Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Na Służewcu powiało optymizmem

10-01-2024 20:41 | Autor: Tadeusz Porębski
Jak to po wyborach, szykują się zmiany personalne w administracji państwowej. Zmiana ministra aktywów państwowych nieuchronnie wiąże się ze zmianami rad nadzorczych i zarządów w spółkach skarbu państwa. Jako pasjonat wyścigów konnych niecierpliwie oczekuję nowego rozdania w spółce Totalizator Sportowy, który od 2008 r. jest 30-letnim dzierżawcą zabytkowych torów na Służewcu, jak również organizatorem gonitw tamże. W pierwszych latach działalności na Służewcu państwowa spółka wykonała kawał dobrej roboty. Przeprowadzono kompleksowy remont Trybuny Głównej, częściowo Trybuny Środkowej, siodlarni, zabytkowej łaźni, planowano m. in. budowę na Służewcu biurowca TS. Plany były śmiałe. Od 2018 r. inwestycje stanęły, rocznej puli nagród w wysokości około 8,5 mln zł nie rewaloryzowano i dzisiaj jej wysokość może jedynie śmieszyć. Pozbawione toalet i pokryte rakotwórczym azbestem stajnie, dziurawe drogi lokalne oraz zdemolowany tor treningowy, stanowiący niebezpieczeństwo dla koni, to smutna wizytówka tego wspaniałego zabytku najwyższej klasy.

Zmiana władzy w państwie, ściśle wiązana ze zmianami w spółkach skarbu państwa, spowodowała, że na Służewcu powiało optymizmem. Oczekiwania są duże. Środowisko przede wszystkim liczy na podniesienia wysokości rocznej puli nagród, ponieważ przez ponad 15 lat podrożało wszystko – pasza dla koni, energia, koszty treningu, wywóz odpadów, tylko nagrody w gonitwach pozostały bez zmian.

Na bieżąco śledzę sytuację kadrową w spółkach z udziałem skarbu państwa. Ostatnio wiarygodne źródło doniosło mi w konfidencji, że na giełdzie kandydatów do objęcia funkcji prezesa zarządu TS pozostały dwa nazwiska. Rzecz jasna, nie ujawnię ich, ponieważ sytuacja polityczna jest tak dynamiczna, że dzisiaj możliwe jest każde kadrowe rozwiązanie. Mogę jedynie ujawnić, że obaj kandydaci wiedzą, co to wyścigi konne. Z tego samego źródła dowiedziałem się, że powiększenie rocznej puli nagród do poziomu choćby w części zadowalającego właścicieli i trenerów koni nie będzie proste, nawet gdyby prezesem zarządu TS został zadeklarowany fan wyścigów konnych. TS ma bowiem w swojej dyspozycji pieniądze państwowe.

Przez ostatnich kilka lat wyścigi konne w Polsce nie rozwijały się tak, jak na przykład na Węgrzech i znalazły się w niszy, a dofinansowywanie dyscyplin niszowych nie leży w interesie państwa. Aby mieć przed ministrem aktywów państwowych legitymację do zwiększenia rocznej puli nagród i wyłożenia na ten cel większej ilości pieniędzy, przyszły prezes TS musiałby przedłożyć program naprawczy, opracowany wspólnie z prezesem Polskiego Klubu Wyścigów Konnych, powoływanym z kolei przez innego ministra – rolnictwa i rozwoju wsi.

Kogo namaści minister Czesław Siekierski na nowego prezesa PKWK? Słyszy się, że aspiracje do tego stanowiska ma prezeska PKWK sprzed kilkunastu lat, fatalnie odbierana przez środowisko z powodu nieudolności i zatrudniania w klubie dziwnych ludzi – wątpliwej jakości prawników, czy amatorów wyliczających handikapy dla koni z chmur. Ponowne powierzenie tej osobie tak odpowiedzialnej funkcji wywołałoby ostry protest większej części środowiska.

Tak czy owak, żeby wyścigi konne w Polsce zaczęły się w Polsce rozwijać, potrzebne są trzy elementy: wypracowanie wspólnie przez TS i PKWK programu naprawczego, podwyższenie w efekcie tego ruchu wysokości rocznej puli nagród, a także wpięcie końskiego totalizatora w Polsce w europejską pulę zakładów wzajemnych. To radykalnie zwiększyłoby dzisiaj dziadowskie pule w grze, a jednocześnie odpis z zakładów wzajemnych przeznaczany na wsparcie rodzimej hodowli. Niestety, w tym przypadku do gry wchodzi trzeci już minister – finansów, kontrolujący przestrzeganie zapisów ustawy hazardowej, którą należałoby pilnie znowelizować. Sytuacja polskich wyścigów konnych jest więc mocno skomplikowana, ale wyjście z impasu jak najbardziej możliwe. Może to nastąpić jedynie w przypadku wybrania na prezesów TS i PKWK osób, które wykażą wolę ścisłej współpracy na wyścigowym obszarze. Jak idzie o PKWK, powinna to być osoba mająca zasób wiedzy o wyścigach konnych w przysłowiowym małym palcu, dodatkowo zdolność do kompromisu i koncyliacyjność. Nieudacznik czy dyletant na tym stanowisku, przyniesiony w ministerialnej teczce, byłby dla Służewca katastrofą.

Teren wyścigów konnych na Służewcu o powierzchni około 137 ha to perła w koronie tak Warszawy, jak i całej Polski, która stała się od 1989 r. obiektem pożądania deweloperów. Dzięki uporowi Andrzeja Ryńcy, niegdysiejszego wicedyrektora Państwowych Torów Wyścigów Konnych, służewiecki hipodrom został wpisany w 1988 r. do Krajowego Rejestru Zabytków, co uchroniło go przed zabudowaniem luksusowymi apartamentowcami. Jeśli jednak wyścigów konnych nie podniesiemy z kolan, to wolny rynek w końcu zrobi swoje. Należy dążyć do tego, by decydenci przestali kojarzyć Służewiec jako jaskinię hazardu, a dostrzegli źródło dochodów do skarbu państwa z zakładów wzajemnych. We Francji koński totalizator generuje dzisiaj grubo ponad 10 mld euro rocznego obrotu. Z tej sumy 74,9 proc. wraca do graczy, 9,8 proc. do budżetu państwa (ponad 1 miliard euro), 9,5 proc. kasuje organizator wyścigów, a 5,8 proc. organizator końskiego totalizatora. Oczywiście, nie możemy równać się z Francją w wysokości obrotów, tam bowiem funkcjonuje kilkadziesiąt torów wyścigowych, a u nas tylko dwa, ale możliwość gry na europejskim rynku zakładów wzajemnych daje szansę na godziwy zarobek dla państwa.

Należy też nieustannie przekonywać decydentów, że wyścigi konne to królewska dyscyplina sportu, a zakłady wzajemne, zawierane w gonitwach, nie są twardym hazardem, a bardziej grą wiedzy, gdzie znajomość rodowodów, predyspozycji koni, inbredów i możliwości jeźdźców odgrywa rolę podstawową, a los niewielką.

Organizatorem zakładów wzajemnych końskiego totalizatora na terenie naszego kraju jest spółka „Traf”, należąca do grupy kapitałowej Totalizatora Sportowego. Ze Służewcem łączy ją dodatkowo fakt, że prezesem „Trafu” i dyrektorem służewieckiego oddziału TS zarządzającego zabytkowym torem jest ta sama osoba – Dominik Nowacki. W minioną środę spółka „Traf” oficjalnie potwierdziła redakcji „Passy”, że, tu cytat: „w wyniku kontroli celno – skarbowej, a następnie postępowania prowadzonego przez organy Krajowej Administracji Skarbowej (naczelnika Wielkopolskiego Urzędu Celno – Skarbowego w Poznaniu oraz dyrektora Izby Administracji Skarbowej w Poznaniu), na „Traf” – Zakłady Wzajemne Sp. z o.o. nałożono karę pieniężną. Na to rozstrzygnięcie spółka złożyła skargę do WSA w Poznaniu”. Koniec cytatu. Spółka ukryła przed redakcją wysokość kary, choć domagaliśmy się podania jej wysokości. Informacje pozyskane z TS drogą nieoficjalną mówią o karze w wysokości ponad pół miliona złotych. O szczegóły zapytaliśmy UCS w Poznaniu w trybie ustawy Prawo prasowe.

Wróć