Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Nie dla nas Tata, Jaguar uciekł na Słowację

24-08-2015 10:16 | Autor: Motowoj
Już miałem pokusić się o jakiś kolejny, lekki wakacyjny temat, ale wydarzenia w branży nie pozostawiły mi wyboru. Rozumiem argumenty wicepremiera, że to „jedynie” trzy, do sześciu tysięcy miejsc pracy, że to okresowe i niepewne. Dociera do mnie również, trudny do weryfikacji dla przeciętnego kierowcy argument, że za podobne pieniądze, do tych oczekiwanych przez przedstawicieli indyjskiego koncernu, można będzie stworzyć w Polsce ok. 20 tys. nowych miejsc pracy. Ale czy tak jest i czy one powstaną, pewności przecież nie mamy...

Nie wiem, jakimi liczydłami posługują się Słowacy, Czesi i Węgrzy, ale wyniki otrzymywane przez nich są inne. Już nie po raz pierwszy naszym sąsiadom ma się opłacać zapewnienie  inwestorom dopłaty wyższej niż wylicza to, jako ekonomicznie uzasadnione, nasz rząd. Tak, jak wspomniałem we wstępie, trudno to wszystko jednoznacznie zweryfikować, to raczej kwestia wiary. Niemniej jednak, nie po raz pierwszy, kolejny producent samochodów wybiera lokalizację inną niż Polska...

Rubryka to o motoryzacji, a nie o ekonomii, tak więc pominę zasadność transakcji, a skupię się na motoryzacyjnym gigancie. Obecnie Tata to nie tylko spektakularny Nano, czy też poznane przez nielicznych w naszym kraju modele Indica, Indigo, Xenon i Safari. To gracz światowego formatu, który od roku 1945 obecny jest w branży maszynowej, ale również w motoryzacji, gdzie obok silników produkuje liczną gamę modeli osobowych, ciężarowych, autobusów, a nawet pojazdów dla wojska. Na oficjalnej stronie Taty naliczyłem 31 oferowanych aktualnie modeli!

Okres pierwszej obecności koncernu w naszym kraju przypadł na lata produkcji aut dość prostych i niezbyt urodziwych, choć to zawsze kwestia gustu. Scenariusz był wcześniej znany. Podobnie postąpiły przed laty koncerny z Korei, ale również i Skoda. Najpierw prosto i tanio, a jak klienci nabiorą trochę zaufania, auta okażą się wystarczająco niezawodne, a my nauczymy się je produkować lepiej, to wprowadzimy kolejne generacje modeli, coraz bardziej konkurujące z pojazdami z Japonii i Europy, również pod względem ceny. Pamiętam nawet nieoficjalne hasło jednej z koreańskich marek: „Tanio już było”. Nic dodać, nic ująć. Jak się jednak wydaje, Koreańczykom się udało, a z pewnością Skodzie. Za pierwszym podejściem nie wyszło natomiast Tacie, nie istnieją też praktycznie Chińczycy, mam na myśli samochody. Coś mi jednak podpowiada, że kolejne próby mogą być bardziej udane.

Jednym z pomysłów na zaistnienie w Europie przez odległe naszym dotychczasowym przyzwyczajeniom marki, o ile budżet na to pozwala, jest przejęcie mającego mniejsze lub większe problemy finansowe, producenta z Europy i pod dotychczasowym szyldem, bądź już pod własnym, rozpoczęcie nowej produkcji. W przypadku koncernu Tata, funduszy nie brakowało. Produkowane dotychczas pojazdy, trafiały głównie na rynki azjatyckie, ale są, bądź były sprzedawane również we Włoszech, Hiszpanii, Turcji oraz w Polsce.

Po raz pierwszy, w naszym kraju, głośno zrobiło się o marce Tata bodaj w roku 2008, kiedy to do uszu rodaków dotarła wiadomość o planach wyprodukowania przez koncern „najtańszego samochodu świata”. Każdy z miłośników motoryzacji pamięta z pewnością model Nano, malutki samochód za 2,5 tys. dolarów. Jak się potem okazało, wersja akceptowana przez europejskie wymogi, nie była już tak prosta i tania, a na naszych drogach model nie zaistniał. Oferowany dziś na rodzimym rynku minisamochód, to model GenX Nano Easy Shift, wyposażony m. in. w zautomatyzowaną przekładnię, elektryczne wspomaganie kierownicy, radio z BT oraz, jak to opisuję producent, najlepszą klimatyzację w klasie! Podoba mi się też sposób informowania o zużyciu paliwa. Jazda ekonomicznym Nano pozwala na pokonanie 21,9 km na jednym litrze paliwa. Daje to po naszemu zużycie na poziomie 4,57l/100 km, ale wygląda inaczej. Auto ma też czteroletnią gwarancję, ograniczoną do 60 tys. km. Może jednak szkoda, że ten wdzięczny samochodzik nie jest oferowany na naszym rynku...?

Drugie podejście indyjskiego producenta do europejskiego rynku założyło zupełnie inny scenariusz. Za ok. 2,3 mld dolarów Tata odkupiła od Ford Motor Company prawa do marek Land Rover, Jaguar, Daimler, Lanchester oraz Rover. Nie wszystkie z nich są popularne w naszym kraju, ale Land Rovery i Jaguary kojarzy z pewnością każdy. Śmiem też przypuszczać, że tylko nieliczni ich klienci, odbierając swoje nowe cudo, zastanawiają się na tym, że zasilą już kasę indyjskich decydentów. Nic w obecnych czasach nie jest pewne, ale jak dotychczas, nowy właściciel nie przeszkadza chyba swoim historycznym markom w dalszym rozwoju, a kolejnym, prezentowanym modelom trudno wiele zarzucić.

Co dalej z naszą polską motoryzacją? Choć na głowę wicepremiera posypały się już pierwsze gromy, on tonuje zawiedzione nastroje i mówi: „nie za wszelką cenę”. Ponoć i tak większość części, niezbędnych do produkcji Jaguarów na Słowacji ma pochodzić od polskich dostawców. Jak to będzie, okaże się już w najbliższych latach. Na kolejny model z tabliczką „Made in Poland” przyjdzie nam znowu poczekać...

Wróć