Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Przez poetycki filtr Agnieszki Metelskiej

27-01-2021 21:12 | Autor: Maciej Petruczenko
Agnieszka Metelska, nasza sąsiadka z Ursynowa, przedstawia się krótko trzema słowami: poetka, reporterka, adwokatka. Tę pierwszą część swojej osobowości zaznaczyła właśnie wstrząsającym, boleśnie aktualnym tomikiem – „Obecność”.

Prawdę mówiąc, jest to nad wyraz sugestywne, a wyrażone w lapidarnej formie poetyckie memorandum o stanie państwa, przy czym państwem tym jest niszczona w coraz szybszym tempie przez ludzi kula ziemska. Zaprezentowane w tomiku spojrzenie na rzeczywistość – po części globalne, po części lokalne – brutalnie przemawia do świadomości. Nie od rzeczy więc będzie wspomnieć, kim jest autorka. Nie ukrywam zatem, że Agnieszka – moja sympatyczna koleżanka ze studiów prawniczych i dziennikarskich – zaskakuje swymi talentami na kolejnych etapach życiowej kariery. Podobnie jak ja, zamiast zaraz po studiach na Uniwersytecie Warszawskim męczyć się w nudnym zawodzie prawniczym, wdała się w dziennikarstwo, odnosząc na tym polu niemałe sukcesy. Jej reportaże zaliczono do najlepszych w Polsce w skali XX wieku. Znalazła miejsce w redakcjach „Fundamentów”, „Kobiety i Życia”, „Przeglądu Tygodniowego”, „Twojego Stylu”, współpracując też z „Życiem Literackim” i miesięcznikiem „Kontrasty”. W pewnym momencie wszakże rzuciła to wszystko w diabły i będąc już w wieku mocno zaawansowanym (o ile to w wypadku kobiety możliwe), przeszła nagle do zawodu prawnika, zostając wziętym adwokatem, a mówiąc precyzyjnie – adwokatką, bo tej „damskiej” formy zdecydowanie woli używać. Ponieważ jednak wilka zawsze ciągnie do lasu, dla literackiej poezji i prozy Agnieszka – na szczęście – nie została stracona.

Odnalazłszy nagle swoje pokrewieństwo z przedwojenną gwiazdą sportu, zdobywczynią pierwszego złotego medalu olimpijskiego dla Polski – słynną dyskobolką, przysiadła fałdów i napisała o niej świetną książkę, zatytułowaną „ZŁOTA legenda Haliny Konopackiej”. Jest to nad wyraz wartościowa pozycja, bowiem Agnieszce udało się wyjść daleko poza biograficzne schematy i przedstawić – obok czysto sportowych dokonań dalekiej „ciotki” – również otaczający jej postać polityczny i patriotyczny entourage.

W formie poetyckiej wydała najpierw Agnieszka dwa tomiki („Pamięć” i „Ślad”), a teraz zaszczyciła nas poruszającą do głębi, nietuzinkowo intelektualną „Obecnością”. Ten – tylko po części metaforyczny – nierymowany tekst mógłby być śmiało wygłoszony przez panią mecenas Metelską przed Sądem Ostatecznym. Dotyka bowiem najboleśniejszych spraw padołu ziemskiego, który jako jego mieszkańcy niszczymy w zastraszającym tempie i w związku z tym ludzkość – chcąc nie chcąc – musi, prędzej czy później, zasiąść na ławie oskarżonych. To, że formułująca akt oskarżenia autorka przemienia się na tę okazję z adwokatki w prokuratorkę, bynajmniej mnie nie dziwi.

Niewątpliwą inspiracją do spisania wersów „Obecności” stała się dla Agnieszki pandemia koronawirusa, która jawi się nam najwyraźniej jako zasłużona kara za antyekologiczne grzechy. „Kiedy koronawirus pędzi przez świat – Zbiorowa pamięć blednie – krucha jak ubiegłoroczne wydanie – ulubionej gazety” – pisze autorka. COVID-19 to dla Agnieszki lustro, „w którym przegląda się zapomniana twarz średniowiecznych dzieci czarnej śmierci”. I dodaje: „Zakaz wychodzenia z domu – Sklep apteka pies – Ulice bez ludzi – bezruch samolotów – przycupniętych na lotniskach”... „Czas wyostrza odpowiedzialność – Politycy stają się cywilami – albo ślepną – Szwedzka księżna Zofia – kończy kurs medyczny – potrzeba wolontariuszy przy chorych”. „W kraju cudu nad Wisłą twój ból jest większy niż mój”...

W innej kwestii pada dla odmiany adresowana do naszej znieczulicy uwaga: „A gdy ciała siedemdziesięciu jeden martywch imigrantów – znaleziono na autostradzie w Austrii – Europa dalej dyskutowała – co zrobić z emigrantami” (i stawiała zasieki na granicy węgiersko-serbskiej). Smutną konstatacją poetki jest stwierdzenie faktu: „Trzy biliony drzew na Ziemi – To o połowę mniej niż przed pojawieniem się – ludzkiej cywilizacji”. A przemawiającą do wyobraźni metaforą staje się zdanie: „Złote oczy zamkniętego kasyna – w Las Vegas – w zdumieniu odkrywają – wyrysowane na asfalcie – miejsca do spania dla bezdomnych”.

A gdy już pod koniec tomiku pojawią się hasła ze strajku kobiet („Umiem gotować i zgotuję wam rewolucję”, „Uprzejmie proszę wypierdalać”...), autorka podsumowuje swoje refleksje wzruszającą „Piosenką dla wnuczki”: „Mój Boże coraz to starszy, – tak jak modlitwa zgubiony, – gdy sił na życie nie starczy, – stanę przed Tobą zdumiona, – że jesteś samotny i smutny – i szukasz swojego nieba. – Mój Boże coraz to starszy, – jakiego świata ci trzeba?”

Na to ostatnie pytanie ja akurat nie potrafię odpowiedzieć, wiem za to, że takich poruszających wierszy, jak te Agnieszki Metelskiej – trzeba nam jak najwięcej.

Wróć