I oto spieszymy donieść, że Marek Gaszyński, nasz sąsiad, mieszkaniec Zielonego Ursynowa, otrzymał właśnie za działalność na rzecz miasta Odznakę Honorową Zasłużonego dla Warszawy i odebrał z rąk burmistrza Ursynowa Roberta Kempy, specjalną nagrodę.
Nagroda ta jest w pełni zasłużona, przyznana została nie za jednorazowy wyczyn, ale za całe długie pracowite życie. Przypomnijmy: 60 lat pracy w Radiu (od Rozgłośni Harcerskiej, poprzez wszystkie programy Polskiego Radia, aż po funkcję prezesa w Radiu dla Ciebie). Był Marek jurorem i konferansjerem na licznych festiwalach, był autorem wierszy i tekstów ponad 150 piosenek, no i napisał mnóstwo książek o muzyce (Czas jak rzeka – o Niemenie, Nie spoczniemy – o Czerwonych Gitarach, Fruwa twoja marynara – o jazzie i rock and rollu, Pan Tadeusz jazz, Muzyka, którą lubię i wiele, wiele innych).
SEN O URSYNOWIE
Lubię miejsce, w którym mieszkam,
I do domu wracać chcę,
Gdy Śródmieście już się chowa
I z Dolinki Służewieckiej
Widzę dachy Ursynowa.
A wieczorem, gdy jest ciemno,
Jazzu słucham, jazz jest ze mną.
Jego dźwięk płynie szalony i to lubię,
Gdy na KEN-ie gra fortepian w nocnym klubie /.../.
Marek dobiega osiemdziesiątki, ale nie spoczął na laurach, wciąż jest aktywny, pisze nowe teksty, pracuje nad nowymi książkami, zabiega o powołanie Muzeum Jazzu, przekazuje młodszym od siebie swoje doświadczenie i zaraża swą pasją.
– Ta pasja dała mi szczęśliwe życie – podkreśla z naciskiem. – Dała ciekawą pracę, a z czasem także dobre zarobki. Muzyce zawdzięczam wszystko. To ona dała mi radość tworzenia, możliwość poznawania świata i wspaniałych ludzi.
Za mojego życia dokonały się w muzyce niesłychane przeobrażenia, muzyka stała się sposobem wypowiadania się młodego pokolenia, wzrosła znacznie liczba gatunków muzycznych, które zaczęły nawzajem się przenikać.
Rock&roll to nie tylko muzyka, to nie tylko możliwość żywiołowego tańczenia, wyszumienia się, szaleństwa, to coś, co pobudza, inspiruje do działania, stymuluje rozwój, chęć sprzeciwu, kształtuje postawę „burz i buduj”. Z tego szaleństwa zrodziły się nowe techniki, nowe sposoby leczenia, nowe poglądy i sposoby na życie – stwierdza ten wieczny entuzjasta.
– Od dzieciństwa miałem szczęście. Trafiłem na wspaniałych rodziców. Dużo zawdzięczam mamie, która ukończyła konserwatorium, nie sprzeciwiała się moim pasjom i fanaberiom, nie zabraniała niczego. Ojciec z kolei mnie uczył: jeśli ktoś ci coś proponuje, nie odrzucaj tej propozycji, nawet jeśli jesteś pełen obaw, próbuj, a na pewno ci się uda. Babcia uczyła mnie patriotyzmu, przekazywała wiedzę o świecie i zamiłowanie do historii i książek.
Potem była szkoła i studia. I znów wpływały na mnie wielkie osobowości: profesor Stanisław Ossowski, etyk, przejrzyste wykłady z logiki profesor Janiny Kotarbińskiej. Potem był Klub Hybrydy, a tam Jonasz Kofta i Wojtek Młynarski, wreszcie radio, w którym zetknąłem się z drugim pasjonatem muzyki Witkiem Pogranicznym. I wreszcie moi szefowie: Mateusz Święcicki, dziennikarz i radiowiec, kompozytor przebojów, twórca Opolskich Festiwali i Adam Sławiński, kompozytor piosenek, ale także muzyki jazzowej i awangardowej. I wreszcie Czesław Niemen, dla którego napisałem pierwsze teksty (Czy wiesz, Klęcząc przed tobą, Jaki kolor wybrać chcesz, Allilah i Sen o Warszawie). Niemen mnie fascynował, ceniłem w nim obowiązkowość, perfekcjonizm i pełny profesjonalizm.
Na moją twórczość wpłynął Marek Nowakowski, przekazując cenne uwagi, nauczył zwięzłości stylu, dokonywania skrótów, rozumienia drugiego człowieka.
Miałem jeszcze jedną pasję: brydż, ale wybrałem muzykę. Julek Klukowski, mistrz brydżowy, który mnie wciągnął do gry i z którym grałem wielokrotnie, powtarzał jednak: mógłbyś być dobrym karciarzem, ale zmarnowałeś się w tym radiu.
Ja tego nie żałuję. I chociaż kiedyś, w nobliwym towarzystwie, witając przybyłych gości, prezentowano wszystkich, wymieniając liczne tytuły (pan profesor, pan minister,,,) a mnie przedstawiono: to ten co puszcza w radio płyty, nigdy nie miałem z tego powodu kompleksów.
Z najświeższej nagrody oczywiście bardzo się cieszę. To miłe, że inni dostrzegają i doceniają to, co robię. A ja… im jestem starszy, tym bardziej cieszę się życiem.