Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Służewiecki mityng pod znakiem Mokotowa

26-10-2022 20:39 | Autor: Tadeusz Porębski
Gwoździem ostatniej dwudniówki na torze wyścigów konnych była Nagroda Mokotowska dla dwuletnich folblutów, wyłaniająca zimowego faworyta na przyszłoroczne Derby. Gonitwie tradycyjnie patronuje burmistrz dzielnicy Mokotów.

Niedziela była dniem „fuksów”, bowiem niespodziewanych porażek doznali pierwsi faworyci – ogierek Clyde w Nagrodzie Mokotowskiej, Timemaster w Nagrodzie Criterium oraz Kaneshya w Nagrodzie Korabia. Mocno faworyzowany Timemaster musiał uznać wyższość zwyciężczyni wyścigu Jenny of Success i Emiliano Zapaty, silny Kaneshya został lekko ograny przez Gryphona i Anatora, natomiast Clyde przez Senlisa i ogierka Joe Black. W tej gonitwie zupełnie nie poradził sobie dżokej Kamil Grzybowski, który mimo grząskiej bieżni poprowadził Clayde`a wyjątkowo ostrym, jak na takie warunki atmosferyczne, tempem. Ponadto poddał się podejrzanej taktyce praktykanta dżokejskiego Temura Kumarbek Uulu dosiadającego najsłabszego konia w stawce, ogierka The Clash. Przez ponad połowę dystansu The Clash naciskał Clyde`a zmuszając Grzybowskiego do zwiększania tempa i nadużywania bata (500 zł kary), co zakończyło się bolesną porażką faworyta. Kompletnie wyczerpany prowadzący wyścig Clyde dosłownie stanął tuż przed celownikiem i krótko przegrał z Senlisem oraz Joe Black. Pojawiły się pogłoski, że Adam Wyrzyk, trenujący ogierka The Clash, nakazał Temurowi „ciąć” się z podopiecznym Krzysztofa Ziemiańskiego, by osłabić faworyta i uniemożliwić mu wygranie ważnej selekcyjnie gonitwy. Oczywiście nie dajemy wiary tego rodzaju pomówieniom, ale faktem jest, że obaj panowie nie pałają do siebie sympatią.

Wracając do dżokeja Kamila Grzybowskiego, powiem, że ten sympatyczny młodzian musi mocno podciągnąć się taktycznie, ponieważ zbyt często udane występy przeplata kompromitującymi wpadkami. Każdy z jeźdźców powinien pamiętać, że udział w gonitwie to nie tylko płatny dosiad, ale przede wszystkim dbałość o dobrostan konia, który jest bezbronny i podatny na zbyt duży wysiłek, stres, czy ból. Jest to prawda, którą powinni zafiksować w swoich głowach wszyscy bez wyjątku jeźdźcy dosiadający koni. Nie wolno im zapominać, że dosiadany koń jest podmiotem, a nie przedmiotem. Nadużywanie bata w gonitwach na Służewcu staje się coraz częstsze i nawyk ten należy wykorzenić wszelkimi środkami dostępnymi w regulaminie oraz ustawie o ochronie zwierząt. Szczególnej troski wymagają konie młode – dwuletnie folbluty i trzyletnie araby, które są jeszcze słabe fizycznie, często wystraszone i nie rozumiejące o co w wyścigach chodzi.

Niedzielny mityng na Służewcu to nie tylko emocjonujące gonitwy, ale także bardzo udana oprawa Gonitwy Mokotowskiej. Mokotowski urząd wynajął całe pierwsze piętro Trybuny Honorowej, a burmistrz Rafał Miastowski, poza urzędującą obecnie ekipą radnych i urzędników, zaprosił na mityng także wielu swoich poprzedników, jak na przykład byłych burmistrzów Mokotowa prof. Lecha Królikowskiego, Pawła Barańskiego, czy wiceburmistrza Wiktora Czechowskiego. Pojawiło się również kilku parlamentarzystów, m. in. poseł Michał Szczerba. Nie zapomniano o żyjących powstańcach warszawskich, co było szczególnie miłym gestem. Na piętrze roiło się od atrakcyjnych kobiet w toczkach oraz eleganckich dżentelmenów w stylowych kapeluszach. Rej wodzili burmistrz Rafał Miastowski oraz przewodniczący Rady Dzielnicy Mokotów, pan Miłosz Górecki. Oby więcej takich spotkań na Służewcu.

Wróć