Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Kogo migiem wpuścić, co Migiem odrzucić...

09-03-2022 21:02 | Autor: Maciej Petruczenko
W roku 1938 Człowiekiem Roku wedle amerykańskiego tygodnika „Time” był Adolf Hitler, zaś rok później to samo czasopismo przyznało ów tytuł Józefowi Stalinowi. Tygodnik „Sieci” akurat nie puszy się na globalne oceny i pozostając li tylko na krajowym podwórku, po raz kolejny ogłosił niedawno Jarosława Kaczyńskiego – Człowiekiem Wolności 2021. Jeżeli się weźmie pod uwagę, iż ten obecny wicepremier do spraw bezpieczeństwa dużo zrobił, by Polska była niemal całkowicie wolna od obciążających nas pono bezprawnie zobowiązań traktatowych, wiążących się z członkostwem w Unii Europejskiej – to z decyzją przyznającej mu tytuł kapituły wypada się zgodzić w całej rozciągłości. Tym bardziej, że naprawdę niewiele zabrakło, by pod skrzydłami pana wicepremiera, uważanego jednocześnie za „prezesa Polski”, zamilkły nadajniki działającej na wzorach amerykańskich, nie bardzo chyba przezeń lubianej telewizji TVN, podczas gdy preferowane przez jego partię media, takie jak Radio Maryja – bez kłopotów korzystają podobno z nadajników umieszczonych w przyjaznej nam bezgranicznie strefie Uralu.

Słuchając ostatnimi czasy wypowiedzi prezesa Rady Ministrów i teoretycznie podległego mu ministra sprawiedliwości z fuchą prokuratora generalnego w jednym ręku, naprawdę uwierzyłem, że Unia Europejska jest agresorem nieustannie atakującym Polskę, a przede wszystkim łamiącym naszą Konstytucję, której wszak powinna się w pełni podporządkować. Trudno nie zgodzić się ze wspomnianymi mówcami, ogłaszającymi w Warszawie – urbi et orbi, iż święta sarmacka zasada „wolnoć Tomku w swoim domku” musi być przez unijnych biurokratów w pełni respektowana. Niezapomniany ideolog Lenin wyznał kiedyś szczerze: „Nie jesteśmy utopistami, wierzącymi, że prosty robotnik albo kucharka może z dnia na dzień nauczyć się rządzenia państwem”. No cóż, pod skrzydłami dużo lepszego ideologa Jarosława Kaczyńskiego zostało udowodnione, iż w wypadku kucharki jest to w zasadzie możliwe. A w każdym razie okazało się, że pierwsza lepsza kucharka jest w stanie zapędzić najtęższych unijnych prawników w kozi róg. Jeśli tylko potrafi dobrze gotować.

Ja sam zauroczyłem się ostatnio sztuką kulinarną dwóch młodych uchodźczyń z Ukrainy, które ugotowały w moim domu co nieco, rewanżując się za okresowy dach nad głową. Przy okazji się okazało, że oprócz gotowania posiadły one znajomość biologii, psychologii, pedagogiki, a także wysoko zaawansowanej techniki. Zapewne jednak łacno zorientowały się, iż całe to uniwersyteckie wykształcenie jest dziś z politycznego punktu widzenia w Polsce niepotrzebne i dlatego po krótkim pobycie w naszym kraju pomknęły do Niemiec. Przekraczanie polskich granic bywa bowiem niekiedy – również przekraczaniem granic absurdu.

Nie znając się na zagadnieniach obronności kraju, nie potrafię ocenić, czy budowany przez Polskę mur na granicy z Białorusią jest inwestycją potrzebną, czy raczej chybioną – jak owa elektrownia w Ostrołęce. Wydaje się, że zatrzymywanie tam przedzierających się coraz gęściej nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki jest działaniem niezbędnym i nawet jeśli to są akurat malutkie dzieci, to trzeba je natychmiast odkopnąć jak piłkę, podrzucaną nam przez podstępnego gracza Łukaszenkę. O tym, czym różni się granica z Białorusią od granicy z Ukrainą, napisała na Facebooku Jarmiła Rybicka. A oto jej słowa:

„Wspaniała znajoma z Podlasia pisze o tym, jak obecnie wygląda sytuacja na granicy z Białorusią: "Leżeli niedaleko drogi, w rzadkim lesie. Pierwsze, co zobaczyliśmy, to ich bose stopy – białe, opuchnięte, nienaturalne. Jeden leżał na ziemi, bo nie dawał rady się podnieść, drugi (ten, który miał zapalenie płuc i niewydolność wątroby) był bardzo zmęczony i obolały. Mniejszy, student biologii, nie był w stanie samodzielnie się napić, musieliśmy podtrzymywać mu głowę. Większy, student ekonomii, zwijał się z bólu i skarżył na żołądek. Po leku rozkurczowym zasnął. Mniejszy miał ciężko odmrożone stopy. Długo staraliśmy się je ogrzać, powolutku podnosząc temperaturę wody. Udało się. Nas, już od siedmiu miesięcy ratujących ludzi w lasach, nie przestaje szokować to, że pomoc, wsparcie, ciepło i dawanie nadziei są zarezerwowane tylko dla niektórych uchodźców i uchodźczyń – tych bliższych kulturowo, mówiących w podobnym języku. Pomaganie innym jest kryminalizowane, a osoby udzielające takiego wsparcia – prześladowane.

Jako Grupa Granica działamy tam, gdzie państwo i system zawodzą. Pomagamy zarówno ludziom uciekającym z Ukrainy, jak i tym, którzy szukają schronienia przed wojnami w innych krajach.

PS. Błagam nie zapomnijmy o tym, że na granicy z Białorusią powstaje mur. Nic w tej sprawie się nie zmieniło.”

Oczywiście, gdy dziś Ukraina ogarnięta jest ogniem wojny, mało kto się przejmuje jakimiś uchodźcami na granicy z Białorusią, zwłaszcza że tam chodzi albo o „czarnych”, albo o „ciapatych”, a w każdym razie z naszego punktu widzenia „niewiernych”. A poza wszystkim – nie czas żałować róż, gdy płoną lasy. Braci Ukraińców wpuszczamy do Polski migiem, tak jak tamtych migiem wyrzucamy, co się określa uczenie anglojęzycznym terminem „pushback”.

Całkiem przypadkowo słowo „mig” zostało podchwycone przez Amerykanów, którzy uznali, że przekazanie Ukraińcom naszych posowieckich Migów-29 za pośrednictwem bazy NATO w Ramstein byłoby ryzykowanym posunięciem i z politycznego, i z militarnego punktu widzenia. Z drugiej trony jednak – trzeba w tym wypadku zrozumieć nasz rząd, który dałby Putinowi pretekst do zaatakowania Polski, gdybyśmy bezpośrednio od nas posłali te Migi na Ukrainę, co ten bandyta uznałby za jawny akt agresji. Najlepiej więc o tych – mocno zużytych zresztą Migach – jak najszybciej zapomnieć...

Wróć