Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Nie pozwolimy Skrze zginąć

23-03-2016 22:40 | Autor: Maciej Petruczenko
Wiceprezydent Warszawy Jarosław Jóźwiak o perspektywie stadionu Skry i innych stołecznych obiektach sportowych.

MACIEJ PETRUCZENKO: Na pewno stało się niedobrze, że tak duży obiekt, jak kompleks sportowy Skry przy Wawelskiej – ze stadionem lekkoatletycznym, halą, boiskami do gier, odkrytymi basenami – został w pewnym momencie wypuszczony z rąk miasta, przechodząc w użytkowanie wieczyste klubu, pozbawionego funduszy na utrzymanie tylu aren. Ale miasto już odzyskało zarząd tego obiektu i co dalej?

JAROSŁAW JÓŹWIAK: To prawda, że w warunkach nowej Polski zabrakło potężnych zakładów pracy, które za czasów PRL były w stanie finansować takie obiekty jak Skra. Gdy w latach 90-tych zaczął rodzić się kapitalizm, okazało się, że takie kolosy zaczęły one być w jakiś sposób zaniedbywane. Sponsorzy nagle zniknęli. A z drugiej strony biorąc, trzeba uczciwie powiedzieć, że użytkowanie wieczyste nie jest tanim prawem. Na takie kluby jak Skra spadł obowiązek dużych płatności, no i zaczęły się kłopoty. W ostatnim czasie miasto zaczęło na szczęście odzyskiwać zarząd należących doń aren sportowych, wygrywając procesy zarówno ze Skrą, jak i z Orłem, dysponującym praskim obiektem przy Podskarbińskiej. W pierwszej instancji zakończył się też nasz proces o Warszawiankę oraz GKP Targówek. W każdym wypadku potwierdzono, że chodzi o cel społeczny i tereny wracają do miasta. A więc zapadły w sumie cztery korzystne dla nas wyroki, sąd podzielił naszą argumentację. Rodzi się tylko pytanie: co teraz robić z tymi obiektami.

Dziwne rzeczy dzieją się również z żoliborską Spójnią...

Tak, to kolejny problem, którym musimy się zająć. A jeśli chodzi o Skrę, to nie da się ukryć, że trener, a zarazem prezes tego klubu Krzysztof Kaliszewski jest w pewnym sensie ofiarą decyzji, którą podjęli jego poprzednicy, wpuszczając tam irlandzkiego dewelopera. Dziś jesteśmy na takim etapie, że Skra złożyła wniosek o dzierżawę tego terenu, żeby klub mógł nadal prowadzić działalność. Mamy też u nas wniosek tego klubu o obniżenie czynszu do kwoty symbolicznej. W efekcie nowy stan prawny będzie dla Skry o wiele bardziej korzystny, bo za użytkowanie wieczyste musiała płacić gigantyczne pieniądze. Teraz będzie płacić za dzierżawę czynsz symboliczny i spokojnie kontynuować szkolenie młodzieży.

A co będzie dalej z obiektami, zwłaszcza z będącym na poły w ruinie stadionem tartanowym?

Odzyskując władanie nad terenem przy Wawelskiej, czyli odbierając klucze od prezesa Kaliszewskiego, będziemy mogli wreszcie rozpocząć ekspertyzy stanu technicznego  tamtejszych obiektów. Wiemy na pewno, że elementem zabytkowym jest łuk stadionu, który w jakiejś formule powinien być zachowany. Ale trzeba sprawdzić, w jakim stanie jest stadionowa wieża oraz trybuny.

To akurat, wiadomo – w stanie kompletnej ruiny...

No i ten stan musi się zmienić, bo Warszawie jest potrzebny odpowiedni obiekt lekkoatletyczny.

Miło słyszeć takie słowa, pan prezydent leje po prostu miód na moje serce...

Skra jest świetnie zlokalizowana i ma odpowiedni potencjał, żeby tam powstał nowoczesny stadion, a cały teren klubowy powinien spełniać szereg funkcji związanych nie tylko ze sportem wyczynowym, lecz również rekreacją i sportowaniem amatorskim.

Jest już gotowy bardzo ciekawy projekt nowego stadionu lekkoatletycznego, opracowany przez prof. Wojciecha Zabłockiego...

Jeszcze tego projektu nie znam.

A szkoda, bo jest bardzo ciekawy, no i właśnie łączy wyczyn z rekreacją, a na dodatek ma przewidzianą na obrzeżach również część komercyjną.

Tam rzeczywiście jest możliwa budowa obiektów komercyjnych, tylko ściśle związanych ze sportem. Mam między innymi na myśli funkcje hotelowe. I to będziemy chcieli docelowo w ramach zagospodarowania zrealizować. Jestem już po rozmowie z ministrem sportu Witoldem Bańką, który mówi, że jest zainteresowany współfinansowaniem budowy stadionu lekkoatletycznego przy Wawelskiej. Tyle że to nie może być obiekt z trybunami na kilkadziesiąt tysięcy widzów, bo to byłoby na dzisiejsze czasy za dużo. Tak naprawdę nowy stadion powinien mieć maksymalnie 15-tysięczną widownię. Bo, szczerze mówiąc, dziś lekkoatletykę o wiele wygodniej ogląda się w telewizji.

Pełna zgoda, panie prezydencie, tyle że warto wykorzystać chociażby praktykę gospodarzy Igrzysk Olimpijskich 2012 w Londynie, gdzie zaprojektowano budowę stadionu lekkoatletycznego, czyli głównej areny tych zawodów, na zasadzie modułowej. Gdy startowali tam olimpijczycy i odbywały się uroczystości otwarcia oraz zamknięcia imprezy, na trybunach mogło zasiąść aż 80 tysięcy widzów. Po igrzyskach większość trybun rozebrano, żeby na co dzień pozostała 20-tysięczna widownia piłkarskiego klubu West Ham United. Raz do roku lekkoatleci znowu wynajmują stadion, powiększając trybuny, na których  na powrót zasiada po 80 tysięcy miłośników królowej sportu, żeby oglądać mityng upamiętniający igrzyska. Prof. Zabłocki tak właśnie zaprojektował Skrę...

Całkowicie się zgadzam z taką koncepcją, bo wypadałoby w końcu, żeby urządzany ostatnio na piłkarskim Stadionie Narodowym Memoriał Kamili Skolimowskiej był rozgrywany na Skrze i żeby Memoriał Janusza Kusocińskiego powrócił ze Szczecina do Warszawy. Będzie nam na tym naprawdę zależało. Tym bardziej, że chcemy, żeby najlepsza sportsmenka stolicy, mistrzyni i rekordzistka świata w rzucie młotem Anita Włodarczyk pozostała w klubie Skra i nie wyprowadzała się do Trójmiasta, jak to zostało niedawno w mediach zaanonsowane. Na szczęście, o ile wiem, żadnych konkretnych kroków zmierzających do opuszczenia Warszawy pani Anita jeszcze nie uczyniła. Jeśli wiadomość o jej ewentualnych przenosinach do AZS AWF Gdańsk potraktować jako próbę nacisku, żebyśmy wyznaczyli klubowi Skra jak najniższy czynsz za dzierżawę, to powiem od razu, że jakikolwiek nacisk nie jest potrzebny, bo ten czynsz na pewno będzie minimalny. A w ciągu kilku lat doprowadzimy do tego, żeby w Warszawie powstał porządny obiekt lekkoatletyczny. I mam nadzieję, że w tym wypadku nie skończy się tak, jak z projektem zadaszonego toru łyżwiarskiego na Stegnach, na którego realizację nie dostaliśmy od ministra sportu pieniędzy.

Ale pewnie znajdą się pieniądze z budżetu centralnego na nową wielką halę sportowo-widowiskową przy Stadionie Narodowym...

Jesteśmy tego pewni i dlatego proponujemy jej zbudowanie w systemie partnerstwa publiczno-prywatnego.

Wróć