Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Kto kogo robi w konia...

03-08-2016 22:49 | Autor: Tadeusz Porębski
W 2000 r. Gmina Warszawa Centrum sprzedała kamienicę przy ul. Nowy Świat 66 za 100 tys. złotych. Nabywcą był następca prawny Kazimierza B., znanego w Warszawie producenta pieczątek, datowników i stempli. Działacze Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów twierdzą, że wartość rynkowa kamienicy, zlokalizowanej na jednej z najbardziej prestiżowych ulic stołecznych, to przynajmniej 3,5 mln USD.

Urzędnicy samorządowi, jak również szczęśliwy nabywca, kontrują, że wartość nieruchomości jest o wiele niższa ze względu na brak szczegółowych zapisów w księdze wieczystej, zadłużenie oraz fakt, że budynek niemal w całości został odbudowany. Pytanie tylko – przez kogo. Jeśli wyłącznie z pieniędzy rodziny B., nie mamy pytań. Ale jeśli w odbudowie partycypowało państwo lub miasto, sprawą powinien zająć się prokurator, ponieważ za przysłowiowy "psi grosz" Warszawa pozbyła się kamienicy wartej miliony dolarów. Tym bardziej że urzędnicy uznali budynek za mieszkalny, podczas gdy ma on funkcję mieszkaniowo - usługową. Pierwszą opłatę za użytkowanie wieczyste zaniżono do 0,3 proc. wartości gruntu, choć zwyczajowo pobierano 1 proc. od funkcji mieszkaniowej i 3 proc. od usługowej. 

Budynek Nowy Świat 66 był w 1945 r. zburzony w 95 procentach, jak większość domów przy tej reprezentacyjnej ulicy Warszawy. Dzieło odbudowy powierzono Biuru Odbudowy Stolicy powołanemu do życia w 1945 r. przez Krajową Radę Narodową. BOS zatrudniało około 1500 osób – architektów, urbanistów, inżynierów różnych specjalności, ekonomistów i prawników. Odbudowę Starego i Nowego Miasta, Łazienek Królewskich oraz Traktu Królewskiego, w tym Nowego Światu, należy zawdzięczać Wydziałowi Architektury Zabytkowej (WAZ). W pracach BOS wykorzystano szereg propozycji urbanistycznych zawartych w przedwojennym projekcie generalnym rozwoju Warszawy, który w 1937 r. otrzymał złoty medal na wystawie światowej „Sztuka i technika w życiu codziennym” w Paryżu. Co najważniejsze – odbudowę kompletnie zrujnowanej stolicy wspierał cały kraj. Do końca 1948 r. na Społeczny Fundusz Odbudowy Stolicy wpłynęło 3,4 mld złotych. Zapisy w księgach wieczystych dowodzą, że wiele budynków było zadłużonych u skarbu państwa właśnie z tytułu powojennej odbudowy finansowanej ze środków SFOS. Ponoć kamienica nr 66 przy ul. Nowy Świat obciążona była długiem w wysokości około 2 mln zł. Twierdzenie więc, że dom przy Nowym Świecie 66 i pozostałe na tej ulicy zostały odbudowane przez dawnych właścicieli, jest po prostu śmieszne.

Prawda jest taka, że każdy z pracujących w latach 50. warszawiaków płacił składki na odbudowę stolicy. Potwierdzają to zachowane w archiwach państwowych dokumenty, takie, jak pisma BOS, Zarządu Miejskiego oraz umowy z dawnymi właścicielami nieruchomości. Pomimo to wydający decyzje reprywatyzacyjne urzędnicy BGN i innych wydziałów stołecznego magistratu stwierdzają w dokumentach z uporem maniaka, że "taka a taka nieruchomość przy takiej a takiej ulicy jest zabudowana budynkiem wybudowanym przed 1945 r.". Działacze Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów stoją na stanowisku, że kłóci się to w rażący sposób z orzeczeniami Sądu Najwyższego z 9 czerwca 1964 r., 12 czerwca 1964 r., 16 maja 1977 r. i 16 maja 1996 r., jak również z wyrokom Naczelnego Sądu Administracyjnego z 1991 r.

Budynek przy ul. Nowy Świat 66 należał do 21 listopada 1945 r. do Stanisławy Czubek, żony Władysława Czubka. Na mocy dekretu Bieruta wszystkie grunty warszawskie przeszły na własność gminy Warszawa, a z chwilą likwidacji gmin w 1950 r. na własność skarbu państwa. Z art. 5 dekretu wynikało, że budynki znajdujące się na gruntach przechodzących na własność gminy m. st. Warszawa pozostają własnością dotychczasowych właścicieli. Wydano kolejny dekret zmuszający właścicieli do renowacji zniszczonych przez wojnę domów. Jeśli właściciel zwlekał z odbudową lub remontem, dokonywało tego miasto na jego koszt. Do czasu spłacenia należności, taki budynek stawał się własnością gminy. Kamienica przy ul. Nowy Świat 66 była zniszczona w 95 proc., to nie ulega wątpliwości, dowodem mogą być zdjęcia lotnicze z tego okresu. Zatem Stanisława Czubek była ustawowo zmuszona do odbudowania własności. Czy było to możliwe wyłącznie ze środków własnych? Moim zdaniem nie. Może więc wspomniany wyżej dług na rzecz skarbu państwa w wysokości 2 mln zł rzekomo ciążący na kamienicy Nowy Świat 66 był następstwem niemożności wykonania odbudowy (nie remontu) swojej własności przez Stanisławę Czubek i wyłożeniem na ten cel środków SFOS? To należało sprawdzić przed sprzedażą w 2001 r. budynku za 100 tys. złotych.

Tu zaczyna się kalka sytuacji z reprywatyzacją budynku Narbutta 60, którą opisuję na łamach Passy od ponad dwóch lat. Po komunalizacji dotychczasowi właściciele, będący w posiadaniu danej nieruchomości, mogli wnosić o przyznanie prawa własności czasowej. W odniesieniu do kamienicy Nowy Świat 66 stosowny wniosek został złożony 12 października 1948 r. Jednak decyzją Prezydium Rady Narodowej m. st. Warszawy odmówiono spadkobiercom Władysława Czubka prawa do własności czasowej gruntu. Od 1946 do 1968 r. zarządcą budynku w imieniu dawnej właścicielki był Kazimierz B., który pobierał od lokatorów opłaty czynszowe (zmarł 22.10.1986 r.). Spadkobiercami Władysława Czubka są jego żona Stanisława, Wiktoria Czubek, Barbara Jaworska i Andrzej Kazimierz Jaworski. Aliści okazało się, że spadkobiercą jest też Wojciech B., zstępny zarządcy budynku Nowy Świat 66 Kazimierza B. Tak się jakoś stało, że po śmierci właścicielki odnalazł się dokument przyrzeczenia sprzedaży nieruchomości na rzecz Kazimierza B. Działacze Warszawskiego Stowarzyszenia Lokatorów twierdzą, że w dokumentacji z czasów odbudowy kamienicy ówczesny administrator Kazimierz B. wielokrotnie wykreślał nazwisko właścicielki z pism urzędowych, a nawet podpisywał się jej nazwiskiem.

Tak czy siak, od 1 marca 2001 r. za sprawą urzędników Gminy Warszawa Centrum prawnymi właścicielami kamienicy przy ul. Nowy Świat 66 są spadkobiercy Kazimierza B. Ostatnio okazało się, że Wojciech B. ma udziały w kilku innych nieruchomościach na terenie Warszawy, bynajmniej nie peryferyjnej. Stara się o zwrot nieruchomości Racławicka 4, Goszczyńskiego 24 i Mariensztat 6. Decyzją wydaną w październiku 2015 r. przez naszego dobrego znajomego, zastępcę dyrektora BGN Jerzego Mrygonia (autor skandalicznej decyzji o zwrocie nieruchomości przy Narbutta 60, którą udało nam się zablokować i którą zajmuje się obecnie prokuratura okręgowa). Wojciech B. – wraz z dwiema innymi osobami – nabył udziały do części gruntu przy ul. Kazimierzowskiej 72 na Starym Mokotowie, na którym posadowiona jest 4-kondygnacyjna kamienica z 21. lokalami mieszkalnymi – 6 z nich zostało wykupionych przez najemców. Właściciele mieszkań, w odróżnieniu od lokatorów komunalnych, powinni być stronami w postępowaniu, co nakłada na organ wydający decyzję reprywatyzacyjną obowiązek dostarczenia dokumentu pocztą pod ich adresy wraz z informacją o możliwości wniesienia odwołania. Mrygoń przesłał decyzję do wiadomości urzędu dzielnicy na Mokotowie i burmistrza, tamtejszego ZGN i Biura Polityki Lokalowej, jak również pełnomocnika Wojciecha B. Właściciele mieszkań dowiedzieli się o wszystkim pocztą pantoflową dopiero miesiąc po wydaniu decyzji administracyjnej, która będzie decydować o ich losie.

Podstawą wydanej przez Mrygonia decyzji jest akt notarialny z 1948 r., na mocy którego Kazimierz B. kupuje od  Wandy S. należącą do niej połowę działki przy ul. Kazimierzowskiej 72, stając się tym samym właścicielem całości gruntu. Ponieważ sprawa Narbutta 60 nauczyła nas, że do spisywanych po wojnie aktów notarialnych należy mieć ograniczone zaufanie, doradziliśmy jednemu z lokatorów wycieczkę do archiwum w Milanówku i sfotografowanie aktu. I tu niespodzianka – mimo że człowiek jest na prawach strony i ma interes prawny, archiwista odmówił mu dostępu do dokumentu ze względu na zawarte w nim "wrażliwe dane". Akurat... Rok wcześniej lokator Narbutta 60 bez trudu uzyskał dostęp do prawdopodobnie lipnego aktu z tego samego okresu. Można by zapytać kierownictwo archiwum, gdzie tu jest równe traktowanie obywatela. I drugie pytanie: co ukrywacie przed społeczeństwem, bo przecież powoływanie się na "wrażliwe dane" to bezczelna wymówka. A może akt notarialny sprzedaży - kupna części gruntu Kazimierzowska 72, podobnie jak akt sprzedaży - kupna Narbutta 60, sporządził w 1948 r. podający się za zastępcę notariusza Zygmunt Anyżewski, którego teczki osobowej próżno szukać w archiwum Ministerstwa Sprawiedliwości? To dopiero byłby numer. Trzeba zająć się tą sprawą, bowiem z dnia na dzień staje się coraz ciekawsza.

A lokatorom budynku Kazimierzowska 72 radzę dotrzeć do decyzji Prezydium Rady Narodowej m. st. Warszawy wydanej po 16 sierpnia 1948 r. (dzień objęcia w posiadanie przez gminę Warszawa owej nieruchomości) i ustalenie, kto był jej adresatem. To kluczowy dokument tak w sprawie Kazimierzowskiej 72, jak i Narbutta 60. Nasi fachowcy poddadzą go analizie. Gdyby lokatorom zablokowano drogę do tego dokumentu – pomożemy. Należy również poddać analizie fakt niepoinformowania sześciorga właścicieli mieszkań o wydanej decyzji i zlekceważenia tym samym ich interesu prawnego. Ale nad tym powinien pochylić się wytrawny znawca zapisów kpa. Może Rzecznik Praw Obywatelskich.

Wróć