Już po wyborach. Przyszła pora,
By uczyć się na dobrych wzorach.
Od dziś, stwierdziłem to wieczorem,
Prezydent będzie moim wzorem!
Skąd to odkrycie, że niezbicie
Dotąd błądziłem całe życie?
Muszę przed wami się wyżalić:
Rodzice źle mnie wychowali.
Choć chcieli mi przychylić nieba,
Wpajali wciąż nie to co trzeba!
Z tego powodu, będę szczery,
Dziś staroświeckie mam maniery.
Staram się mówić elegancko,
Do kobiet zwracam się szarmancko.
Żywiąc uczucia swe najszczersze,
Czytam, co gorsze piszę wiersze.
Mam, jako harcerz, wadę główną,
Że bardzo cenię prawdomówność,
A dziś miernotom chodzi o to,
Że kłamstwo jest największą cnotą.
Wśród cech przyszłego Prezydenta,
Większe uznanie budzi krętacz.
I lepiej, licząc na rozpustę,
Jak koty tłuste być oszustem.
Muszę wszem wobec przyznać z bólem,
Że lepiej było zostać żulem.
Dbać o kulturę osobistą?
Nie warto! Lepiej być nazistą.
Burzliwa młodość jest dziś w cenie.
Ludziom podoba się szaleniec.
Dziś większość woli, prawda taka,
Nie Warszawiaka, lecz cwaniaka.
Sąsiad się znalazł w DPS-ie?
Już wieść się niesie o sukcesie.
Za bezcen kupisz kawalerkę?
Docenią przekręt i fuszerkę.
Połowa bierze wzór z kiboli,
Mnie też w tej roli widzieć woli.
Jaki ja dotąd byłem głupi,
Nigdy nie dając się przekupić!
Mogłem z kumplami z oślej ławki
Od dawna chodzić na ustawki.
Jeżdżąc po mieście autobusem,
Mógłbym wam imponować snusem.
Zamiast zajmować się muzyką,
Mogłem się oddać narkotykom,
A dostarczając dopalacze,
Dziś raczej byłbym już bogaczem.
Mógłbym ci teraz, przyjacielu,
Przywieźć panienki z Grand Hotelu.
I do mnie teraz to dociera:
Lepsza kariera sutenera!
Mógłbym bokserem być (dla sportu),
A tak, gorszego jestem sortu.
Mógłbym uznanym być gangsterem,
A jestem nikim. Zwykłym zerem!
Dziś sobie tego nie daruję,
Że się od tylu lat marnuję.
Co gorsze, mój syn pierworodny,
Też po tatusiu jest niemodny.
Lecz nie zrażajmy się wyborem.
W Pałacu stoją drzwi otworem.
Wszystko przed nami! Lecz pamiętaj!
Bierz zawsze przykład z Prezydenta!
© MKWD (Muzyczny Kabaret Wojtka Dąbrowskiego)