Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

O tym musimy pamiętać

06-10-2021 20:48 | Autor: Mirosław Miroński
Wprawdzie czasu nie można zatrzymać i jak dotąd nikomu się to nie udało, ale można przesunąć się w czasie. Oczywiście, niedosłownie. Można to zrobić poznając historię i próbując wyobrazić sobie, co by było, gdybyśmy znaleźli się w jakimś innym czasie niż obecnie. Taka podróż to fascynujące przeżycie i namiastka tego, czego moglibyśmy doświadczyć, teleportując się do innej rzeczywistości. Choć na razie fizycznie jest to niemożliwe, to podróże tego rodzaju możemy znaleźć w literaturze science fiction, szczególnie w filmach, w grach komputerowych. Gdy spojrzymy na produkcje filmowe z ostatnich lat, znajdziemy tam wiele przykładów takich fantazji.

Być może kiedyś uda się ludzkości je zrealizować. Tymczasem wehikuły czasu, wielkie zasoby energii wygenerowanej w rozmaitych miejscach na Ziemi skąd można wystartować w podróż do innych wymiarów, zalewają filmy i seriale. Scenariusze o tej tematyce są powielane z drobnymi różnicami, jeśli chodzi o szczegóły. Sens i istota zjawiska pozostaje taka sama – przeniesienie w czasie. Najbardziej znanym pierwowzorem literackim, jeśli chodzi o pomysł, jest Wehikuł Czasu (ang. The Time Machine) Herberta George’a Wellsa. Jest to, jak wiadomo, powieść z gatunku science fiction. Praca nad nią zajęła autorowi wiele lat. Na rynku książka ukazała się w roku 1895. Dziś to klasyka science fiction, zaś tematem powieści jest podróż w czasie, która w kolejnych dekadach była podejmowana przez licznych kontynuatorów.

No cóż, każdy temat jest dobry, jeśli da się odpowiednio go sprzedać. Zwłaszcza, dziś, gdy nowych tematów brakuje. Współczesna literatura fantastyczna i kinematografia kręcą się wokół tego samego, czyli wokół wątków, które już w minionych epokach zajmowały umysły czytelników i widzów. Jednym słowem – nihil novi sub sole, czy jak kto woli – nic nowego pod słońcem. I rzeczywiście, nic nowego, bo o nowe niezwykle trudno. Niektórzy twierdzą, że wszystko już było, jednak ja myślę, że nie. Że przed nami wiele niespodzianek, z którymi będziemy musieli się zmierzyć.

Po tej może nieco przydługiej dawce refleksji pora na tzw. ad rem, czyli mówiąc po naszemu -–przejście do rzeczy. Otóż ludzkość zawsze intrygowało pytanie – jak to było kiedyś? Równie interesujące było i jest pytanie – jak to będzie za jakiś czas? Wszyscy chcielibyśmy dowiedzieć się czegoś o przyszłości, a przekonujących odpowiedzi wciąż brak. Z filozoficznego punktu widzenia można przyjąć, że wszystko, co wydarza się w danej chwili, za ułamki sekundy stanie się przeszłością. To zaś, co nie wydarzyło się jeszcze, nawet jeśli wydarzy się za chwilę to przyszłość. I tu dochodzimy do sedna - wszystko co usłyszeliśmy i co zobaczyliśmy należy do przeszłości. Możemy to poznawać i oceniać w czasie przeszłym.

Czas przeszły poznajemy m. in. dzięki historii, zaś przyszłość to domena wizjonerów i futurologów. Oczywiście, jest wiele wyjątków np. prognoza pogody. Wprawdzie, zajmują się tym specjaliści meteorolodzy, ale ostateczny wynik ich dociekań w kwestii pogody obarczony jest dużym ryzykiem. Dlatego rezultaty ich pracy nazywamy prognozami lub przepowiedniami. Nawet mając do dyspozycji najnowocześniejsze urządzenia do badań oraz komputery gromadzące i analizujące gigantyczne ilości danych i tak nie udaje się wszystkiego przewidzieć. Jeśli chodzi o przeszłość, jest trochę łatwiej. Historycy mają do dyspozycji fakty. A fakty nie kłamią… Niestety, fakty, czyli to, co już się wydarzyło można różnie interpretować. I tu jest przysłowiowy pies pogrzebany. Nawet jeśli chodzi o tego psa, niewielu zapewne wie, kto, gdzie i dlaczego go pogrzebał. A może pies zagrzebał się sam?

Historia bywa zabawna, frywolna, bywa też bardzo poważna, a nawet tragiczna. Tej ostatniej jest niestety dużo. W naszej historii wiele wydarzeń układa się w dramatyczny ciąg. Historia Polaków to splot wzlotów i upadków. Ostatecznie to zapis odradzania się i wychodzenia z najcięższych opresji. To historia narodu, którego nie udało się ujarzmić.

Dzięki historii, a także kulturze dowiadujemy się o dramatach narodów, o losach państw, o wojnach przetaczających się przez kraje, kontynenty, obejmujących swym zasięgiem cały glob. Wśród liczb ofiar podawanych w setkach, w tysiącach, a nawet w milionach gubią się losy poszczególnych osób. A przecież, na statystyki wojenne składają się dramaty jednostek, o których pamięć zachowuje się jedynie w przekazach rodzinnych i często ginie.

Koniec września to dla Polaków okazja do przypomnienia tragedii Powstania Warszawskiego. Jego bilans to wiele ofiar, zwłaszcza wśród ludności cywilnej metodycznie mordowanej przez niemieckiego okupanta. To wyburzanie stolicy, dom po domu przez wyspecjalizowane niemieckie oddziały. To tułaczka warszawiaków, z której wielu nigdy już nie powróciło. To także przykład niezwykłego heroizmu miasta, które się nie poddało. O tym musimy pamiętać.

Nikt nie wie, co czuli młodzi ludzie biorący udział w walkach o stolicę, o każdy dom, o Starówkę, Żoliborz, Śródmieście Wolę, Ochotę, Mokotów, Czerniaków … Gdybyśmy mogli przenieść się w czasie, być może poczulibyśmy ducha walczącej Warszawy. O tym wszystkim możemy dowiedzieć się m. in. z relacji świadków historii, (których w miarę upływu czasu stale ubywa), z pamiętników, z zapisków, z kronik, z opracowań, z książek, ze zdjęć oraz filmów historycznych.

Wróć