Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Koronawirus znowu atakuje

07-10-2020 19:49 | Autor: Mirosław Miroński
Dla tych, którzy zakładali że mamy go już – mówiąc kolokwialnie – z głowy, może to być niemałym zaskoczeniem. Błędem okazało się to, że zapomnieliśmy o nim w czasie wakacji i urlopów i nie zachowywaliśmy wystarczających środków ostrożności. Wydawało się wtedy, że najgorsze mamy za sobą, że wiemy o nim już wystarczająco wiele, by móc się przed nim ustrzec. Tymczasem to, co wiemy na pewno, to tylko, że potrafi zaskakiwać. Groźny wirus chwilowo odpuścił, a teraz przechodzi do ofensywy…

Wielu spośród znawców tematu przewidywało taki obrót sprawy. Zapowiadali oni, że jesienią może dojść do ponownego rozprzestrzenienia się epidemii. Wszystko wskazuje, że mieli oni rację.

Wirus cale nie odszedł ani nie zniknął. Przeciwnie, rozpanoszył się na dobre. Mieliśmy nadzieję, że kryzys spowodowany pandemią mamy już za sobą, a tu proszę… Liczba zachorowań zwiększyła się i stale rośnie. Na szczęście nie przekłada się to bezpośrednio na liczbę zgonów. Właściwie, mówienie o szczęściu w przypadku światowej pandemii nie ma uzasadnienia. Szczęście lub jego brak oznacza przypadek, zbieg okoliczności albo zrządzenie losu, w wyniku którego doświadczamy czegoś pozytywnego lub przeciwnie. Gdy mamy do czynienia z koronawirusem, nie możemy liczyć jedynie na szczęście. Nie wiemy, ile to jeszcze potrwa. Mimo statystyk, które do nas docierają większość ludzi, którzy nie zajmują się wirusami profesjonalnie, zakłada, że szansa zachorowania jest niewielka, oczywiście, przy zachowaniu niezbędnych rygorów sanitarnych. Z tym jednak jest wciąż problem. Fakt, że stawką jest nie tylko nasze zdrowie, a nawet życie dociera do wielu z nas z trudem. Mimo że konsekwencje w razie przegranej w pojedynku z wirusem mogą być bardzo poważne, zwłaszcza dla osób starszych i schorowanych, z chorobami towarzyszącymi Covid-19.

Koronawirus – oprócz szkodliwego wpływu na zdrowie – spowodował w naszym życiu wiele zmian. Niektóre z nich wydają się trwalsze, niż to mogłoby się na pozór wydawać. Inne, choć zostały wprowadzane jedynie na czas pandemii, najprawdopodobniej jeszcze długo będą oddziaływały na naszą codzienność. Z jednej strony, pojawienie się wirusa przyśpieszyło tylko to, co i tak nieuchronnie nas czekało. Piszę „nas”, ale dotyczy to całego świata. Tych zmian jest tak dużo, że omówienie ich listy zajęłoby wiele stron maszynopisu, a raczej tekstu pisanego w jakimkolwiek komputerowy edytorze, bo chyba nikt już nie pisze na maszynie.

Od niektórych słów trudno się odzwyczaić, chociaż straciły one swój dotychczasowy sens.. Zmiany wywołane przez koronawirusa z pewnością staną się w najbliższej przyszłości tematem badań i opracowań naukowych. Warto zwrócić uwagę na mniej dostrzegalne, za to bardzo istotne zmiany społeczne. Ograniczenia kontaktów, zakaz zgromadzeń, zajęcia dla studentów i uczniów online powodują zamieranie życia towarzyskiego. W efekcie, młodzi ludzie nie korzystają w pełni z najlepszego okresu w ich życiu w takim stopniu, jak powinni. Czym innym jest spotkanie tête-à-tête, a czym innym rozmowa na czacie czy za pośrednictwem mediów społecznościowych. To w młodości są zawierane przyjaźnie i związki. To w młodości korzysta się z wielu dobrodziejstw kultury, koncertów przyciągających wielotysięczne tłumy, wychodzi wspólnie do kina, uczestniczy się w wydarzeniach sportowych etc.

Dziś statystyki oraz dane pokazujące liczbę zachorowań, ozdrowień i zgonów zastąpiły dawne, znane od średniowiecza wyobrażenia i wizerunki kostuchy siejącej spustoszenie wśród przerażonej ludności. Statystyki i liczby nie kłamią, a jeśli są rzetelne, to jest się czego bać. Nawet jeśli doczekamy upragnionej szczepionki i leków na Covid-19, w wielu kwestiach będziemy musieli zapomnieć o tym, co było, bo nic już nie będzie takie jak przed pandemią.

Niedawno usłyszałem o pewnej studentce, która upijała się ze znajomymi online. To brzmi jak żart, ale sprawa jest poważna. I wcale nie chodzi o ilość wypitego alkoholu, ani o liczbę promili, które trafiły do jej organizmu w wyniku spożycia, ale o to, że z powodu nauki online studenci nie mają okazji do spotkań. Jednym słowem – wyższa konieczność, jeśli za konieczność uznać potrzebę upijania się. Nie zachęcam do picia w ogóle, jeśli już, to z umiarem…. Najgorsze byłoby robić to w samotności. Pomysł wypicia kieliszka wina w towarzystwie znajdujących się po drugiej stronie smartfona znajomych nie wydaje się więc aż tak absurdalny. Tymczasem, pamiętajmy o zachowaniu środków ostrożności zalecanych przez służby sanitarne.

Wróć