Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Lekkoatletyka nie dla warszawiaków

07-09-2022 21:14 | Autor: Maciej Topolewski
Każdy miłośnik sportu podpisze się pod tezą, że stolica dużego europejskiego kraju powinna dysponować dobrymi warunkami do uprawiania lekkoatletyki. Czy zatem Warszawa jest odpowiednim miejscem dla królowej sportu?

Nastroje na krajowym podwórku lekkoatletycznym uległy znacznej poprawie po zakończonych kilka dni temu Mistrzostwach Europy. Reprezentacja Polski przywiozła z Monachium 14 medali i zajęła 5. miejsce w klasyfikacji punktowej. Sukcesy lekkoatletów podczas europejskiego czempionatu zagoiły rany po niedawnych Mistrzostwach Świata, z których Polacy wrócili tylko z czterema krążkami. Jednym z powodów przeciętnego występu kadry miał być konflikt między lekkoatletami a działaczami, których stanowczo reprezentował wiceprezes PZLA, Tomasz Majewski. Dwukrotny mistrz olimpijski w pchnięciu kulą zapewniał, że podnoszona przez lekkoatletów krytyka działań związku jest bezpodstawna, a reprezentowana przez niego instytucja dokonuje wszelkich starań, aby kadrowicze mieli jak najlepsze warunki szkolenia. Przy tej okazji warto zaznaczyć, że Majewski dzieli funkcję wiceprezesa ogólnokrajowego związku z prezesurą w WMOZLA, czyli lokalnym związku, obejmującym teren Warszawy i Mazowsza. Tu powodów do optymizmu może mieć zdecydowanie mniej, bo mimo że kluby z województwa mazowieckiego bardzo dobrze wypadają na arenie ogólnokrajowej, to udział w tym sukcesie klubów z Warszawy jest nieadekwatny do potencjału, jaki może nieść za sobą fakt trenowania w tak dużej aglomeracji. Świadczy o tym chociażby to, że w tegorocznych Mistrzostwach Polski U18 największy warszawski klub lekkoatletyczny KS AZS AWF Warszawa zajął dopiero 13. miejsce w ogólnopolskiej klasyfikacji punktowej, ustępując klubom z mniejszych miast, w tym z Ostrowa Wielkopolskiego, Aleksandrowa Łódzkiego czy Chełmna. Warto zauważyć, że zawodnicy AZS AWF Warszawa wypadają znacznie lepiej w starszych kategoriach wiekowych, gdzie w klasyfikacjach punktowych Mistrzostw Polski U20 i U23 zajmowali kolejno siódme i pierwsze miejsce. W tym przypadku w grę wchodzi jednak jeden trudny do uchwycenia aspekt. Otóż, wraz z rozpoczęciem nauki w liceum (dotyczy to zarówno zawodników z kategorii U18, jak i przede wszystkim kategorii U20), a tym bardziej studiów, absolutny hegemon na lekkoatletycznej mapie stolicy, czyli KS AZS AWF Warszawa zyskuje licznych reprezentantów, którzy pochodzą z innych miejscowości. Kolejne warszawskie kluby zajmowały w powyższych klasyfikacjach 36. miejsce (U18, OKS Skra Warszawa) i 30. (U23, AKL Ursynów). Na marginesie pozostawię fakt, że sytuacja wygląda jeszcze gorzej, gdy spojrzymy na kategorię U16. Tam w całorocznym zestawieniu klubowym za rok 2021 najwyżej sklasyfikowanym warszawskim klubem znowu jest bielański AZS, lecz jego rankingowa pozycja to dopiero 50. miejsce.

Konkurencje biegowe

Wraz ze zwiększonym zainteresowaniem biegami ulicznymi popularność zyskało przekonanie, że biegać można zawsze i wszędzie, nawet chodnikami warszawskich ulic. Dopóki chodzi o sport amatorski, dopóty należy przyznawać temu zupełną słuszność. Jednakże bieg lekkoatletyczny, szczególnie na wyczynowym poziomie, potrzebuje do tego specyficznych warunków w postaci pełnowymiarowej bieżni tartanowej. Tej na próżno szukać na południowej stronie Warszawy. Najbliższy tego rodzaju obiekt znajdziemy dopiero na Śródmieściu, gdzie mieści się bieżnia Agrykoli. Należy jednak pamiętać, że jako obiekt ogólnodostępny, oblegany jest przez biegaczy-amatorów, stąd poprowadzenie specjalistycznej jednostki treningowej jest w zasadzie wykluczone. Tchnieniem nadziei dla warszawskiej lekkoatletyki było ponowne otwarcie stadionu przy ul. Wawelskiej (do niedawna obiektu Skry Warszawa), lecz silne zapotrzebowanie sprawiło, że wolne terminy rezerwacji zniknęły w mgnieniu oka. Na boku pozostawię kontrowersyjną kwestię, że z opłat za wejście na stadion zwolnieni są biegacze indywidualni, zaś kluby sportowe zobowiązane są do złożenia rezerwacji i wniesienia stosownej należności. Lekkoatleci z południa stolicy mogą skorzystać jeszcze z wynajmu bieżni „Podskarbińska” (Praga Południe), lub obiektów „Łabiszyńska” (Targówek). Jest to jednak utrudnione nie tylko ze względu na koszty, ale również dalekie dojazdy, na które młodzi lekkoatleci pozwolić sobie nie mogą. Nasza ursynowska mistrzyni, Izabela Kuczaba vel Kuciabińska trenować więc musi głównie na ścieżkach Lasu Kabackiego, który szczęśliwe rośnie w sąsiedztwie dzielnicowych ulic.

Konkurencje technicznie

Zdawać by się mogło, że obiektów tartanowych na Ursynowie nie brakuje i żądanie kolejnej bieżni jest absurdalne. Tak, boisk tartanowych jest u nas pod dostatkiem, lecz żadne z nich nie spełnia minimalnych kryteriów do wyczynowego uprawiania lekkoatletyki. Bieżnie okólne o długości 150 i 200 metrów nie tylko nie są wystarczające z punktu widzenia szkoleniowego, ale wręcz niebezpieczne, gdyż bieganie po ciasnych łukach powoduje nadwyrężenie stawów skokowych. Jeszcze większe rozczarowanie spotka tych, którzy chcieliby spróbować swoich sił w konkurencjach technicznych. Co prawda, skoczkowie w dal znajdą na Ursynowie kilka piaskownic, lecz albo piasku w piaskownicy jest zbyt mało, albo są na tyle zaniedbane, że znaleźć w nich można kamienie, a nawet kawałki szkła. O braku belki do odbicia nie wspominając. Pozbawieni pola do działania są trenerzy chcący prowadzić zajęcia ze skoku wzwyż. Zeskoku do skoku wzwyż brak. O materacu do tyczki nie mówiąc, choć w tym przypadku zdawałoby się, że Warszawa wychowała znakomitego tyczkarza Michała Gawendę (tegorocznego mistrza Europy w kategorii U18). Nie każdy jednak wie, że Michał wraz z tatą-trenerem ma do dyspozycji tylko jeden pełnowymiarowy materac, który znajduje się w hali AWF Warszawa, ale z racji tłoku, jaki tam panuje (hala AWF Warszawa to jedyna hala lekkoatletyczna w stolicy), na część treningów musi jeździć do oddalonej o ponad 100 km Spały.

W zupełnie opłakanej kondycji znajdują się również konkurencje rzutowe. Jeśli klub zapewni zawodnikowi drogi sprzęt do rzutów w postaci dysków, oszczepów, kul i młotów, to i tak nie ma gdzie nim rzucać. Wstydliwym faktem jest to, że zawodnicy ursynowskiej sekcji KS Czempion Warszawa do niedawna rzucali oszczepami nad Dolinką Służewiecką. Proceder ten skończył się jednak dość szybko, gdyż tego rodzaju treningi okazały się niebezpieczne dla spacerowiczów.

Warunki do uprawiania i promowania lekkoatletyki w Warszawie są poniżej wszelkich standardów przyzwoitości. Smutną konstatacją powyżej opisanej sytuacji jest to, że stolica nie oferuje zdatnych możliwości do rozwijania lekkoatletyki na żadnym poziomie – począwszy od zakładania klubów lekkoatletycznych, przez zachęcanie dzieci do rozpoczęcia przygody w tej dyscyplinie, po rozwijanie umiejętności trenerskich. Szkoleniowcy muszą więc podejmować pracę za głodowe stawki (lub na zasadzie wolontariatu), a obok kwestii wyłącznie sportowych zajmują się kreowaniem i organizacją przestrzeni treningowej.

Wróć