Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Prawda o reprywatyzacji będzie wreszcie ujawniona

14-09-2016 20:54 | Autor: Tadeusz Porębski
Potwierdziły się spekulacje, że dla ratowania własnej skóry Hanna Gronkiewicz - Waltz znajdzie kozła ofiarnego. Znalazła aż dwa . Mimo to nad jej głową i głowami kilkunastu osób zamieszanych w dziką reprywatyzację stołecznych nieruchomości zebrały się czarne chmury.

Z ratusza odeszło dwóch wiceprezydentów – Jarosław Jóźwiak i Jacek Wojciechowicz. Jóźwiak, mający status pierwszego wiceprezydenta, ponoć podał się do dymisji, Wojciechowicz został odwołany przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz za słaby wynik w realizacji warszawskich inwestycji. Jakkolwiek Jóźwiaka - manipulanta spotkało to, na co sobie dawno zasłużył, to Wojciechowicz był dobrze postrzegany przez media i mieszkańców miasta. Podane przez HGW oficjalne powody jego odwołania to dekoracja szyta bardzo grubymi nićmi. Wszystko wskazuje na to, że Jacek Wojciechowicz został poświęcony jako dodatkowa ofiara służąca uspokojeniu narastającego gniewu warszawiaków w związku z wychodzącymi na jaw bulwersującymi szczegółami tzw. afery reprywatyzacyjnej. Były wiceprezydent nazwał w TVN24 odwołanie go "podłością" i jest w tym sporo prawdy, bowiem przez 10 lat pracy w stołecznym ratuszu nigdy nie nadzorował kwestii reprywatyzacyjnych, a jak idzie o inwestycje, to akurat notowaliśmy w tych latach w Warszawie prawdziwy boom.

Jarosław Kaczyński poinformował na konferencji prasowej, że Rada Polityczna PiS przyjęła uchwałę w sprawie odwołania prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz - Waltz. Może to być polityczny wyrok na HGW, ponieważ tego rodzaju deklaracja w ustach prezesa partii rządzącej państwem jest w praktyce potwierdzeniem krążących po mieście pogłosek o wprowadzeniu w stolicy zarządu komisarycznego. Art. 97 ustawy o samorządzie gminnym z 1990 r. powiada: Punkt 1: "W razie nierokującego nadziei na szybką poprawę i przedłużającego się braku skuteczności w wykonywaniu zadań publicznych przez organy gminy, Prezes Rady Ministrów, na wniosek ministra właściwego do spraw administracji publicznej, może zawiesić organy gminy i ustanowić zarząd komisaryczny na okres do dwóch lat, nie dłużej jednak niż do wyboru rady oraz wójta na kolejną kadencję".

Zapis "w razie nierokującego nadziei na szybką poprawę i przedłużającego się braku skuteczności w wykonywaniu zadań publicznych przez organy gminy" jest mocno uznaniowy i stanowi furtkę dla działań mających na celu pozawyborcze odsunięcie PO od władzy w Warszawie. Wystarczy zebrać dowody na "brak skuteczności", a z tym nie będzie najmniejszego problemu, by przypieczętować polityczny los Hanny Hanny Gronkiewicz - Waltz. W katalogu zarzutów koronnym stanie się "brak skutecznego nadzoru nad Biurem Gospodarki Nieruchomościami w kwestii wydawanych przez to biuro decyzji reprywatyzacyjnych, objawiający się m. in. niewyciąganiem konsekwencji wobec urzędników dopuszczających się ewidentnych niedopełnień bądź przekroczeń służbowych obowiązków". Jest to afera już dzisiaj ogólnopolska, wyjątkowo bulwersująca warszawiaków, więc wprowadzenie komisarza na plac Bankowy 3/5 prawdopodobnie poprze zdecydowana większość mieszkańców stolicy.

HGW i jej partia PO są dobrej myśli, jeśli chodzi o popularność pani prezydent wśród mieszkańców miasta. Stałym argumentem obronnym jest wynik referendum zainicjowanego jesienią 2013 r. przez ówczesnego burmistrza Ursynowa Piotra Guziała. HGW obroniła się wtedy, to fakt, ale nie można zapominać, że do jej odwołania zabrakło jedynie 45 698 głosów. A przecież trudno porównać jesień 2013 r. z latem 2016 r., kiedy zbulwersowana działalnością reprywatyzacyjnej ośmiornicy, okradającej miasto na setki milionów złotych, Warszawa znajduje się w stanie wrzenia. Dlatego dobry nastrój pani prezydent i jej partyjnych kolegów mocno dziwi. Przypomnijmy referendum sprzed trzech lat. Aby było ważne, musiało wziąć w nim udział 3/5 liczby wyborców, którzy uczestniczyli w wyborze prezydent Warszawy w 2010 r., czyli co najmniej 389.430 osób. W referendum wzięły udział 343.732 osoby, co oznacza, że do usunięcia HGW ze stanowiska zabrakło tylko około 45 tys. głosów. Przekładając wynik na procenty, to aż 94,86 proc. głosujących opowiedziało się za jej odwołaniem. Jeśli liczbę przeciwników obecnej prezydent już wówczas szacowano na prawie 350 tysięcy, można być pewnym, że dzisiaj ta liczba adykalnie zwiększyła się i niewielu warszawiaków będzie po HGW płakać, a zdecydowana większość przyklaśnie obsadzeniu prezydenckiego fotela komisarzem.

Okazuje się, że dotychczasowe rewelacje medialne o okradaniu stolicy przez grupę cwaniaków to zaledwie czubek góry lodowej. Były prezydent Aleksander Kwaśniewski, szef jego kancelarii Ryszard Kalisz i gangsterzy z wołomińskiego półświatka to kolejne nazwiska, które pojawiają się w kontekście afery reprywatyzacyjnej w Warszawie. Łączy ich nazwisko Macieja M., znanego kupca roszczeń, który od lat przejmował najatrakcyjniejsze grunty w mieście. Maciej M. jest członkiem Rady Fundacji "Semper Polonia", której patronuje Kwaśniewski. Polityczne powiązania biznesmena rozpracowuje obecnie Centralne Biuro Antykorupcyjne. Warto pamiętać, że Kwaśniewski w 1993 r. zawetował ustawę reprywatyzacyjną. Nie odesłał jej do Trybunału Konstytucyjnego, tylko zawetował, bowiem wiedział, że sejmowa arytmetyka nie pozwoli na odrzucenie weta. Zdaniem wielu znawców prawa przygotowany przez rząd Jerzego Buzka projekt ustawy reprywatyzacyjnej był jednym z najlepszych aktów prawnych w historii III RP.

Jakimi przesłankami kierował się Kwaśniewski wetując ustawę, która porządkowała kwestię miliardowych roszczeń do nieruchomości? Projekt ustawy przygotowany przez rząd AWS-UW był pierwszym w historii III RP, który udało się uchwalić w parlamencie. Zakładał m. in. zwrot nieruchomości w naturze, a w przypadku, gdy nieruchomość została zakupiona przez nowych właścicieli, bądź stanowi wysoką wartość dla narodowej kultury, proponował mienie zastępcze lub bony. Odszkodowania miały wynosić połowę wartości utraconego mienia. Autorzy projektu zalecili, by reprywatyzacją objąć wyłącznie osoby, które posiadały obywatelstwo nie w momencie utraty majątku, lecz w 1999 r. Projekt z poprawkami został przyjęty głosami posłów AWS, UW, ROP-PC oraz niezrzeszonych i skierowany do podpisu prezydenta. Przeciwni uchwaleniu ustawy byli parlamentarzyści SLD. Aleksander Kwaśniewski niespodziewanie zawetował ustawę. Koalicji nie udało się odrzucić prezydenckiego weta, a posłowie SLD i PSL zablokowali ponowne przyjęcie ustawy przez parlament.

Uzasadnienie prezydenckiego weta, które ponoć sporządził mecenas Kalisz, jest mętne niczym woda w zamulonym stawie. Najważniejsze argumenty to m. in. zbyt wysoki koszt jego realizacji oraz uprawnienie do odzyskania majątku jedynie polskich obywateli. To było zielone światło dla ustosunkowanych cwaniaków, krętaczy i zwykłych bandziorów do rozpoczęcia grabieży miejskiego majątku na nienotowaną w historii stolicy skalę. Teraz wielu członkom warszawskiej ośmiornicy krawaty stały się nagle zbyt ciasne, a w sercach po raz pierwszy zagościł strach. Bo żarty się skończyły, ponieważ wyjątkowo wyrozumiali warszawscy prokuratorzy zostali odcięci od kilkudziesięciu wszczętych śledztw.   

Jak wynika z oświadczenia Prokuratury Krajowej, w dniu 1 września 2016 r. Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski powołał na polecenie Prokuratora Generalnego RP zespół prokuratorów w Prokuraturze Regionalnej we Wrocławiu do przeprowadzenia śledztw dotyczących niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych oraz wyłudzeń dokonanych w związku z tzw. reprywatyzacją nieruchomości na terenie Warszawy. Poinformowano nas listownie, że w katalogu spraw badanych przez prokuratorów wrocławskich pod nadzorem PK znajduje się m. in. opisywana przez „Passę” od ponad dwóch lat wyjątkowo kontrowersyjna decyzja BGN o przekazaniu spadkobiercom rzekomo byłego właściciela gruntu i budynku przy ul. Narbutta 60, jak również niezrozumiała hojność mokotowskiego ZGN, który wyłożył kilkaset tysięcy zł na remonty w tym objętym roszczeniem budynku. Chodzi o przestępstwa z art. 231§ 1 kodeksu karnego, z art. 286§

W Prokuraturze Regionalnej w Warszawie, również na polecenie Prokuratora Generalnego, został powołany zespół prokuratorów do zbadania postępowań przygotowawczych prowadzonych w okresie od 1 stycznia 1999 r. do 30 sierpnia 2016 r. w prokuraturach rejonowych i okręgowych podległych Prokuraturze Regionalnej w Warszawie,  które zostały zakończone decyzjami o odmowie wszczęcia, o umorzeniu lub zawieszeniu w sprawach dotyczących tzw. reprywatyzacji nieruchomości na terenie stolicy.

Przedmiotem lustracji jest kontrola prawidłowości prowadzenia i zakończenia poszczególnych spraw, a w szczególności kompletności zgromadzonego materiału dowodowego. W skład zespołu wchodzi jedenastu prokuratorów z Prokuratury Regionalnej w Warszawie. Jednocześnie w Prokuraturze Krajowej, na polecenie Prokuratora Generalnego, został powołany zespół koordynujący wszystkie działania podejmowane w sprawach związanych z tzw. reprywatyzacją nieruchomości na terenie Warszawy. Pracami zespołu koordynującego kieruje I Zastępca Prokuratora Generalnego - Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski. W skład zespołu weszli doświadczeni prokuratorzy specjalizujący się w różnych dziedzinach prawa - nie tylko karnego, ale także cywilnego, administracyjnego i gospodarczego.

Prokuratura Regionalna we Wrocławiu złożyła do Sądu Rejonowego dla Warszawy – Mokotowa X Wydział Ksiąg Wieczystych wniosek o wpisanie ostrzeżenia o niezgodności treści księgi wieczystej z rzeczywistym stanem prawnym działki o powierzchni 617 mkw. położonej przy Placu Defilad 1 (przedwojenny adres ul. Chmielna 70). Działka ta została zwrócona w ramach reprywatyzacji tzw. kupcom roszczeń. W swoich wytycznych Prokurator Generalny RP wskazał prokuratorom na konieczność składania pozwów mających na celu przywrócenie prawa własności nieruchomości w postępowaniach, które dotyczą bezprawnego przejmowania nieruchomości. Zgodnie z wytycznymi, powództwa takie powinny być wytaczane jeszcze przed zakończeniem postępowania przygotowawczego. Powinny one zawierać wnioski o zabezpieczenie roszczenia na przykład poprzez wpis ostrzeżenia w księdze wieczystej. Działania takie mają szczególne znaczenie z uwagi na fakt, że często w tego typu sprawach dochodzi do dalszego obrotu nieruchomością. Ma to również znaczenie z uwagi na wpływ publicznej wiary ksiąg wieczystych na możliwość podważenia transakcji.

Powyższe informacje to prawdziwy miód na nasze skołatane dziennikarskie serca. Czytelnikom trudno sobie wyobrazić stres i zniechęcenie, kiedy mając dowody uzasadniające popełnienie przez urzędników przestępstw dziennikarz natrafia na mur nie do przebicia i odbija się niczym piłeczka do ping - ponga od drzwi i ścian instytucji powołanych do stania na straży prawa i do ścigania przestępców. Jest to niebywale frustrujące, więc radykalne działania Prokuratury Generalnej i Prokuratury Krajowej przywracają nam wiarę w praworządność w tym kraju.

Wróć