rzesze amatorów szkoły przetrwania. Filmy umieszczane w Internecie, dotyczące survivalu, są oglądane przez tysiące i miliony amatorów wędrówek i nocowania w lesie. Na forach internetowych aż roi się od dyskusji na temat, czy dany sprzęt sprawdził się, czy też nie – zdaniem takiego lub innego eksperta. A jak to bywa, ekspertem staje się każdy z użytkowników wspomnianych portali. Przyznaję, że sam ulegam czasem reklamom i opiniom survivalowych ekspertów. W efekcie mam na półkach i w szafach stroje, markowe noże, lornetki i inne nabytki, które od czasu do czasu oglądam i przekładam z miejsca na miejsce. Przez lata przywiązałem się do nich, więc trudno mi się ich pozbyć. Czasem nawet przydają się do czegoś podczas wypadów za miasto.

Wspominam o tym nie dlatego, że jestem przeciwnikiem tego rodzaju niegroźnej szajby – mówiąc kolokwialnie. Przeciwnie, uważam, że takie hobby to sposób na odpoczynek psychiczny, a nawet jeśli ktoś wybierze się w tzw. teren, to może zażyć wrażeń, których nie doświadczy podczas codziennej gonitwy. W końcu przetrwanie każdy z nas, podobnie jak inne żywe organizmy, ma chyba zapisane gdzieś w genach. Umiejętność radzenia sobie w warunkach trudnych czy też ekstremalnych może nawet uratować życie. Oby do tego nie doszło, chociaż to, co dzieje się w światowej polityce, pokazuje, że taka umiejętność może okazać się bardzo pożyteczna. Tak więc survival, który w warunkach pokoju jest dla wielu li tylko pasją, może nabrać całkiem innego znaczenia w warunkach wojny. Niestety, nasza wiedza o niej i o tym jak zachować się w takim przypadku, jest niewielka, wręcz żadna. Jeszcze w czasach mojej młodości uczono nas, co robić w obliczu zagrożenia. Do ręki dawano karabin, który dziś zapewne można oglądać jedynie w muzeum. Coś niecoś wiedzieliśmy, choćby to – jak udzielić pierwszej pomocy. Uczono nas, dzieci i młodzież jak wykonać sztuczne oddychanie, masaż serca, jak poprawnie założyć opaskę uciskową lub opatrunek, aby nie spadł po kilku minutach. Mieliśmy do dyspozycji rozmaite pomoce naukowe jak: manekiny, lateksowe fantomy, pozwalające na praktyczne zastosowanie wiedzy z zakresu udzielania pierwszej pomocy. Uczyliśmy się korzystać z map w terenie, posługiwaliśmy się kompasem etc. Dziś brzmi to jak odległe wspomnienie z historii, która nigdy się nie powtórzy. Otóż nie.

Historia lubi się powtarzać, w każdym razie tak się dzieje. Co jakiś czas następują zwroty w polityce międzynarodowej. Za tym idą dalsze konsekwencje. Trudno uniknąć wrażenia, że obecne zdarzenia przypominają to, z czym mieli do czynienia nasi rodzice, dziadkowie i dalej można wymieniać wcześniejsze pokolenia.

Mają rację ci, którzy twierdzą, że historia nigdy nie powtarza się tak samo. Że zmieniają się warunki i otoczenie, że to one determinują to, co następuje. To prawda. Zrobiliśmy przez ostatnie dekady wielki skok cywilizacyjny. Od epoki telefonu stacjonarnego przeszliśmy do mobilnych smartfonów. Dzięki nim możemy korzystać z informacji w niemal każdym miejscu globu. Co będzie jednak, jeśli zostaniemy tej możliwości pozbawieni? A może się tak zdarzyć w jednej chwili. Co z informacjami, które gromadzimy w naszych smartfonach? Jak dowiemy się, co dzieje się na świecie i w naszym najbliższym otoczeniu? Czy i jak skontaktujemy się z bliskimi, ze znajomymi, jeśli nawet nie pamiętamy albo nie znamy numerów ich telefonów i adresów, bo wszystko mamy zapisane w smartfonach. Co zrobimy, gdy nas odetną od Internetu i mediów społecznościowych?

Warto odpowiedzieć sobie na te pytania. Uzupełnić wiedzę o tym, co dziś wydaje się niewyobrażalne. Na wypadek, gdy nasze przenośne urządzenie – smartfon, laptop i inne, bez których wielu z nas nie wyobraża sobie życia, przestaną działać. Gdy lajkowanie wiadomości nie będzie naszym jedynym problemem. To współczesny survival – albo jak kto woli, szkoła przetrwania, która powinna być brana pod uwagę przez każdego z nas.

Wróć