W drugiej połowie XIX w. na Dolnym Śląsku w miastach już prawie nie istniała zabudowa drewniana (była czymś wyjątkowym). Tamtejsze samorządy bardzo wcześnie zorientowały się, że budynki murowane nie tylko bardziej odporne są na ogień, ale także są trwalsze i bardziej „dostojne”. W wydanych przez samorząd miasta Jawor w 1556 r. statutach miejskich znalazł się przepis wspomagający każdego wznoszącego murowany dom cegłą w liczbie 10 000 sztuk. Można przyjąć, że Jawor nie był osamotniony w dziele premiowania inwestorów budynków murowanych.
Początek państwowym przepisom dotyczących standardu zabudowy dały, w połowie XVIII wieku, przepisy króla Fryderyka II Hohenzollerna, zakazujące m. in. krycia miejskich domów gontem (nie mówiąc już o słomie). Itd, itd., itd.
Budownictwo Dolnego Śląska od średniowiecza odznaczało się wysokim standardem. Bardzo wiele budynków i budowli wykonanych było z kamienia lub posiadało kamienną elewację. Warto w tym miejscu zauważyć, że w okresie pierwszej stołeczności Warszawy, tj. do 1795 r., na Krakowskim Przedmieściu, które można określić, jako główną (najważniejszą) ulicę Rzeczypospolitej Obojga Narodów, tylko jeden budynek, a konkretnie kościół karmelitów, miał elewację kamienną (inne posiadały jedynie wapienny tynk, jeżeli w ogóle). Miasta dolnośląskie były takie, albowiem w ich najbliższym sąsiedztwie istniały i istnieją bogate złoża wszelkich kopalin, w tym kamienia budowlanego (ok. 50 rodzajów), nie mówiąc już o bogatych złożach kamieni ozdobnych, rud metali, a nawet złota (Złotoryja, Złoty Stok itd.). Rozwijał się handel, kwitło rzemiosło. Przy parafiach istniały szkoły, których budynki zachowały się do naszych dni, np. w Jaworze, Głuchołazach i Chełmsku Śląskim. W wielu miastach istniały gimnazja, np. w Nysie i Brzegu, do których przyjeżdżała młodzież nawet z terenów Rzeczypospolitej.
Na Dolnym Śląsku występują wody mineralne i lecznicze, w tym termalne, np. Cieplicach, gdzie w 1687 r kurowała się królowa Marysieńka Sobieska, a w 1848 – Juliusz Słowacki. Trzeba pamiętać także o licznych ciekach wodnych, jako źródłach energii, czego przykładem są Kowary, będące w przeszłości ważnym ośrodkiem metalurgicznym. Oddzielny rozdział w dziejach gospodarczych Sudetów stanowi hutnictwo szkła, którego podstawę stanowiły złoża kwarcu oraz bogate obszary leśne. Najprawdopodobniej pierwszą hutę szkła założyli w tym rejonie w połowie XIV wieku joannici. Później działalność tę rozwijali, m. in. Schaffgotschowie – nadzwyczaj ważny ród w historii Dolnego Śląska. W XVIII w., gdy właścicielami, m. in. Wałbrzycha i okolic, stał się Konrad Maksymilian Hochberg – właściciel zamku Książ, na Dolnym Śląsku rozpoczęła się eksploatacja złóż węgla kamiennego; w 1801 r. działały tu już 33 kopalnie. Pierwsze wzmianki o wydobywaniu węgla kamiennego w rejonie Wałbrzycha pochodzą natomiast z 1561 roku.
Sudety i Pogórze Sudeckie nie odznaczają się żyznymi glebami (w przeciwieństwie do okolic Wrocławia i Głubczyc). Trzeba jednak zauważyć, iż już w średniowieczu na tych terenach – na wielką skalę – uprawiano len, który był surowcem do produkcji płótna na skalę „przemysłową”. „Uprawa lnu i produkcja płótna dawały chleb niezliczonej liczbie wsi w Sudetach i na Pogórzu Sudeckim, a kupcom, którzy nim handlowali, bogactwo” (Perzyński Marek, Dolnośląskie zamki, dwory i pałace. Przewodnik dla dociekliwych, Wrocław 2012). Był okres, kiedy len określano mianem „śląskiego złota”. Wsie i miasta Pogórza Sudeckiego przez setki lat rozwijały się i bogaciły na uprawie lnu, jego przeróbce oraz handlu lnianymi wyrobami. Płótno produkowali tkacze-chałupnicy w miastach, ale głównie na wsiach. Miejscowi „biznesmeni” nie ograniczali się do płótna, ale podejmowali produkcję także trudniejszych tkanin, np. adamaszku.
Zachowanym materialnym śladem tej działalności jest m. in. miasteczko Chełmsko Śląskie, a raczej zachowany zespół 11 domów tkaczy, zbudowanych ok. 1700 roku, oraz jeden zachowany z siedmiu budynków niegdyś istniejących, a należących do tkaczy adamaszku, sprowadzonych w Sudety z Bawarii. O „jakości” miasta – moim zdaniem – świadczy m. in. renesansowy budynek dawnej szkoły parafialnej, pochodzący z 1575 roku.
Postępująca, głównie w XIX w., mechanizacja tkactwa spowodowała bunty tkaczy. Katastrofę ekonomiczną tkaczy-chałupników, czego symbolem był głód, władze starały się załagodzić, wprowadzając roboty publiczne. Śladem tego jest tzw. droga głodu, w rejonie Przełęczy Kowarskiej, pomiędzy Kowarami a Kamienną Górą, zbudowana w latach 1855-1857. Wynagrodzenie za dzień pracy wynosiło 60 fenigów i bochenek chleba, co miało wystarczyć na wyżywienie robotnika i jego rodziny.
W tym okresie, a więc około połowy XIX w. na Dolnym Śląsku rozpoczęła się epoka kolei żelaznych. W maju 1842 r. oddano do użytku trasę Wrocław – Oława. W październiku 1846 r. linia doprowadzona została przez Brzeg i Opole do Mysłakowic na Górnym Śląsku. W tym samym roku połączono koleją Wrocław z Berlinem (przez Frankfurt nad Odrą). W 1843 r. Wrocław połączenie kolejowe z Wałbrzychem. W ciągu niewielu lat większość miast i miasteczek Dolnego Śląska miało dworce kolejowe. W głośnej ostatnio z powodu powodzi miejscowości Głuchołazy – jeszcze w czasach PRL funkcjonowały trzy dworce: Głuchołazy Główne, Głuchołazy Miasto oraz Głuchołazy Zdrój.
Warto może wspomnieć, że Głuchołazy były jednym z głównych miast biskupiego księstwa nyskiego. W jego pobliżu wydobywano złoto (Głuchołazy, Zlete Hory), a także marmur (kamieniołomy Sławniowice, m. in. „Biała Marianna”). Z terenów tworzących niegdyś biskupie księstwo w granicach III RP, znajduje się 1231 km kw., natomiast w granicach Czech dalsze 900 km kw.. Na tym obszarze są m. in.: Nysa, Paczków, Otmuchów, Grodków, Ścinawa Mała, Głuchołazy. W latach 1625-1655 biskupem wrocławskim i księciem nyskim został syn polskiego króla Zygmunta III i Konstancji Habsburżanki – Karol Ferdynand, brat Jana Kazimierza oraz przyrodni brat (późniejszego króla) Władysława, który wielokrotnie odwiedzał Karola Ferdynanda, m. in. w Nysie.
Uruchomiona w XIX wieku kolej była jednym z głównych czynników wszechstronnego rozwoju Dolnego Śląska. W latach Polski Ludowej powoli, a później coraz szybciej, linie kolejowe były zamykane. Przykładem jest blisko dwudziestokilometrowa linia, łącząca Jelenią Górę z Karpaczem, a od Mysłakowic – także z Kowarami. Samorząd województwa dolnośląskiego postanowił jednak odbudować te połączenia. Linia do Karpacza miała być ukończona w grudniu 2023, ale termin przedłużono o rok.
Dolny Śląsk nabrał szczególnego blasku w ostatnim ćwierćwieczu XIX w., gdy do budżetu zjednoczonych Niemiec wpłynęły francuskie reparacje wojenne w wysokości 5 mld franków w złocie. Kwota ta pozwoliła m. in. na doposażenie miast i miasteczek w infrastrukturę techniczną i społeczną. Sudety – z pogórzem – przekształciły się region turystyczno-rekreacyjny. Już przed I wojną światową większość miejscowości została zelektryfikowana, głównie energią z tutejszych hydroelektrowni, np. na Bobrze Pilchowicach. Powszechnie budowano wodociągi, a często także kanalizację. Drogi pomiędzy miastami obsadzane były drzewami owocowymi.
Po II wojnie światowej hotele, pensjonaty i inne obiekty rekreacyjne przejęte zostały przez państwo polskie, które część tego mienia przekazała Funduszowi Wczasów Pracowniczych. FWP eksploatował obiekty tak długo, jak długo nie trzeba było ich remontować. Część jest użytkowana do dnia dzisiejszego, część sprzedano, a inne popadły w ruinę i zostały rozebrane. Wśród poniemieckich nieruchomości były jednak perełki, przejęte na rzecz najwyższych władz naszego państwa. Do takich należy, m. in. Księża Góra z willą na szczycie. Obiekt znajduje się w samym centrum Karpacza, ale pomimo że w Karpaczu byłem kilkadziesiąt razy, nigdy (do lat 20. XXI w.) nie udało mi się nawet zbliżyć do tego miejsca. W 1945 roku do willi weszło wojsko, a obiekt wraz z otaczającym go obszernym terenem stał się najpilniej strzeżonym miejscem w Kotlinie Jeleniogórskiej. W czasach niemieckich był to Pfaffenberg z hotelem i restauracją. W okresie II wojny światowej obiekt był osobistą rezydencją Hermanna Göringa, do której droga wiodła (i wiedzie) przez masywną wartownię u podnóża góry. Według informacji pochodzących od obecnej „administracji” obiektu, w willi na Księżej Górze bywali: Józef Cyrankiewicz, Bolesław Bierut, Piotr Jaroszewicz, Władysław Gomułka, Edward Gierek, Wojciech Jaruzelski, Lech Wałęsa, Aleksander Kwaśniewski, Vaclav Havel i Angela Merkel. W 2017 r. willa wpisana została do rejestru zabytków. Obecnie obiekt jest ogólnie dostępny.
Uważam, że warto wybrać się w to miejsce, chociażby dla obejrzenia panoramy Karkonoszy, które z perspektywy tego miejsca są wyjątkowo piękne.