Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Mechanizmy współczesnego świata

16-03-2016 21:00 | Autor: Tadeusz Porębski
Ken Adachi, kanadyjski pisarz i krytyk literacki, opublikował pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego stulecia serię artykułów o powstawaniu narzędzi służących kształtowaniu opinii publicznej. W 1989 r. pisarz popełnił samobójstwo, a jego złowrogie, wówczas lekceważone przez społeczeństwo, przesłanie odsłoniło dzisiaj swoje przerażające oblicze.

Dr John Coleman w swojej ostatniej książce "The Tavistock Institute of Human Relations: Shaping the Moral, Cultural, Political, and Economic Decline of the United States of America" (Kształtowanie moralnego, kulturalnego, politycznego i ekonomicznego upadku USA) ujawnia prawdę o największej w dziejach ludzkości organizacji zajmującej się praniem ludzkich umysłów. To ulokowany na terenie londyńskiego City oraz angielskiego uniwersytetu w Sussex Tavistock Institute, na którym staż naukowy odbywał między innymi Leszek Balcerowicz. Dr Coleman, autor 15 książek, z których najbardziej znaną jest „Komitet 300”, był też jednym z pierwszych publicystów, którzy zwrócili uwagę świata na nieznany dotychczas  szerokiemu ogółowi Instytut Tavistock.

Coleman wspomniał po raz pierwszy o tej placówce w swojej monografii z roku 1969. Od czasów jego pierwszych prac opisujących zasadniczą rolę, jaką Tavistock odgrywa w kształtowaniu opinii publicznej, kilkunastu autorów próbowało przypisać sobie zasługi za ujawnienie prawdy o "Ojcu Wszystkich Ministerstw Propagandy", jednocześnie ignorując fakt, że pionierem na tym polu był John Coleman. Nowa książka dr. Colemana nie pozostawia jednak wątpliwości co do tego, kto jest nauczycielem, a kto jedynie uczniem, jeśli chodzi o Instytut Tavistock.

Książka zadziwia ilością informacji na temat ukrytej ręki brytyjskiej oligarchii i jej  roli w kształtowaniu opinii oraz manipulowaniu społeczeństwem brytyjskim (a później amerykańskim). Plan stworzenia tzw. opinii publicznej narodził się w roku 1913 pod postacią biura propagandy w londyńskim Wellington House. Sir Edward Grey, ówczesny brytyjski minister spraw zagranicznych, obsadził Alfreda Charlesa Williama Harmsworthlorda, lorda Northcliff, najbardziej wpływowego brytyjskiego magnata prasowego, na stanowisku dyrektora biura. Harmsworthlord był nadzorowany przez lorda Rothmere działającego w imieniu brytyjskiej Korony. Personel operacyjny Wellington House składał się ponadto z Arnolda Toynbee (późniejszego dyrektora badań Królewskiego Instytutu Spraw Zagranicznych) oraz Amerykanów żydowskiego pochodzenia - Waltera Lippmanna i Edwarda Bernaysa (siostrzeńca Zygmunta Freuda).

Początkowo byli oni finansowani z królewskiego skarbca, z czasem również przez Rotschildów (w których rodzinę wżenił się Harmsworthlord - Northcliffe) i Rockefellerów. Wellington House przekształcił się w Instytut Tavistock w roku 1921 po propagandowych sukcesach w trakcie I wojny światowej oraz zabezpieczeniu istnienia systemu bankowego Rezerwy Federalnej (FED) stworzonej w 1913 roku. Tavistock Institute of Human Relations był w USA nieznany aż do czasu monografii dr. Colemana "The Tavistock Institute of Human Relations: Britain’s Control of the United States" (Brytyjska kontrola Stanów Zjednoczonych). Do tego momentu Tavistock zachowywał w tajemnicy swoją rolę komórki wpływającej na sprawy USA, rządu i obywateli od czasów swego powstania w londyńskim Wellington House w roku 1913.

Na początku XX wieku dostrzeżono potrzebę podjęcia działań propagandowych wymierzonych w część społeczeństwa sprzeciwiającego się nadchodzącej wojnie Wielkiej Brytanii z Niemcami. Projekt powierzono do realizacji lordom Rothmere i Northcliffe, których zadaniem było stworzenie organizacji zdolnej manipulować opinią publiczną i przepchnąć swoją propagandę w taki sposób, by społeczeństwo poparło deklarację wojny z Niemcami. Tak powstał dzisiejszy Tavistock Institute.

Projekt finansowała rodzina królewska i częściowo bankierzy, a dyrektorem badań został Arnold Toynbee. Amerykanie Walter Lippmann i Edward Bernays mieli zająć się manipulowaniem amerykańskiej opinii publicznej, przygotować Amerykę na włączenie się do I wojny światowej oraz instruować i poprowadzić prezydenta kraju Woodrow Wilsona. Z tej nieokrzepniętej grupy z Wellington House wyrosła organizacja, która wpłynęła na przyszłość Niemiec, Wielkiej Brytanii i przede wszystkim USA. Ciągle rozwijający się Tavistock znacznie powiększył się, gdy w roku 1937 zdecydowano, iż przyjmie on model działania oparty na tezach zawartych w książce niemieckiego autora Oswalda Spenglera  „Untergang des Abendlandes” (Upadek Cywilizacji Zachodniej).

W roku 1936 to monumentalne dzieło wyznaczyło kierunek, w jakim podążył dzisiejszy Instytut Tavistock. Spengler przewidywał, że do cywilizacji zachodniej wprowadzone zostaną w przyszłości obce elementy, a Zachód nie będzie potrafił wydalić  milionów przybyszów, pieczętując tym samym swój los. Wartości i wewnętrzne przekonania społeczeństwa będą stać w sprzeczności z jego własnym wizerunkiem, dlatego ostatecznie cała zachodnia cywilizacja upadnie w taki sam sposób, jak upadły cywilizacje Greków i Rzymian. Nawet mając duży dystans do tego rodzaju przepowiedni nie można dzisiaj, w dobie masowego najazdu na Europę zachodnią milionów migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zakwestionować tezy postawionej przed 80 laty przez Spenglera.

Dwie przegrane wojny światowe kosztowały Niemców utratę prawie 1/4 populacji. Większość wkładu intelektualnego narodu niemieckiego zmarnowano na wojny i obronę ojczyzny kosztem sztuki, nauki, literatury, muzyki oraz kulturalnego, duchowego i moralnego rozwoju narodu. Spengler dowodził, że cywilizacje klasyczne oraz zachodnia były jedynymi, które mogły przynieść światu prawdziwy renesans. Piękno ich literatury, sztuki oraz moralna pozycja i rozwój jakie cechowały płeć żeńską w połączeniu z jej protekcją, były tym, co wyróżniało cywilizację zachodnią i klasyczne od pozostałych. To właśnie ten bastion, jak przewidywał Spengler, miał być w przyszłości obiektem postępujących ataków, z czym zgadzali się ludzie z Tavistock. Spengler starał się wywieść, że Grecy i Rzymianie byli oddani idei rozwoju społecznego, religijnego oraz duchowego i udawało się im to tak długo, jak długo pozostawali przy władzy, zaś rządy sprawowała ograniczona liczba odpowiedzialnych obywateli wspieranych przez resztę społeczeństwa.

Tavistock do roku 1937 przebył długą drogę od swoich początków w Wellington House i zakończonej sukcesem propagandy, która z Brytyjczyków zrobiła ludzi gotowych do walki. Wszystko to za pomocą wyrafinowanej manipulacji z wykorzystaniem chętnych do współpracy środków przekazu. Techniki te wykorzystano w roku 1916 po drugiej stronie Atlantyku w celu przekonania Amerykanów do włączenia się do działań wojennych w Europie. Pomimo tego, iż zdecydowana większość społeczeństwa, w tym przynajmniej 50 amerykańskich senatorów, mówiła stanowcze „nie” mieszaniu się USA do czegoś, co postrzegano jako problem własny Anglii, Francji i Niemiec, spowodowany głównie rozbieżnościami natury ekonomicznej oraz handlowej, USA włączyły się do działań wojennych.

To właśnie wtedy Wellington House stworzył termin „izolacjonista”, którym w uwłaczający sposób określało się Amerykanów przeciwnych udziałowi USA w wojnie. Żonglowanie słowami i frazesami stało się znakiem rozpoznawczym ekspertów od prania mózgu i inżynierów społecznych. Terminy w rodzaju „obalanie reżimu” czy “collateral damage” (uboczne skutki działań wojennych, czyli nieuniknione, ale wymagane dla sprawy, straty w ludności cywilnej”) stały się ważną częścią języka angielskiego. Przy pomocy strategii dostosowanej do specyfiki amerykańskiego społeczeństwa, Bernays i Lippmann pomogli prezydentowi Woodrow Wilsonowi w badaniu nastrojów tzw. opinii publicznej za pomocą technik stworzonych na Wyspach. Zalecili też Wilsonowi utworzenie tajnego ciała „administratorów” zajmujących się prowadzeniem działań wojennych oraz grupy „doradców” pomagających prezydentom w podejmowaniu decyzji. Komitet Informacji Publicznej był pierwszym takim ciałem opiniotwórczym ustanowionym w USA.

Woodrow Wilson był zaś pierwszym amerykańskim prezydentem, który publicznie opowiedział się za Nowym Porządkiem Świata (New Deal). Zdumiewające poparcie dla idei Nowego Ładu można znaleźć w jego książce "The New Freedom" (Nowa Wolność). Mówi się „jego” książka, choć w rzeczywistości napisana została przez socjalistę Williama B. Haylea. Woodrow Wilson – jako pierwszy prezydent USA – prowadził wojnę za pośrednictwem cywilnych komitetów koordynowanych przez Bernaysa i Lippmana z Wellington House. Sukces ekipy Wellington House oraz jej ogromny wpływ na kurs amerykańskiej historii zaczął się jeszcze przed 1913. Wilson przez rok darł na strzępy ochronne umowy handlowe, które chroniły kraj przed koniem trojańskim „wolnego rynku”, sprowadzającego się w zasadzie do zalania USA brytyjskimi towarami, produkowanymi przez tanią siłę roboczą w Indiach. Jednak 12 października 1913 r. prezydent podpisał ustawę opisywaną jako środek do „regulowania taryf celnych”. Taryfy celne zostały wkrótce zastąpione ustawą o federalnym podatku dochodowym, doktryną, której próżno było szukać w amerykańskiej konstytucji. Wilson nazywał swój atak na konstytucję „walką o ludzi i wolny handel”. Ustawa o Rezerwie Federalnej (FED) była przez niego nazywana „rekonstrukcją narodowego systemu bankowego i walutowego” i została przepchnięta na fali propagandy emanującej wprost z Wellington House, w idealnym momencie dla rozpoczęcia I wojny światowej.

Jednym z ciekawszych elementów historii narzucenia zagranicznego niewolnictwa finansowego był fakt, że zanim ustawa trafiła do prezydenta Wilsona, wcześniej przesłano jej kopię pułkownikowi Edwardowi Mandel House'owi, reprezentującemu Wellington House, oraz bankierowi J. P. Morganowi reprezentantowi brytyjskiej oligarchii. Co do Amerykanów, w których imieniu stworzono niekorzystne regulacje, nie mieli oni bladego pojęcia, że zostali sprytnie wyprowadzeni w pole. Metodologia Wellington House osiągnęła swoje wyżyny, kiedy poinstruowano Wilsona, w jaki sposób ma przekonać Kongres do wypowiedzenia Niemcom wojny. Było to zadanie bardzo trudne, ponieważ po wygraniu wyborów prezydenckich Wilson przysiągł na Biblię, że będzie trzymał USA z dala od szalejącego wtedy w Europie konfliktu. Udało się je wszakże zrealizować, co było wielkim sukcesem nowej dziedziny, zwanej tworzeniem opinii publicznej.

Ile jest prawdy w książce dr. Johna Colemana, trudno dociec. Jedno wiemy na pewno: szeroko dzisiaj rozpowszechniony i doskonale zorganizowany system mieszania ludziom w głowach odciąga ich od prawdy i zwodzi na manowce w pełnym fałszu politycznym szambie. Globalny kryzys z 2008 r. oraz zuchwałość i wyjątkowo mocna pozycja tzw. agencji ratingowych są dowodem na to, że w kapitalizmie bankierzy kontrolują korporacje, które kontrolują rządy państw. W zachodnim świecie wolność i demokracja jest iluzją. Masy uczestniczą w tej iluzji znajdując się śpiączce wywołanej przez mass media. Niepohamowana pazerność oraz żądza władzy możnych tego świata doprowadzi w końcu do globalnej katastrofy. Czy będą to niepokoje społeczne, które ogarną cały świat i doprowadzą do krwawej rewolucji na globalną skalę, czy też poprzez niekontrolowany postęp i rozwój przemysłu doprowadzimy do ekologicznego samozniszczenia ludzkości? Któż to wie?

Istnieje pogląd, że ludzkości od samego jej zarania należał się niejeden koniec świata, bo w każdym pokoleniu człowiek dopuszczał się rozlicznych niegodnych czynów wobec innych ludzi i natury. Nasze pokolenie przyczyniło się do tego, że biblijna Apokalipsa jest na fali wznoszącej, czego dowodem mogą być coraz częstsze katastrofy klimatyczne i konflikty zbrojne, światowy kryzys ekonomiczny, negatywne strony globalizacji oraz rosnące niezadowolenie społeczne spowodowane m. in. tym, że już w 2016 r. najbogatsi ludzie świata (1 procent ludzkiej populacji) będą posiadali więcej niż cała reszta ludzkości. Tak wynika z szacunków organizacji humanitarnej Oxfam, która w przededniu tegorocznego forum w Davos ostrzegała przed rosnącą nierównością ekonomiczną.

Wróć