Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Mieszkańcy zablokowali wycinkę drzew

16-12-2020 22:38 | Autor: Bogusław Lasocki
Mokotowska ulica Kraushara, zaledwie niepozorny jednokierunkowy łącznik pomiędzy ulicami Wiktorską i Jarosława Dąbrowskiego, stała się miejscem protestu części społeczności lokalnej i przedmiotem sporu z Urzędem Dzielnicy Mokotów. Lokatorzy mieszkań na parterze z wyjściem balkonowym, prowadzącym bezpośrednio do przydomowych ogródków, nie zgadzają się na ich likwidację, wycinkę drzew oraz budowę miejsc parkowania bezpośrednio pod ich oknami.

Rajskie osiedle

Mokotowskie osiedle Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, zlokalizowane wzdłuż zachodniego odcinka ul. Dąbrowskiego, zaczęło powstawać w 1949 r. Do zakończenia budowy w 1964 roku liczyło ponad 40 budynków. Już od początku istnienia zarząd spółdzielni dbał o nowe nasadzenia drzew i pielęgnację zieleni do tego stopnia, że zabronione było wchodzenie na trawniki. Opiekę nad każdą "kolonią", czyli skupiskiem kilku sąsiadujących budynków, sprawował "gospodarz kolonii" odpowiedzialny za utrzymanie czystości, podlewanie i koszenie trawy, no i dosłowne ganianie dzieciaków, które choćby tylko po piłkę wchodziły na trawniki. Zieleń z roku na rok piękniała, osiedle miejscami przypominało park.

Osiedle wydawało się rajskie, oczywiście – na miarę tamtych czasów. Zgodnie z koncepcją planistyczną, większość mieszkań posiadała balkony. W przypadku lokali na parterze przeszklone drzwi balkonowe prowadziły bezpośrednio do przyległego ogródka. Mieszkańcy – od wiosny do jesieni – pielęgnowali tam własne kwiaty, sadzili krzewy i młode drzewka. Pojawiły się ptaki. Jeże zadomowiły się w ogródkach na stałe, tworząc siedliska. Zaplanowane w koncepcji projektowej ogródki sprawdzały się znakomicie, dając radość i wypoczynek ponad setce rodzin zajmujących lokale na parterze.

Jednym z takich budynków były dwa bloki zlokalizowane pod numerem Dąbrowskiego 69 a, oznaczone jako A i B, sąsiadujące bezpośrednio z lokalnym łącznikiem (bez nazwy) ulicy Dąbrowskiego i Wiktorskiej. Ogródki usytuowano na 5-metrowym pasie pomiędzy budynkami a jezdnią i oddzielono od jezdni siatką. Przy znikomym ruchu samochodów w latach 50-tych i 60-tych ubiegłego stulecia – co najwyżej kilku w ciągu godziny – takie rozwiązanie nie stwarzało żadnego zagrożenia.

Idzie nowe

W miarę rozwoju motoryzacji w latach 70-tych sytuacja komunikacyjna zaczęła się komplikować. Po zmianach organizacyjnych w 1970 roku rejon ul. Dąbrowskiego został przejęty przez Spółdzielnię Mieszkaniową "Mokotów" jako Osiedle "Dąbrowskiego". Początkowo dwukierunkowe ulice Dąbrowskiego i Wiktorska stały się jednokierunkowe. Po wybudowaniu pod al. Niepodległości tunelu metra zlikwidowane zostało skrzyżowanie z ul. Wiktorską. W konsekwencji korekt administracyjnych przemianowano lokalny łącznik na ulicę Kraushara, zmieniając adresy bloków A i B przy Dąbrowskiego 69a na – odpowiednio Kraushara 1 i 3. Boom motoryzacyjny późniejszych lat spowodował, że ulica Kraushara coraz częściej bywała zakorkowana przez samochody jadące jednokierunkową Wiktorską do również jednokierunkowej – ale w przeciwną stronę – ul. Dąbrowskiego. Posiadaczom ogródków przy Kraushara 1 i 3 w zasadzie to nie przeszkadzało. Jednak sama ulica Kraushara stopniowo ulegała niszczeniu, również za przyczyną parkujących tam samochodów. Zbliżała się pora remontu.

Mniej więcej 3 - 4 lata temu problemem remontu Kraushara zajął się Urząd Dzielnicy. Projekt przebudowy przekazano informacyjnie SM "Mokotów", która udostępniła otrzymane plany okolicznym mieszkańcom. Rozwiązania projektowe wywołały wśród mieszkańców szok. Zgodnie z projektem, praktycznie na całym odcinku wzdłuż budynków Kraushara 1 i 3 zaplanowano zlikwidowanie ogródków i wycinkę drzew. Zwolniony teren przeznaczono na ukośne w stosunku do osi jezdni miejsca parkingowe, sięgające prawie pod ścianę budynku. Dla mieszkańców oznaczałoby to perspektywę wychodzenia przez drzwi balkonowe bezpośrednio na maski parkujących samochodów.

W wyniku dyskusji trójstronnych pomiędzy zarządem spółdzielni, dzielnicą i mieszkańcami – projekt uległ pewnej korekcie, w tym niewielkiemu oddaleniu miejsc parkowania od budynku. Jednak zasadnicze elementy koncepcji, czyli likwidacja ogródków i drzew, pozostały bez zmiany. Nie został przez Urząd Dzielnicy podjęty temat, co mieszkańcy mają zrobić z drzwiami balkonowymi, prowadzącymi teraz bezpośrednio na ulicę. Wstawić kraty, drzwi ze szkła przeciwwłamaniowego, może zamurować. Również urzędnicy nie wzięli pod uwagę, że lokalizacja parkingu pod oknami wpłynie znacząco na utratę wartości i atrakcyjności rynkowej mieszkań, zwłaszcza parterowych.

W tej sytuacji, inspirowany i wspierany przez mieszkańców zarząd spółdzielni wniósł w 2019 roku do sądu sprawę o zasiedzenie terenów, na których zlokalizowane były ogródki. Takie stanowisko było w pełni zasadne. Mieszkańcy wykorzystywali je od blisko 70 lat. Ogródki przydomowe dla parterowych mieszkań na terenie całego osiedla były elementem realizowanego projektu budowlanego osiedla. Do takiego rozwiązania dostosowano również niezależne wyjście balkonowe, prowadzące bezpośrednio do ogródków.

Dotychczas odbyły się już dwie rozprawy, trzecia i ostatnia zaplanowana jest na 29 stycznia 2021 roku, a ma ona – jak się wydaje mieszkańcom – potwierdzić zasiedzenie. O działaniach tych był informowany Urząd Dzielnicy. Nie przeszkodziło to jednak rozpisaniu przez przetargu i wyłonieniu wykonawcy. Przebudowa ulicy, poprzedzona wycinką drzew, miała być realizowana od początku grudnia br., przy czym nie zważano na bliski finał postępowania o zasiedzenie.

Protest

Wczesnym rankiem we wtorek 8 grudnia rozdzwoniły się telefony wzajemnie informujących się mieszkańców budynków Kraushara 1 i 3. – Weszli robotnicy od Kraushara 3, zerwali ogrodzenie, wycinają drzewa i krzewy, tną gałęzie przy Kraushara 1. Wiadomości zelektryzowały, ale i zmobilizowały mieszkańców. Podzielili się rolami. Ktoś zadzwonił na policję, ktoś do Urzędu Dzielnicy, ktoś do administracji osiedla – i za chwilę protestujący pojawili się przy robotnikach. Przyjazd policji i prośby o wstrzymanie prac wycinkowych do czasu przybycia przedstawicieli Urzędu skłoniły pracowników do chwilowej przerwy. Na terenie, oprócz mieszkańców, znalazła się przedstawicielka administracji osiedla i prawie cały społeczny Komitet Blokowy. Pani naczelnik Wydziału Inwestycji przybyła znacznie później, gdyż okazało się, że pojechała sprawdzić w sądzie, czy faktycznie odbywa się sprawa o zasiedzenie spornego terenu.

Czekająca na przedstawiciela Urzędu grupa wraz z policjantami przyglądała się dokonanym już dewastacjom. – Wykonawcy weszli na teren ogródków jedynie z zezwoleniem Urzędu Marsząłkowskiego na wycinkę drzew. Ale tu są siedliska zwierząt, objętych ścisłą całoroczną ochroną, tu żyją wróble, mazurki, sikory, jeże. Ich nie wolno nie tylko ruszać, ale nawet straszyć oraz uniemożliwiać dostępu do ich siedlisk, o tu, na tych drzewach. A jeże teraz zimują. Nie wiadomo, czy któryś nie został dziś zabity podczas wykonywania wycinki i wyrywania krzaków. To są czyny zabronione przez ustawę o ochronie przyrody, przez rozporządzenie ministra środowiska w sprawie ochrony gatunkowej zwierząt, wreszcie przez odpowiednie artykuły kodeksu karnego. To, co zostało dziś dokonane, jest zagrożone karą aresztu lub przynajmniej grzywną dla zleceniodawców i wykonawców – wyjaśniał mieszkaniec. Faktycznie, ogródki przy Kraushara 3 wyglądały jak po wstępnym etapie apokalipsy. Wycięte krzewy, drzewa. Dalej przy Kraushara 1 również poobcinane gałęzie, a najważniejsze drzewa siedliskowe wróbli i mazurków, już z założonymi linami, przygotowane do wycinki. Interwencja przyszła w ostatniej chwili.

– Nie uwzględniono toczącej się sprawy w Sądzie Rejonowym o zasiedzenie ogródków przydomowych, a projekt opracowano bez niezbędnych konsultacji społecznych – stwierdziła Ewa Górska, przewodnicząca Komitetu Domowego Kolonii VII Osiedla "Dąbrowskiego". – Projekt jest nie do przyjęcia, gdyż nie uwzględnia elementarnych przepisów dotyczących parkowania przed budynkami mieszkalnymi. Ogródki stanowią barierę ochronną, oddzielającą mieszkania od ulicy. Budynki zlokalizowane przy Kraushara 1, 3 wpisane są do Gminnej Ewidencji Zabytków, mieszkańcy nie zostali poinformowani o planowanej wycince drzew oraz o konieczności zabezpieczenia mienia prywatnego, znajdującego się w przydomowych ogródkach. A przecież po drugiej stronie Kraushara znajduje się rozległy teren, na którym można zorganizować miejsca parkingowe, zgodnie z zasadami prawa budowlanego, bez uciążliwości dla mieszkańców – wylicza emocjonalnie prawie na bezdechu Ewa Górska. Przedstawiane przez mieszkańców argumenty nie zostały uwzględnione. Niemniej, pani naczelnik wydziału inwestycji – po otrzymaniu sygnałów od mieszkańców 8 grudnia – przyjechała w celu dokonania wizji lokalnej.

Czekając na orzeczenie

Pani naczelnik – bezpośrednio po przybyciu z sądu, w którym potwierdzono jej prowadzenie sprawy o zasiedzenie, poleciła wykonawcom niezwłoczne wstrzymanie prac i przywrócenie usuniętego ogrodzenia ogródków przy Kraushara 3. Następnego dnia podczas sesji Rady Dzielnicy Mokotów temat Kraushara był przedmiotem krytycznej interpelacji radnej Melanii Łuczak. Sprawa zaczyna nabierać rumieńców. Jak stwierdzili mieszkańcy w piśmie do Urzędu: "Nie protestujemy przeciwko inwestycji samej w sobie, ale oczekujemy inwestycji stworzonej na drodze konsultacji społecznych...". Warto pamiętać o tym, ale również o żalach po fakcie, gdyż w przypadku orzeczenia o zasiedzeniu, zacznie się gwałtowne poszukiwanie odpowiedzialnych i winnych. W tym wypadku występują koszty nie tylko społeczne.

Wróć