Serwis korzysta z plików cookies. Korzystanie z witryny oznacza zgodę, że będą one umieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Mogą Państwo zmienić ustawienia dotyczące plików cookies w swojej przeglądarce.

Dowiedz się więcej o ciasteczkach cookie klikając tutaj

Kawał dobrej czekolady i kawał naszej historii

30-09-2021 15:06 | Autor: Katarzyna Nowińska
Ostatnio za sprawą emitowanego od połowy września na antenie TVN serialu „Receptura” mamy okazję przypomnieć sobie historię najstarszego i najbardziej znanego polskiego producenta czekolady i słodyczy, czyli firmy E.Wedel. Marka bezsprzecznie kojarzona jest z wysoką jakością, tradycją i nierozerwalnie wpisana w historię naszego kraju. Potęgę jednego z najpotężniejszych polskich przedsiębiorstw budowały trzy pokolenia rodziny Wedlów.

Od momentu założenia firmy przez Karola Wedla mija w tym roku równe 170 lat. Ten młody, niezwykle utalentowany cukiernik niemieckiego pochodzenia przybył do Warszawy w 1845 roku, po odbytych wcześniej praktykach zawodowych w Londynie, Paryżu i Berlinie. Zaraz po przyjeździe do Polski Karol przystąpił do spółki ze znanym już wtedy w Warszawie cukiernikiem Karolem Grohnertem i wraz z nim prowadził z wielkim sukcesem przez 6 lat cukiernię przy ulicy Piwnej 12. W 1851 Karol Wedel postanowił się usamodzielnić i otworzyć własną cukiernię przy ulicy Miodowej 48a (obecnie Miodowa 12) oraz parową fabrykę czekolady.

Największym powodzeniem wśród odwiedzających cukiernię Wedla gości cieszyła się pitna czekolada. Już w pierwszym roku działalności kawiarni mieszkańcy Warszawy wypijali 500 filiżanek czekolady dziennie. Słodkości mistrza Wedla wyróżniały się wyrafinowanymi kompozycjami smakowymi, które dotąd nie były znane warszawiakom, którzy zaczęli delektować się takimi pysznościami, jak na przykład strucle lipskie czy placki brunszwickie. Poza słodkimi przysmakami cukiernia Wedla serwowała gościom również produkty prozdrowotne, takie jak słód klonowy, karmelki do ssania na kaszel, karmelki śmietankowe polecane jako „antidotum na wiosenne słabości” czy pastylki z mięty pieprzowej. Częstymi bywalcami kawiarni były tak znane persony, jak Henryk Sienkiewicz, Bolesław Prus, a później również Julian Tuwim czy Jarosław Iwaszkiewicz.

W 1862 roku przedsiębiorstwo funkcjonujące pod nazwą Zakładów Cukrów, Konfitur i Soków miało już w swej ofercie, między innymi, kilka smaków czekolady pitnej, praliny czekoladowe z orzechami, praliny czekoladowe z pistacjami, praliny czekoladowe waniliowe, praliny czekoladowe napolitanki, praliny czekoladowe sułtanki, konfety migdałowe, pomady kandyzowane, marcepany królewskie, karmelki preparowane, syropy na kaszel, karmelki piersiowe oraz pastylki miętowe. Syn Karola Wedla – Emil – w fabryce ojca odbył praktykę na wszystkich stanowiskach, poczynając od najniższego. Po zdobyciu odpowiedniego doświadczenia pod czujnym okiem ojca oraz po dwuletnich praktykach w Paryżu Emil Wedel w 1865 roku zostaje kierownikiem zakładów, a w 1872 roku ojciec przekazuje mu przedsiębiorstwo w prezencie ślubnym.

Jeszcze w tym samym roku Emil przenosi zakłady do kamienicy przy ulicy Szpitalnej, gdzie po dzień dzisiejszy mieści się sklep firmowy i Café E.Wedel „Staroświecki Sklep”. Słodycze Wedla cieszą się w Warszawie coraz większą popularnością, co wzbudza zazdrość w branży i zachęca innych cukierników do prób podrabiania wyjątkowych smaków. Aby udaremnić ten proceder w 1874 roku Emil Wedel postanawia, aby faksymile jego podpisu umieszczać na etykiecie każdego z wyrobów fabryki. W ten oto sposób podpis "E.Wedel" stał się logo marki. Po dziś dzień jest to jedno z najbardziej rozpoznawalnych logo polskich marek, znane w wieli krajach na całym świecie. W 1908 partnerem spółki zostaje syn Emila Wedla – Jan, który wyższe wykształcenie zdobywał w Niemczech i w Szwajcarii, gdzie w 1899 na Uniwersytecie Fryburskim otrzymał tytuł doktora chemii. W 1912 roku, jako prokurent, Jan Wedel uzyskuje prawo do sprawowania kierownictwa i podpisywania dokumentów. Pierwsze wynagrodzenie, które otrzymuje w spółce w całości przeznacza na cele społeczne. Od momentu śmierci ojca w 1919 roku Jan zarządza firmą wspólnie ze swą matką Eugenią Wedlową, a gdy ta umiera w 1923 roku Jan Wedel przejmuje przedsiębiorstwo i zmienia jego nazwę na „Fabryka Czekolady E.Wedel Spółka Akcyjna”.

Nowy szef zaczyna wprowadzać spore zmiany. Od 1925 roku fabryka Wedla zaczyna zatrudniać kobiety. Wszyscy pracownicy spółki zostają objęci specjalnym systemem socjalnym, dzięki któremu mają zapewnioną, między innymi, przyzakładową opiekę dentystyczną, żłobek i przedszkole dla dzieci oraz możliwość wyjazdu na zakładowe wczasy. Wybudowana zostaje również kamienica z mieszkaniami pracowniczymi, świetlica oraz biblioteka dla pracowników i ich rodzin. „Wedlowcy”, jak sami siebie nazywają, z wielkim szacunkiem wypowiadają się o swym pracodawcy i chętnie utożsamiają się z firmą, która w tym właśnie czasie przeżywa lata swej największej świetności i rośnie jak na drożdżach. Firmowe sklepy Wedla otwierają się w Paryżu i w Londynie. W 1931 roku Jan Wedel przenosi Fabrykę Czekolady E.Wedel na ulicę Zamoyskiego 28/30 na warszawskim Kamionku, gdzie działa ona do dziś. Jan buduje też flotę transportową, kupując nowe samochody dostawcze, które zostają opatrzone znakiem firmowym „E.Wedel” i charakterystycznym wizerunkiem tabliczki czekolady. Nabywa pierwszy samolot typu RWD-13, który sprawnie dostarcza słodkości, między innymi, na polskie wybrzeże. Firma Wedel jako pierwsza wprowadza też na polski rynek maszynę wendingową, czyli urządzenie służące do sprzedaży samoobsługowej, które umieszcza z pobliżu fabryki – przy wejściu do Parku Skaryszewskiego. Fabryka Wedla, obok różnego smaku czekolad, czekoladek, pralin i karmelków, produkuje już równeiż biszkopty, pierniki, marmoladki oraz „nadmuchiwaną” czekoladę „Eos”. W 1936 roku Jan Wedel wprowadza do sprzedaży jeden ze sztandarowych produktów firmy, cieszący się odtąd nieprzerwanie ogromnym powodzeniem zarówno w Polsce, jak i za granicą, czyli słynne wedlowskie Ptasie Mleczko. Inspiracją była francuska legumina, której Jan zakosztował podczas swej podróży po Francji.

W przededniu wybuchu II wojny światowej fabryka Wedla zatrudniała ponad 1000 osób. Na wieść o napaści hitlerowców na Polskę Jan Wedel niezwłocznie zakupił karabiny maszynowe dla polskiej armii, a podczas oblężenia Warszawy we wrześniu 1939 roku nakazał rozdysponować wśród mieszkańców stolicy całe zapasy artykułów spożywczych zgromadzone w magazynach swej fabryki. Wydał w ten sposób sporą część swego majątku, a zyskał szacunek, wdzięczność i wieczną pamięć wśród kolejnych pokoleń warszawiaków. Podczas wojny cała produkcja fabryki trafiała tylko i wyłącznie do Wehrmachtu. Jan Wedel w tym czasie potajemnie i z ogromnym ryzykiem wysyłał paczki żywnościowe do obozów jenieckich i koncentracyjnych. Wybuch Powstania Warszawskiego zastał Jana Wedla w jego domu w Śródmieściu przy ulicy Foksal 13, gdzie musiał on pozostać odcięty od swej fabryki na Pradze. Podczas Powstania fabryka została zniszczona tylko w niewielkim stopniu w przeciwieństwie do niektóre wedlowskie sklepy firmowych, które praktycznie zrównano z ziemią. Tuż przed upadkiem Powstania Warszawskiego pracownikom fabryki, którzy pozostawali na miejscu, udało się zamurować część wyrobów cukierniczych i uchronić je w ten sposób przed grabieżą wycofujących się wojsk okupanta. Po kapitulacji Warszawy Jan Wedel wraz ze swą siostrą Eleonorą, podobnie jak większość mieszkańców Warszawy, którym udało się przeżyć, trafia do obozu przejściowego dla ludności cywilnej w Pruszkowie. Po wkroczeniu do stolicy Armii Czerwonej radzieccy żołnierze doszczętnie splądrowali całą żywność z magazynów fabryki Wedla, którą udało się tak skrzętnie ochronić przed grabieżą uciekających Niemców. Jan Wedel po wyjściu z pruszkowskiego obozu od razu powrócił do fabryki na Pradze i za zgodą prezydenta Warszawy – Mariana Spychalskiego – objął stanowisko doradcy dyrekcji. Wedel pracował dzień i noc, wkładając ogromny trud w proces usuwania powojennych zniszczeń i odbudowywania zakładów. Władza „podziękowała” mu za wysiłek i zaangażowanie, zwalniając go z pracy już po kilku miesiącach i jednocześnie zabraniając mu wstępu na teren fabryki. W kronice zakładowej po całym incydencie pozostał jedynie wpis: „zrezygnował z pracy ze względu na zły stan zdrowia”. Rodzina Wedlów została też zmuszona do opuszczenia swojego mieszkanie przy ulicy Zamoyskiego 26. Willę Wedlów w Konstancinie już wcześniej upaństwowiono. Oficjalnie – jeszcze do 1949 roku fabryka oraz sklepy firmowe E.Wedel w Warszawie i innych polskich miastach, takich jak Łódź, Gdynia, Zakopane, Ciechocinek, a także na świecie – we Lwowie, Wilnie, Londynie i w Paryżu, pozostają własnością rodziny Wedlów. W 1949 roku firmę znacjonalizowano, a w 1951 zmieniono jej nazwę na „Zakłady Przemysłu Cukierniczego 22 Lipca”.

Komuniści odebrali rodzinie Wedlów cały ich majątek, ale nie byli w stanie odebrać im dobrego imienia i wdzięczności, którą żywili do nich warszawiacy. Pracownicy fabryki potajemnie znosili różne przedmioty, aby stworzyć w przyszłości salę pamięci rodziny Wedlów. Przede wszystkim Jan Wedel zasłynął w stolicy ze swej dobroczynności i to nie tylko w czasie wojny. Już wcześniej angażował się w wiele społecznych inicjatyw – wspierał finansowo, między innymi, budowę katolickiego kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Zwycięskiej na Kamionku, Komitet Opieki Społecznej czy budowę pomnika Ignacego Paderewskiego. Firma zarządzana przez Wedlów wyróżniała się w swych czasach szacunkiem wobec pracowników, jako jedna z pierwszych wprowadziła też bardzo bogaty pakiet socjalny.

Za PRL-u zakłady mocno rozbudowano. W latach 70-tych wymieniono maszyny na nowe. Za najlepszych powojennych czasów Zakłady 22 lipca zatrudniały 4000 pracowników i produkowały 80 tysięcy ton wyrobów cukierniczych, które trafiały na rynek polski oraz na eksport do ZSRR, Niemiec, USA, Kanady i Australii. Schyłek PRL-u to najgorszy czas pod względem jakości produkcji – wszechobecne cięcie kosztów sprawiło, że pełną czekoladę w dużej mierze wyparły produkty czekolado-podobne, a część czekoladowych pralin i karmelków zastąpiono mocno cukrowanymi żelkami. Po zmianie władzy, do czego dochodzi w naszym kraju w 1989 roku, podjęto decyzję o prywatyzacji przedsiębiorstwa. Wedel został sprywatyzowany w 1991 roku jako jeden z pierwszych państwowych gigantów. Początkowo zakupem był zainteresowany koncern Nestle, ale finalnie firma została nabyta przez amerykański koncern PepsiCo. W 1999 roku PepsiCo zdecydowało się na wycofanie z tej inwestycji oraz na podział i odsprzedaż fabryk E.Wedel. Zakład słodyczy Syrena w Warszawie zostaje kupiony przez fiński koncern Leaf, fabryka czekolady przez Cadbury Schweppes, a fabryka ciastek w Płońsku przez francuski koncern Danone. Od września 2010 E.Wedel jest częścią japońskiej Grupy LOTTE, która działa na świecie w bardzo wielu różnych sektorach – na rynku spożywczym, chemicznym, w sektorze turystycznym, a także budowlanym i finansowym. W marcu 2011 roku Wedel jako pierwsza firma zgłasza się na narodowego sponsora Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej UEFA EURO 2012 roku, mających się odbyć w Polsce i na Ukrainie. Na otwarcie mistrzostw cukiernicy wykonali 400-kilogramową rzeźbę z czekolady przedstawiającą Stadion Narodowy w Warszawie oraz repliki pucharów.

Wedel od lat zwycięża w rankingach na najsilniejszą markę w Polsce w kategorii słodyczy, łącząc tradycję z nowoczesnością. W portfolio firmy znajdziemy bowiem wciąż kultowe i znane Polakom od lat produkty, takie jak czekolada „Jedyna”, Ptasie Mleczko, Torcik Wedlowski, batony Pawełek, Bajeczny i Pierrot, a z drugiej strony mamy wiele nowości takich jak lody Wedel, Ptasie Mleczko Mini czy czekolady o bardzo oryginalnych smakach jak karmelowa z solonymi orzeszkami czy gorzka z nadzieniem panna cotta.

Dzisiaj produkty Wedla kupić można w ponad 60 krajach na całym świecie, w tym między innymi, w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Wielkiej Brytanii, Australii, Nowej Zelandii, Rosji, Irlandii, Niemczech, Holandii, Bośni, Grecji, Kosowie, Emiratach Arabskich, Katarze, Meksyku czy na Ukrainie. Wedlowskie pyszności od lat regularnie goszczą na najbardziej znanych międzynarodowych targach spożywczych, rozsławiając nie tylko markę Wedel, ale i markę naszego kraju.

Wróć