Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Pokazują wała, widzi Polska cała...

24-01-2024 20:56 | Autor: Maciej Petruczenko
Jako człek wrażliwy na skargi dotkniętych nieszczęściem kobiet wzruszyłem się do łez, gdy po ostatecznym ułaskawieniu posłanych przez sąd prawomocnie za kraty niedawnych gwiazdorów polityki Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, żona tego ostatniego – Romualda Wąsik – załkała publicznie pod okiem prezydenta RP Andrzeja Dudy: „To jest 15 długich dni bezprawnego uwięzienia naszych mężów. Ale są wolni, jedziemy – jak codziennie – do zakładów karnych w Przytułach Starych i Radomiu, by odebrać naszych mężów”. No cóż, znam wiele osób, które byłyby za tym, żeby obu tych ponad wszystko służących podobno Polsce obywateli trzeba było nadal odbierać z więzienia codziennie.

Stojąca obok pani Wąsikowej Barbara Kamińska, małżonka drugiego z osadzonych, okazała wdzięczność rodzinie, która wsparła ją w owych trudnych dniach i dodała: – Prezydentowi dziękuję nie tylko za to, że podpisał dokument, który zwalnia mojego męża z więziennych murów, ale dziękuję przede wszystkim za to, że tu, dopiero tu, w tym miejscu dokonała się sprawiedliwość.

Wkrótce potem cała Polska mogła zobaczyć, jak wychodzącego z więzienia w Radomiu Mariusza Kamińskiego witał co najmniej kilkusetosobowy orszak jego fanów, machający biało-czerwonymi flagami oraz intonujący „Jeszcze Polska nie zginęła...” na dodatek. Wydaje się, że nie byli to zwolennicy prawa i sprawiedliwości bynajmniej, jeno ci, którzy im większymi literami piszą „Prawo i Sprawiedliwość”, tym mniejszy okazują wobec obu tych pojęć szacunek. Aż dziw bierze, że z podobną pompą nie witało się wychodzących z ciupy po odsiedzeniu wyroku członków mafii pruszkowskiej i wołomińskiej. A przecież oni mieli za sobą nie tylko dwutygodniową odsiadkę...

Ale cóż, ancien régime zdążył ukształtować w pewnej części społeczeństwa zupełnie inne rozumienie prawa niż wcześniej, próbując na dodatek pouczać w tym względzie cywilizowana Europę. Andrzej Duda już raz nawet wypalił, że „nie będą nam narzucali w obcych językach, jaki ustrój ma być w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy”. Do tej grupy wyznawców zasady „sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie” Duda dołączył z całą otwartością, ustanawiając swoisty rekord w historii prawodawstwa, bowiem aż dwa razy ułaskawił przestępców po tym samym wyroku. O tym, że Kamiński i Wąsik są przestępcami musiał być przekonany już po orzeczeniu sądu pierwszej instancji w sprawie tych gagatków. Gdyby uważał inaczej, nawet by nie pomyślał o ułaskawieniu. No bo po co miałby ułaskawiać ludzi całkowicie niewinnych,wprost kryształowych pod względem uczciwości – jak sam ogłosił? Sam im pospiesznie odebrał przymiot niewinności, który bez jego przedwczesnej interwencji jeszcze by trwał. Taki był efekt wtrącenia się polityka w wymiar sprawiedliwości i działania w obronie interesów partii, która go przywiodła do prezydentury. W ostatnim czasie Duda nazywał nawet Kamińskiego swoim przyjacielem, co należało chyba rozumieć jednoznacznie: nie pozwolę skrzywdzić mojego kumpla!

Pomieszanie władzy sądowniczej z wykonawczą i podporządkowanie wymiaru sprawiedliwości politykom to dzieło kierowanej przez Jarosława Kaczyńskiego partii Prawo i Sprawiedliwość. Zanim PiS połączyło funkcje ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, powierzając je nawykłemu do nadużywania władzy Zbigniewowi Ziobrze, prokuratorem generalnym był przez kilka lat wybrany w drodze konkursu i niezaangażowany politycznie Andrzej Seremet z Krakowa. Różnie oceniano jego pracę od strony merytorycznej, ale pod względem ścisłego przestrzegania norm prawnych i bezstronności był on swego rodzaju ideałem. Podobnie jak Duda Seremet jest absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Tylko że swoim uniwersyteckim promotorom nigdy nie przyniósł wstydu, a przecież za Dudę jako swojego doktoranta musi się wstydzić prof. Jan Zimmermann.

Mariusz Kamiński, podobnie jak wspomniany Andrzej Seremet, ma z czasów młodości chlubną kartę działania w Niezależnym Stowarzyszeniu Studentów. To, że zdaniem kolegów z dawnych lat, wprost uwielbia zadymy, to może najmniejszy zarzut. Tym bardziej, że jako szef świeżo założonego Centralnego Biura Antykorupcyjnego starał się ścigać wszystkich podejrzanych. Nawet związanego z PiS ministra sportu, czołowego chodziarza świata Tomasza Lipca, który – chcąc nie chcąc – poszedł siedzieć. Problemem jednak stało się to, że Kamiński wraz z Wąsikiem zaczęli upajać się władzą i dla potrzeb politycznych zdecydowali się na prowokowanie do przestępstw, a nawet ich zakulisową aranżację. Na skutek tego ewidentnie skrzywdzili niemało osób, również spoza kręgu podejrzanych. Do skrzywdzonych należała choćby Bogu ducha winna matka niepełnosprawnego dziecka.

Przez pewien czas żywą wizytówką CBA pod wodzą Kamińskiego i Wąsika był rozbijający się porschakami za pieniądze państwowe słynny agent „Tomek”, czyli Tomasz Kaczmarek, który teraz sypie byłych pryncypałów nie tylko dlatego, że w jego mniemaniu to oni właśnie nasłali na niego prokuratora. Już tyko śledztwa dziennikarskie wykazały, że szef i wiceszef CBA – zamiast zajmować się realnymi przestępstwami, sami je – niczym w teatrze – wymyślali i realizowali, żeby skompromitować osoby źle przez nich oceniane od strony politycznej. Krytykowany obecnie przez nich Kaczmarek został kilka lat temu ogłoszony przez życzliwe im media „Człowiekiem Roku”, a pod skrzydłami Prawa i Sprawiedliwości zasiadł w ławach poselskich. Dziś zamierza wystąpić w charakterze świadka koronnego przeciwko nim. A trzeba pamiętać, że pomimo drugiego ułaskawienia przez prezydenta dwaj niedawni skazańcy mają w perspektywie odpowiadać za kolejne przestępstwa, których ponoć mają na koncie niemało. Dla zwolenników PiS są jednak bohaterami. Powinni wszakże pamiętać, że nie tylko Polska, ale też ich odpowiedzialność za nieosądzone dotychczas czyny karalne – jeszcze nie zginęła...

Wróć