Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Rusza pierwszy z 46 dni wyścigowych na Służewcu

20-04-2022 20:44 | Autor: Tadeusz Porębski
W najbliższą niedzielę inauguracja 78. już sezonu wyścigowego na służewieckim torze. Pierwsza gonitwa – Nagroda Dandolo, handicap dla koni I grupy – rozpocznie się o godzinie 14.30.

Konie ścigają się na Służewcu od 3 czerwca 1939 roku, kiedy oddano do użytkowania ten zabytkowy już dzisiaj obiekt. Nie został zniszczony podczas działań wojennych, więc już w 1946 r. można było otworzyć kolejny sezon wyścigowy. W tym roku zaplanowano 46 dni wyścigowych, zakończenie sezonu 13 listopada. W najbliższą niedzielę konie będą ścigać się w ośmiu gonitwach. Sezon otworzy nagroda Dandolo na dystansie 1800 m, do której zapisano ośmioro uczestników – w tym jedyną w stawce klacz Mala Czarna. Na Służewcu pierwsze dni wyścigowe w każdym kolejnym sezonie niosą ze sobą wiele niespodzianek. Powód: zrujnowana baza treningowa, konkretnie – tor roboczy. Mamy w Warszawie obiekt wyścigowy I kategorii, jeden z najpiękniejszych torów w Europie, z zapleczem treningowym z czasów króla Ćwieczka. Każdy duży deszcz, jak również przeciągająca się susza, powodują wyłączenie toru roboczego z użytkowania. Najwyższy czas, by Totalizator Sportowy, dzierżawca Służewca do 2038 r., przeznaczył dodatkowe środki na kompleksowy remont istniejącego toru roboczego, bądź budowę nowego, całorocznego wewnątrz toru „zielonego”.

Powyższe powoduje, że nawet bardzo dobre, faworyzowane konie mogą być w pierwszej części sezonu niedotrenowane i doznawać niespodziewanych porażek. Zdaniem służewieckich typerów, w nagrodzie Dandolo faworytami będą bardzo szybki wałach Blizbor, silny i dystansowy Neverland oraz nieprzewidywalny Delos. Blizbor dobrze spisywał się na dystansach 1300 – 1400 m, ale w październikowej nagrodzie Dżudo (1400 m) był dopiero szósty. Jak pójdzie mu na dystansie 1800 m i pod wysoką wagą (61,5 kg) trudno wyczuć. Również niosący 60 kg Delos zdecydowanie lepiej czuje się pod wagą 56-57 kg. Jego występ zależy od tego, jak ułoży się wyścig. Neverland to bardzo silny zawodnik i pod stosunkowo niską wagą (58,5 kg) będzie groźny. Jest koń, który może pogodzić faworytów – niedoceniany pięcioletni Luaithrion (55 kg), posiadacz świetnego „papieru”, bodaj najbardziej wartościowego w gronie uczestników tego wyścigu. W światowej bazie folblutów przyznano mu bardzo wysoki współczynnik DP (36), dla porównania Blizbor ma DP na poziomie 10, a Neverland 22. Matka Luaithriona wygrała w karierze ponad 100 tys. USD. Jest to koń późny, ma wyścigowy potencjał, ale czy wystarczający, by rywalizować w I grupie? Natomiast klacz Mala Czarna w ubiegłym roku niespodziewanie triumfowała w nagrodzie Aschabada (2200 m), ale w słabiutkiej stawce.

Ciekawie zapowiada się również 9-konna nagroda Strzegomia (kat. B) na dystansie 1600 m. Typerzy lansują ogiery Matt Machine i Marvelous Stam, które w wieku dwóch lat pokazały się z bardzo dobrej strony. Cenniejszy „papier” posiada ten pierwszy, jest także wyżej sklasyfikowany w handicapie generalnym. To oczywiście może być złudne, bo stare wyścigowe porzekadło powiada, że sam „papier” nie biega. Jednakowoż linia męska Matt Machine to szybkość, szybkość i jeszcze raz szybkość. Wygrał nagrodę Mokotowską, w prestiżowej nagrodzie Przychówku był lepszy od Marvelous Stam aż o ponad 3 długości, ale wcześniej w nagrodzie Dakoty przegrał do niego o ponad 2 długości. Kto mógłby zagrozić tej parze? Zagadkowy, przeciętny rodowodowo Tajfun nieźle biegał w II grupie, podobnie jak Groszek, ale to może być za mało na kategorię B. Czeskiej hodowli ogier Akurat niespodziewanie triumfował w listopadowej nagrodzie Nemana – „dziwnym” wyścigu na końcówkę, rozegranym w kiepskim czasie. Z dwóch koni o podobnych nazwach ogier Dacinni rodowodowo prezentuje się lepiej od klaczy Dakini, choć w handicapie generalnym to klacz ma o pół kilo więcej. Dacinni, syn wybornego ogiera Caccini, był czwarty w nagrodzie Mokotowskiej ulegając o pół długości Groszkowi oraz o prawie 5 długości zwycięzcy nagrody Matt Machine. Dla legitymującego się solidnym „papierem”, potężnej budowy ogiera Kaneshya może być jeszcze za wcześnie. O wrocławskim Roc’h Breizh niewiele wiadomo, ogier nie zachwyca rodowodem.

Oddajmy głos trenerom. Emil Zachariew: w pierwszym dniu wysyłam w bój klacz Dame Gladys oraz bułgarskiej hodowli czteroletniego araba Kadet. Klacz jest w dobrej formie i powinna znaleźć się w końcowej rozgrywce, natomiast silny Kadet debiutuje i choć jest dobrze przygotowany do pierwszego startu, to jednak w rywalizacji z bardzo mocnymi rywalami ma niewielkie szanse. Jeśli chodzi o cały sezon, moje flagowe konie to Emiliano Zapata i Kabula. Mam ciekawe konie przygotowywane na płoty i stiple – Karaka, Mageeka i Zpigalla. Moje dwulatki są jeszcze ciekawsze, kilka posiada solidne rodowody, wszystkie dobrze przezimowały, są chętne do roboty treningowej i z tygodnie na tydzień się poprawiają. W tym roku młode konie z mojej stajni powinny być widoczne. Araby to sprawdzone w walce francuskiej hodowli Got de Lagarde i No Neveur Saularie. Stawkę uzupełniłem dwoma arabami z Bułgarii, które są jeszcze „surowe” i wystartują najwcześniej w lipcu.

Krzysztof Ziemiański: Na pierwszy rzut zapisałem konie, które moim zdaniem dobrze rokują i mogłyby wystartować w gonitwach klasycznych. W tym roku ograniczona liczba dni wyścigowych powoduje „ściśnięcie się” kalendarza i przysparza nam trochę kłopotów, dlatego staram się w pierwszych tygodniach zapisać jak najwięcej trzylatków, by wyłonić kandydatów do najważniejszych gonitw sezonu. Do Derby wstępnie aspiruje aż osiem koni, każdy z nich musi wystartować przynajmniej dwa razy przed pierwszym skreśleniem, bym mógł wyłonić najlepsze. Co do arabów, mam trzech kandydatów do Derby – Almareda, Machira JR i Wellmana. Pod względem eksterieru najlepiej prezentuje się Almared. Klasowy Night Tornado, lider w mojej stajni, po ubiegłorocznych sukcesach we Francji miał ścigać się w Bratysławie, ale drobna kontuzja pokrzyżowała nam szyki i ogier wystartuje dopiero w nagrodzie Widzowa. Wczesną jesienią spróbujemy kontynuować dobrą passę Night Tornado na torach we Francji. Nie wskazuję żadnych koni na pierwszy dzień wyścigowy, ponieważ katastrofalne warunki treningowe nie pozwoliły solidnie przepracować wiosny, o zimie nie wspomnę, więc każdy pierwszy start to loteria. Korzystam z okazji, by po raz kolejny zaapelować do władz Totalizatora Sportowego: „Przeznaczcie państwo wreszcie kilka milionów zł na modernizację toru roboczego, byśmy mogli rzetelnie przygotowywać konie do sezonu i trudnych wyścigów zagranicą! Apeluję o to ja, pozostali trenerzy, jeźdźcy, właściciele koni i wreszcie same konie, które dzisiaj narażane są na ciężkie kontuzje”. Miejmy nadzieję, że dochodzący ze służewieckich stajni krzyk rozpaczy dotrze do uszu decydentów z TS.

Na koniec informacja z Berlina. W minioną niedzielę na tamtejszym torze Hoppegarten wystartowały trzy polskie konie – ubiegłoroczny derbista Guitar Man, zwycięzca Handicapu Otwarcia z 2021 r. na Służewcu pięcioletni Saiget oraz klacz Wedding Ring. Trenowany przez Adama Wyrzyka ogier Guitar Man nie startował od lipca ubiegłego roku z powodu uciążliwej kontuzji, więc poddanie go ciężkiej próbie na dystansie aż 2800 m było dużym ryzykiem. Nie opłacało się. W gonitwie Altano-Rennen LR z pulą nagród 22.500 euro nasz derbista przygalopował na celownik dopiero na 10 miejscu w 12 koniach tracąc do zwycięzcy około 17 długości. Kończył gonitwę pod płotem dla publiczności. Był piątą grą ze względu na obustronnie świetne pochodzenie. Ojcem Guitar Mana jest kultowy reproduktor Galileo (padł w lipcu ub.r.), który spłodził m.in. ogiera Frankel, zwycięzcę wszystkich czternastu gonitw, w których brał udział. Frankel został wyceniony na rekordową kwotę 131,6 milionów dolarów. Potomstwo Galileo jest cenne, a jeśli na dodatek pochodzi od dobrej matki – wyjątkowo cenne. Tak jest w przypadku Guitar Mana, którego matka była dobrą sprinterką po ogierze Danehill i własnością słynnego wyścigowego duetu Michael Tabor&John Magnier. Koni urodzonych w purpurze nie sprzedaje się w Anglii czy w Irlandii za bezcen, chyba że…

Guitar Man został kupiony prawdopodobnie za kilkadziesiąt tysięcy euro (polscy właściciele nie ujawnili dokładnej kwoty). Biznesowa logika podpowiada, że syn Galileo dlatego został tak tanio sprzedany, ponieważ może być dotknięty poważną wadą (genetyczną?). Gdyby nie była ona poważna i wyleczalna, to tak cenny rodowodowo folblut nie opuściłby Wysp i tam byłby leczony. Coś musi być na rzeczy, bo po wygraniu w lipcu ub.r. Derby na Służewcu ogier miał aż dziewięciomiesięczną przerwę w startach z powodu powtarzającego się ostrego ropnego zapalenia śródtkankowego (flegmona). Flegmona, zwana także ropowicą, atakuje przede wszystkim tylne nogi konia, ale może także występować na wargach, a nawet na głowie. Wówczas może dotrze do mózgu i wtedy jest po koniu. Natomiast atakując gardło ropowica utrudnia koniowi żucie i przełykanie. To bardzo poważna choroba, ponieważ może zakłócić mikrobiom konia i zdziesiątkować florę bakteryjną, a wówczas tylko krok do kolki, która zagraża życiu zwierzęcia. Czy flegmona jest chorobą o podłożu genetycznym? Czy istnieje test wykrywający genetyczną podatność konia na jej ciężki przebieg? Rodowodowo Guitar Man byłby cennym nabytkiem dla polskiej hodowli folblutów, ale zanim zostanie wprowadzony do boksu ogiera czołowego należałoby znaleźć naukową odpowiedź na dwa powyższe pytania.

Znacznie lepiej wypadli na Hoppegarten klacz Wedding Ring – koleżanka ze stajni Guitar Mana oraz Saiget, własność pana Rafała Płatka. Wedding Ring wystartowała w gonitwie Listed dla klaczy na dystansie 1600 m i zajęła ósme miejsce w dwunastokonnej stawce tracąc około 7 długości do zwyciężczyni, irlandzkiej klaczy Navratilowa. Należy jednak podkreślić niezły czas tej gonitwy (1`37.9 sek.). W wyścigu niskiej kategorii C na dystansie 2000 m drugie miejsce wywalczył trenowany w Czechach przez panią Stiepankę Myskovą ogier Saiget, tracąc do zwycięzcy tylko 1 długość. Poza ogierem Night Tornado ze stajni Krzysztofa Ziemiańskiego, który w świetnym stylu pokonał w ubiegłym roku francuskich rywali w gonitwie Prix du Grand Camp- Atlantic z pulą nagród 52 tys. euro, zagraniczne starty pozostałych koni trenowanych w Polsce nie napawają optymizmem.

 

NASZE TYPY

Dzień 1, niedziela 24 kwietnia.

Gon. I – Neverland, Trollstroem, Delos, Zanzili Passion

Gon. II – Amon The Great, El Corazone, Magic, Palm Club

Gon. III – Jolly Jumper, I’Pipo, Spear Dancer, Chandalar

Gon. IV – Kena, Zarine, Cannacore, Australian Reef

Gon. V –Marvelous Stam, Matt Machine, Dakini, Kaneshya

Gon. VI – Najem du Soleil, Gabonn, Celebryk, Idelin de Bozouls

Gon. VII – Dame Gladys, Lady Joanna, Philbert, Australian Spring

Gon. VIII – Salam Al Khalediah, Kenjiy, Musab, Apollo del Sol

Wróć