Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Na służewieckim torze musi zapanować większy porządek

11-05-2016 22:20 | Autor: Tadeusz Porębski
Kolejna dwudniówka na Służewcu to przede wszystkim ważna pod względem selekcyjnym nagroda Golejewka (2000 m), w której zmierzą się 4-letnie i starsze folbluty. Niedziela będzie Dniem Francuskim, patronat nad jedną z gonitw dla kłusaków objął ambasador Francji w Polsce JE Pierre Buhler.

Nagroda Golejewka (niedziela, godz. 18.00) da odpowiedź na pytanie, czy ogier Va Bank zachowa status konia niepokonanego. Wszystko wskazuje na to, że najpoważniejszym przeciwnikiem podopiecznego trenera Macieja Janikowskiego będzie legitymujący się solidnym rodowodem Tantal ze stajni Andrzeja Walickiego. Syn brytyjskiego Tamayuza – ze strony ojca potomek takich gwiazd światowego turfu jak Nayef, Gulch, czy Mr. Prospector – miał w poprzednim sezonie problemy z oddychaniem. Jeśli doszedł do siebie, może powalczyć z Va Bankiem na korzystnym dla siebie dystansie 2 km. Jednak kiepska linia żeńska w rodowodzie Tantala oraz milerskie pochodzenie ze strony ojca nakazują dużą ostrożność, jak idzie o rokowania ogiera w dużych wyścigach na długich dystansach. Temperament to ścisła czołówka starszych folblutów, ale wydaje się, że trochę brakuje mu klasy niezbędnej do wygrywania ważnych gonitw najwyższej kategorii. Z pozostałych uczestników wyścigu należy wyróżnić znajdującego się w wybornej dyspozycji, silnego i szybkiego ogiera Newerly. Na Nadworną chyba jest za wcześnie, natomiast plusem dobrej rodowodowo Hospitalite jest dosiad dominującego na Służewcu Tomáša Lukáška. Z analizy perfomances wynika, że Masterpower i Adanero mają mniejsze szanse na zarobek.

W sobotę w gonitwie o nagrodę Jaroszówki (1300 m, godz. 18.00) zmierzą się służewieccy sprinterzy z najwyższej półki. Jeśli Staight Away utrzymała fantastyczną formę z poprzedniego sezonu, powinna rozgrywać wyścig, jednak klacze z reguły lepiej prezentują się w jego drugiej części. O podium na pewno powalczą twardy jak żelazo wałach Calmir i klasowy Emperor Ajeez. Minusem tego drugiego jest problem z przyjmowaniem startu. Chimeryczny, ale mocno utalentowany Kokshe przejawia natomiast tendencję do wyłamywania na ostatniej prostej. Dla walecznej Uczitelki Tanca, wałacha Inheritora i ogiera Modraszka progi wydają się zbyt wysokie.

Większość bywalców Służewca ma najpoważniejsze problemy przy typowaniu gonitw dla francuskich kłusaków, które trafiły na stołeczny tor przed kilkoma laty. Niewielu graczy zna reguły wyścigów rozgrywanych kłusem, a jeszcze mniej rodowody koni. Ambasador Francji w Polsce objął patronatem gonitwę piątą w niedzielę (godz. 16.50), w której rywalizować będzie czołówka trenowanych w Polsce kłusaków. Zdaniem fachowców, w końcowej rozgrywce powinny uczestniczyć Tequila Dance, Ukamaya Verderie oraz prezentująca duże wahania formy Serenade du Betz.

Jednak najlepszym pochodzeniem w dziesięciokonnej stawce legitymuje się Utah Snob. Jej ojciec zgromadził na koncie prawie 2 mln euro (73 starty, 26 wygranych gonitw, 22 płatne miejsca), a dziadek (ojciec matki) ponad 1,5 mln euro (47/33) triumfując m. in. w najbardziej prestiżowym wyścigu dla kłusaków Prix d`Amerique. W tej gonitwie Passa ma swojego "czarnego konia" - klacz Thetis des Neuzy z Witkiem Sudołem w sulce, która posiada bardzo dobry "papier" (ojciec wygrał w karierze 977 tys. euro, a dziadek ze strony matki to jeden z najbardziej pożądanych reproduktorów hodowli kłusaków).

Wydaje się, że rozpoczęcie remontu trybuny głównej i wyłączenie jej z użytkowania w sytuacji, kiedy modernizacja trybuny środkowej nie została zakończona, było poważnym błędem natury logistycznej. Zasłyszane tłumaczenia jakoby zabrakło środków na dokończenie remontu środkowej trybuny należy włożyć między bajki, bo jeśli tak faktycznie było, to skąd wzięły się w tym samym czasie pieniądze na modernizację trybuny głównej? Nowy zarząd TS powinien bacznie przyjrzeć się procesowi inwestycyjnemu na Służewcu i powziąć konkretne decyzje – albo remontujemy i zapewniamy danemu zadaniu finansowanie w całości, albo robimy to na raty wprowadzając chaos, bałagan i tym samym ośmieszamy się w oczach opinii publicznej wychodząc na organizacyjnych nieudaczników. Nie da się maksymalnie oszczędzać na remoncie zabytku wpisanego do krajowego rejestru, ponieważ roboty muszą być wykonane z wyjątkowym pietyzmem i przy użyciu materiałów najwyższego sortu, aby ten wspaniały obiekt mógł służyć przyszłym pokoleniom warszawiaków (i nie tylko) przez przynajmniej kolejne 70 lat.

Tu nie ma miejsca na prowizorkę. Jeśli Totalizator Sportowy, który w 2008 r. przejął hipodrom w 30-letnią dzierżawę, jest zbyt biedny, by wyłożyć odpowiedniej wysokości środki na jego modernizację, może powinien wymiksować się z zawartej z PKWK umowy dzierżawy. Przez 8 lat można zrobić bardzo wiele, wszak dzisiaj ponad 200-metrowe wieżowce buduje się w dwa lata, mimo że proces inwestycyjny to wyjątkowo ciężkie zadanie ze względu na to, że tego rodzaju budynki powstają w ostrej granicy w zatłoczonych i zabudowanych do granic możliwości centrach wielkich miast. 

Konieczne jest nie tylko ustalenie i zabezpieczenie w kolejnych rocznych budżetach konkretnych kwot na modernizację perły międzywojennej architektury. Palącą koniecznością stała się reorganizacja całego Oddziału TS Wyścigi Konne. Na torze  rządzi aż trzech dyrektorów, którym, jak widać, trudno dogadać się nawet w najbardziej błahych sprawach. Taki stan rzeczy należy szybko zmienić, ponieważ wkrada się chaos, co prędzej czy później doprowadzi do plajty. W myśl najnowszych reguł zarządzania – Służewcem powinna zawiadywać jedna osoba w randze dyrektora, której podlegają poszczególni kierownicy (administracja, finanse, inwestycje, organizacja gonitw). Kierownicy wykonują zadania zlecone im na odprawach przez dyrektora, który otrzymuje je do realizacji od zarządu i za ich wykonanie, jak również funkcjonowanie Służewca jako całości, odpowiada bezpośrednio przed "pionowym" wiceprezesem. Czy dyrektorem zostanie urzędujący od lat Włodzimierz Bąkowski, czy wyznaczony przez centralę pan Kowalski nie ma większego znaczenia. Na Służewcu musi szybko powstać jeden ośrodek decyzyjny, wyposażony w stosowne kompetencje. Nie może nadal być tak, że każdy z trzech obecnych dyrektorów działa na własną rękę, a z każdą, ujmując rzecz kolokwialnie – pierdą – biega do centrali na Targową.

Właśnie brak jednego ośrodka decyzyjnego powoduje narastający z roku na rok chaos. Ostatnio ktoś bez konsultacji z innymi komórkami wydał ochronie polecenie otwierania bram hipodromu dopiero na godzinę przed rozpoczęciem pierwszej gonitwy, łamiąc tym samym bez sensu 70-letnią tradycję udostępniania widzom obiektu przynajmniej na dwie godziny przez rozpoczęciem wyścigów. W sobotę wybuchła regularna awantura, razy otrzymywali bogu ducha winni ochroniarze, którzy muszą wykonywać polecenia płynące od organizatora gonitw. Jakiekolwiek tłumaczenia o oszczędności są w tej sytuacji bzdurne – na dwie godziny przed rozpoczęciem gonitw i na godzinę przed liczba ochroniarzy była dokładnie taka sama.

Podobnie rzecz ma się z przejściem widzów ze strefy A do strefy B. Ktoś nakazał zamknięcie bramek przy padoku, ponoć ze względów bezpieczeństwa. Jeśli tak, to jak to się ma do faktu, że obecnie strefę A ulokowano wewnątrz toru i aby się tam dostać trzeba przejść przez zieloną bieżnię, po której biegają konie. Tu jakoś nikt nie dostrzega niebezpieczeństwa, że np. dziecko wyrwie się rodzicom i wejdzie na bieżnię podczas trwania gonitwy. Po zamknięciu bramek, by dostać się ze strefy A do strefy B trzeba dzisiaj odbywać prawdziwą wędrówkę drogą okrężną.

Inauguracja sezonu zwabiła na tory tysiące widzów, niestety kilkuset odeszło spod bramy z kwitkiem, gdyż nie uśmiechało im się ponadgodzinne stanie w tasiemcowych kolejkach. Mija 8 lat od przejęcia Służewca przez TS i nikt nie pomyślał o bardzo prostym w XXI wieku rozwiązaniu problemu – zamontowaniu w jednej z bram tzw. kręciołka. Widz wrzuca np. 5 zł, bramka obraca się i amator wyścigów konnych w kilka sekund znajduje się na terenie hipodromu. Zamontowana w bramce elektronika przy okazji zlicza widzów oraz wrzucone pieniądze. Widzowie wyposażeni w całoroczne karty wstępu wchodzą, po ich okazaniu ochronie, osobną bramą. Proste? Owszem, nawet bardzo, ale nie na Służewcu.

Reasumując, widzowie oczekują, że organizator gonitw będzie starał się uważniej niż dotychczas wsłuchiwać w ich głosy i umilać im pobyt na Służewcu miast go utrudniać. Dotyczy to także dokonywanych zmian w końskim totalizatorze. Brakuje logiki i jasnego dla wszystkich klucza – na przykład: w ilu koniach gramy dwójki, a w ilu dwójki i porządki. Miało być tak, że porządki pozostaną w gonitwach +7 koni. Niestety nie stało się to regułą, lecz nadal zależy od widzimisię organizatora końskiego totalizatora. Tak nie powinno być, gracze są coraz bardziej niezadowoleni z marginalizacji gry porządkowej. Ten ważny sygnał powinien trafić pod rozwagę organizatora. W końcu to nie organizator jest na wyścigach konnych podmiotem, lecz widz i gracz w jednym, ponieważ to on dostarcza na tory własne emocje oraz, co najważniejsze – pieniądze.

Wróć