Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Pałac Saski, czy Pałac Senatu Rzeczypospolitej?

30-10-2024 20:40 | Autor: Prof. Lech Królikowski
W pierwszych miesiącach 2024 r. politycy „Koalicji 15 Października” potwierdzili, że odbudowany zostanie kompleks budynków przy Placu Piłsudskiego (i ul. Królewskiej), w tym centralny obiekt, nazywany powszechnie Pałacem Saskim. Mój sprzeciw budzi nie odbudowa tego obiektu, ale nazywanie go „Pałacem Saskim”. Moim zdaniem (i nie jestem w tym osamotniony), jest to ewidentne i świadome fałszowanie historii.

Królewski (prywatny) pałac saskiej dynastii Wettynów (nr hip. 413a), w latach 30. XIX w. znajdował się w katastrofalnym stanie technicznym. W 1837 roku nabył go rosyjski kupiec Iwan (nie Jan, jak podają zwolennicy odbudowy) Skwarcow (1788-1850), wzbogacony w Królestwie Polskim usługami transportowymi dla rosyjskiego wojska w trakcie Powstania Listopadowego, a po powstaniu - dostawami materiałów budowlanych dla wznoszonych, przez Rosjan twierdz w Brześciu Litewskim, Modlinie i Cytadeli w Warszawie.

Skwarcow postanowił, w miejscu byłej królewskiej rezydencji, wybudować luksusowy dom dochodowy. Istotne jest to, że nie była to przebudowa, ale budowa całkowicie nowego obiektu (jako domu dochodowego), po rozebraniu do fundamentów królewskiego pałacu. Finalny projekt autorstwa Adama Idźkowskiego został zatwierdzony przez carskiego satrapę (pogromcę Powstania Listopadowego oraz inicjatora i wykonawcę popowstaniowych represji) - Iwana Paskiewicza 3 marca 1839 roku.

Dom dochodowy Skwarcowa ma się tak do Pałacu Saskiego, jak dworzec (przystanek PKP) Warszawa Śródmieście do dworca Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Oba, położone w tym samym miejscu (choć w różnym czasie) miały służyć temu samemu celowi, ale nikomu nie przychodzi do głowy, aby dworzec Warszawa-Śródmieście nazywać Dworcem Wiedeńskim. Trzeba też zauważyć, iż budynek Skwarcowa nie pełnił funkcji rezydencji (nawet carskich namiestników), ale dwuczłonowej czynszowej kamienicy. To nie był dawny pałac, przekształcony w kamienicę czynszową – co często w Warszawie miało miejsce, ale obiekt zaprojektowany jako kamienica czynszowa, tj. „dom dochodowy”. Oprócz apartamentów, mieszkań i pokoi do wynajęcia, znajdowały się tam m. in.: „Fabryka Obić Papierowych Rahn Sukces et Vetter”, „Handel Win Antoniego Bysieńskiego”, „Fabryka Perfum i Mydeł Fryderyka Pulsa”.

Zbudowany przez Skwarcowa dom dochodowy, to (w uproszczeniu) zespół dwóch czworobocznych bloków mieszkalno-biurowych z dziedzińcami pośrodku. Budynki te połączone były klasycystyczną kolumnadą, osadzoną na ciągu arkad (proj. Wacława Ritschla). Konstrukcja ta nie miała wówczas praktycznego zastosowania, a jej celem, było stworzenie wrażenia monumentalności oraz dogodnego przejścia z placu do Ogrodu Saskiego. Elegancki z zewnątrz gmach od strony dziedzińców przypominał koszary. Zespół budynków Skwarcowa oddany został do użytku w 1842 roku. W 1854 naliczono ponad pięćdziesięciu głównych jego najemców. Obiekt nie przynosił jednak spodziewanych dochodów, toteż w 1862 r. sprzedany został rosyjskiemu skarbowi państwa.

W 1863 r. w „Domu Skwarcowa” Rosjanie ulokowali dowództwo i sztab Warszawskiego Okręgu Wojennego. Obiekt był w użytkowaniu carskiego wojska do 5 sierpnia 1915 r. (łącznie 52 lata), tj. do czasu opuszczenia przez Rosjan lewobrzeżnej Warszawy. Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę w budynku ulokowany został Sztab Generalny (od 1928 - Główny) Wojska Polskiego.

Po objęciu gmachu przez Wojsko Polskie, ustawiono przed nim (3 maja 1923 r.) pomnik księcia Józefa Poniatowskiego, a 2 listopada 1925 r. oficjalne „odsłonięto” Grób Nieznanego Żołnierza, urządzony pod kolumnadą łączącą obydwa korpusy.

Wojsko Polskie administrowało gmachem od 11 listopada 1918 r. do kapitulacji Warszawy, tj. 28 września 1939 r. - łącznie, niecałe 21 lat.

Obecnie powraca formalny problem – co ma być odbudowane: królewska rezydencja, czy czynszowa kamienica Iwana Skwarcowa? Z tytułu ustawy (Dz.U. 2021 poz. 1551 - Ustawa z dnia 11 sierpnia 2021 r. o przygotowaniu i realizacji inwestycji w zakresie odbudowy Pałacu Saskiego, Pałacu Brühla oraz kamienic przy ulicy Królewskiej w Warszawie) wynika, że królewski Pałac Saski; natomiast w rzeczywistości chodzi o dom dochodowy moskiewskiego biznesmena.

Równocześnie z kamienicą Skwarcowa ma być odbudowany Pałac Brühla, który po utworzeniu Królestwa Polskiego stał się oficjalną rezydencją wielkiego księcia Konstantego Romanowa. W tej sprawie nie wnoszę uwag; takie były nasze losy, a pałac rzeczywiście wyróżniał się architekturą najwyższej klasy.

Przejrzałem większość przewodników po Warszawie, wydanych przed pierwszą wojną światową oraz w okresie międzywojennym. Na tej podstawie stwierdziłem, że w okresie do I wojny oraz w okresie międzywojennym majestatyczny budynek na Placu Saskim (później J. Piłsudskiego) nadzwyczaj rzadko nazywano „Pałacem Saskim”. W popularnej wśród varsavianistów „Taryfie domów” (H. Świątkowskiego) z 1852 r., pod numerem hipotecznym 413a odnotowano: „Skwarców Jan. W tem miejscu był pałac Saski”. W okresie międzywojennym, budynek nazywano zazwyczaj „Gmachem Sztabu Głównego”. Nazwa „Pałac Saski” pojawia się w prasie i oficjalnych dokumentach dopiero po II wojnie światowej, gdy z dawnej czynszówki Skwarcowa pozostały jedynie trzy arkady. Od tego czasu hasło „Pałac Saski” jest odmieniane na wszelkie sposoby, a polski parlament uchwalił ustawę o jego odbudowie. Pół żartem, pół serio można by postawić pytanie, czy nie jest to efekt słynnych rosyjskich wpływów [?]

W preambule do (przywołanej) ustawy znalazło się krótkie uzasadnienie. Napisano w nim, że odbudowa jest konieczna: „… aby te gmachy i budowle, które przed stu laty (podkreślenie - LK) dumnie wyrażały suwerenność państwa polskiego, …” (jak to rozumieć?). Natomiast w uzasadnieniu napisano m. in.: „… Odbudowany Pałac Saski ma stanowić „trwały pomnik niepodległości” i symbol ciągłości państwowej (co autor miał na myśli?) oraz przywiązania obywateli do rodzimej kultury i dziedzictwa ...”.

Wiemy już, że dom dochodowy Skwarcowa był do 11 listopada 1918 r. siedzibą wojskowych władz rosyjskich, a później niemieckich. W uzasadnieniu o tym nie wspomniano, ale istotne jest to, że z tego gmachu – przez ponad pół wieku – rosyjscy generałowie kierowali pacyfikacją, m. in. powstania styczniowego, a w latach 1905-1907 kolejnych, polskich wystąpień niepodległościowych.

Należy też zauważyć, iż (prawdziwy) Pałac Saski wiąże się z około sześćdziesięcioletnim panowaniem w Rzeczypospolitej saskiej dynastii Wettynów. Wybrany 27 czerwca 1697 r. król August II Sas wciągnął Rzeczpospolitą w długotrwałą wojnę ze Szwecją (wojna północna 1700 - 1721). W 1704 r. sprzymierzył się z Rosją (traktat w Narwie), której poparcie późnej drogo kosztowała Rzeczpospolitą. Zawierając traktat z Rosją w Toruniu w 1709 r., zezwolił na stacjonowanie wojsk rosyjskich na terytorium Rzeczypospolitej. Celem wzmocnienia własnej władzy na terenie naszego państwa rozlokował garnizony wojsk saskich. Trzeba jednak zauważyć, iż unia personalna z władcą nowocześnie (wówczas) rządzonej Saksonii, stworzyła „kanał” przepływu do naszego kraju nowych idei, prądów z zakresu nauki i sztuki oraz wzorców administracyjnych, a czego jednym z symboli jest uchwalony po raz pierwszy w naszej historii – stały budżet Rzeczypospolitej (01.02.1717 r.).

Był to jednak najgorszy okres w historii naszego państwa; okres totalnej bezsilności i anarchii. W tym okresie wojska szwedzkie, rosyjskie, pruskie i saskie pustoszyły nasze państwo. Obradujący w Warszawie 1 lutego 1717 r. tzw. sejm niemy (jeden z nielicznych, który nie był zerwany) nie tylko ograniczył liczebność polskich wojsk do 16 tys. w Koronie i 8 tys. na Litwie, ale także uchwalił, iż gwarantem nienaruszalności istniejącego wówczas porządku prawnego w Rzeczypospolitej jest car Wszechrosji. Nasze państwo za Sasów nazywane było karczmą zajezdną, siedliskiem anarchii, bezrządu, nietolerancji i obskurantyzmu. 16 lipca 1724 r. (w czasach króla Augusta II Sasa) w Toruniu doszło do zamieszek pomiędzy katolikami i protestantami. Bezpośrednim pretekstem zajść była pogłoska o profanacji Najświętszego Sakramentu (podczas uroczystości religijnych). Sąd skazał burmistrza Torunia i dziewięciu innych protestantów na karę śmierci. August II nie skorzystał z prawa łaski. Skazani zostali ścięci na dziedzińcu toruńskiego ratusza 7 grudnia 1724 roku. W historiografii ówczesne wydarzenia toruńskie określane są często jak „Thorner Blutbad” (krwawa łaźnia toruńska). Wieść o wydarzeniach w Toruniu obiegła Europę. Doszło do tego, że carowie Rosji stali się strażnikami wolności religijnej w Polsce, co z uznaniem zostało przyjęte w Europie.

Moim zdaniem – wynoszenie do rangi wagi państwowej nazwy „Pałac Saski”, ze względu na rolę saskiej dynastii Wettynów w utracie niepodległości przez Polskę – jest co najmniej niezasadne.

Za odbudową zachodniej pierzei Placu Piłsudskiego opowiada się większość polskiego społeczeństwa; odbudowę popiera Senat RP, który na mieć tam siedzibę; popiera także Mazowiecki Urząd Wojewódzki, który także ma być tam ulokowany. Wróble w Warszawie ćwierkają, że odbudowę popiera również warszawski Ratusz, albowiem liczy na przejęcie budynków (po urzędzie wojewódzkim) na Placu Bankowym. Można więc założyć, że inwestycja ruszy, chociaż nie wiadomo kiedy.

Niepokoi mnie natomiast uporczywe nazywanie czynszówki Iwana Skwarcowa mianem Pałacu Saskiego. Wmawianie Narodowi, że odbudowuje się cenną narodową pamiątkę, jest – w moim przekonaniu – nadużyciem, tym bardziej irytującym, że popartym autorytetem Rzeczypospolitej!

Nazwa „Pałac Saski”, chociaż brzmi dumnie i niewątpliwie ma wartość „handlową”, to w rzeczywistości jest dowodem fałszowania historii. Uważam, że bez uszczerbku dla samej idei odbudowy, ale dla zachowania prawdy o obiekcie, należałoby nazwę „Pałac Saski”, zastąpić innym określeniem np. „Gmach Sztabu Generalnego”, tak, jak nazywano go w okresie międzywojennym. Takiej nazwy użył np. gen. Okulicki w meldunku z 11 stycznia 1945 r. o zniszczeniach Warszawy. Ze względu na planowane przeznaczenie budynku uzasadniona byłaby także nazwa: „Dom (lub Pałac) Senatu Rzeczypospolitej.

Plac Piłsudskiego z Grobem Nieznanego Żołnierza to symbolicznie najważniejsze miejsce w naszym państwie. Nie ma w Polsce ważniejszego, dlatego zadbajmy, aby nikt nigdy nie zarzucił nam, iż podejmując odbudowę jego zachodniej pierzei, dla doraźnych politycznych celów przyzwoliliśmy na sfałszowanie historii centralnego obiektu tego wielkiego przedsięwzięcia.

A propos królewskiej dynastii Wettynów: Pragnę przypomnieć, że ok. 20 km od Wrocławia leży miejscowość Szczodre (w gminie Długołęka). Tam znajdowała się ogromna rezydencja nazywana Śląskim Windsorem. Od 1884 r. należała do Wettynów – potomków polskich monarchów Augusta II i Augusta III. W pałacu tym zmarli dwaj królowie Saksonii: Albert (panował w l. 1873-1903) oraz ostatni król Saksonii – Fryderyk August III (panował w l. 1904-1918). Pałac, obrabowany przez Armię Czerwoną, częściowo spłonął w 1945 r., ale nie doszczętnie, albowiem do 1955 r. znajdował się tam ośrodek wypoczynkowy pracowników Ministerstwa Publicznego. Nie było jednak chęci łożenia na jego utrzymanie, toteż w latach 1955-1957 rozebrano większość zabudowy. Najwyższa wieża przestała istnieć w 1970, a mniejsze prace rozbiórkowe trwały do 1989. Obecnie jest to gigantyczny teren pokryty samosiejkami i nielicznymi drzewami dawnego parku, wśród których znaleźć można resztki dawnej, królewskiej rezydencji. Od 2001 r. jest to własność prywatna.

Fot. wikipedia

Wróć