Wiedzę o Powstaniu zdobywałem stopniowo od lata 60- tych ubiegłego stulecia w Instytucie Historii PAN, kierowanym przez aktywnych uczestników Powstania, w archiwach i bibliotekach warszawskich, londyńskich, paryskich i nowojorskich. Korzystając z pomocy rodzin powstańczych, Muzeum i Archiwum Warszawy oraz instytucji emigracyjnych, przyjaciół i doktorantów udało nam się opracować i wydać:
– Powstanie Warszawskie w artykułach i szkicach Zygmunta Zaremby (1990);
– Gen. Kazimierz Sosnkowski – naczelny wódz Polskich Sił Zbrojnych wobec Powstania Warszawskiego ( 1992);
– Władysław Raczkiewicz Prezydent RP tom II (1993);
– Ludność cywilna w Powstaniu Warszawskim. tom I-IV ( 1994);
– Exodus Warszawy. Ludzie i miasto po Powstaniu 1944, tom I-V (1992-1995);
– Międzynarodowe aspekty Powstania Warszawskiego (1994);
– Polonia a Powstanie Warszawskie (1996);
– Kościół i życie religijne powstańczej Warszawy (1995);
– Testament powstańczej Warszawy (1994);
– Marceli Porowski – prezydent powstańczej Warszawy (2010);
– Powstanie Warszawskie 1944 (próba syntezy) z przedmową gen. Zbigniewa Ścibor-Rylskiego (2014);
– Powstanie Warszawskie a Świat (Warszawa 2016);
– Powstanie Warszawskie, Historia Warszawy (Warszawa 2017 s, 432-446);
– Archiwum Marcelego Porowskiego, samorządowca i prezydenta powstańczej Warszawy (Warszawa 2009).
Ze smutkiem stwierdzam, że ten olbrzymi trud, a przede wszystkim praca w dziesiątkach archiwów i bibliotek, wykonana przez wielu pracowników Instytutu Historii PAN, bardzo słabo jest wykorzystywana przez dziennikarzy i organizatorów kolejnych rocznic Powstania Warszawskiego.
Oto moje generalne uwagi o Powstaniu i jego recepcji w świadomości społecznej.
Słabością naszej historiografii, a przede wszystkim polityki historycznej, jest fakt, że nie potrafiliśmy w językach obcych i w atrakcyjnych filmach pokazać dramatu powstańczej Warszawy, ogromu zbrodni niemieckich, dokonanych w czasie Powstania i po jego zakończeniu oraz cynicznej polityki Stalina wobec Powstania. W Powstaniu zginęło około 150 tys. osób, w tym 16 tysięcy z bronią w ręku, pozostało 5 tys. ciężko rannych żołnierzy Powstania. Około 50 tys. wywieziono do niemieckich obozów koncentracyjnych, 15 tys. do obozów jenieckich, w tym ponad 2 tys. kobiet (to był fenomen na skalę europejską), ok 50 tys. do niemieckich obozów pracy. Aż 350 tys przeszło przez obóz w Pruszkowie i potem przez rozproszone po całej Generalnej Guberni niemieckie obozy pracy. Władze naszej stolicy nie potrafiły do dnia dzisiejszego podziękować wielu rodakom, instytucjom kościelnym, Radzie Głównej Opiekuńczej, Międzynarodowemu i Polskiemu Czerwonemu Krzyżowi za bezinteresowną pomoc, udzieloną warszawiakom w okresie popowstańczego exodusu.
Spór o odpowiedzialność za wybuch Powstania trwał i trwać będzie w nieskończoność. Moje zdanie w tej sprawie jest następujące. Koalicyjny Rząd RP na Obczyźnie (Stanisława Mikołajczyka), który dał wolną rękę dowództwu Armii Krajowej (gen. Tadeuszowi „Borowi-Komorowskiemu), Krajowej Radzie Ministrów (wicepremierowi Janowi Stanisławowi Jankowskiemu i Radzie Jedności Narodowej (Kazimierzowi Pużakowi), w sprawie wywołania Powstania nie poinformował rzetelnie krajowych przywódców Polski Podziemnej, że nie zapewni pomocy lotniczej dla powstańców, nie zabezpieczył praw kombatanckich dla żołnierzy Armii Krajowej i zgodził się na oddanie Brygady Spadochronowej do dyspozycji angielskiego sojusznika. Później nie poinformował o rzeczywistym stosunku Stalina do Powstania, po rozmowach z nim Stanisława Mikołajczyka, Stanisława Grabskiego i Tadeusza Romera. Gen. Kazimierz Sosnkowski, gen. Marian. Kukiel i gen. Władysław Anders ,nie widząc szans dla Powstania, nie byli w stanie zmienić stanowiska premiera Mikołajczyka. Powstanie by wybuchło mimo niesprzyjających okoliczności. Przez całą okupację szkoleni do niego byli przed wszystkim żołnierze AK i cywilne struktury Polskiego Państwa Podziemnego. Bali się oni podzielić losu swych kolegów z Wileńszczyzny, Nowogrodczyzny, Wołynia i Galicji Wschodniej. Część z nich wierzyła mediom sowieckim i PKWN, że już czas do wystąpienia powstańczego, skoordynowanego z działaniami Armii Czerwonej. Gdy zawiodła pomoc z Zachodu i Wschodu, obowiązkiem dowództwa AK, KRM i RJN było szybkie zakończenie działań powstańczych, ratowanie ludności i jej mienia oraz infrastruktury miasta. Tego żądali od gen. Komorowskiego m. in. dowódcy „Szarych Szeregów”, generałowie pracujący w Londynie i znaczna część ludności cywilnej, pozbawionej żywności, zdrowej wody, lekarstw i bezpiecznego locum.
Za zgodą sojuszników anglosaskich już w listopadzie 1943 r. w Teheranie Polskę zaliczono do sowieckiej strefy wpływów wojskowych, później w Jałcie do sowieckiej strefy wpływów politycznych. Narodowy i państwowy interes Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii polegał na maksymalizacji udziału Armii Czerwonej w wojnie z hitlerowskimi Niemcami i ich sojusznikami, w tym z Japonią na Dalekim Wschodzie. Powstanie Warszawskie sprawiało im kłopot w realizacji tego celu, dlatego ograniczyli się do bardzo skromnej pomocy dla powstańców. Wymogli oni na Prezydencie RP Władysławie Raczkiewiczu zdymisjonowanie gen. Sosnkowskiego, Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, bo w rozkazie z 1. września 1944 r. wypowiedział on znamienne słowa:
„ Jeśliby ludność stolicy z braku pomocy zginąć musiała pod gruzami swych domów, jeśliby przez bierność i obojętność czy zimne wyrachowanie wydana została na rzeź masową, wówczas sumienie świata obciążone będzie grzechem krzywdy straszliwej i w dziejach niebywałej. Są wyrzuty sumienia, które zabijają”. Niestety, po Powstaniu Warszawskim, przy bierności i obojętności całego cywilizowanego świata, zginęło miliony ludzi. Bardziej realistycznie ten problem w czasie wojny polsko-bolszewickiej przedstawił drugi wielki Polak Ignacy Paderewski w wywiadzie dla korespondenta „Kuriera Warszawskiego” z 6 listopada 1920 r., kiedy po bolesnych doświadczeniach polskiej polityki zagranicznej, m. in. narzuceniu Polsce decyzji Konferencji w Spa 10 lipca 1920 w sprawie linii Curzona, oddania Wileńszczyzny Litwinom, Śląska Cieszyńskiego Czechom, ograniczeniu praw Polski w Wolnym Mieście Gdańsku, wycofaniu się prezydenta USA Woodrow Wilsona z pomocy dla Polski zagrożonej przejściowymi sukcesami Armii Czerwonej i zgody na decyzje Rady Ambasadorów w sprawie Galicji Wschodniej i Górnego Śląska – powiedział, że w polityce musimy się liczyć z interesami mocarstw, a także wpływami grup nam nieżyczliwych. „ Nasze przewrażliwione nerwy reagują nazbyt pospiesznie i nazbyt subiektywnie, stąd zbyteczna podejrzliwość, nieufność i dąsy. Musimy pozbyć się nałogów uczuciowego partykularyzmu w poglądach na politykę światową.”
W 1920 r. sojusznicze mocarstwa liczyły na zwycięstwo białej lub różowej, antybolszewickiej Rosji, w której widzieli głównego partnera swej polityki przede wszystkim gospodarczej. Losy Polski, która nie powinna przekraczać linii Curzona, zajmowały w ich polityce drugorzędną rolę. Zwycięskie bitwy: warszawska, niemeńska i lwowsko-podolska zmusiły ich do bardziej realistycznej oceny miejsca Polski na mapie politycznej Europy. W 1944 r. była inna sytuacja – zwycięskiego pochodu Armii Czerwonej do Berlina, na Bałkanach do granic z Grecją. Konsekwencją tej sytuacji był nasz narodowy los do 1989 roku.
W Powstaniu Warszawskim, jak w soczewce, widać skutki imperialnej polityki sowieckiej wobec Polski. Poprzedziły ją: wymordowanie polskich oficerów i funkcjonariuszy państwowych w 1940 roku, przerwanie stosunków dyplomatycznych z Rządem RP po ujawnieniu zbrodni katyńskiej 1943 r., potraktowanie wszystkich mieszkańców sowieckiej strefy okupacyjnej na terenach II RP za obywateli sowieckich, likwidacja oddziałów AK, które w planie „Burza” pomagały Armii Czerwonej w działaniach na Wileńszczyźnie, Wołyniu i we Lwowie, wydanie rozkazu Stalina o walce z wszystkimi oddziałami AK idącymi na pomoc Powstaniu, powołanie alternatywy legalnych władz i organizacji polskich w postaci: Związku Patriotów Polskich, Biura Polskiego przy KC WKP (b), Armii Polskiej pod dowództwem gen Zygmunta Berlinga, Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego.
Sowieckie media, a wraz z nimi media PKWN wzywały warszawiaków do powstania. Gdy ono wybuchło, potraktowano Powstanie Warszawskie jako awanturę reakcyjnego rządu w Londynie skierowaną przeciwko Związkowi Sowieckiemu i jego zachodnim sojusznikom. Do 10 września 1944 r. Stalin uniemożliwiał realizację lotów wahadłowych z pomocą dla powstańców. Po rozpoczęciu przez KG AK 7 września rokowań w sprawie zaprzestania działań wojskowych w Warszawie Stalin uruchomił krótkotrwałą pomoc lotnictwa sowieckiego dla powstańców, fatalnie zorganizowaną, by przedłużyć agonię Powstania, by pozwolić Niemcom likwidować jego potencjalnych przeciwników, którzy chcieli być gospodarzami we własnej stolicy i we własnym kraju.Temu celowi służyła także akcja przyczółkowa na Solcu i Żoliborzu. Dobra wola Komendy Głównej AK współdziałania z Frontem Białoruskim, dowodzonym przez Konstantego Rokossowskiego, spotkała się z jego milczeniem, podobnie jak kompromisowy plan premiera Stanisława Mikołajczyka i inicjatywa prezydenta powstańczej Warszawy Marcelego Porowskiego ps. „Sowa”- powołania Rady Obrony Stolicy z udziałem komunistów. Dla nich najważniejszy był czerwony sztandar nad Ratuszem warszawskim – symbol rządów PKWN. Nad usadowieniem tego rządu już w trakcie trwania Powstania pracowała delegatura NKWD na warszawskiej Pradze pod wodzą gen. Iwana Sierowa, który doprowadził do aresztowania przywódców Polskiego Państwa Podziemnego.
O najważniejszym aspekcie recepcji Powstania Warszawskiego mówił 1. sierpnia 1994 r. w Watykanie Jan Paweł II:
„ Niektórzy zadają sobie pytanie, czy było to potrzebne aż na taką skalę? Nie można na to pytanie odpowiedzieć tylko w kategoriach czysto politycznych lub militarnych. Należy raczej w milczeniu skłonić głowę przed rozmiarem poświęcenia, przed wielkością ceny, jaką tamto pokolenie sprzed pięćdziesięciu lat zapłaciło za niepodległość ojczyzny. W płaceniu tej ceny byli, być może, rozrzutni, ale ta rozrzutność była zrazem wspaniałomyślnością. Kryła się w niej jakaś odpowiedź na to wezwanie, które przyniósł Chrystus, przede wszystkim swoim własnym przykładem, oddając swoje życie za braci. „Nikt nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś życie swoje oddaje za przyjaciół swoich”.
Ten szacunek dla bohaterstwa powstańców i ludności cywilnej utrwaliła literatura i pieśń narodowa. Utrwala skutecznie Muzeum Powstania Warszawskiego i działalność wychowawczo-patriotyczna Kościołów chrześcijańskich, a także bardzo wielu nauczycieli, działaczy kultury, instruktorów harcerskich i rządowych mediów, obok wielu prywatnych inicjatyw.
Trwały ślad wywarło Powstanie Warszawskie na polska kulturę polityczną. W swym programie społecznym przypominało odezwę Rady Jedności Narodowej i Delegatury Rządu z 26 lipca 1944 o zadaniach Polski Walczącej: walki o niepodległość i suwerenność, respektowania zasad społecznej gospodarki rynkowej, troski o sprawiedliwy podział dochodu narodowego z przeprowadzeniem zasadniczych reform społecznych, na czele z reforma rolną i zorganizowania zespołów pracowniczych dla przeprowadzenia tych reform.
Powstanie nauczyło nas respektowania realizmu politycznego, a przede wszystkich ograniczania kosztów społecznych walki z reżimem totalitarnym i autorytarnym, stosowania zasady pokojowych wysiłków, ewolucyjnych przemian, umiejętności przekonywania poddanych wieloletniej indoktrynacji rodaków. Tak się rodziła strategia zwycięskiej „Solidarności”.
Fot. wikipedia