Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Maja – chcą być wśród nas

06-12-2023 22:44 | Autor: Miguel Ciołczyk Garcia
Przy ulicy Belgradzkiej 33, obok kościoła Ofiarowania Pańskiego stoi niski, szary budynek . Większość ludzi nie zauważa go nawet, idąc Moczydłowską do Lasu Kabackiego, mijając go w drodze na Górkę Kazurkę lub przejeżdżając obok w drodze do pracy. A warto rzucić okiem na to, co dzieje się w środku.

Od 2018 roku w tym budynku mieści się Ośrodek Wsparcia i Integracji, prowadzony przez Stowarzyszenie Rodzin i Przyjaciół Osób Głęboko Upośledzonych “Maja”, które wspiera dorosłe osoby z niepełnosprawnością intelektualną i sprzężoną. Obecnie takich osób jest ponad 40 (!), co czyni ursynowski ośrodek ewenementem.

Skąd jednak taka nazwa Stowarzyszenia? Jak możemy przeczytać na stronie internetowej, nawiązuje ona do bajkowej, pracowitej pszczoły. Od 1998 roku “ul” Stowarzyszenia znajdował się w budynku przy ulicy Meander 18, ale wraz ze zwiększeniem zasięgu działania szybko okazało się, że 100, a potem 200 metrów kwadratowych nie wystarczy, aby zapewnić wystarczającą przestrzeń. Dzięki poparciu projektu w budżecie partycypacyjnym Ursynowa udało się w 2018 roku przenieść do nowo powstałego budynku na Belgradzkiej, w którym jest wystarczająco miejsca na salę plastyczną, rehabilitacyjną, komputerową, do zajęć manualnych, kuchnię terapeutyczną i jadalnię, a także wydzielone miejsce krótkoterminowego pobytu całodobowego.

Finansowany ze środków Dzielnicy Ursynów m. st. Warszawy oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, Ośrodek działa od 8 do 16 od poniedziałku do piątku, dążąc do poprawy jakości życia podopiecznych.

A robi to na wiele sposobów, mimo trudności i przeszkód od 1998 roku prowadzone są różne zajęcia dla uczestników, które mają pomóc im w funkcjonowaniu w codziennym życiu. Wśród nich są zajęcia manualne, czyli m.in. ceramika i malarstwo, zajęcia komputerowe, rozwoju wiedzy, kulinarne, logopedyczne, rehabilitacja ruchowa, muzyczne, a nawet taneczne.

Powstał też pomysł, wdrożony już w życie, który ma na celu zwiększenie samodzielności podopiecznych - Turnusy Samodzielności. Jeden weekend w miesiącu 4 osoby zostają w ośrodku, i wraz z opiekunami uczestniczą w planowaniu czasu. Dla nich samych jest to często ogromna radość i duże emocje, bo dla wielu są to pierwsze w życiu noce spędzone bez rodziców, w czasie których śpią w pokojach w Ośrodku, a w ciągu dnia wychodzą do kina, na spacery do Lasu i na Starówkę, do kawiarni czy nawet po produkty do sklepu, aby przygotować obiad. Jest to też duża pomoc dla rodziców, którzy w ten sposób zostają “zluzowani” i pierwszy raz mogą sprawdzić, jak samodzielne są ich dzieci.

Oprócz tego “Maja” uczestniczy często w większych wydarzeniach, takich jak Dni Ursynowa czy Bal Karnawałowy dla Mieszkańców Ursynowa ze znaczną niepełnosprawnością organizowany corocznie w Urzędzie Dzielnicy przez organizacje pozarządowe. Sama najczęściej takie wydarzenia współorganizuje, albo organizuje samodzielnie, tak jak np. obchody z okazji Dnia Niepodległości.

Opiekunowie nie ograniczają się jednak do zwykłych zajęć i okazyjnych wydarzeń, lecz starają się urozmaicać aktywności, wychodząc do remizy straży pożarnej, organizując kilkudniowe wycieczki nad morze, wyjścia do muzeów. We wrześniu wystąpili nawet w programie Słownik polsko@polski emitowanym w TVP Polonia (!).

Oczywiście tak duży zasięg działalności jest wspierany przez wolontariuszy, zarówno tych długookresowych, jak i okazjonalnych. Pomagają rodziny podopiecznych, znajomi, harcerze, a coraz częściej uczniowie, którzy zdobywają w ten sposób punkty, a nawet pracownicy firm. Pani Beata Rosa, psycholog i koordynator wolontariatu, spytana o to, ilu jest wolontariuszy, i jak pomagają, odpowiada:

- Na stałe przychodzi do nas w tygodniu poniżej dziesiątki, to są stali wolontariusze, inni przychodzą trochę rzadziej, jest dużo akcyjnych wolontariuszy, którzy dołączają się do nas na różne akcje typu bal karnawałowy czy inne imprezy. Są też harcerze, poza tym mamy też takich wolontariuszy, którzy organizują imprezy albo na przykład występują wolontaryjnie. Ostatnio był też u nas wolontariat pracowniczy, z firmy, w której mieli możliwość w ramach pracy zrobienie jednego dnia wolontariatu, przyjechali do nas na cały dzień i pomalowali ściany, więc to bardzo fajna inicjatywa. Są też ósmoklasiści, kiedyś gimnazjaliści, którzy też bardzo pożyteczne rzeczy robią, bo zwykle przychodzą wiosną i wtedy jest dużo pracy ogrodowej, więc w tym ogrodzie u nas się bardzo realizują i są bardzo potrzebni. Także my zapraszamy wszystkich, którzy z potrzeby serca czy nawet potrzeby punktów chcą dołączyć do nas. Najbardziej potrzebni są tacy, którzy przychodzą systematycznie, ale nawet tacy, którzy przyjdą raz, pomogą nam zrobić jakąś konkretną rzecz. Bo mamy też takich, których po prostu prosimy o to, żeby z nami coś zorganizowali, czy w czymś nam pomogli. Mamy takie zaprzyjaźnione osoby, które raz na kilka miesięcy się włączają w różne nasze aktywności. Chyba najbardziej ostatnio potrzebny wolontariat dopiero zaczynamy tworzyć. Chodzi o kręgi wsparcia dla uczestników i ich starszych rodziców. Musimy się bardzo w to zaangażować, bo duża część naszych podopiecznych ma już powyżej 40, 50 nawet 60 lat, a rodzice mają powyżej 70, 80 i po prostu nie są w stanie sobie poradzić z niektórymi czynnościami, potrzebują pomocy, ale też wsparcia psychicznego aby z nimi porozmawiać, podnieść troszkę na duchu.

Nie zawsze jest jednak różowo, bo wraz za rozrostem Ośrodka i zwiększeniem się liczby podopiecznych nie idzie wystarczający przyrost środków i, przede wszystkim, personelu.Na rynku pracy brakuje opiekunów medycznych i asystentów osobistych osób z niepełnosprawnością, o czym mówi pani Ewa Wiśniewska, prezes Stowarzyszenia, w krótkim wywiadzie dla „Passy”:

Jak powstała „Maja”, skąd w ogóle ten pomysł?

Ewa Wiśniewska: Maja powstała już w 1998 roku, gdy założyliśmy Stowarzyszenie z inicjatywy rodziców dorosłych osób z niepełnosprawnością intelektualną i sprzężoną, którzy starali się aby ich dzieci nie musiały być izolowane po zakończeniu obowiązku szkolnego. Niektóre dzieci nie realizowały nawet tego obowiązku z uwagi na bardzo dużą niepełnosprawność, a my chcieliśmy by miały swoje miejsce na rodzinnym Ursynowie, w którym znajdą profesjonalistów którzy pomogą w ich codziennym funkcjonowaniu i rozwijaniu się. Taka placówka nawet dość szybko powstała, bo już w 2000 roku rozpoczęły się pierwsze zajęcia i Ośrodek przez osiemnaście lat mieścił się w suterenie bloku mieszkalnego. Początkowo było 20 podopiecznych, ale chętnych przybywało, więc to wszystko było niezwykle trudne, a że duża grupa może być uciążliwa dla mieszkańców, którzy blok zamieszkują nie było łatwo. Ośrodek przyjmował wszystkich chętnych bez względu na wielorakie niepełnosprawności wymagające nie tylko usprawniania ale też podstawowej opieki, takie jak karmienie, ubieranie czy obsługa wszelkich potrzeb fizjologicznych. Ale to było miejsce będące swoistym oknem na świat właśnie w bloku przy ulicy Meandry, choć z biegiem lat zmieniała się rzeczywistość i w tej chwili już ponad dwa razy zwiększyła się liczba chętnych.

A ile teraz jest osób w Ośrodku?

Teraz są 43 osoby, ale jest to liczba, która się zmienia, w ciągu roku niestety odchodzą podopieczni gdy zmieniają miejsce zamieszkania, ewentualnie powoduje to długoterminowa choroba czy nawet śmierć.

Jaka jest misja „Mai”, i kiedy uznajecie, że została osiągnięta?

Misją jest to, żeby zabezpieczyć naszych uczestników, właściwie do końca ich życia, bo są to osoby które od urodzenia do końca potrzebują dużego wsparcia. My tę misję realizujemy , a kiedy zauważyliśmy że poprzednie placówka nie zabezpiecza potrzeb, postawiliśmy na dalszy rozwój i w 2018 przeprowadziliśmy się do nowego budynku. I wydawało nam się, że w tym momencie już ta misja może być skończona, warunki funkcjonowania się znacznie polepszą, ale mijały kolejne lata i zmieniała się rzeczywistość związana z naszymi uczestnikami, ich rodzinami. Obecnie największym problemem jest po prostu czas, który powoduje że rodzice naszych uczestników starzeją się, niedołężnieją i umierają. Rzadko kto w takiej sytuacji traumatycznej, kiedy zabraknie kochających rodziców i ze względu na niepełnosprawność chce być oddany decyzją administracyjną do domu pomocy społecznej. No i misja znów jest otwarta, Dzielnica Ursynów w odpowiedzi na nasze wieloletnie starania i apele postanowiła wybudować Centrum Opiekuńczo-Mieszkalne, które będzie, miejmy nadzieję, docelowym mieszkaniem dla osób niepełnosprawnych, a jeśli zabraknie możliwości sprawowania opieki przez najbliższych z uwagi na chorobę śmierć będzie stanowiła taką przystań. A wcześniej przygotować trzeba takie osoby do funkcjonowania poza domem rodzinnym. Dopóki nie będzie zabezpieczenia naszych uczestników przed niepewnym losem, naszą misję uważam za niezakończoną.

Jak mogą Was wspierać wolontariusze?

Czy to jednodniowe czy stałe wolontariaty, to mniej ważne. U nas jest zawsze coś do zrobienia. Można zadzwonić i umówimy się. Bardzo cenimy współpracę z innymi placówkami, np. sąsiednim Przedszkolem im. Barbary Lewandowskiej. Potrzebujemy osób, które by chciały pobyć z uczestnikami miałyby dla nich czas lub chciałyby coś zrobić dla placówki ( koncert, wydarzenie, prace ogrodnicze, porządkowe, drobne naprawy, pomoc podczas wycieczek, inne). Obecnie najbardziej potrzebujemy osób, które nie są zobowiązane do pracy zawodowej w określonych godzinach i mogłyby pomóc nam przyprowadzać lub dowozić do Ośrodka naszych uczestników, kiedy rodzice nie dają rady. Może np. sprawniejsi emeryci byliby w stanie nam pomóc. No i oczywiście chcielibyśmy, żeby wokół osób tworzyły się kręgi wsparcia polegające na tym, by złożyć czasem komuś życzenia, napisać do niego kartkę, zatelefonować, odwiedzić czy nawet zabrać na spacer i sprawdzić jak ktoś się miewa.

Od zeszłego roku stawiane są dwa nowe budynki, połączone z pierwszym, w którym będzie mieściło się Centrum Opiekuńczo - Mieszkalne, budowane przez Urząd Dzielnicy. Pracownicy “Mai” mają nadzieję, że potrzebujący uczestnicy znajdą tam docelowy dom, a wcześniej będą w nim się odbywały długoterminowe lub krótsze, interwencyjne turnusy przyzwyczajające podopiecznych do samodzielnego mieszkania. Wydaje się więc, że misja Mai może być bliska realizacji. Można ją wesprzeć zarówno wolontariatem, jak i darowizną na konto lub 1,5% podatku dla organizacji pożytku publicznego, do czego zachęca pani prezes Ewa Wiśniewska.

Fot. FB Stowarzyszenia „Maja”

Wróć