Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Komu konia z rzędem, komu konia z... rządem

05-10-2022 20:38 | Autor: Tadeusz Porębski
Miałem ostatnio sen. Był wyjątkowo realistyczny, co zdarza się zaledwie kilka razy w życiu człowieka. Przeważnie są to oderwane od siebie obrazy, które po przebudzeniu trudno sobie przypomnieć. A tu nagle prawie jak w kinie i to bynajmniej nie na filmie niemym. Jestem więc w dużym gabinecie z okrągłym stołem, przy którym siedzi kilku facetów. Nie widzę ich twarzy, ale słyszę rozmowę. Mam wrażenie, że krążę po gabinecie, przysłuchując się rozmowie, a oni w ogóle nie zwracają na mnie uwagi. Kilkakrotnie słyszę słowo „Służewiec”, więc pilnie nadstawiam ucha, ponieważ mowa jest o służewieckim torze wyścigów konnych. Jeden z zebranych mówi triumfalnym tonem: „Widzicie, wypędzacie ich od 2008 roku i nie daliście rady, a ja załatwiłem sprawę w kilka tygodni. Teraz sami się wyniosą”. Co jest, do ciężkiej cholery? Kto kogo chce wypędzać ze Służewca i dlaczego? Słyszę kolejny głos: „To prawda, co mówi Krzysio. Genialny ruch – wystarczy aneks do umowy dzierżawy i wykreślenie zapisu „na wydzierżawionym terenie”, a oni faktycznie sami wyniosą się z toru. Te 87 ha terenu będzie nasze”. Obudziłem się zlany zimnym potem.

Skojarzyłem sobie sen z krążącą od kilku tygodni po Służewcu informacją, jakoby Polski Klub Wyścigów Konnych, wykonujący w imieniu Skarbu Państwa niezbywalne prawo właściciela 137-hektarowego zabytkowego hipodromu, przygotował aneks do umowy dzierżawy zawartej 14 maja 2008 r. z państwową spółką Totalizator Sportowy. Na mocy tej umowy TS przejął Służewiec w 30-letnią dzierżawę, zobowiązując się m. in. do organizowania wyścigów konnych na terenie Służewca w wymiarze nie mniejszym niż 45 dni wyścigowych i co najmniej 360 gonitw w każdym roku. Jakiego zapisu w umowie dotyczy aneks – nie wiadomo. Jest on starannie ukrywany i nawet dwoje posłów na Sejm, którzy złożyli w tej sprawie interpelacje, nie doczekało się konkretnej odpowiedzi od ministrów rolnictwa (nadzoruje PKWK) i aktywów państwowych (nadzoruje TS). Jak się okazuje, aneks jest dokumentem poufnym, co pachnie skandalem – wszak dotyczy dwóch podmiotów państwowych obracających państwowymi pieniędzmi. Skoro nawet posłom odmawia się prawa wglądu w aneks, coś musi być na rzeczy, coś bardzo grubego. Może przygotowywany jest skok na kasę? Kiedy trzyma się władzę, najłatwiej zawłaszczyć własność państwową, naginając przepisy prawa.

Warszawa rozbudowuje się w niewiarygodnym tempie. Jeszcze niedawno obrzeża miasta świeciły pustkami, dzisiaj są intensywnie zabudowywane. Liczba ludności rośnie. Na razie w stolicy mieszka około 5 proc. ogólnej liczby mieszkańców naszego kraju, ale biorąc pod uwagę niebywałe tempo rozwoju miasta, wkrótce zbliżymy się do średniej charakterystycznej dla największych światowych metropolii, czyli 10 procent. Już dzisiaj deweloperzy narzekają na brak działek inwestycyjnych w atrakcyjnych lokalizacjach i zabudowują dosłownie każdą piędź gruntu. W tej sytuacji uzbrojony we wszystkie media i znakomicie zlokalizowany teren wyścigów konnych na Służewcu, to towar już nie na wagę złota, lecz na wagę najcenniejszych brylantów. Zaraz po transformacji ustrojowej nad Służewcem zawisła chmara sępów i krąży tam do dzisiaj. Dzięki uporowi Andrzeja Ryńcy, niegdysiejszego wicedyrektora Państwowych Torów Wyścigów Konnych, służewiecki hipodrom został wpisany w 1988 r. do Krajowego Rejestru Zabytków, co uchroniło ten wspaniały obiekt przed zabudowaniem go luksusowymi apartamentowcami. Rok przed transformacją ustrojową w państwie pan Ryńca jakby wyczuł, że pazerne, patrzące jedynie na zysk i niemające żadnych hamulców moralnych „nowe” jest tuż za progiem. Dzięki wpisowi do KRZ sępy nie były więc w stanie wyrwać pod zabudowę mieszkaniową nawet kawałka zabytkowej substancji.

Jednak w dzisiejszej Polsce wszystko jest możliwe, nawet zniszczenie cennego zabytku. Wraz z nadejściem „dobrej zmiany” zmienił się dyrektor Toru Służewiec i wraz z tą zmianą zamarły wszelkie inwestycje na liczącym 87 ha zapleczu treningowo – mieszkaniowym. Teren ten to krajobraz księżycowy – zdewastowane przez ząb czasu, pozbawione toalet i nieremontowane od zarania dziejów stajnie, pokryte wybojami drogi dojazdowe, nieremontowany od 40 lat tor treningowy pełen dziur i wybojów, rakotwórczy azbest na dachach, etc. Sytuacji nie poprawi agresywna propaganda sukcesu, uprawiana przez służewieckich decydentów. Obraz mówi więcej niż tysiąc słów. Mój sen pozwala na postawienie tezy, że dopuszczenie do tak karygodnych zaniedbań może być częścią planu mającego na celu przejęcie 87-hektarowego, bezcennego zaplecza zabytkowego służewieckiego hipodromu. Jak taki plan zrealizować? Należałoby zacząć od przepędzenia ze Służewca trenerów i koni. Czy temu ma służyć przygotowywany aneks? Wystarczyłoby wykreślić z umowy zapis, że TS ma obowiązek organizowania minimum 45 dni wyścigowych NA SŁUŻEWCU i zaplanować 15 dodatkowych dni we Wrocławiu oraz 10 latem w Sopocie. Służewcowi pozostałoby tylko 20 dni wyścigowych w sezonie, ale ogólna liczba zorganizowanych przez TS dni wyścigowych byłaby zgodna z umową. Żaden właściciel konia nie będzie jednak płacił przez 12 miesięcy około 2500 zł za jego utrzymanie i trening, skoro zwierzę mogłoby pobiec może dwa razy w sezonie. Wycofanie koni z treningu, to zamykanie stajni i trenerski exodus ze Służewca.

Potem byłoby z górki. Wniosek do konserwatora o wykreślenie z rejestru 87-hektarowego obszaru nieprzeznaczonego pod wyścigi z uwagi na to, że teren opustoszał, a liczące prawie sto lat naniesienia (stajnie) są w tak złym stanie, że nie nadają się do remontu. Pozostawia się jedynie część wyścigową, czyli dwie trybuny, przestrzeń pomiędzy nimi, tor zielony, dżokejkę, budynek dyrekcji i park przy fontannie. Myślę, że areał pozostały po stajniach to mniej więcej 50 ha, jego wartość rynkowa w przypadku możliwości zabudowy jest nie mniejsza niż 4 miliardy zł. Są oczywiście przeszkody, konkretnie zapisy w studium uwarunkowań i kierunków rozwoju m. st. Warszawy. Teren Służewca znajduje się w strefie US-12 (usługi sportu), a wysokość zabudowy nie może przekraczać 12 m (cztery kondygnacje). Największym problemem byłaby konieczność zachowania aż 90 proc. powierzchni biologicznie czynnej. Do zniwelowania powyższych ograniczeń niezbędne byłyby zmiany w studium, które może wprowadzić wyłącznie Rada m. st. Warszawy. Mimo to gra warta jest świeczki. Przepędzenie ze Służewca trenerów i koni otwiera bowiem dużo szersze możliwości inwestycyjne, niż dzierżawca ma dzisiaj.

Praprzyczynę wieloletniego bajzlu panującego na Służewcu można znaleźć w „Informacji o wynikach kontroli funkcjonowania zespołu torów wyścigów konnych na Służewcu” sformułowanej przez Najwyższą Izbę Kontroli. Kilka cytatów z raportu: „NIK negatywnie ocenia sposób gospodarowania przez PKWK… nieruchomościami położonymi na Służewcu”; „Zdaniem NIK, postanowienia umowy (z 14 maja 2008 r.) nie zabezpieczają w pełni interesów PKWK oraz prawidłowości gospodarowania wydzierżawionymi składnikami majątkowymi…”; „W umowie nie określono m. in. zakresu robót remontowych, który powinien być zrealizowany przez TS, jak również udziału tej jednostki w ich finansowaniu… Ponadto w umowie nie zawarto zapisów określających uprawnienia PKWK w przypadku, gdyby TS nie wywiązywał się z obowiązków dotyczących: właściwego zagospodarowania i utrzymania zabytkowych obiektów toru; zorganizowania określonej w umowie liczby gonitw i dni wyścigowych…”. Na koniec kamyczek do ogródka dyrekcji PKWK wrzucony przez NIK: „Ustalono, że Klub nie podejmował działań na rzecz pozyskania środków finansowych z innych źródeł, na przykład w formie dotacji celowej z budżetu państwa na prace konserwatorskie, restauratorskie i roboty budowlane przy zabytkach… Dopiero w 2008 r. prezes PKWK zwrócił się z zapytaniem do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w sprawie możliwości otrzymania dofinansowania remontu obiektów zabytkowych znajdujących się na terenie Służewca. Dyrektor Departamentu Ochrony Zabytków poinformował, że Klub jest podmiotem UPRAWNIONYM do ubiegania się o dotację na ten cel”.

I wyszło szydło z worka: można było pozyskać poważne środki z budżetu państwa na remonty służewieckiego zabytku, ale nikomu na tym nie zależało i nadal nie zależy. Natomiast komuś bardzo zależy, by ponad 50 procent unikatowej w skali Europy zabytkowej substancji popadło w ruinę. To jest Polska właśnie.

Wróć