Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Przy Kraushara ogródki pozostaną

27-01-2021 21:30 | Autor: Bogusław Lasocki
Mieszkańcy mokotowskiej ulicy Kraushara 1 stanęli przed perspektywą wychodzenia ze swoich parterowych pokoi balkonowych nie do ogródków przydomowych, oddzielających od jezdni, ale na maski zaparkowanych w pobliżu budynków samochodów. Wraz z przebudową ulicy Kraushara, zgodnie z projektem Urzędu Dzielnicy Mokotów, zaplanowano zlikwidowanie ogródków i w ich miejsce utworzenie miejsc parkingowych. O zaistniałej sytuacji pisałem w Passie nr 50 (1040) z dnia 17 grudnia 2020 r.

Cisza przed burzą

Ogródki przydomowe, utworzono zgodnie z koncepcją planistyczną całego osiedla mokotowskiej Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, realizowaną od końca lat 40 -tych ubiegłego stulecia. Większość parterowych dwupokojowych mieszkań posiadała wyjście z większego pokoju przez przeszklone drzwi balkonowe bezpośrednio do ogródka. Ogródki znajdujące się od strony ulic oddzielono od jezdni chodnikiem. Do wyjątku należały dwa budynki, których ogródki dochodziły bezpośrednio do wewnątrzosiedlowej uliczki o marginalnym (wówczas) wykorzystaniu komunikacyjnym, po korektach administracyjnych nazwaną ulicą Kraushara.

Wobec braku w tamtym okresie presji na pozyskiwanie terenów pod inwestycje budowlane, nikt nie zwrócił uwagi, że ogródki zlokalizowane są na terenach miasta, nie objętych dzierżawą WSM. Z jakichś względów, może finansowych, a może przez zwykłe zaniedbanie, zarząd spółdzielni nie zapewnił włączenia ogródków do gruntów dzierżawionych. Mieszkańcy, korzystając spokojnie z ogródków, byli całkowicie nieświadomi tej sytuacji.

Wraz z budową linii metra pod pobliską Aleją Niepodległości i zmianach organizacji ruchu okolicznych ulic, większość z nich stała się jednokierunkowa. Ulica Kraushara, już jako jednokierunkowa, zaczęła pełnić funkcję ważnego łącznika pomiędzy ulicami Wiktorską i Dąbrowskiego. Niedostosowana do intensywnego ruchu, z nawierzchnią z trylinki, ulegała stopniowo coraz większemu zniszczeniu.

Formalnie wszystko w porządku

Postępująca degradacja nie tylko jezdni, ale również chodników przez parkujące samochody, również duże dostawcze, skłoniła już w 2017 roku Urząd Mokotów do przygotowania realizacji zadania przebudowy ulicy Kraushara. W 2018 roku wykonano dokumentację projektowo - kosztorysowa. Jak wyjaśniał Urząd w odpowiedzi na skargę mieszkańców z dnia 17 grudnia 2020 roku, "Dokumentacja projektowa została wykonana zgodnie z obowiązującymi przepisami, a zwłaszcza z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego rejonu Starego Mokotowa, uchwalonego Uchwałą Nr LXX/2187/2010 Rady m.st. Warszawy z dnia 14 stycznia 2010 r. (zwanym dalej mpzp). Zgodnie z zapisami powyższego planu, ulica Kraushara została oznaczona jako 5 KPJ (ciąg pieszo - jezdny) o liniach rozgraniczających o szerokości 12,0 - 13,5 m. Według rysunku pas drogowy ul. Kraushara przylega bezpośrednio do linii budynku. Z uwagi na brak protestu mieszkańców względem zapisów planu, pomimo wielokrotnych konsultacji tego dokumentu, został potraktowany jako akceptacja mieszkańców na przebieg drogi wzdłuż budynków". Właśnie opisane zmiany mpzp stały się przyczyną późniejszych problemów użytkowników ogródków przy budynku Kraushara 1.

Jednak wygląda na to, że mieszkańcy Kraushara i tak mieli sporo szczęścia, patrząc wstecz na działania zarządów spółdzielni tamtego okresu. Rosnące zapotrzebowanie na tereny inwestycyjne spowodowało, że mniej więcej w tym czasie próbowano zrealizować dużą inwestycję budowlaną w środku pobliskiej kolonii WSM na podwórku pomiędzy budynkami Dąbrowskiego 75a i 75b. Na szczęście protesty i skuteczne działania mieszkańców, zmotywowanych perspektywą oglądania ściany nowego budynku zamiast drzew, okazały się wystarczające, by plany spółdzielni zablokować.

Również w przypadku budynków Kraushara 1 i 3 (wcześniej przypisanych do pięciobudynkowej kolonii VII przy ul. Dąbrowskiego 69a) widać było, że coś się święci. Usilne zabiegi spółdzielni, przekonywającej do akceptacji propozycji zmian adresowych, w sytuacji bierności mieszkańców (głównie emeryci i wynajmujący mieszkania lokatorzy), okazały się skuteczne. Dopiero po fakcie stało się jasne, że chodziło o rozbicie jednolitej strukturalnie pięciobudynkowej kolonii VII na oddzielne budynki o indywidualnych adresach, dzięki czemu mógłby wyłonić się do dyspozycji inwestycyjnej sporej wielkości teren, będący dotychczas podwórkiem pomiędzy domami. Z nieoficjalnych źródeł można było słyszeć o planach zabudowy o charakterze usługowym, jednak zamiary na szczęście nie zostały zrealizowane. Jednak zapisy mpzp pozostały.

Może jednak będzie dobrze

Informacje o zakresie prac remontowych ulicy Kraushara i planowanej lokalizacji miejsc parkingowych na terenie dotychczasowych ogródków dotarły do mieszkańców kanałami prywatnymi na początku 2019 roku. Grupa mieszkańców, związanych z Radą Osiedla i Komitetem Domowym, natychmiast zwróciła się do zarządu Spółdzielni ze stanowczym żądaniem przeciwdziałań. Dopiero wtedy zarząd zrobił to, czego należało dokonać znacznie wcześniej – w dniu 9.04.2019 r. złożył wniosek do Sądu Rejonowego o stwierdzenie nabycia przez zasiedzenie własności działki, na której zlokalizowane były ogródki przydomowe. Inwestycja remontowa jednak już biegła, a jak poinformował Urząd skarżących mieszkańców, "Dzielnica uzyskała wszelkie niezbędne zgody do realizacji zadania. ... Tocząca się sprawa w Sądzie Rejonowym dla Warszawy - Mokotowa, do czasu wydania prawomocnego wyroku, nie stanowi przeszkody dla realizacji inwestycji".

W sumie skarga mieszkańców została przez Dzielnicę uznana za niezasadną, o czym powiadomiono w dniu 18 stycznia 2021 r. Jednak jak się wydaje, takie negatywne stanowisko wynikało z potrzeb proceduralnych. Otóż w dniu 7 stycznia 2021 roku przedstawiciele Komitetu Domowego kol. VII Osiedla Dąbrowskiego otrzymali pismo podpisane przez zastępcę burmistrza Krzysztofa Skolimowskiego, który poinformował, że "Z uwagi na Państwa protest, toczącą się sprawę w Sądzie Rejonowym o zasiedzenie terenu zajętego przez ogródki przydomowe, konieczność zabezpieczenia sieci wodociągowej przed niesprzyjającymi warunkami atmosferycznymi w okresie zimowym oraz konieczność zapewnienia obsługi komunikacyjnej budynków ... zmieniono zakres realizacji zadania. W ramach porozumienia podpisanego z Wykonawcą zakres inwestycji został zmniejszony jedynie do odtworzenia stanu istniejącego przed rozpoczęciem zadania inwestycyjnego. Ze względu na duże zniszczenie w istniejącej nawierzchni zdecydowano o zmianie nawierzchni na kostkę betonową. Pozostałe prace zostały zaniechane".

Nie da to jeszcze pełni spokoju mieszkańcom, czekającym na prawomocne orzeczenie sądu o zasiedzeniu. Można jednak mieć nadzieję, że wobec blisko siedemdziesięcioletniego użytkowania ogródków i dziesiątkach analogicznych przypadków na terenie Osiedla Dąbrowskiego, orzeczenie Sądu będzie dla mieszkańców korzystne.

Przyroda cierpi najczęściej

W swoim wystąpieniu do Dzielnicy mieszkańcy zwracali uwagą na istniejące na terenach ogródków i drzewach siedlisk zwierząt, takich jak jeże, mazurki i wróble, podlegających ścisłej całorocznej ochronie. Szczególnie ważne było jedno drzewo – świerk, już od początku wskazywane przez Urząd do wycięcia. Od bardzo wielu lat, ze względu na gęste gałęzie i oplatającą roślinność, świerk ten jest całorocznym siedliskiem mazurków i wróbli. Przebywa tam około setka ptaków, które wysoko siedząc bezpiecznie wśród gałęzi chroniących od drapieżników, świergocą tak głośno, że słychać je w promieniu kilkudziesięciu metrów. Niestety, drzewo jest równie stare jak sąsiadujące budynki. Sięgając dachu budynku o wysokości trzech pięter, wyraźnie straciło pion i zaczęło się przechylać się w stronę jezdni. Na dodatek stan zdrowotny tego drzewa został oceniony przez urzędników Dzielnicy niekorzystnie.

W przypadku występowania siedlisk zwierząt chronionych, drzewa nie mogą być usuwane, chyba że z uwagi na ich stan stwarzają zagrożenie dla bezpieczeństwa. Na pytanie o dalszy los drzewa odpowiedziała pani Monika Chrobak – rzeczniczka prasowa Dzielnicy Mokotów:

"Aktualna pozostaje ocena stanu zdrowotnego tego drzewa, czyli zły stan zdrowotny, co potwierdza wydana przez Urząd Marszałkowski decyzja. Stwierdza ona, że drzewo obumiera i nie rokuje szans na przeżycie. Ze względu na parametry, stan fitosanitarny i lokalizację, stanowi realne zagrożenie dla bezpieczeństwa osób przemieszczających się w tamtym rejonie. W tej chwili czekamy na decyzję Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska".

Cóż, zgoda RDOŚ na wycinkę w sytuacji stwarzanych zagrożeń wydaje się oczywista. Szkoda mazurków i wróbli, których świergot , zwłaszcza w ciepłe popołudnia, tak bardzo przybliżał naturalne środowisko. Będą musiały gdzieś się przenieść. Dobrze, że przynajmniej jeże będą mogły mieszkać w swoich siedliskach, o ile tylko ogródki pozostaną w rękach dotychczasowych użytkowników.

Wróć