Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Polak – to dzisiaj nie brzmi dumnie

20-10-2021 21:17 | Autor: Tadeusz Porębski
Przez wieki każda korespondencja wysyłana w Polsce zaczynała się od wstępu: „W pierwszych słowach mojego listu kreślę się w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego - Amen”. Ja w ducha świętego nie wierzę, więc zacznę tak: „W pierwszych słowach mojego felietonu donoszę, że w naszym kraju źle się dzieje, a będzie jeszcze gorzej”. Dzieje się źle na każdym polu – w polityce wewnętrznej i zagranicznej, w gospodarce, w warszawskim samorządzie, w sądownictwie, szpitalnictwie, inflacja galopuje, lawinowo rosną ceny towarów, polski parlamentaryzm spadł na samo dno, a zdrowie psychiczne społeczeństwa pogarsza się w zastraszającym tempie. Nie ma tygodnia, by media nie doniosły o atakach nożownika na niewinnych ludzi oraz bezsensownych, acz szokujących zbrodniach. W połowie XIX wieku pewien angielski matematyk (nazwisko nieznane) obliczył, że w 2139 r. świat będzie się składał z samych wariatów.

I tak w 1859 r. jeden zaburzony miał przypadać na 535 osobników zdrowych, w roku 1897 na 312, w 1907 na 150, a siedemdziesiąt lat później już tylko na 100 psychicznie zrównoważonych. Stosując taki sposób liczenia anonimowy brytyjski matematyk doszedł do konkluzji, że w 2139 r. po prostu zabraknie na naszym globie osób zdrowych psychicznie. Patrząc na to, co dzisiaj dzieje się na świecie należy głęboko zadumać się nad taką tezą.

Polska scena polityczna to dzisiaj cuchnące na kilometr szambo, które należałoby omijać szerokim łukiem. Króluje kłamstwo, jakiego nie widzieliśmy od lat czterdziestych i pięćdziesiątych ubiegłego stulecia. Premier rządu i większość jego ministrów kłamią z każdym otwarciem ust. Wspólnie z Prezesem ludzie ci uzurpują sobie prawo do przebudowy państwa wedle skrojonej przez siebie miary. Tymczasem nie mają żadnego prawa do tak głębokiej ingerencji. Owszem, wygrane wybory dają im prawo do zarządzania i administrowania państwem, ale nie do działań rewolucyjnych – demolowania sądownictwa, prokuratury i Trybunału Konstytucyjnego. Rozbuchani poczuciem władzy zapominają, że tzw. Zjednoczona Prawica dostała w wyborach łącznie 8.051.935, natomiast niezjednoczona opozycja 9.499.234, czyli o około 1,5 mln głosów więcej. Można więc założyć, że rządów PiS i podczepionych pod tę partię politycznych kanap większość Polaków po prostu nie chce.

W przeciągu zaledwie pięciu lat nasze społeczeństwo zostało podzielone jak nigdy dotąd. Podziały są już tak głębokie, że aby je zasypać, potrzeba przynajmniej dwóch pokoleń. Kto nie z nami, ten przeciwko nam – to bolszewickie hasło ma się dzisiaj nad Wisłą tak dobrze, jak nigdy dotąd. Miasta wrogie władzy, takie jak Warszawa, Gdańsk czy Wrocław nie mogą liczyć na wiele z rządowej kasy. Zaprezentowany w maju dokument o nazwie Polski Ład zakłada ujednolicenie sposobu ustalania i przekazywania dochodów samorządów z podatków dochodowych PIT oraz CIT, z których udziały stanowią główne źródło dochodów budżetowych Warszawy i innych dużych miast. W założeniach budżetowych stolicy na rok 2022 napisano, że "jeśli zostaną wprowadzone zmiany, to ubytek dochodów z udziału w PIT dla Warszawy może sięgnąć blisko 1,2 mld zł rocznie". W procedowanych regulacjach znalazł się zapis o przekazaniu samorządom w tym roku dodatkowych ośmiu miliardów złotych, które mają zostać wykorzystane w roku 2022. Niestety, kryteria podziału subwencji są tak niejasno sformułowane, że prawdopodobnie będą rozdzielane po tzw. uważaniu.

Opublikowany przez miasto wstępny projekt budżetu Warszawy na rok 2022 nie nastraja optymistycznie, a wręcz przeciwnie – może mieszkańców paraliżować. Szczególnie obywateli dzielnicy Wilanów, która na wydatki inwestycyjne dostanie na cały rok… aż 3 (słownie: trzy) miliony zł. Najwięcej, bo 67 milionów zł., co i tak jest kroplą w morzu potrzeb, otrzyma Białołęka. Jaką kasą na inwestycje będą dysponować w 2022 r. pozostałe stołeczne dzielnice? Płakać się chce, bo mówimy o stolicy dużego europejskiego państwa zrzeszonego w UE. I tak, Bemowo dostanie 46 mln, Targówek - 42 mln, Wola - 40 mln, Wawer - 34 mln, Mokotów - 33 mln, Ochota - 21 mln, Bielany - 20 mln, Ursus - 19 mln, Śródmieście - 19 mln, Ursynów - 17 mln, Włochy - 16 mln, Żoliborz i Praga Północ - po 15 mln, Praga Południe - 14 mln, Wesoła - 13 mln, Rembertów – 7 mln złotych. Wilanów charakteryzuje się największą dzietnością w Warszawie, więc ten wdowi grosz w postaci nędznych 3 mln na inwestycje, oznacza, iż rozwój demograficzny będzie odbywał się kosztem jakości życia. Warszawa jest zagrożona, ta dwumilionowa metropolia może zostać pozbawiona możliwości cywilizacyjnego rozwoju, co samo w sobie pachnie dramatem. Jeśli sprawdzą się obawy o politycznym podziale subwencji, co jest bardzo prawdopodobne, stolica państwa znajdzie się w sytuacji nie do pozazdroszczenia.

Przez ostatnich pięć lat starałem się oceniać sytuację w państwie oraz decyzje podejmowane przez rządzące nami, za przeproszeniem, elity w sposób maksymalnie obiektywny, kryjąc się z ujawnianiem moich osobistych sympatii politycznych. Zresztą, Bogiem a prawdą, nie mam żadnych sympatii, bo od dawna jestem politycznym sierotą. Jednak dzisiaj po orzeczeniu zdominowanego przez ciemniaków Trybunału Konstytucyjnego, który podważył zapis parafowanego przez Polskę Traktatu Lizbońskiego o wyższości prawa unijnego nad krajowym, oraz chłoście wymierzonej przez Parlament Europejski premierowi naszego państwa, zaczynam marzyć, żeby oni jak najszybciej utracili stery rządów. A propos Traktatu Lizbońskiego. Podpisaliśmy go dobrowolnie, a jeśli podpisuje się międzynarodowy traktat nie wolno sprzeniewierzać się jego zapisom, bo wtedy traci się wiarygodność i szacunek innych. I jeszcze jedno. Padła ze strony janczarów Ziobry kąśliwa uwaga, że podpisanie traktatu i jego ratyfikowanie była zdradą narodową. Ale kto dopuścił się zdrady? Kto ratyfikował ten dokument? Kto jest zdrajcą? Panie prezesie, czy to aby nie pański brat – bliźniak ratyfikował Traktat Lizboński?

Marzę, by Prezes, premier i reszta pisowskiego zaciągu uwolnili nas od swojej obecności w rządzie i dominacji w Sejmie. Nie chcę dłużej słuchać ich kłamstw i patrzeć, jak skłócają naród oraz demolują demokratyczne instytucje. Co to za element widać choćby z raportów NIK oraz wypowiedzi szefa Izby Mariana Banasia. Sami go wybrali, a teraz stał się dla nich przysłowiowym pryszczem na tyłku, który coraz mocniej uwiera. Ale poza nim uwierają także galopująca drożyzna i wysoka inflacja, co może być gwoździem do trumny tzw. Zjednoczonej Prawicy, ponieważ lud zwyczajowo szuka winnych drożyzny w sferach rządowych. Będzie jeszcze drożej, to sprawa pewna. Analitycy amerykańskiego banku inwestycyjnego Goldman Sachs podnieśli ostatnio prognozę tegorocznej inflacji w Polsce aż do 6,5 procent. Zdecydowano się na ten krok po publikacji danych GUS, a także ze względu na trwającą presję na wzrost cen żywności i energii oraz po uwzględnieniu ostatnich zmian cen surowców. Analitycy GS uważają także, iż jeszcze w tym roku NBP podniesie po raz kolejny stopy procentowe, co natychmiast odbije się rykoszetem na kredytobiorcach. Słowo „grudzień” kojarzy mi się w tym roku z nadzieją. Ten miesiąc nigdy nie był bowiem fartowny dla władzy w Polsce. Może grudzień 2021 r. także odbije się czkawką miłościwie nam panującym?

Na koniec dla osłody pozytyw. Po zabiegu wymiany stawu biodrowego rehabilituję się w przychodni Rekol – Med przy ul. Sonaty 5. Lecznica usytuowana jest w nowym budynku mieszkalnym wybudowanym przez SM Służew nad Dolinką. Prezes spółdzielni Grzegorz Jakubiec wymyślił, że na parterze powstanie lokal użytkowy o powierzchni ponad 1100 mkw. z góry przeznaczony na przychodnię zdrowia, a nie na sklep czy bank. Prezes powinien zostać oprawiony w ramki, bo nie dość, że na wynajmie spółdzielnia zarabia milion zł rocznie, to przekroczenie drzwi Rekol – Med przenosi pacjentów, z których większość to członkowie spółdzielni, w inną rzeczywistość. W życiu nie miałem do czynienia z tak profesjonalnym podejściem do rehabilitowanego pacjenta, a trochę czasu goszczę już na tym świecie. Mogę z czystym sumieniem ogłosić wszem i wobec, że dział rehabilitacji w Rekol – Med przy ul. Sonaty 5, to crème de la crème warszawskiej fizjoterapii.

Wróć