Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Ludobójstwo może mieć twarz intelektualisty...

13-12-2023 20:34 | Autor: Tadeusz Porębski
Ten termin został użyty po raz pierwszy dopiero podczas procesu norymberskiego po zakończeniu II wojny światowej. Za przykłady ludobójstwa uznaje się wyniszczenie połowy populacji, czyli około 60 milionów Chińczyków, w trakcie mongolskich podbojów w XIII wieku, krucjaty prowadzone przez Kościół katolicki (tzw. wyprawy krzyżowe, święta Inkwizycja), wyniszczenie Wandei przez rządowe „kolumny piekielne” w okresie rewolucji francuskiej, eksterminację rdzennej ludności Ameryki Płd. i Antyli w czasie hiszpańskiej konkwisty, jak również rzeź w Australii, gdzie angielscy kolonizatorzy poddali Aborygenów eksterminacji. W XX wieku ludobójstwo dotknęło Ormian, Asyryjczyków, Greków Pontyjskich w Turcji, Polaków oraz wielu mniejszości narodowych w ZSRR (GUŁAG, masowe egzekucje NKWD, sztucznie wywołany głód na Ukrainie) oraz Żydów (Holocaust), a po II wojnie światowej ponad milion Hutu w Rwandzie, 3 miliony obywateli Kambodży zgładzonych przez Czerwonych Khmerów, tysiące Kurdów zagazowanych przez wojska Saddama w Halabdży czy setki tysięcy szyitów w Ad-Dudżajl i muzułmanów w Srebrenicy podczas wojny na Bałkanach. Rozpoczynający się wiek XXI to konflikt w Darfurze (ponad 300 tys. zabitych) i masakrowanie Ujgurów w chińskim Sinciangu.

Ostatnio ONZ sygnalizowała symptomy ludobójstwa w Strefie Gazy. Sytuacja tam jest tak skomplikowana politycznie, że niewiele osób wie, o co w izraelsko – palestyńskim konflikcie naprawdę chodzi. Kluczowa jest data 29 listopada 1947 r., kiedy ONZ przyjęła plan podziału brytyjskiego terytorium mandatowego w Palestynie na dwa niepodległe państwa: arabskie i żydowskie. Arabowie nie zaakceptowali rozwiązania ONZ, jednak w maju 1948 r. proklamowano powstanie państwa Izrael. Już dzień po tym wydarzeniu sześć armii arabskich napadło na odrodzone państwo żydowskie, co rozpoczęło trwającą ponad rok pierwszą wojnę izraelsko-arabską. W lipcu 1949 r. zawarto porozumienie o zawieszeniu broni i wyznaczono nowe granice Izraela. Strefa Gazy znajdowała się pod kontrolą Egiptu od 1948 roku. Izrael zajął ją w 1967 po zwycięstwie w wojnie sześciodniowej przeciwko Egiptowi, Jordanii i Syrii, ale w 2005 r. wycofał się z tych terenów.

Strefę przejął palestyński Hamas, jednak do dzisiaj nie jest ona uznawana za część jakiegokolwiek niepodległego państwa, choć przywódcy Hamasu żądają włączenia jej w skład przyszłego państwa Palestyna. Obszar, będący powodem wieloletniego konfliktu, graniczy z Egiptem i z Izraelem. Jego długość wynosi 40 km, a szerokość około 10 km. Jest to jedno z najgęściej zaludnionych miejsc na ziemi, otoczone betonowym murem i płotem z drutu kolczastego, dlatego określane jest jako „największe na świecie więzienie na świeżym powietrzu”.

Po ostatnich atakach lotniczych i artyleryjskich Izraela sytuacja 2,5 miliona Palestyńczyków, zamieszkujących ten odcięty od świata skrawek Bliskiego Wschodu, stała się dramatyczna. Ofensywa Izraela w Strefie Gazy jest odwetem za niespodziewany atak na państwo żydowskie, przeprowadzony przez bojówki Hamasu w dniu 7 października tego roku, w wyniku którego śmierć poniosło ponad 1400 Izraelczyków, a kilkuset zostało uprowadzonych. Od tego dnia zemsta Izraela na Hamasie kosztowała życie co najmniej 17,7 tys. Palestyńczyków – dwie trzecie tej liczby to kobiety i dzieci, zaś 1,2 tys. dzieci uznaje się za zaginione. Według izraelskiej (podkreślam ten fakt!) gazety „Haaretz”, najstarszego dziennika porannego w języku hebrajskim, tak duża liczba ofiar śmiertelnych wśród cywilów niczego nie wnosi do bezpieczeństwa Izraela. Dziennikarze „Haaretz” podkreślają, że liczba ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej, w tym dzieci, systematycznie rośnie, co izraelska gazeta określa jako „bezprecedensowe zabijanie”. Ludobójstwo nie jest zbrodnią polegającą na zabiciu wielu ludzi, jest to w istocie plan unicestwienia całej grupy etnicznej poprzez fizyczną eliminację substratu biologicznego. A o takim właśnie rozwiązaniu mówił wprost premier Izraela oraz szef sztabu izraelskiej armii. Od kilku dekad mówi się, że Izrael przeprowadza ludobójstwo na narodzie palestyńskim. Opinię tę podziela, o dziwo, duża część Żydów: 25 proc. amerykańskich Żydów przyznaje, że Izrael jest państwem apartheidu.

Tezę tę zdają się potwierdzać oprotestowane przez miliony Izraelczyków próby ograniczenia niezawisłości Sądu Najwyższego, co mogłoby uczynić Izrael państwem wyznaniowym i niedemokratycznym. Protesty ucichły, bo nagle – nie wiedzieć czemu – Hamas wszczął wojnę. Właśnie w momencie tak krytycznym dla politycznej kariery premiera Benjamina Netanjahu! Portal „Krytyka Polityczna” pyta wprost: Czy to możliwe, że „postępowe” państwo dokonuje ludobójstwa? Możliwe – przykłady to Hiszpania, Anglia, Niemcy. Należy cofnąć się do historii, a konkretnie do Holokaustu. Kwestia żydowska była ulubionym dzieckiem Adolfa Hitlera, więc każdy chciał je kołysać. Swoją wysoką pozycję w NSDAP wykorzystał Hermann Göring, marszałek Rzeszy. Ten światły i utalentowany człowiek był znakomitym pilotem, ukończył z wyróżnieniem szkołę kadetów w Berlinie – Lichterfelde, otrzymując stopień oficerski, a następnie podjął studia na wydziale nauk politycznych uniwersytetu monachijskiego. Ale to właśnie on wymyślił termin „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej w Europie” i nakazał Reinhardowi Heydrichowi, szefowi Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA), realizację Holokaustu. Heydrich nie był akademikiem, ale i jemu nie można odmówić talentów – m. in. organizacyjnego. Ten syn śpiewaka operowego w chwilach wolnych od mordowania ludzi uprawiał szermierkę oraz grał na skrzypcach. Ponoć grał wspaniale. W styczniu 1942 r. spotkał się w willi nad jeziorem Wannsee z 14. przedstawicielami partii NSDAP, kilku ministerstw oraz z wysokimi rangą esesmanami, by wprowadzić w życie „ostateczne rozwiązanie” dotyczące zagłady 11 milionów europejskich Żydów.

Aż dziewięciu uczestników konferencji miało doktoraty. Posiadaczem doktoratu był również Joseph Goebbels, minister propagandy i skrajny antysemita. Do kierowania realizacją „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” na wschodzie Europy, gdzie mieszkała największa liczba Żydów, nie wybrano bynajmniej prymitywnych bandziorów z kryminalną przeszłością. Na zapleczu frontu wschodniego operowały cztery tzw. Einsatzgruppen. Zadanie postawione przed tą formacją, liczącą łącznie tylko około 3 tysiące funkcjonariuszy, wydawało się być niewykonalne. Miała ona bowiem zlikwidować konwencjonalnymi metodami 2,5 miliona Żydów zamieszkujących tereny Ukrainy, Białorusi, Litwy, Łotwy i Estonii. Wykonanie tego niewykonalnego (na pozór) zadania powierzono młodym „Akademikern SS”, stanowiącym kadrę dowódczą Einsatzgruppen. Wykonali je sprawnie i w dużej części, likwidując 1,5 mln Żydów oraz Rosjan. Dowódcą Einsatzgruppe „A” był Walter Stahlecker, wykwalifikowany prawnik. Einsatzgruppe „B” dowodził doktor teologii Arthur Nebe, jego dwaj następcy (Erich Ehrlinger i Heinrich Otto Seetzen) posiadali doktoraty z prawa. Otto Rasch, dowodzący Einsatzgruppe „C”, uzyskał tytuły doktora z dziedziny prawa oraz stosunków politycznych. Natomiast dowodzący Einsatzgruppe „D” Walter Bierkamp miał doktorat z prawa, a jego następca Otton Ohlendorf dwa doktoraty – z ekonomii i prawa.

Można więc przyjąć założenie, że zagładę milionów Żydów w Europie zaplanowali ludzie światli, wszechstronnie wykształceni, zniechęceni i wrogo nastawieni do ustroju zwanego demokracją. Podobnie jak wykształceni na paryskiej Sorbonie przywódcy Czerwonych Khmerów, którzy zaplanowali i zrealizowali program wyrżnięcia na polach śmierci 1/3 populacji Kambodży, czyli około 3 milionów rodaków. Świetnie wykształceni intelektualiści z SS adaptowali do swej psychiki popełniane przez siebie ludobójstwo jako dziejową konieczność. To wrogi stosunek do demokracji doprowadził ich w szeregi faszystowskiego ruchu narodowosocjalistycznego, a kambodżańskich intelektualistów do wprowadzenia ideologii blisko związanej z rasizmem, nacjonalizmem i szowinizmem, co kosztowało życie milionów. Strzeżmy więc naszej demokracji niczym oka w głowie, choć nie jest ona systemem idealnym, bo inaczej termin „ludobójstwo” na stałe zagnieździ się także w historii XXI i kolejnych wieków. A wtedy biada nam wszystkim.

Wróć