Kultura to jednak nie sport, choć pewne zasady obowiązują w obydwu obszarach. To, co mają z nim wspólnego, to z pewnością fakt, że nie obowiązującej tam specyficzna hierarchia. Co to znaczy? Otóż, zarówno w kulturze, jak i sporcie, sukcesy osiągają najzdolniejsi, najbardziej pracowici i tacy, którym się poszczęściło. Osobiście, jestem dość sceptyczny, jeśli chodzi o znaczenie szczęścia, bo to sugeruje, że w przypadku wielkich mistrzów ze świata sztuki albo sportu mamy do czynienia ze ślepym trafem, a nie zamierzonym działaniem. Owszem, tzw. szczęśliwy przypadek może okazać się pomocny na drodze do sukcesu, jednak bez talentu ani wielkiego wysiłku nie ma mowy o sukcesie.
Niedawno, odwiedzając Muzeum Narodowe w Warszawie, mogłem obejrzeć zbiory malarstwa polskiego, zwłaszcza artystów tworzących w XIX wieku. Nadal pozostaję pod wrażeniem wspaniałych obrazów, rzeźb oraz rysunków. Ktoś może powiedzieć, że w każdym niemal kraju w Europie znajdują się podobne dzieła w renomowanych muzeach. Oczywiście, całkowita zgoda co do tego, że inni mają w swoich kolekcjach narodowych niezwykłe dzieła świadczące o pozycji samego artysty, ale też o pozycji kraju, który je posiada. W przypadku Polski mamy jednak do czynienia z paradoksem. Otóż nasze największe dzieła powstawały w czasie, kiedy Polski nie było na politycznej mapie. Inaczej mówiąc, powstawały w kraju, którego nie było, w kraju zagrabionym przez sąsiadujących z Polską zaborców: Prusy, Austrię i Rosję. Jak wiemy, pozostawała ona w pod ich panowaniem od r. 1795 aż do r. 1918, kiedy to wysiłkiem naszych wybitnych mężów stanu, osób oddanych sprawie i dużej części narodu odzyskała niepodległość. Niestety, jak się potem okazało, jedynie na dwadzieścia lat.
Wielkie dzieła literackie, muzyczne, plastyczne powstawały pomimo zakazów i nakazów narzuconych nam siłą władz. Zaborcy podejmowali wiele prób wynarodowienia Polaków i narzuceniu im swoich porządków, szczególnie w dziedzinie kultury, a jednak udało się ją ocalić. To jedyny taki przypadek i prawdziwy fenomen na świecie. Nie ma on odpowiednika, jeśli chodzi o skalę zjawiska. Nigdzie w czasach tak ciężkich żaden naród nie wydał tak wielu wybitnych ludzi. Na co dzień nie uświadamiamy sobie tego, że nasz genialny kompozytor Fryderyk Chopin tworzył w takich właśnie czasach, gdy nie było niepodległej Polski. Podobnie jak wielki wieszcz Adam Mickiewicz. To przykłady artystów najwyższej próby. Do panteonu sztuki trafili też inni wybitni twórcy, m. in. polscy malarze. W czasach, gdy Rzeczpospolita była pod zaborami, rozwinęło się malarstwo historyczne. To ono w dużej mierze przywoływało polskie tryumfy, ale też chwile trudne i traumatyczne. Artyści przenosili je z kart historii na płótno. Lista tworzących swe dzieła „ku pokrzepieniu serc”, podtrzymujących świadomość narodową i uczucia patriotyczne, jest zbyt długa, aby przytoczyć ją w tak krótkim tekście. Warto wymienić kilka spośród wielu nazwisk jak: Szermentowski, Siemiradzki, Chełmoński, Grottger, Rodakowski, Wyczółkowski, Podkowiński, Gierymski, Malczewski czy Matejko. Znajdziemy wśród nich przedstawicieli różnych nurtów artystycznych, jednak łączy ich polskość. To malarze, którzy na trwałe przeszli do panteonu sztuki. Artystów godnych, by do nich dołączyć, jest więcej. Niezależnie od tego, czy należeli do romantyków, czy bliższe im były hasła pozytywistyczne, czy byli to koloryści, symboliści, ekspresjoniści – przechowali w swoich obrazach polskość. Nawet jeśli dziś brzmi to patetycznie, jest to stwierdzenie prawdziwe. Dzięki nim przetrwała prawda o nas samych, o narodzie, który – choć nie miał ojczyzny – zachował ją w duszy. Dzięki tym artystom mamy dzieła, które są niczym srebra rodowe o szczególnej dla nas wartości.